Stephen wierzy w prawdziwą miłość...

Obudził go zapach kawy. Zamknął okno i czuł już, tylko swój wstrętny zapach.

Sąsiadka była wspaniałą żoną, codziennie budziła Stephena i jej męża zapachem parującej kawy, albo zapachem smażonego boczku.

 

Na śniadanie czarna kawa, taka, jaką używała sąsiadka. Podejrzał w sklepie, jak kupuje, nieziemsko drogą arabicą, ale co za smak. Z lodówki wyciągnął pęczek kiełbasy i zjadł ją z bułką.

Nie miał nawyku, siedzenia przed telewizorem, od razu po przebudzeniu; jego rodzice tak robili, on nienawidził tego, nikt go wtedy nie słuchał i każdy odpędzał. Zamiast z nim porozmawiać.

 

Stephen szanował panią, McKinsey, była nie tylko wzorową żoną, ale i kochająca matką. W każde niedziele popołudnie obserwował ją, z okna swojego mieszkania, kiedy wraz z dzieckiem, bawiła się w pobliskim parku. Z okna czuł miłość bijącą do swojego dziecka. Nic nie było złudne. Nie to uczucie.

 

Po śniadaniu ubrał się w najlepsze ciuchy i wyszedł z domu. Nie musiał zamykać domu, nie posiadał nic drogocennego. Wszystkie wartościowe rzeczy, sprzedał po śmierci rodziców, aby móc opłacić czynsz i inne rachunki. Miał 29 lat i żadnych planów na przyszłość, marzył tylko o spotkaniu tej jednej osoby, która zaopiekuje się nim. Nie miał rodzeństwa, a co dopiero kolegów. Przez te wszystkie lata z powodu jego wyglądu, raczył się samotnym życiem, którego nienawidził.

 

Jego jedyną nadzieją, była rodzinna pani McKinsey. Ta uśmiechnięta kobieta, dała mu powód do życia, jej uśmiech, a w tym także jej śmiech, był czymś, co pielęgnowało jego duszę. Czuł ciepło bijące od tej kobiety.

 

Stephen wrócił z centrum pomocy bezrobotnym, znowu nic. Zasiłek, który dostał po rodzicach, starczał na skromne życie, ale nie na rozwój jego przyszłości, która nie przedstawiała się w kolorowych barwach.

Pod domem państwa McKinsey spostrzegł, dużego jeepa. Było to dziwne.

Stephen wszedł do mu i wrzucił klucze do słoika.

To auto nie dawało mu spokoju, postanowił sprawdzić, do kogo należy auto.

Wszedł do sypialni i szukał tajemniczego gościa przez okno. Stephen uchylił okno i zapalił papierosa, dalej czekał, w tym samym miejscu. Gotował się w sobie z ciekawości.

 

Może pan Mckinsey, kupił nowy wóz dla swojej rodziny?

 

W końcu pani McKinsey pojawiła się w oknie sypialni. Była jak zawsze uśmiechnięta i pełna ciepła. Stephen spostrzegł, że jest ubrana w bardzo erotyczną bieliznę, jej białe ciało, idealnie kontrastowało z czarną bielizną. Stephen miał jeden wielki - mind fuck.

 

Co się dzieje?

 

Stephen spostrzegł w drzwiach sypialni, obcego mężczyznę. Był to jego rówieśnik, mający dwadzieścia parę lat chłopak, który był umięśniony, jak rzeźba Fidiasza. Był totalnym przeciwieństwem pana Mckinley’a. Ta dwójka nie raczyła się grą wstępną, przeszyli od razu do ostrego pieprzenia.

 

I gdzie ta moja nadzieja?

 

Stephen nie wiedział co z tym robić. Miał setki myśli. Jedna była pokrzepiająca.

Stephen wziął głęboki oddech, odsunął od siebie wszystkie usprawiedliwienia dla tej kobiety i krzyknął z całego gardła:

- Ty dziwko!! - wrzasnął na całe gardło. - Masz syna i kochającego męża!! Ty glizdo pieprzona!!

Dwójka kochanków, jak sparaliżowana, leżała bez ruchu. Potem pani McKinsey zaczęła głośno płakać, a jej kochanek uciekł. Był słychać tylko pisk opon.

 

Stephen poczuł po wszystkim, wstręt do samego siebie, za te wszystkie wykrzyknięte słowa. Ale wnet, doszło do niego, że była to jedyna chwila, jaką czuł całym sobą. Poczuł, że żyję i porzucił życia innych osób na zawsze.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 08.08.2018
    Za dużo Disneya, Stefan.
    A później są takie skutki, jakie są.


    Ale wnet, doszło do niego, że była to jedyna chwila, jaką czuł całym sobą. Poczuł, że żyję i porzucił życia innych osób na zawsze.

    Niezgrabnie napisane.

    Ogólnie może być.
    Ale można było prościej.
    Był sobie Stefan, który wtykał nos w nieswoje sprawy. Bo jego własne były zbyt zawiłe - Trudne Sprawy. Dlatego podglądał sąsiadów.
    Dostrzegał jedynie wierzchołek góry lodowej.
    Kiedy nakrył sąsiadkę na zdradzie, jego wyimaginowany perfekcyjny świat runął, jak budowla z klocków LEGO.
    Postanowił wtedy, że zajmie się swoim życiem, i przestanie stalkować innych.
    Koniec

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania