Stratosfera

Program automatycznie zakończył hibernację śmiałków już po wejściu w stratosferę. Podłogę kokpitu oplótł gwałtowny, dziki taniec świateł i cieni, lśnień i ciemności. Ciała podróżników poruszały się miarowo i nieważko. Lewitowały, ograniczone krótkimi pasami bezpieczeństwa. Gonitwom myśli, wybuchom euforii, spojrzeniom niedowierzania, oraz radosnym pokrzykiwaniom trzech przyjaciół wtórowały widmowe, efemeryczne diody pulpitów. Maydady, mayday – myśli nie dawały połączyć się w logiczną próbę sterowania trajektorią lotu. Wciąż spadali? Czy może wznosili się? Ocknęli się i zobaczyli pierwsze poranne światło słoneczne, wiatr poruszył firankami w oknie kapsuły. Mogli zjeść, w ogrodzie, pierwszy posiłek tego dnia. Umysł płata figle podróżnikom, którzy odważyli się zobaczyć gwiazdy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Pan Buczybór 26.11.2017
    No, fajne całkiem. Czuć tu Ridleya Scotta jakby. Szkoda, że urwane, bo można by ciekawie rozwinąć.
  • Cichy 27.11.2017
    To w sumie drabble jest :) Generalnie nie do końca jest a propos podróży...tych kosmicznych ;) Niemniej fajnie, że spodobało się Panu Buczyborowi :)
  • Canulas 27.11.2017
    A ja lubię nieodpowiedziane. Można se w zgodzie z własną wyobraźnią dospiewac.
    Dla mnie kapitalne, tylko znaki interpunkcyjne bez spacji.
    Tak, to naprawdę git.
    Muszę znaleźć czas, by się przez Twój pierwszy utwór przebić. Chyba weekend dopiero.
    Pozdrawiam
  • Cichy 27.11.2017
    Dzięki Canulas. Generalnie z interpunkcją mam problemy :) Kwestia niedbałości maybe. Muszę pracować nad warsztatem - to na pewno! Niemniej ciesze się, że Ci się podoba. Poprawię błędy interpunkcyjne jak tylko będzie chwila :)
  • Canulas 27.11.2017
    Cenię wprawnie ujęty minimalizm. Słów nie liczyłem, ale mi drabble zawsze się wymykały. Nie umiem się kompresować.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania