Poprzednie części: Strumień, część 1
Strumień, część 7
Część siódma, ostatnia
Siedziałem całą noc i spisywałem moje wspomnienia. Chciałbym powiedzieć, że coś nie dało mi spać i obudziła się we mnie nostalgia.
Na całość zapraszam do Zeszytu piątego mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (12)
Aczkolwiek mam jedno zastrzeżenie. "Kiedy wróciłem z wizyty u siostry, ku mojemu zaskoczeniu, przed domem Maciejowej, prócz trzech samochodów stojących rzędem przed ogrodzeniem, na podwórku kręcili się jacyś obcy ludzie." - w tym zdaniu coś mi nie pasuje, ale nie jestem w stanie powiedzieć, co. Dla mnie ono brzmi jakoś tak dziwnie.
Poza tym, świetna seria. Przyjemna :) Ode mnie 5 :)
nie wiem, tak mi się zdaje. Ogólnie cała seria przypadła mi do serca. 5 :)
Za nim jednak do tego kulminacyjnego momentu doszło, zostajemy przygotowani poprzez oprowadzanie po wsi, dróżkach, zakątkach, które znamy, które tworzyły scenę dla rodzącego się uczucia. Na zasadzie kontrastu, by czytający widział jak można korzystać z życia, jak czerpać radość z bycia razem, posiadania znajomych, tuż obok przemykają młode postacie, absorbujące nasze myśli. Kilka metrów dalej, gdy on smutny odfajkowuje dni, będące jednako beznadziejne. Znając jego okres dojrzewania, wiemy, że to nie była sielanka, stąd może łatwiej nam zrozumieć jego celebrowanie tak ciekawej znajomości, która przerodziła się w fascynację.
Mnie osobiście dziwiło, czemu postanowiłaś aż tak mu dopiec, czemu nie może spotkać osoby, która mu pokaże, że te sloganowe powiedzenie o czasie i gojeniu ran przemieni się w ciało. Nasunęło się też pytanie, czemu był tak bierny, czemu postanowił to zwalczać i próbował zagłuszać, próbując kolejnych znajomości, gdy wystarczyło podejść do jej babci po adres, by wysłać list. Czy aż tyle potrzebował czasu, by zrozumieć, że to miłość? Los zrobił, co do niego należało, to nie były marzenia bezpodstawne, jakieś mrzonki, wydumane iluzje, a jeśli już to i tak warto to sprawdzić, by wiedzieć, na czym stoję.
Tak można by dywagować w nieskończoność, gdyby nie Twoje plany, by te dziewczę było jej córką. Zakończyłaś rozmowę, dowiedzieliśmy się, że tak właśnie wygląda życie, od zachwytu, przez mękę, odrzucenie, zniechęcenie, powroty, kompromisy, śmierć, narodziny itp.: Dlatego może umierając, większość ludzi nie żałuje niczego, bo nawet upadek ma swoją wartość, czegoś uczy.
A tak na koniec, to przytoczę zdanie mojego kolegi, który uważa, że wiele małżeństw nie doszłoby do skutku, gdyby nie fakt poczęcia dziecka. Może nie ma w tym wiele romantyzmu, a wręcz kojarzy się z decyzja o charakterze odpowiedzialności, ale czy po latach nie przyjmują tego, jako błogosławieństwo? Jeśli takiej parze jest dobrze, to wznoszą wzrok do nieba, by puścić oczko, bo dziś wiedzą, że miłość to przychodzi po wielu nieprzespanych nocach. Pozdrawiam.
W poprzedniej części pominęłam celowo Twoją opowieść o ciotce, która poszła do zakonu, bo nie mogła spędzić życia z ukochanym, by nie rozwodzić się nad tym tematem wcześniej niż powinnam. Dzisiaj, kiedy masz już ostatnią część za sobą, mogę powiedzieć, że właśnie taki mezalians spotkał Joannę. Cała jej rodzina była przeciwna temu związkowi z chłopakiem ze wsi, co można wyczytać ze słów Jagody (leśnej, jak znad strumienia), on zaś nie miał kogo spytać o adres, bo babcia umarła niedługo po wyjeździe Asi do miasta i... tak urwał się kontakt na wiele, wiele lat. Jednak żadne z nich nie umiało odnaleźć się w innym związku. Może teraz, po latach odnowią znajomość?
Serdecznie dziękuję, że dokończyłeś opowieść, pozdrawiam :)
Czepialski się kłania:
Kiedy wróciłem z wizyty u siostry, ku mojemu zaskoczeniu, przed domem Maciejowej, prócz trzech samochodów stojących rzędem przed ogrodzeniem, na podwórku kręcili się jacyś obcy ludzie. - Kiedy wróciłem z wizyty u siostry (co?) zobaczyłem, że ...
Babcie robiącą na szydełku, - ja wiem , że to tzw. utarty zwrot, ale zobaczyłem ( sorry) babcię siedzącą na szydełku i robiącą to co się zwykle robi. Wg mnie lepiej byłoby napisać "Babcię dziergająca na szydełku serwetkę, onucę, koc...cokolwiek.
które całowałem od stup - stóp
rodziną do Paciorków, - moim zdaniem bez "do"
Wróciłam przed telewizor, - Wróciłem
Tym razem wyszło na dobre, masz rację. Szkoda, że tak późno :( Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania