"Nie wiedziała, kto napisał te słowa ani, tym bardziej, dla kogo" - nie, żebym szanował zasady stawiania znaków przestankowych, ale jednak tutaj, no, sens wychodzi na słowa jakiejś Ani, które ktoś napisał, czy które do niej napisał.
No; subiektywnie powiem tak, że podobało mi się bardziej, niż pierwsza część, za ten twist chociażby. I od razu dodam, że i za to, że obiektywnie - już się lepiej idzie wraz z tekstem, nie grzęźnie się w bulgoczących metaforach.
...z tym ostatnim typem, gdyby istniał, to ja bym se chętnie pogadał :D
nie wiem. Podzielę się anegdotą na koniec. Miałem kiedyś kumpla (może nadal mam, nie wiem, lata go nie widziałem), który na jakiejś domówce wyskoczył przez okno będąc na kwasie. Takie piętro, że można se krzywdę zrobić. A on se nie zrobił. Koniec anegdoty.
pzdr x 2
ps. zdania-smaczki będą cytować inni, ja może napomknę, że ten wilk rzygający babcią mnie ujął :)
Tu odpisze tera, w tym miejscu, ooo. Tera przecinek chyba git.
"nie grzęźnie się w bulgoczących metaforach." :D
Rubio na jednej osiemnastce wyskoczylam z kumpela przez balkon by wejsc drzwiami i zrobic surprajs, ta... parter byl ;)
Dzieki piekne. Fajnie, ze lepiej :))
"Nie wiedziała, kto napisał te słowa ani, tym bardziej, dla kogo" - nie, żebym szanował zasady stawiania znaków przestankowych, ale jednak tutaj, no, sens wychodzi na słowa jakiejś Ani, które ktoś napisał, czy które do niej napisał." - chryste panie na gumowym bananie - no racja. Nie dostaniesz Ani kropelki - Ania Kropelka. Ech, naprawim.
Ritha, w sumie, jak to napisałaś, to nie wiem, czy poprawnie będzie "Nie wiedziała, kto napisał te słowa, ani, tym bardziej, dla kogo" czy "Nie wiedziała, kto napisał te słowa, ani tym bardziej, dla kogo". Ale ja bym dał pierwszą opcję; jako narrator mający płuca kalekie od palenia, który często musi brać oddech.
Ritha & Canulardo, nie wiem, ja piszę na wyczucie, więc jak coś, to sobie nie żałuję; za darmo są w końcu. Ale w tym przypadku, to tyle żeby przed "ani" był; dobrze jest. Właśnie chyba ą ę poprawnie będzie ta opcja, która teraz jest w tekście.
A może to kolejne ”oszukać przeznaczenie" ? A może jednak ot tak zacytuję "Otwórz oczy. Popatrz na mnie. Kiedy na mnie patrzysz, wiem, że żyję."
Pokręcone fajne :))
I znowu.
"— Jaka rzeźnia? — usłyszała swój głos. To znaczy znajomy ton, lekko paniczny dyszkant, ale to nie ona. Nie. A już na pewno bez udziału świadomości. Ktoś po prostu odkręcił w niej zawór słów. Tylko że usta swoje, a mózg zupełnie inaczej. Obrazami. Nic tylko: Wektor. Potrzask. Cela. I... I RZEŹNIA. Rzeźnia. Rzeźnia ludzi. — Jaki Wektor, człowieku? Jaka rzeźnia? — dopytała, czując, że coś się zmieniło. Zelżało. Odpłynął smród. Ucisk na barku zelżał. Nie, nie zelżał. Zniknął."
Startujecie dyskretnie, aby potem urywki pełnych zdań ponaglały akcję, szatkowały jej tempo, pobudzały wyobraźnię czytelnika.
Sam tekst nie kojarzy mi się stricte z horrorem. Tutaj jest psychologia. Analiza stadium społecznego zagubienia.
Akcja faktycznie orbituje między grozą i rzeźnią, ale nie ona jest tutaj znacząca. Chodzi o postacie, o ludzi. Kristen po mrocznych wizjach postrzega otaczające ją osoby kompletnie inaczej. Jakby na początku były one jedyne warstwami zewnętrznymi. Obiektem wystawnym ku uciesze poczucia wartości, dla towarzystwa.
I końcowy dialog. Mentalne dreszcze.
Dla mnie to bomba. 5.
"Analiza stadium społecznego zagubienia" - ładnie ujęte. Poniekąd tak, na pewno skupiliśmy uwagę odbiorcy na ludkach, nie stricte fabule. I fakt - taki horror/nie horror, dlatego daliśmy w kat. różne :3
Cytowane urywki Cana :) jak bomba, to fajnie ;D
Dzięki piękne, Nimf.
Hej. Przyznam, że nie czytałam pierwszej części do końca, bo mi nie podeszła. Tutaj dobrnęłam i czyta się znacznie lepiej, ale tak to już chyba jest, że im dalej, tym lepiej. Kilka uwag:
"Tylko że jej już nie było.
Przypomniał jej się kawałek starego wiersza, zaledwie fraza." - jej/jej. Może: "Przypomniała sobie..." Chyba że celowe powtórzenie to się nie czepiam.
"Ściany zdawały się krążyć, zmieniać miejscami w jej głowie i w całym tym pieprzonym pomieszczeniu" - Zamieniać? Czy obie wersje są równoważne? Nie wiem :D
"Powiodła wzrokiem, dostrzegając wspomnianego jedynie jako ścieniowane tło" - Tu coś z logiką, znaczy wiadomo o co chodzi, ale "jedynie jako" mi się kłóci. To też takie fanaberie pewnie, ja bym dała po prostu jeszcze jeden przecinek, ale że się nie znam to tak tylko dumam :D
"Blade światło dnia gwałciło jej umęczenie, gdy ponownie – i z cholernym trudem – przywitała świat. Głowa pulsowała, ociekając dezorientacją myśli. Pierwszą wątpliwością był stan światła." - Piękne. Od strony technicznej, od strony emocji, doboru słów. Cudo.
" Tak charakterystycznym dla pierwszych chwil, kiedy każdy jeszcze pilnuje, by zaklęta w nim świnia wyszła na świat jak najpóźniej. Wszystko wyglądało najnormalniej w świecie." - świat /świat. Natomiast zdania mocno prawdziwe, bardzo bardzo ładne.
"Wiecie, że nic nie istnieje? — zapytał, stojący przy oknie, szczupły chłopak. — Tak naprawdę... naprawdę nie ma nas. Mnie, ciebie, jej. Nie ma po prostu nikogo i niczego." - tu końcówka również świetna, ale czytałam bez "mnie, ciebie, jej" i bez "po prostu".
To teraz takie ogólne wnioski. Muszę wrócić do pierwszej części, bo nie za bardzo rozumiem o co tutaj chodzi, więc fabularnie nie skomentuję. Natomiast kreacja wszystkich postaci, tych "epizodycznych" no i bohatera-narratora świetna. Jest na bardzo wysokim poziomie, u Was zawsze jest w postaciach coś charakterystycznego, a ja uwielbiam czytać o kimś ciekawym, a nie nudnym, sztampowym brunecie w średnim wieku, albo kobiecie z problemami. Bardzo zgrabnie wyostrzacie mankamenty i cechy własne postaci. Jest mniej metaforyfcznie i zawile niż w poprzednim opowiadaniu, także chyba trochę spuściliście z tonu, język jednak pozostał ten sam, bo narracja dalej luźna, taka gdzie można powciskać wulgaryzmy, jakieś słowa klucze, ewentualnie wyrazy, których taki normalny czytelnik o ubogim zasobie słownictwa (czytaj ja) za cholerę nie zrozumie i musi się posiłkować googlami. Dzięki, Bogu za internet. To oczywiście na plus, bo podkreśla walory artystyczne. Dobra, bo to już lanie wody.
Świetny językowo tekst, bardzo dziwny, taki nadwyrężający mózg, jakiś psychologiczny, jakby rozczepiony w dwóch rzeczywistościach. Pięć. I wesołego karpia dla obojga. :)
Hej, hej. Dużo sugestii, dzięki piękne, że się pochyliłaś nad tym, obadamy wszystkie :)
"a ja uwielbiam czytać o kimś ciekawym, a nie nudnym, sztampowym brunecie w średnim wieku, albo kobiecie z problemami" - heh, dobre
"których taki normalny czytelnik o ubogim zasobie słownictwa (czytaj ja)" - no już naprawdę nie przesadzaj ze skromnością, błagam
Cieszę się, ze tym razem dobrnęłaś do końca :) Tekst poniekąd na pewno jest dziwny, zawiły i niedopowiedziany (taki był zamysł, próbujemy różnych rzeczy), ale jak końcowo zjadliwie, to fajnie.
Dzięki piękne i Tobie również wesołego ;))
Zaczynając od końca - dziękuję za karpia. Noo, raczej nie zjem, ale biere to troszku metaforycznie, więc dziękuję. Bardzo ciekawe w większości zasadne sugestie, do których wrócę, jak już mi się we łbie rozpali kofeinowy piec. Bardzo tręsciwie skonstruowałaś komentzra. Jest drapanie po plecach, lekkie grożenie paluchem, znów lekkie drapanie. System kija i marchewki nie jest Ci obcy.
Dzięki pięknie.
Nie jestem dziś produktywnym człowiekiem, więc tak szybciutko: byłam, przeczytałam. Całościowo nawet mi się podobało. Druga część zdecydowanie lepsza :)
Wesołych Świąt i oczywiście pozdrówki.
Tym razem ja pierwszy wystosuję komunikata, bom na łączu.
Tak więc też dziękuję za to, że powierzyłaś nam 7minut swego żywota. Cóż. Już nie odzyskasz.
Wesołych Świąt.
Pozdrox.
Taa, jeszcze dziwniej.
Mamy na koncie już dwa opka - jedno geste, drugie dziwne. Jeszcze jest dużo przymiotnikow do obstawienia w przyszłosci :D
Świnia produkcji Canulardo, un umi heheszki ladnie wpleść.
Dzięki i tu :))
Komentarze (34)
No; subiektywnie powiem tak, że podobało mi się bardziej, niż pierwsza część, za ten twist chociażby. I od razu dodam, że i za to, że obiektywnie - już się lepiej idzie wraz z tekstem, nie grzęźnie się w bulgoczących metaforach.
...z tym ostatnim typem, gdyby istniał, to ja bym se chętnie pogadał :D
nie wiem. Podzielę się anegdotą na koniec. Miałem kiedyś kumpla (może nadal mam, nie wiem, lata go nie widziałem), który na jakiejś domówce wyskoczył przez okno będąc na kwasie. Takie piętro, że można se krzywdę zrobić. A on se nie zrobił. Koniec anegdoty.
pzdr x 2
ps. zdania-smaczki będą cytować inni, ja może napomknę, że ten wilk rzygający babcią mnie ujął :)
"nie grzęźnie się w bulgoczących metaforach." :D
Rubio na jednej osiemnastce wyskoczylam z kumpela przez balkon by wejsc drzwiami i zrobic surprajs, ta... parter byl ;)
Dzieki piekne. Fajnie, ze lepiej :))
Za darmo, taaa :D
Agata Czykierda-Grabowska".
"pod bladą powłoką skóry hasały zapalne ogniska fioletowych żył."Niczym bajkowy wilk, który nie zdążył jeszcze dobrze rzygnąć babcią."
- sweet kąski
Pokręcone fajne :))
"— Jaka rzeźnia? — usłyszała swój głos. To znaczy znajomy ton, lekko paniczny dyszkant, ale to nie ona. Nie. A już na pewno bez udziału świadomości. Ktoś po prostu odkręcił w niej zawór słów. Tylko że usta swoje, a mózg zupełnie inaczej. Obrazami. Nic tylko: Wektor. Potrzask. Cela. I... I RZEŹNIA. Rzeźnia. Rzeźnia ludzi. — Jaki Wektor, człowieku? Jaka rzeźnia? — dopytała, czując, że coś się zmieniło. Zelżało. Odpłynął smród. Ucisk na barku zelżał. Nie, nie zelżał. Zniknął."
Startujecie dyskretnie, aby potem urywki pełnych zdań ponaglały akcję, szatkowały jej tempo, pobudzały wyobraźnię czytelnika.
Sam tekst nie kojarzy mi się stricte z horrorem. Tutaj jest psychologia. Analiza stadium społecznego zagubienia.
Akcja faktycznie orbituje między grozą i rzeźnią, ale nie ona jest tutaj znacząca. Chodzi o postacie, o ludzi. Kristen po mrocznych wizjach postrzega otaczające ją osoby kompletnie inaczej. Jakby na początku były one jedyne warstwami zewnętrznymi. Obiektem wystawnym ku uciesze poczucia wartości, dla towarzystwa.
I końcowy dialog. Mentalne dreszcze.
Dla mnie to bomba. 5.
Cytowane urywki Cana :) jak bomba, to fajnie ;D
Dzięki piękne, Nimf.
Dziena, Nimfetetka.
"Tylko że jej już nie było.
Przypomniał jej się kawałek starego wiersza, zaledwie fraza." - jej/jej. Może: "Przypomniała sobie..." Chyba że celowe powtórzenie to się nie czepiam.
"Ściany zdawały się krążyć, zmieniać miejscami w jej głowie i w całym tym pieprzonym pomieszczeniu" - Zamieniać? Czy obie wersje są równoważne? Nie wiem :D
"Powiodła wzrokiem, dostrzegając wspomnianego jedynie jako ścieniowane tło" - Tu coś z logiką, znaczy wiadomo o co chodzi, ale "jedynie jako" mi się kłóci. To też takie fanaberie pewnie, ja bym dała po prostu jeszcze jeden przecinek, ale że się nie znam to tak tylko dumam :D
"Blade światło dnia gwałciło jej umęczenie, gdy ponownie – i z cholernym trudem – przywitała świat. Głowa pulsowała, ociekając dezorientacją myśli. Pierwszą wątpliwością był stan światła." - Piękne. Od strony technicznej, od strony emocji, doboru słów. Cudo.
" Tak charakterystycznym dla pierwszych chwil, kiedy każdy jeszcze pilnuje, by zaklęta w nim świnia wyszła na świat jak najpóźniej. Wszystko wyglądało najnormalniej w świecie." - świat /świat. Natomiast zdania mocno prawdziwe, bardzo bardzo ładne.
"Wiecie, że nic nie istnieje? — zapytał, stojący przy oknie, szczupły chłopak. — Tak naprawdę... naprawdę nie ma nas. Mnie, ciebie, jej. Nie ma po prostu nikogo i niczego." - tu końcówka również świetna, ale czytałam bez "mnie, ciebie, jej" i bez "po prostu".
To teraz takie ogólne wnioski. Muszę wrócić do pierwszej części, bo nie za bardzo rozumiem o co tutaj chodzi, więc fabularnie nie skomentuję. Natomiast kreacja wszystkich postaci, tych "epizodycznych" no i bohatera-narratora świetna. Jest na bardzo wysokim poziomie, u Was zawsze jest w postaciach coś charakterystycznego, a ja uwielbiam czytać o kimś ciekawym, a nie nudnym, sztampowym brunecie w średnim wieku, albo kobiecie z problemami. Bardzo zgrabnie wyostrzacie mankamenty i cechy własne postaci. Jest mniej metaforyfcznie i zawile niż w poprzednim opowiadaniu, także chyba trochę spuściliście z tonu, język jednak pozostał ten sam, bo narracja dalej luźna, taka gdzie można powciskać wulgaryzmy, jakieś słowa klucze, ewentualnie wyrazy, których taki normalny czytelnik o ubogim zasobie słownictwa (czytaj ja) za cholerę nie zrozumie i musi się posiłkować googlami. Dzięki, Bogu za internet. To oczywiście na plus, bo podkreśla walory artystyczne. Dobra, bo to już lanie wody.
Świetny językowo tekst, bardzo dziwny, taki nadwyrężający mózg, jakiś psychologiczny, jakby rozczepiony w dwóch rzeczywistościach. Pięć. I wesołego karpia dla obojga. :)
"a ja uwielbiam czytać o kimś ciekawym, a nie nudnym, sztampowym brunecie w średnim wieku, albo kobiecie z problemami" - heh, dobre
"których taki normalny czytelnik o ubogim zasobie słownictwa (czytaj ja)" - no już naprawdę nie przesadzaj ze skromnością, błagam
Cieszę się, ze tym razem dobrnęłaś do końca :) Tekst poniekąd na pewno jest dziwny, zawiły i niedopowiedziany (taki był zamysł, próbujemy różnych rzeczy), ale jak końcowo zjadliwie, to fajnie.
Dzięki piękne i Tobie również wesołego ;))
oj tam
Dzięki pięknie.
Tak czy siak, dzieki za wizytę, Bet :)
Wesołych Świąt i oczywiście pozdrówki.
Tak więc też dziękuję za to, że powierzyłaś nam 7minut swego żywota. Cóż. Już nie odzyskasz.
Wesołych Świąt.
Pozdrox.
"Tak charakterystycznym dla pierwszych chwil, kiedy każdy jeszcze pilnuje, by zaklęta w nim świnia wyszła na świat jak najpóźniej."
Mamy na koncie już dwa opka - jedno geste, drugie dziwne. Jeszcze jest dużo przymiotnikow do obstawienia w przyszłosci :D
Świnia produkcji Canulardo, un umi heheszki ladnie wpleść.
Dzięki i tu :))
Jakoś działamy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania