Strażnik (nie)winnych #2

Wychodząc z chłodnego lasu, oczy Samanty skupiły się na wysokiej górze, nad której szczycie zawisło słońce. Ledwie utrzymując się na stopach, obniżyła głowę, by upewnić się, czy dobrze widzi stojący w oddali czarno złocisty mur. W jego strona prowadziła ułożona z płaskich brązowych kamieni droga. Po jej obu stronach mieściły się wielkie stawy połączone ze sobą małymi kanałami. Woda mieniła się niebiesko zieloną barwą, przechodząc obok niej, można było dostrzec jej przeźroczystość, w której ukryte były wielobarwne ryby, jasne kamyczki i cieniutka koloru orzechowego trawa wystająca lekko ponad taflę wody. Kilku mężczyzn stało przy kanałach, grzebiąc w nich rękoma, a przy brzegu każdego stawu znajdowała się garstka u kobiet zajętych nabieraniem wody lub rozkładaniem sieci. Wszyscy-ci z daleka i bliska- byli zajęci swoimi sprawami. Nikt nie zwracał uwagi na to, co toczyło się tu, na tej drodze prowadzącej do obcego dla Samanty miejsca.

Niebo było bezchmurne, słońce prażyło coraz mocniej, a cała grupa dotarła do wysokiej otwartej bramy. Nad nią górował wielki pagodowy dach o barwie czarnej utrzymywany przez zdobione kolumny o krwistej czerwieni.

Wszystko wydawało się nierealne. Mimo swojego zapierającego tchu w piersiach wyglądowi wzbudzało niepokój. Samanta nie miała na nic sił, ale ciągle myślała nad sytuacją która staje się coraz gorsza. Jedyne, w czym się utwierdziła, to fakt, że nie jest już w tej samej przestrzeni co kilka godzin temu.

-"To te sny, w których wszystko jest takie realne?" -To było najbardziej racjonalne wytłumaczenie, na jakie wpadła.

-"Jakim cudem?! A ten zły dotyk? 'Może to nie był gwałt. Muszę to wszystko pozbierać do kupy...

-"Masz ładne włosy." - odezwał się cieniutki dziewczęcy głos.

-"Słucham?"- Samanta odparła cicho jakby, wypowiedzenie każdej sylaby było wielkim bólem.

-"Te włosy. Podobają mi się." - pokazała nieśmiało.

Jej twarz była ładna, ale okaleczona kilkoma dużymi zagojonymi ranami. Dwie nierówne na policzku a druga na całej długości czoła, wypukła i bladsza od reszty twarzy. Wyglądały jak zrobione nożem.

-Dziękuję. Moja mama miała jeszcze jaśniejsze. -Uśmiechnęła się, nie odrywając wzroku od ziemi.

-A da się mieć ciemniejsze?

-Nie rozumiem? -odparła lekko zdziwiona, spoglądając delikatnie na rozmówczynię.

Zobaczyła teraz jej kasztanowe krótkie do szyi włosy i ciemnobrązowe oczy. Była drobna, ubrana w biały długi materiał, wyglądający jak nocna koszula.

- "Przecież twoje włosy są tak ciemne, że można...'

-"Co?!" -krzyknęła, z malująca się rozpaczą na twarzy. Zaczęła łapać lewą dłonią włosy, prawą przyciskała do ramienia i garnęła kosmyki bliżej twarzy.

-"Co... co to jest!" -upadła na ziemię.

-"Co się dzieje?" -podbiegł chudy strażnik.

-"Jak to co! Mam dosyć. Nigdzie nie idę!" -wydarła się na klęczącego obok niej mężczyznę.

-"Widzisz to? Co mam z tym zrobić?! Wolę umrzeć!" -Cała zapłakana, nabuzowana od złości z nosem, z którego zaczęły powoli cieknąć kropelki, szarpała włosami na boki.

-"Zabijcie mnie! Mam dość!" -jak małe dziecko waliła teraz pięściami w ziemie, to szurała nogami, uderzając w stojące obok kobiety.

Wszyscy stali, patrząc na rozpaczającą Samantę, nie rozumiejąc, o co dokładnie chodzi.

Nagle z tłumu wyłonił się znowu on.

-"Co tu się dzieje?!"

-"Czemu zwracamy na siebie uwagę?! Hę?!" -zabrzmiał donośny głos, ten sam, delikatny, ale męski.

-"Pp... panie" - wysoki szczupły strażnik szybko upadł na kolana przed siedzącym na koniu mężczyźnie.

-"Ona jak w amoku. Zaraz ją wezmę!"

-"Chcesz umrzeć?' -zwrócił się, ignorując wypowiadane do niego słowa.

-"Mam cię tu zabić?' -uśmiechnął się krzywo, jakby samo mówienie o tym marnowało tlen.

-Daj mi miecz!" -zeskoczył ze zwierzęcia. Nerwowo wyszarpał podawaną broń.

-"Zawsze spełniam prośby tego typu."

Szybkim ruchem, gdy nawet nikt nie zdążył mrugnąć powieką, lśniący odblask przeleciał z lewej strony wprost pod szyję Samanty. Lekko muskając ją swym metalowym ostrzem.

-"To jak? Powtórzysz to?'

Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej blada. Ślina ciężko przechodziła przez gardło, prawie zatykając dopływ tlenu. Oczy skupiły się na przerażonych kobietach.

- "Czemu... bym miała?" -powtórzyła drżącym głosem.

-"Ja tylko, jestem zmęczona" -wymamrotała -'tak, zmęczona."

- "I dlatego krzyczysz jak zarzynane prosie?" -wyrzucił z pogardą. Odsunął miecz i zwrócił się w stronę konia.

- "Czemu?! Czemu mam tu być?" -zabrzmiał cichy zachrypnięty głos. "-Nic nie zrobiłam."

-Co się dzieje! -Zawyła mocniej, opierając czołem o ziemię.

-"Idziemy dalej!" -ktoś krzyknął.

Wszyscy ruszyli, a za nimi Samanta. Przerażona faktem, że to wszystko prawda. Ten miecz. Te krzyki. Ten ból. Takie realne, ale nadal miała nadzieję, która teraz zniknęła.

 

Teraz ona zniknęła.

----------------------------------------------------------------------------------------

 

Przechodząc przez bramę, zastanawiała się nad wszystkim. Inne włosy, że To, co ją otacza, jest prawdziwe i co jeszcze może ją czekać.

Jednak było coś jeszcze. Gdy tak patrzyła na otaczających ją ludzi, zrozumiała, że mają wschodnie rysy, takie indyjskie, ale też nie tak ciemne oblicza. Teraz wchodząc za bramkę upewniła się, że jest w zupełnie innym świecie, innej kulturze.

Budynki lśniły pustynnym blaskiem, w oknach powiewały kolorowe firany, a z dachów zielona obfitość roślin. Wejścia do niektórych budynków były zdobione różnymi wzorami, a w innych w ogóle nie było drzwi. Dla Samanty było to nadzwyczajne, że mimo arabskiego klimatu były też domy na wzór z dalszych zakątków Azji. Nie była dobra z historii, ale wiedziała, że te style są odległe kulturowo.

Wiele ludzi przemieszczało się brukowaną drogą. Pięknie odziane kobiety i mężczyźni, a obok wychudzone dzieci siedzące w cieniu murów. Kontrast smutny, ale nie skupiający uwagi Samanty w tak trudnej dla niej sytuacji.

Przez resztę drogi, gdy szli przez ciasny korytarz między ścianami budynków, Samanta spuściła wzrok w ziemię.

-"Może, jeśli wrócę w tamto miejsce, to zdołam wrócić do domu? Hmm Czemu nie pomyślałam o tym od razu!"

 

PS. Nie wiem, czy mam nadal dodawać kolejne części, czy może odpuścić... Widzę, że jakieś wyświetlenia są, więc może ktoś to czyta. Jeśli jednak uważacie, że zbędnie zaśmiecam tym opowiadaniem stronę, to napiszcie ;) Wystarczy, że ktokolwiek da obojętnie jaką ocenę. Da mi to do myślenia.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ritha 21.05.2019
    Absolutnie nie zaśmiecasz, wrócę tu z komentarzem troszkę później.
  • Ritha 21.05.2019
    Okej, zobaczmy więc...

    „Wychodząc z chłodnego lasu, oczy Samanty skupiły się na wysokiej górze, nad której szczycie zawisło słońce” – dziwnie to brzmi, tzn. wiem co masz na myśli, ale, hm, chyba jakoś prościej byłoby lepiej, bo wizualizuje się jakieś takie dyndające słońce
    „W jego strona prowadziła ułożona” – stronę*
    „niebiesko zieloną barwą” – niebiesko-zieloną*

    „W jego strona prowadziła ułożona z płaskich brązowych kamieni droga. Po jej obu stronach mieściły się wielkie stawy połączone ze sobą małymi kanałami. Woda mieniła się niebiesko zieloną barwą, przechodząc obok niej, można było dostrzec jej przeźroczystość” – jego/jej/niej/jej, za dużo zaimków

    „a przy brzegu każdego stawu znajdowała się garstka u kobiet zajętych nabieraniem wody” – „u” raczej zbędne

    „Wszyscy-ci z daleka i bliska- byli zajęci swoimi sprawami: - po co dywizy? Przecinki lepiej

    „Mimo swojego zapierającego tchu w piersiach wyglądowi wzbudzało niepokój” – wyglądu*, „swojego” zbędne

    Ufff, zapis jest lekko męczący przez te wszystkie niuanse.

    „Samanta nie miała na nic sił, ale ciągle myślała nad sytuacją która staje się coraz gorsza” – stawała* się (czas przeszły)

    -"To te sny, w których wszystko jest takie realne?" -To było najbardziej racjonalne wytłumaczenie, na jakie wpadła. — hm… tutaj dochodzimy do ściany, mianowicie, dlaczego kurrrr…de dialogi sa w cudzysłowach??? Dlaczego, dlaczego, whyyy?? Czyś Ty widział gdzieś tak zapisane dialogi tutej? No chyba, że nie wyściubiasz łepka poza swój profil :P Radzę wyściubić i obadać jak ludzie zapisują dialogi. Poza tym po kreskach dialogowych powinny być spacje ( i powinny być pauzy zamiast dywizów, ale już pomijając to, przede wszystkim spacje)

    Ok, tyle. Z treści nie wiem nic, bo nie mogę się skupić przez zapis. Wrzuć to może w jakiś wspomagacz typu ortograf.pl, przeczyść z grubsza, zapisz dialogi normalnie i wtedy będziemy gadać. No i oczywiście się nie zniechęcaj, bo takie babole są łatwe do wyeliminowania, kilka zasad do przyswojenia i powinno być lepiej.
    Nie oceniam (dwója nie ode mnie).
    Pozdrawiam :)
  • Ritha 21.05.2019
    łebka* :/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania