Poprzednie częściStrażnicy Czasu

Strażnicy Czasu cz.8

Część ósma: Kamyczek

 

Pewien mężczyzna kochał nad życie kobietę, która nie była mu przeznaczona. Jej ojciec nienawidził ludzi niskiego rodu. A kimże jest zwykły rzemieślnik dla dostojnego pana?

Kobieta namawiała go, by uciekli razem. Zrobili to. Zamieszkali w odległej krainie. W małej wiosce. Mężczyzna pracował całymi dniami, by zapewnić ukochanej dostatnie życie.

Pewnego dnia człowiek ten wyruszył do miasta, zostawiając kobietę samą.

W drodze powrotnej ponaglało go złe przeczucie.

Mężczyzna z daleka dostrzegł dym. Ogień spalił dom, który razem zbudowali, wraz z całym dobytkiem.

Szukał ukochanej.

Gdy zobaczył jej zwłoki nabite na pal, zrozumiał, że to kara za nieposłuszeństwo.

Najpierw chciał umrzeć, później chciał zemsty, a na końcu chciał cofnąć czas.

Wyruszył w podróż. Odwiedzał najdalsze krainy. Poznawał najróżniejsze bóstwa. Wierzył we wszystko, co mogłoby mu przywrócić ukochaną.

Gdy dożył starości, postanowił zbudować wieżę, a na niej zegar. Pracował 100 dni, a gdy skończył, ludzie z sąsiednich wiosek przychodzili podziwiać jego dzieło.

Umieścił na zegarze podobizny bóstw z najrozmaitszych krain.

Stanął na środku, a wtedy jego cień, przykrył wszystkie symbole poznanych mu bogów.

Mężczyzna przywołał ukochaną. Stanęła przed nim piękna i młoda.

- Czas jest jedynym dowodem na nasze istnienie. Strzeż go.

Wkrótce po tym, mężczyzna zmarł, a jego duch zamieszkał w wieży zegarowej.

Ludzie uznali, że zegar jest nawiedzony. Postanowili go spalić.

Dusza mężczyzny rozerwała się. I razem z dymem trafiła do 100 rożnych osób.

Trafiła do Elizabeth.

 

- Aaaa!- Dziewczyna obudziła się zlana potem. Odkąd opuściła zamek Harolda dręczyły ją straszne sny.

Ten również nie był przypadkiem. Gdy tylko zobaczyła pozostawioną na stole przez Asymira ,,Excilie" od razu przypomniała jej się historia powstania strażników. Dusza mężczyzny została rozerwana i trafiła do setki ludzi, a ci przekazywali jej dar swoim potomkom.

Tej nocy Elizabeth już nie zmrużyła oka.

Rano przywitał ją uśmiech Erica i wszelkie troski zniknęły. Chłopak przygotował dla niej śniadanie i już kwadrans później ruszyli do Kryształowego Pałacu.

 

W kaplicy czekał zniecierpliwiony Asymir. Petra i Patricia, które wróciły z całodobowego treningu uparły się, by iść z Elizabeth, czym skutecznie opóźniły wyprawę.

Strażnik wskazał na Elizabeth, by poszła za nim. Dziewczyna spojrzała na Erica. bez wątpienia, był osobą, której ufała najbardziej. Był jej przyjacielem, a może nawet stawał się kimś więcej? Tylko...co z Gilbertem?

Wkrótce stanęła przed kamienną fontanną znajdującą się w centralnej części pałacu. Ściany dookoła były pozłacane, a sklepienia przedstawiały scenę w której dusza mężczyzny rozdziera się i przenika do ludzi różnych stanów. Malowidło było tak realistyczne, że Elizabeth nie mogła się napatrzeć.

Zachęcona przez Asymira nachyliła się. Ku jej zdziwieniu, zamiast wody zobaczyła ogień. Co prawda, tworzył taflę równomierna, delikatną, niczym najprawdziwsza woda, ale po cieple jakie biło od fontanny, dziewczyna nie miała wątpliwości. Strażnik zanurzył ręce a po chwili wyciągnął niewielki kamień.

- Nie każdy strażnik jest taki sam. Ufam że czytałaś to, co dla ciebie zostawiłem.- Przyglądał się jej bacznie, po czym ciągnął dalej swym beznamiętnym głosem.- W zależności od tego, która cząstka Duszy w nim drzemie, takie ma umiejętności. Wyciąg kamień.

Elizabeth z rosnącym przerażeniem zbliżała swoje ręce do fontanny. Zerkała na Asymira, czy aby przypadkiem nie żartuje, chociaż, ten człowiek wyglądał na wiecznie poważnego.

Teraz, albo nigdy.- Powtarzała sobie w duchu. Szybkim ruchem włożyła obie ręce do ognia. Nie czuła bólu, nie czuła gorąca. Jedynie delikatne mrowienie.

Magia.

Po chwili, wyciągnęła malutki okrągły kamyczek. Nie różnił się niczym od tych, które widywała na zewnątrz.

- Twój był niebieski.- Popatrzyła na Strażnika.- Co oznacza ten?

- Że od jutra rozpoczynasz trening, razem z twoimi przyjaciółmi.

 

Najwyższy Strażnik przeglądał właśnie dokumenty, kiedy do jego komnaty wbiegła niska postać.

- Ktoś majstrował przy jej wspomnieniach, wyciągnęła zupełnie zwykły kamień!

- Kyrioni zadziałali na naszą korzyść. Nie musi wiedzieć kim jest, wystarczy, że tu zostanie Asymirze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Teska 15.08.2016
    Jeeeeeeeej!!
    Super to opowiadanie!!!!!!!!!
    Tylko co z Gilbertem??????
  • deus ex machina 15.08.2016
    Pojawi się już wkrótce :)
  • Katherine531 19.08.2016
    Gilbert, laseczka ci ucieka xD rozdział przyjemny, jednak (przynajmniej według mnie) bardzo krótki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania