Poprzednie części: Strumień, część 1
Strumień, część 5
Rano obudziło mnie pianie koguta. Chyba pierwszy raz w życiu ten głos zwiastował coś miłego.
Całość w Zeszycie piątym mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Następne części: Strumień, część 6 Strumień, część 7
Komentarze (3)
Zaciekawiła mnie scena, gdy koledzy chcieli zasięgnąć pewnych informacji, co do jego nieobecności podczas ostatnich dni. Jak wiadomo w tak niewielkiej społeczności, nie da się być nieświadomym pewnych wydarzeń, więc ich najście miało na celu zdobycie cennych faktów, uściślenie tematu o pikantne szczegóły. I tu mnie zaskoczyłaś, bo spodziewałem się, że jako młody chłopak będzie kipiał z radości, da upust swemu szczęściu, a przynajmniej potraktuje to spotkanie, jako możliwość do pochwalenia się jak ciekawą osobą jest sąsiadka. Nic z tych rzeczy, wydawał się bardziej wystraszony, jakby zagrożony, że ta znajomość tak jeszcze niepewna, być może wymyka mu się z rąk.
Co prawda pokierowałaś tak tą rozmowę, że Rysiek nie był zobowiązany do uprzejmości, a my czytelnicy znając poprzednią część i słowa Joasi, jeszcze bardziej obstawaliśmy za jego milczeniem. Te niewybredne teksty jego znajomych, kontrastowały z tym, co odbyło się na łące, miały znamiona chodnikowych docinek, takich barowych przytyków. To mnie skłoniło do zmiany zdania, do przyznania mu racji w jego przemyśleniach, by jednak odizolować się od swojego towarzystwa. Być może na przestrzeni kilku miesięcy miał okazje wysłuchać takich werdyktów, przyznawanych za opływową figurę danej dziewczyny, co kazało mu zachować wstrzemięźliwość. W zasadzie powinienem to przewidzieć, że mając naście lat, to wielkość miseczki stanowi o atrakcyjności, no cóż, intelekt jest przez nas doceniany z czasem.
Koniec końców, trzeba zaznaczyć, że dzięki takiemu zabiegowi postawiłaś tych dwoje w jeszcze lepszym świetle i ja, który groteskowo odebrałem pierwszą część, nie wymachuje już rękoma, by jednak nie musieć sam siebie napominać przy następnej części. Bo jeśli dalej tak wyraźnie zaznaczone będą ich pozytywne cechy, pokazując to przez pryzmat tak rozmytych figur jak ojciec, czy przejaskrawieni koledzy, to staną się prawie idealną parą. Ale prawie, bo mają jakieś wady i dobrze, bo to bardziej staje się wiarygodne. To do następnego… Pozdrawiam.
Piękne są Twoje przemyślenia i czytam je z wielką przyjemnością. Dziękuję, że się ze mną nimi dzielisz :) Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania