Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Strach przed sobą

Filip miał dość tych łzawych historii.

 

Filip był wkurwiony. Filip potrzebował zniszczyć przyczynę swoich nieszczęść i czarnej goryczy zatruwającej mu serce.

Filip, Filip, fi fi fe, gdyby mógł wyplułby to przeżute słowo i rozdeptał mieszając z brudem na tej pieprzonej ziemi.

Tam przynależy - krzyknął, tupiąc na własną imaginację w chwili czystego obłędu a tumany kurzu uniosły się w pozornej symulacji lotu.

Wyobraził sobie przerażony tłum.

Mamy tu wariata - powiedział dystyngowany jegomość z zadbaną brodą i ironicznym wąsem, zwracając się do swoich wypielęgnowanych towarzyszy.

Matki z dzieckiem u piersi wtulały się zalęknione w oazę męskich klat czując się dobrze za kratami bezpiecznej stałości.

- Dramat, pani słyszała - jak ten pan tu tupnął? O tak, zgroza gorsząca nasze dzzzzieci. - wysyczała podstępna żmija domowa o gęsiej szyi i brzuchu wydętym jak balon po łykaniu pieniędzy.

Nie przystoi, nie przystoi - grozili mu palcem, WSZYSCY.

 

Filip powrócił do rzeczywistości. Problem w tym że nie wiedział której. Tej w której Iluminaci rządzą światem, czy ludzie jaszczurki?

A może do tej w której miał romans z sąsiadką i dymał ją gdy męża nie było?

Zachichotał - to będzie już jego trzecie dziecko. Nalepił sobie plaster ANTY - NIKOTYNA na ramię i pociągnął nosem.

Mieszkał sam na przedmieściach w jednorodzinnym domku. Był swoją pokojówką, kucharką, pracownikiem, szefem, synem, żoną mężem i pieskiem.

Ponadto robił zdrową kupkę. A po dziewięciu kawach śmiesznie trzepotała mu powieka.

Pił właśnie dziesiątą gdy DO DRZWI zapukała sąsiadka.

 

- Fjilip, wjem rze tam jesteź, weś odwusz to ja Ewaaa.

(...) Lubił kazać jej czekać

- Fjilip skarbie, wjem rze tam jesteź noo. - Przez tą głupią krowę, chyba wszyscy sąsiedzi wiedzieli już że mają romans. Po za jej mężem. Dziwne.

 

Idę - wycharczał, spuszczając wodę. Ewa uśmiechnęła się słodko gdy otworzył a jej srebrny ząb (prezent od męża) zalśnił - była niezwykle atrakcyjna, lecz również niezwykle głupia.

Lubił ją brać na stole w kuchni, miętosząc jej duże cycki pełne mleka. Dziś paradowała w fartuszku w kwiaty, brzuch był ledwo widoczny, smażyła jajecznicę bo tylko ją umiała dobrze zrobić. Lody też robiła dobre. Doszedł gdy Kaczyńzki rozpoczynał swoje przemówienie. - Ough, zadrżał w spazmie rozkoszy -przyjmij ciało Chrystusa dziecino.

Tv śnieżyła częściowo zagłuszając imperialistyczny bełkot.

Chwycił Ewę za podbródek a ona wpatrywała się w niego tymi sarnimi oczami pełnymi niewinnego uwielbienia.

- Myślisz że dostaniesz 500 plus?

Pokiwała głową.

- I masz rację. Klapnął ciężko na dziurawej sofie a ewa zaczęła lizać się po nosie, zerkając na telewizor. Kaczyńzki wyglądał jakby cierpiał na ciężki rodzaj aktywnej sraczki.

- Rząd ma prawo, inwigilować obywateli, negatywny wpływ na nasze dzieci i realną sferę wolności, chcę powiedzieć jasno że to nie my.(przerwa) Tak panie pośle.

Nie ma na to naszej zgody - zamlaskał finalnie (oklaski).

 

- Ewa, przypalasz jajecznicę...

- Oo sory Fjilip, już iiidęę. - zerwała się z podłogi.

- Upadek cywilizacji, radykalizm, szariat, ORTOCARITATIS, jesteśmy za tym by pomóc - kaczor bełkotał jak pijany gestykulując rękami jakby walił wielkiego niewidzialnego konia. Jego kolesie również bili mu brawo.

Filip zasępił się machinalnie gryząc paznokcie. Zadzwonił telefon, jego kochana, nieśmiertelna motorola 5ięścsetcośtam. Dzwonek zagrał pierwsze takty "ofiaruję panie mój".

 

- halo? - Dzwonił bażant jego najlepszy kumpel, jak zwykle spizgany tak że ledwo mógł mówić.

- Słuchaj filip, stary, ziom, joł. Afera jest przyjeżdżaj.

- znów wydaje ci się że jesteś kobietą czy chcą cię dojechać za sypanie na psach?

- Nic z tych rzeczy, jestem bardzo, bardzo poważny, teraz. - przełknął nerwowo ślinę aż jego "gulp" odbiło się echem na linii. Nie mogę ci dokładnie powiedzieć, bo prezydent inwigliguuje eee, podsłuchy sa bo dni młodzieży. Przyjedź na ośkę, szybko. Jest kłopot.

Filip rozłączył się, przeżegnał i zmówił szybką modlitwę.

- Ewka zmykaj do siebie, muszę wyjść, - stała w kuchni próbując zeskrobać drewnianą łyżką teflon z patelni.

Była na krawędzi łez., lecz usłuchała bez słowa skargi.

 

Pędził szosą swoim stuningowanym fiatem 125b turbo a silnik kasłał niepokojem przy dźwiękach techno.

Filip był fanem, wrzucił trójkę na skrzyni biegów i wtarł kokę w dziąsło, przyspieszając. Medalik ze świętym krzysztofem kołysał się agresywnie w rytm umpa umpa.

W sumie nie było powodu tak szarżować bo bażant prawdopodobnie tylko znów zwyczajnie zeschizował.

W lusterku zobaczył policyjną sukę wyjeżdżającą zza zakrętu. Wjeżdżał na teren zabudowany.

- Ssijcie pedały - krzyknął pokazując im palec. - tępaki; wydusił gdy nie podjęli pościgu.

Zaparkował pod klatką szarego odrapanego bloku nr. 69, Bażant już tam czekał nerwowo rozglądając się na boki. Gdy zauważył fiata, konspiracyjnie zawołał go palcem, pewnie naśladując jedne ze swoich znanych zabaw.

 

- Filip, nareszcie, słuchaj dupa mnie boli - wydyszał obficie się pocąc.

- Trzeba było zostawić ją w spokoju, chyba nie po to mnie wezwałeś?

- Nie, stary, sprawa jest gorsza - zakochałem się.

- Chyba nie we mnie?

- Nie, nie - Ma na imię Iga ma piętnaście lat i jej kwiat już zakwitł.

- Jesteś obrzydliwy, no i co za problem, wpadłeś czy co?

- Gorzej, chyba dałem jej za dużo ekstazy, i teraz leży u mnie na kwadracie, możliwe że nie żyje. Co mam zrobić, ziom, ratuj. - zajęczał żałośnie roniąc łzę z przekrwionych oczu.

 

Wjechali windą na 7 piętro, bażant zachwiał się przy wyjściu potrącając staruszkę.

- Degeneraci - krzyczała za nimi, zbierając pęknięte opakowanie po kefirze; policję na was naśle, bandyci!

Bażantowi tak się ręce trzęsły że nie mógł otworzyć drzwi. - Ty to zrób, ziom, ja nie mogę.

 

Filip otworzył i powitała go ciężka mieszanka zapachu stęchlizny, marychy i ekskluzywnych perfum. Coś zachrzęściło mu pod stopą.

- Zapraszasz laski do takiego syfu? Bażant jednak wskazał tylko palcem na nagie ciało dziewczyny.

Leżała z otwartymi oczami na nowiutkiej i błyszczącej kanapie z ikei. Nogi miała rozwarte szeroko, ręce skute różowymi kajdankami a spod rozchełstanej koszuli wypadały dwie małe piersi. Filip przyłożył ucho do jej ust a dwa palce do przegubu dłoni.

- Oddycha ty, pierdoło, - klepnął ją lekko w policzek, - wybełkotała jakiś bezsensowny zlepek słów i puściła cicho gaza. Bażant upadł na tyłek i rozpłakał się z ulgi.

- Dzięki stary dzię..- przerwał gdy jego twarz spotkała się z gniewną pięścią Filipa.

- To za molestowanie nieletnich. Bażant spojrzał na niego nie kontaktując, zamrugał tylko dwa razy i stracił przytomność.

Filip zerknął na platynową tarczę swojego Rolexa, dochodziła za 10 18sta.

Zjechał na dół, zostawiając otwarte drzwi. Gdy jechał w kierunku kościoła coraz to bardziej się uspokajał.

 

Zaparkował na parkingu za plebanią silnik zarzęził potępieńczo i zgasł.

Wszedł do środka miłego dla oka budynku będącego efektem pięciu lat zrzutki parafian i przywitał się z siostrą Zosią sumiennie wykonującą swoje zwykłe codzienne obowiązki w służbie Boga.

Ksiądz Andrzej już na niego czekał; Filipa dobiegł dobrotliwy głos staruszka: - Kłopoty z przyjazdem? Zamówiłem wino mszalne, z winnicy w DonBosco, po mszy przyjdź na degustację, ja wychodzę - klepnął go przyjacielsko po ramieniu i wyszedł zostawiając mu klucz do tabernakulum.

Filip uśmiechnął się do niego na odchodne i poszedł zmienić ubranie.

Czarna tkanina leżała na nim jak druga skóra, zapiął guziki, poprawił koloratkę i nałożył okulary nadające mu aurę mądrości.

Ministranci ustawieni w szeregu, rozstąpili się z szacunkiem robiąc mu miejsce.

- Gotowi? - rzekł, popychając drzwi prowadzące na zapełnioną kościelną salę.

Organy zawyły melodię ponurego triumfu a Filip uśmiechał się czarująco do swoich owieczek.

Bóg i szatan stopiły się w jedno bo były tym samym, przestał się bać a wtedy przyszło królestwo.

 

Wniebowstąpienie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Szudracz 27.03.2017
    Będę Twoją owieczką, tylko najpierw zdradź mi czy musiałeś zapinać wszystkie guziki w czarnej tkaninie.:) Mocne 5
  • Pasja 27.03.2017
    Samo życie i powołanie do pasienia baranków i owieczek Bożych. Pozdrawiam 5
  • Adam T 27.03.2017
    Po pierwsze - tekst świetny, po drugie - puenta (czy tam pointa) jeszcze lepsza. jest jednak, moim skromnym, kilka rzeczy, nad którymi warto by się zastanowić. Na przykład dialogi. Tradycja każe pisać je bardzo konkretnie, stosując puazy, srauzy, półpauzy, itd. Są jednak pisarze, którym to wisi, używają przecinków i dostają za to nagrody Nobla. Reguły są, ale to Ty jesteś twórcą i do Ciebie zależy, czy dasz z siebie zrobić tworzywo (ni daj bóg, sztuczne). Jedna jest jednak zasada, nie może być chaosu. A u Ciebie - raz jest myślnik, raz nie ma nic, raz po myślniku małą literą piszesz, raz dużą, tak być nie może, musisz być konsekwentny. Nie jestem autorem znanych na całym świecie bestsellerów, więc proponuję zacząć od podstaw. Dam przykład, napisałeś:
    Tam przynależy - krzyknął, tupiąc na własną imaginację... (jeśli krzyknął w myślach, to od biedy by uszło, choć lepiej byłoby tak: "Tam przynależy, krzyknął w myślach, tupiąc..."; jeśli krzyknął paszczą, to wtedy tak: "— Tam przynależy – krzyknął, tupiąc...")
    Później piszesz:
    " - Dramat, pani słyszała - jak ten pan tu tupnął? (,,,) - wysyczała..." (tu jest ok, z wyjątkiem myślnika, którego wewnątrz kwestii mówionej nie używaj, bo wprowadzasz czytelnika w błąd sugerując, że przeszedłeś do narracji, a to dalej jest dialog. Po "słyszała" powinien być przecinek.
    Jeszcze dalej jest coś takiego:
    "- halo? - Dzwonił bażant jego najlepszy kumpel... (po pierwsze, kto tu mówi "halo", bo z zapisu wynika, że to Bażant, który powinien być napisany dużą literą, chyba że to faktycznie ptak, ale chyba nie on to powiedział, co z kolei z zapisu nie wynika; po drugie "halo" powinno być dużą literą, tak zaczynasz każdą wypowiedź)
    Iny przykład:
    "- Oddycha ty, pierdoło, - klepnął ją lekko w policzek, - wybełkotała jakiś bezsensowny zlepek słów...." (tak zapisane sugeruje, że "wybełkotała jakiś....", to dalsza część kwestii mówionej bohatera, a to jednak dalsza narracja, więc powinno być to zapisane tak:
    — Oddychaj, ty pierdoło. – Klepnął ja lekko w policzek.
    Wybełkotała jakiś bezsensowny zlepek słów...
    Ponieważ "Wybełkotała" dotyczy już drugiej, obecnej w scenie osoby, piszesz o niej od akapitu. Gdyby "bełkotał" główny bohater, akapit byłby niepotrzebny)
    To mniej więcej tyle, jeśli chodzi o dialogi. Masz tam jeszcze kilka "smaczków', ale nie chcę tu pisać rozprawy. Moja rada, oswój podstawy, na szukanie własnych środków wyrazu przyjdzie czas potem.
    Acha, jeśli o Kaczyńskim piszesz "kaczor", rób to dużą literą lub dawaj cudzysłów, w innym wypadku sugerujesz, że Kaczyński jest po prostu samcem kaczki, chyba że to miałeś na myśli :)))
    Tekst kapitalny, barwny, język żywy, będą pewnie wrogowie wulgaryzmów w narracji trzecioosobowej, ale moim zdaniem, jeśli nie są one środkiem samym w sobie a jedynie smaczkiem, mającym podkreśli to, czy tamto, wybór należy do Ciebie,bo Tyś jest Twórcą jedynym :))
    Bardzo pozdrawiam i czekam na kolejne publikacje.
  • Adam T 27.03.2017
    Przepraszam za zjedzone litery, teleon mnie czasem dobija, zwłaszcza kiedy się śpieszę :(
  • Freya 27.03.2017
    Dobry tekst - przyjemny w czytaniu. Sprytny pomysł na fabułę i twgl. Mógłbyś ciągnąć dalej ten wątek, ale coś czuję, że tak nie będzie. Resztę napisal Adam T, więc nie będę się powtarzać. Pozdro. ;)
  • Henear 27.03.2017
    Dziękuję za komentarze i konstruktywną krytykę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania