Poprzednie częściStrumień, część 1

Strumień, część 6

Letnie dni mijały mi szybko w towarzystwie koleżanki z miasta. Z czasem koleżeństwo przerodziło się w przyjaźń, a później w miłość.

 

Całość w Zeszycie piątym mojej książki Opowiadania z zakładką :)

Następne częściStrumień, część 7

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • wolfie 10.03.2015
    Rozumiem, że jest to zakończenie serii. Cóż, ostatni rozdział przyniósł że sobą uczucie nostalgii i niespełnionej miłości. To była bardzo przyjemna historia. Ode mnie 5 :)
  • NataliaO 10.03.2015
    Piękne, wzruszające, sentymentalne opowiadanie. Przepełnione lekkością, słodko-gorzkie, a przede wszystkim naturalna historia. daję 5 :)
  • KarolaKorman 10.03.2015
    Zaskoczę Was - to nie jest koniec :)
  • KarolaKorman 10.03.2015
    Dziękuję, za komentarz i to, że śledzicie. Pojutrze ostatnia część :)
  • Prue 10.03.2015
    To jest zaskoczenie, ten rozdział kojarzył mi się z Koniec. Ale to dobrze, że będzie coś dalej. Różne mam odczucia co do tego opowiadania, raz potrafi mnie zachwyci a potem trochę ochłodzić. Ale jest interesujące i dobre. Masz ładne opisy i potrafisz pisać z uczuciem. Dam 5
  • Katerina 10.03.2015
    W tym wszystkim zawarte jest tyle różnych uczuć. Twoje opowiadanie ma dusze, opisy sa rzeczywiste dialogi lekkie. CIesze się, że będzie jeszcze coś, choć nie podoba mi sie perspektywa, że już kończysz. Ta część rzeczywiście była owiana nostalgią. Czytało mi się bardzo przyjemnie :)
  • Robert. M 24.06.2017
    Po tak przyziemnej poprzedniej części, gdzie każde słowo przywoływało na myśl twardą rzeczywistość, tym razem zabrałaś nas nad połoniny, by latać wraz z Tobą. Mnie osobiście nurtuje takie zagłębianie się w tym, co egzystencją pachnie, trudem, potem, zmartwieniem, zachwianiem emocjonalnym. Ale już wiem, że pisząc, sama potrzebujesz takiej odmiany, bo to dobrze robi, powoduje, że spojrzysz z perspektywy, a my mamy wyostrzony apetyt, bo autorka popuściła wodzę fantazji. I pokazała, że metafora, kolokwializm i przenośnia nie jest jej obca, a bawiąc się słowami dała nam pole do popisu, byśmy sami prześlizgując się po jej ciele nakładali te piękne zakątki świata i jej faunę. I mogę teraz powiedzieć jak mój kolega: - i, co, można?- Oj! Można, można. Nie da się tego inaczej odebrać, niż jako wizję piękna, ciało jest tu przedstawione w sposób wyrafinowany, wysublimowany. I choć nie ma tu nawet literki o manualnym aspekcie, choćby muśnięciu kciukiem, nie wspominając o pettingu, to dla mnie jest o zabarwieniu erotycznym. Jest to smacznie pokolorowane, mimo, że za każdym słowem podąża moja zziajana wyobraźnia i podsyła mi nowe informacje, jak slajdy, które sprawiają, że muszę się skupić by nie zniweczyć Twego trudu.
    Tak, po takich opisach uzmysławiam sobie, że gdybyś opisała kilkuminutową ich słabość, gdzie obydwoje poszli na całość, z dokładnym oddaniem ich łapczywości, zdzieraniem z siebie odzieży, jękami, rozszerzonymi oczyma, wypuszczaniem powietrza, nie zapadłoby to w pamięci. A jeśli już, to pozostawiłoby niesmak, że te rozważania, te pokładanie nadziei w nowym znajomym/ej zniweczyliśmy zwykłym aktem, namiastką więzi. Wszystko ma swój czas, warto, więc być cierpliwym, poznawać człowieka, słuchając, oddając mu swe wewnętrzne rozterki i marzenia.
    Po pierwszej miłości przychodzą następne, ale czy na pewno są tak samo ważne, jak ta pierwsza, zwłaszcza, jeśli była tak piękna, tak dobrze budowana, na solidnym fundamencie zrozumienia, własnej tolerancji? Nie można tego wyprzeć, jeśli wszystko kojarzy się z czymś idealnym, żeby jak wspaniałą kobietą była jego następna dziewczyna, już zawsze będzie tłem dla Asi. To jest przekleństwo, któremu dany człowiek nie jest się w stanie przeciwstawić, a historia zna duży odsetek, tego typu zdarzeń. Mój wujek miał ciocię, która zakochała się w chłopaku, którego nie akceptowali jej rodzice, a że to były czasy, że co powiedzieli rodzice to święte, to płakała po kątach. Nie mogła tego przeboleć i zdecydowała się na życie w zakonie, ale czy tam odnalazła spełnienie, jeśli zawsze wspominała tego młodzieńca?
    Niezbadane są wyroki, nie można być niczego pewnym, zwłaszcza, jeśli chodzi o sercowe sprawy, ale swoja drogą to ciekawe, że chodzą po świecie takie osoby, które nam zawrócą w głowie i nie ma rady, nie potrafimy o nich zapomnieć.
    A Joasia to co, spotkała malarza i człowieka który potrafił jak i ona opowiadać o sobie z taką ekspresją?
    Poczytam, to się dowiem, prawda? Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 25.06.2017
    Jak zawsze dostrzegłeś to, co chciałam przekazać :) Idealnie wyłapałeś, że chłopak pod wpływem Joanny zaczął inaczej postrzegać świat. Już przy rozmowie z kolegami wiedział, że jego pogląd się zmienił, że tym, co poznał nie chce się dzielić, ale scena opisu jej ciała miała pokazać, że nie dość, że jest zakochany, to jeszcze swoją miłość widzi w wyjątkowy sposób. Joanna na pewno miała na to wpływ swoją twórczością, dotarła do niego, dostrzegł, że może być w tym coś więcej niż tylko zobaczyć i dotknąć. Kiedy pojął to wszystko, poszli o krok dalej. Po jej wyjeździe nie potrafił wrócić do starych nawyków a tym samym do kolegów i naiwnych rozmów o wypukłościach podszytych ironią i śmiechem.
    Bardzo się cieszę, że tak to zobaczyłeś. Dziękuję i pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania