Strażnicy Snów cz.1

Robił to już nie raz. Wejść przeprowadzić i wyjść. Przy okazji podać swój numer konta, które od zawsze świeciło pustkami. Często rozmyślał czekając, aż jego klient zaśnie. Minęły cztery lata odkąd jego mistrz przekazał mu przywództwo nad zakonem. Spowodowało to, tak jak się spodziewał, rozłam i dużo członków odeszło. Pogorszyło to jeszcze ich sytuację finansową, a ostatni klient do dzisiaj nic nie przelał. Datki były dobrowolne. Zawsze tak było. Tylko kiedyś ludzie byli bardziej hojni. Gdyby tylko... . Chrząknięcie.

- Mówiłem panu. Ma pan leżeć i się nie ruszać. Nie chrząkać i nie drapać się tam, gdzie się pan przed chwilą drapał.

- Rozumiem - odpowiedział zdenerwowany klient. - Tylko, że ja nigdy nie śpię na plecach.

- Nic na to nie poradzę. Dobranoc.

Na czym to skończył. A tak. Gdyby tylko wszyscy byli tak szczodrzy jak Noble. Gdy odniósł sukces, prócz nagrody sfinansował też czynsz wielu placówek zakonu. Tylko dzięki temu jeszcze nie stracili ziemi. Jego klient zasnął. Usłyszał to po zmianie oddechu. Dotknął jego czoła i bez problemu przeniósł się w ciemność, którą tak dobrze znał.

 

- Już tu byłem - powiedział wystraszony Albert. Od dawna zdarzały mu się sny o świetlistej drodze wśród całkowitej czerni. Przestraszył się, dopiero gdy zadzwonił do niego człowiek, który o tym wiedział. Mężczyzna, który kazał tytułować się strażnikiem, przekonał go, że po drugiej stronie czeka nagroda.

- Ile razy? - spytał strażnik szukając odpowiedniej ścieżki.

- Tak dużo, że nie jestem w stanie zliczyć. Czy w tym cieniu coś się poruszyło!?

- W ciemności jest wiele dusz, które zeszły ze ścieżki. Gdyby coś cię próbowało złapać krzycz. - Powiedział strażnik i nie czekając wyruszył w drogę.

Chociaż robił to dziesiątki lub setki razy. Nie potrafił ocenić ile przebywa w świecie snów. Nie dokuczał tam głód, ani pragnienie. Nie odczuwał też zmęczenia. Co jakiś czas sprawdzał, chuderlawy chłopak imieniem Albert podążał za nim. W ciemności nie spotkał niczego, przed czym nie zdołał by ich obronić. Zazwyczaj były to zbłąkane dusze. Czasem senne koszmary. Nagle zerwał się wiatr. Strażnik stanął tak gwałtownie, że idący za nim chłopak nie zdążył się zatrzymać.

- AA, mój nos.

- Cicho. Słyszysz?

- No tak wieje wiatr. I co z tego? - zapytał zdezorientowany.

- W tym miejscu, nigdy nie ma wiatru. Jest martwe. Ciche. Są duchy, potwory, ale nie ma niczego, co mogłoby spowodować wiatr.

 

Strażnik się bał. Po raz pierwszy przeprowadzając, kogoś zamarł ze strachu. Nie spowodował tego wiatr, ale fakt, że droga przed nim nagle zaczęła blednąć. Odwrócił się i zobaczył jak cienie powoli zajmują świetlistą ścieżkę.

- Uciekaj - wrzasnął do Alberta. - Będę cię osłaniał.

Biegli. Droga co jakiś czas zaczynała jaśnieć, ale zawsze na krótko. Strażnik wiedział, że coś ich goni. Wątpił, żeby udało mu się to zatrzymać, ale jego obowiązkiem było ratowanie przeprowadzanych.

- Biegnij zaraz cię dogonię. - krzyknął do chłopaka, a sam się zatrzymał by stawić czoła ciemności, która ich goniła.

 

Gdy ciemność zaczęła go ogarniać przywołał światło. W tym świecie, broń stanowiła siła wyobraźni. Z ciemności wyłoniła się zakapturzona postać.

- Człowiek? Nie na pewno nie- pomyślał. - Dusza też nie. Czym jesteś - zapytał.

- Zzzakon istnieje - odpowiedziało Coś co głosem przypominało mieszankę człowieka, węża i bliżej nie zidentyfikowanego ptaka. - To dobrze. Trzeba go powstrzymać

- My tylko przeprowadzamy. Jesteśmy strażnikami.

- Głupiec. Pomagasz mu. Czuję, że to robisz. Nie mogę pozwolić ci odejść.

- Spróbuj mnie zatrzymać.

 

Ostatni błysk rozjaśnił ciemność. Tej nocy wiele osób obudziło się z tym samym koszmarem. Na ziemi w śród ciemności leżało zakrwawione ciało. Nad nim klęczała zakapturzona postać i powoli pożerała zwłoki strażnika.

 

 

*(Jest to prolog do powieści. Jednej z wielu, które chciałbym napisać i chyba najmroczniejszej. Wszelka konstruktywna krytyka mile widziana)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Agnieszka Gu 04.01.2018
    Witam,

    Kilka drobiazgów, które udało mi się wychwycić:
    "przeprowadzając, kogoś zamarł ze strachu." - tutaj chyba jednak przecinek po "kogoś" bardziej mi się widzi.
    "- Biegnij zaraz cię dogonię. - krzyknął do chłopaka" - bez kropki.
    "Czym jesteś - zapytał." - znak zapytania by się zdał.
    "Trzeba go powstrzymać" - brak kropki na końcu.

    Tekst napisany fajną, lekką, poprawną polszczyzną. Nie męczył mnie ani nie nudził. Dialogi naturalne i nie wymuszone.
    Opowiadanko ciekawe, choć chwilami jeszcze nie bardzo wiadomo o co chodzi - ale to cz.1 więc ok. - później, zakładam się więcej wyjaśni. Ostatni akapit powalający i bardzo mroczny.
    Jestem bardziej fanem SF ale podoba mi się klimat, jaki tutaj stworzyłeś.
    To jedno z lepiej napisanych opow. fantastycznych jakie tu ostatnio przeczytałam.
    Zobaczymy, jak dalej sytuacja się rozkręci. Bo chyba będzie cd? Mam nadzieję, bo zapowiada się dobrze.
    Pozdrowionka :)
  • Nex 05.01.2018
    Zastanawiałem się, czy pisać kontynuację na tej stronie. Historia jest dość długa, a to jest tylko prolog. Jak będę miał wenę to napiszę, bo na razie mam dużo rzeczy na głowie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania