Poprzednie częściStracone szczęście

Stracone szczęście Blisko, a jednak daleko

Mężczyzna leżący na szpitalnym łóżku na pozór nic nie różnił się od innych pacjentów. Był przykryty białym kocem, a z jego nadgarstków dyndały rzesze kabli i rurek.

Komisarz John High oglądał go zza grubej szyby. Dalej nie pozwoliła mu wejść pielęgniarka, no i dwumetrowy ochroniarz.

- Kiedy się wzbudzi?- policjant przestępował z nogi na nogę i wyraźnie się niecierpliwił.

- Czas zadecyduje...

- Niech mi tu pani nie pieprzy! Ten człowiek jest oskarżony o 13 morderstw, a 18 jego ofiar nadal nie odnaleziono. Rozumie pani, że to poważna sprawa?

- Wiem, że jest pan osobiście zaangażowany w sprawę i współczuję panu utraty dziecka, ale nic nie mogę zrobić. Pacjent był przez kilkanaście minut pozbawiony tlenu. Uratowała go ze związana pętla. Proszę wracać do biura i zająć się zbieraniem dowodów. Ktoś do pana zadzwoni, gdy pacjent będzie gotowy do złożenia zeznań.

High obrócił się napięcie i opuścił pomieszczenie. Na pożegnanie wysyczał w stronę pielęgniarki, radosne

" Pierdol się" ale chyba tego nie usłyszała...

Droga na komisariat była długa i męcząca. Godziny szczytu w Londynie były nie do ominięcia nawet dla policyjnego wozu.

Dotarcie na komisariat zajęło mu półtorej godziny.

 

Na jego biurku piętrzyły się już dokumenty i grube teczki. Te stare skutecznie zostały przykryte przez tony nowych. Komisarz chwycił się pod boki, a przez jego głowę przetoczyła się myśl " Jest dopiero dwunasta, jak do cholery zebrali tyle papierów? "

- Rachel?

- Uprzedzam twoje pytanie. Tak to są nowe dokumenty w sprawie seryjnego z parku.

- Masakra. Skąd tyle?

- Większość to fotki z jego posesji. Jest też krótka nota biograficzna... twoi ludzie przesłuchali staruszka, który znalazł wisielca.

- Słodko...- odparł High i usiadł za biurkiem.- Rachel słonko, zrobisz mi kawę?

Kobieta i westchnęła, nie po to studiowała zarządzanie, żeby teraz być na rozkazy u jakiegoś znerwicowanego gliny. No cóż, lepsze to niż bycie na zasiłku szczególnie, że ma w domu trójkę dzieci na wychowaniu. Zrobiła szefowi kawę ( z trzech łyżeczek kawy jacobs i dwoma kostkami cukru) i położyła mu ją na biurko. High zdążył w tym czasie otworzyć teczkę zawierającą informacje o podejrzanym. Ubrał swoje ulubione okulary ( te które dostał od żony na czterdziestkę) i zabrał się do czytania.

" Maksymilian Retrum urodzony 24.02. 1976 w Londynie

Został wychowany przez siostry zakonne, gdyż jego matka umarła zaraz po porodzie. Ojciec NN. W szkole nie sprawiał problemów, studiował na Akademi Sztuk Pięknych w Londynie. Jest bezrobotny, zarejestrowany w urzędzie pracy. Nigdy nie został notowany. " Krótka notatka biograficzna nijak nie zaspokoiła ciekawości Higha. Postanowił przejrzeć zdjęcia z pracowni mordercy, rzucił okiem na pierwsze z brzegu. Przedstawiało szare, betonowe pomieszczenie, bez okien za to z kratką odpływową w podłodze. Pod ścianami stały ciężkie, metalowe ściany ( takie jak w warsztatach samochodowych),Meblem, które górowało był zdecydowanie stół do sekcji zwłok z pasami do unieruchamiania. Takie coś widzi się w filmach o Frankensteine, a nie na przedmieściach Londynu. Swoją drogą ciekawe skąd dość dostał takie coś. Najdziwniejszą rzeczą nie były wcale nietuzinkowe meble, ani nawet półeczka o, której wspomniał Nick. Najdziwniejszą i najmroczniejszą rzeczą w pomieszczeniu była krew... Krew na podłodze, meblach stole... na wszystkim. Szkarłat bił z fotografii i zawierał jasny przekaz. " Tu cierpieli ludzie, wiele ludzi". High natychmiast zaczął wyobrażać sobie co musiało dziać się w pracowni szaleńca. Krzyki kobiet, które wiedziały, że śmierć jest blisko, ich łkanie i modlitwy. Może Susan była wśród nich? Komisarz odłożył zdjęcie i sięgnął po telefon leżący na biurku.

- Halo? - po drugiej stronie odezwał się głos Kim Flow, królowej angielskiej wśród techników.

- Cześć, tu High. Jesteście u tego Retruma?

- Tak, przeszukujemy teren. Na razie nie ma nic więcej. Sterta rupieci i tyle.

- Powiedz swoim, żeby zaczęli kopać. Kilkanaście kobiet jest uznanych za zaginione. Jest szansa, że są zakopane,gdzieś na posesji.

- Ach tak... rozumiem co tobą kieruje, ale znam swoje kompetencje i wiem jak mam pracować. Moi ludzie zaczną "kopać" jak przeszukają dokładnie wszystkie budynki. Nie ma pośpiechu. Podejrzany jest złapany, a zmarli mogą poczekać- po tych słowach Kim rozpaczyła się bez pożegnania. High został sam z toną papierów i z milionem myśli w głowie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Anonim 11.03.2017
    po tych słowach Kim rozpaczyła się bez pożegnania------chyba powinno być rozłączyła.
    czy będzie ce de, bo to nawet jest interesujące, i mogłoby być jeszcze bardziej, gdyby w tym domu znalazło się jeszcze coś do wyjaśnienia
    i byłoby połączone z morderstwami, i pan Komisarz też musi być interesujący, ten nawet jest, trochę, i mógłby być podobny do Mads'a Mikkelsen :]
    ku zachęceniu do dalszego pisania o panu Komisarzu zostawię rozgwieżdżone niebo pięcioma gwiazdami.
  • misia25085 11.03.2017
    Dzięki
    tak będzie ciąg dalszy, pod warunkiem że będę miała wenę ;)
  • Emi Ayo 12.03.2017
    Kurcze żałuje, że wcześniej nie zaczęłam czytać twoich tekstów są naprawdę świetne:D to opowiadanie jest badzo ciekawe, nieczęsto czytam kryminaly ;) czekam na kontynuację: D a i zostawiam 5 ;)
  • misia25085 12.03.2017
    Dzięki, to miłe, że komuś się podoba.
    Zachęcam do przeczytania następnych części. ;)
  • Emi Ayo 12.03.2017
    misia25085 Chętnie przeczytam :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania