No tak, ale akurat ten cykl zakłada i dopuszcza Leśmianizmy. Mam pełną świadomość, że tego typu "Częstochowa" jest już archaizmem.
Cóż, no...
Dziękuję.
:) Noo, ostatniej zwrotki to w ogóle miało nie być. Poza tym w jednym miejscu straszy 2x "się", ale nie mam pomysłu.
Co do rymu - akurat w tej konwencji musi być, choć wiem, ze zbyt dosłowny. Dzięki.
Hmmm, być może w tego rodzaju kompozycjach nigdy w formie nie byłem ;) To odprysk. Trenować nie będę. Inne rzeczy ważniejsze.
Dziena za wizytę mis — 00.00
Przypomniały mi się niektóre moje twory "kobieta i śmierć" "duch pana Klauta" "na wieki" i jeszcze jeden :)
Dzięki Can, muszę do nich zajrzeć i sprawdzić czy mają się dobrze.
Ja z prozy poetyckiej Ci mogę polecić "Nakarmić kamień" Bronki Nowickiej; podobno dobra jest również książka "Powszechna historia samotności" Bartosika (nie czytałam, ale gdzieś tam mam w zamiarach), ale książkę to chyba tylko od wydawnictwa kupisz Santa Muerte. Dla mnie "Wilk stepowy" Hermana Hesse gdzieś trąci poetyckością.
Tu Ci napisałam, bo nie chciałam u betti spamować, a tak z ciekawości zajrzałam.
Ciąg dalszy leśmianowania, widzę, i widzieć lubię, więc dobrze.
Ale, hmm... No dla mnie nic nie przebije tego, gdzie tam coś było, że kanapka spada. To znaczy, mam nadzieję, że czymś to przebijesz - ale dla mnie, nie przebiłeś tym.
I tak no, ładnie, zgrabnie, "Twojo", ale, używając zwrotu czasem używanego nie przeze mnie - jakoś przeszło obok.
I mam pytanie fundamentalne - na uj tam Panie te kropki?
I mam prośbę również - weź wrzuć coś nowego w rodzaju tego, gdzie łódź podwodna, mówienie po niemiecku. Bo się drugi dzień z rzędu przypierdalam do czegoś wyciśniętego z Twojego mózgu, a miałbym ochotę również i poochachować.
pzdr
Taaa, nie mam mocy i nieprzygotowanym na takie harce. W sensie, gdzieś mi sie tam kołysze już pierwsza kosć, ale to zbyt mało. Możesz się przypierdalać ile będzie trzeba. Nic się nie dzieje.
Jeśli idzie o coś w stylu H.N. Hunley, nooo, coś na pewno uszyć spróbuję.
Dzienks.
Kurde, no. Coś, co nie jest modne, będzie wypierane, ale i fakt, błędy (wtórności) są. Ja tam lubię czasem iść taką drogą. Robię to mniej lub bardziej "udolnie, ale lubię. Ten tekst, mimo że pewnie kostropaty, wiem, że w miarę polubię.
No i tyle ;)
Dzięki że podzielasz :)
Ja też nie rozumiem pretensji o rymy, wszystko jest na swoim miejscu, płynie się przez wiersz, choć ja jestem chyba za głupia na takie teksty, bo nie do końca wszystko rozumiem. Ale ponieważ przeczytałam z przyjemnością (i tylko niewielką frustracją), daję 5.
Ja bym mogła, naprawdę bym mogła, ale nie czuję się na siłach. Fajnie, że plujesz na minimalistyczną, bezprzecinkową modę tych wszystkich współczesnych liryzmów. Nie, tak naprawdę to wiem, że nie. Bo ja sama na nic nie pluję. Po prostu jest to sztuka za wysoka na mój łeb. xD Więc nie napiszę, że opadła mi szczena (i bardzo, kurwa, dobrze, dosyć mi żuchwy poza nawiasami jak na jeden dzień), bo ja nie wykształciłam w sobie jeszcze zachwytu nad takimi utworami.
Ale jak, kiedyś wykształcę, to któregoś dnia przyjdę i zinterpretuje Twój wiersz tak dogłębnie, że się porzygasz.
A tak to wiem, że na pewno jest to coś dobrego. Być może tamci nade mną mają rację i nie jest to poziom, do którego przyzwyczaiłeś publikę, ale masz prawo do mniejszego brodzenia w szlagierowych frazesach. Wszyscy by Cię tutaj zamolestowali przecież.
To się nazywa łomot z satynowych rękawiczkach. Umiesz komuś napisać "Spierdalaj", by poczuł wigor na myśl o zbliżającej się podróży. To również jest rodzajem sztuki.
A tak szczerze, to wiem, że nic nie wiem.
Idę uprawiać spanie.
Dziena ;)
Czytałam to tak jakbym opowiadała mroczną bajkę dziecku. Ładnie się płynie przez tekst. Bardzo w moim guście.
"I patrzyła jak czas myśli spod serca wymiata." Piękne
Ode piątka za cudna basniowosc!
Pozdrawiam
I oto chodzix
I oto biegax
na pewno gdzieś tam pogrzebię. Wiem, że no, jakbym usnął na 80lat. Ale co ja poradzę, że czasem lubię czarno-biały świat?
Dzięki Justyska.
Justyska, bez rymu może być zawsze co innego. Strzępy są takie, a nie inne. Inne są inne. A jeszcze inne, to już w ogóle, nainniejsze z innych. Krzepiąco komentarzujesz ;)
Oo, to może miej, bo się rozochocę i na tym poletku ugrzęznę.
A tak w ogóle, to inaczej tekst wygląda na tel. inaczej na większym ekranie. (wiem, ale nowość).
W każdym razie, jak teraz patrzę, na tel. chyba ciekawiej.
Pozdrox.
Canulasie. W rzeczy samej, ciekawie długaśnie rzekłaś, słowa na ekran przelewając, tak trochę, jak ongiś nasi ojcowie przelewali. A juści język nawet postrzępiony, zasłuchanie czytane sprawić może. Mnie się podobało. Pozdrawiam→5
Dzień dobry, Canulardo. Po pierwsze – tytuł, Strzępy wiadomo, ale i Pogłos i Pustka są wymowne.
„gdy wieczór już zwisał z ramienia” – to ładne
„I noc do czarnych kości obierała cienie” – i to
„Pustka była jak wojna. Obłędnie kapryśna” – i to, przyozdobienie jej ludzkimi cechami, to ma pewnie jakąś fachowa nazwę (taki zabieg), nie znam się, ale widzę ją jako coś (emocję/odczucie) i jako kobietę jednocześnie. W ogóle skojarzenie mam takie jak stopniowo zanikający dźwięk oddala się zostawiając zupełną pustkę (nawet bez dźwięku). Dużo można by w tym interpretacyjnie grzebać, jednak ryzykowne, bo można pójść złą drogą.
„Mieli te same oczy. Oczy wyczerpane” – piękne
„Że jedyne, co mogła, to do krwi – palcami.
Żłobić spod dna siebie własną pozostałość” – to (!!!)
„Czasem go kaleczyła. Czasem się nią goił” – to też
Zapewne można by to było jakoś zinterpretować, wyliczyć te rymy, rytmy, nie wiem co się tam jeszcze liczy, ale mnie interesują tylko układanki słów i tu znalazłam dużo ładnych.
Pinć klikłam :)
To jesteś lepsza ode mnie, bo przez chwilę sam zapomniałem :)
Jeśli idzie o wyimki Twoje, to również jeden z nich mnie się widzi. Całość została utkana na dwóch.
Generalnie miało iść w noir, ale nie miałem jakoś parcia na tło.
To jest jedno zdanie. Więc czemu oddzielasz je kropkami na końcu wersów? Skoro już przyjąłeś konwencję, że konsekwentnie ciągniesz. W pierwszym wersie pojawiają się nawet dwie kropki, bo masz dwa zdania. Tutaj jest odwrotnie, jedno zdanie które ciągnie się przez kilka linijek:
Ziarniste, łez niegodne i ponoć czasami
kiedy znikał w gęstwinie, z twarzą usoloną,
upychała swe ostatki w worki pod oczami.
W następnej zwrotce podobnie. Ogólnie to byłoby spoko jako konwencja zaczynać wszystkie wersy z dużej litery bez wzgledu na to gdzie zdanie się kończy, tylko raz tego przestrzegasz, a raz nie. Zobacz:
Pustka była jak wojna. Obłędnie kapryśna."
Dwa zdania, dwie myśli.
To tak pod rozwagę.
Jak dla mnie, naprawdę zacny wiersz. To, że momentami zdarzą się rymy gramatyczne - to naprawdę nie jest w wierszu najgorsze. Najgorsza jest banalność imo, no i brak rytmu też sporo szkodzi.
Tutaj obie rzeczy w porządku.
Rymów też bym nie zmieniała, bo to Twoje, z serca. Może daloby się lepiej, ale czy to.o to chodzi, żeby za wszelką cenę być top topów?
Wywołał poruszenie, co u mnie nawet przy noirach bylo ciężkie. Ty wiesz, że pod względem emocjonalności nic nie przebije u mnie "Zimowych Zbiorów", ale ten wiersz zmierza w dobrym kierunku.
Lubię.
Już rozumiem - faktycznie kilka kropek niepotrzebne. Zajebałem się, Usunę. Ale z tym, że każdy wers z wielkiej, to tak jest. Na kompie. Albo na smartphonie odwróć szybkę po szerokości i też będzie.
Pozdro. Miło, że w miarę usiadł.
Can, nie o to mi chodzi.
Raczej o to, że jak już stawiasz kropki na końcu zdania, to nie wstawiaj ich w połowie. Nawet jeśli wers już się kończy. I wtedy reszta zdania małą literą, aż do kropki.
Ej no a czego ja nie wiedziałam, że Ty i wiersze piszesz. No, no i to jakie! Takie to mądre, refleksyjne. Mroczne, czarne ale i głębokie. Piękny obrazek stworzyłeś:)
Canulus
Gdybyś był starszy, czyli z mojego pokolenia, tobym posądził Cię o znajomość utworu Lewisa Carrolla „Żmirłacz” bo już pierwsza zwrotka Twojego tekstu nawiązuje do niego. Reszta jest słowną zabawą z leśmianowskim pogłosem. Gratulacje!
Co do Leśmiana - jak najbardziej. Żmirłacza faktycznie nie znam, ale nic dziwnego, bo braki mam ogromne. Warto będzie wyszukać w takim razie. Dziękuję za odwiedziny.
Komentarze (70)
Cóż, no...
Dziękuję.
Co do rymu - akurat w tej konwencji musi być, choć wiem, ze zbyt dosłowny. Dzięki.
Czasem go kaleczyła. Czasem się nią goił. - świetne!
One wciąż siebie pośród traw szukały
Chcąc za szczęśliwy powrót złożyć się w podzięce.
.
Dziękuję.
Kilka mocnych akcentów znalazłam.
Dziena za wizytę mis — 00.00
Dzięki Can, muszę do nich zajrzeć i sprawdzić czy mają się dobrze.
(Przepraszajka za wtrącenie)
Ja z prozy poetyckiej Ci mogę polecić "Nakarmić kamień" Bronki Nowickiej; podobno dobra jest również książka "Powszechna historia samotności" Bartosika (nie czytałam, ale gdzieś tam mam w zamiarach), ale książkę to chyba tylko od wydawnictwa kupisz Santa Muerte. Dla mnie "Wilk stepowy" Hermana Hesse gdzieś trąci poetyckością.
Tu Ci napisałam, bo nie chciałam u betti spamować, a tak z ciekawości zajrzałam.
Jak dziś będzie - wezmę.
Dzięki.
Wtracsj ile chcesz
No Canulas lepiej bywało, ale ja się nie znam na technice pisania, a treść jest niczego sobie.
Ponoć ktoś nawyławiał postrzępy żałobu… żałobu czy żałoby
Pozdrawiam
Pozdrox.
"wieczór już zwisał z ramienia" :)
Ładnie Canu :)
Ale, hmm... No dla mnie nic nie przebije tego, gdzie tam coś było, że kanapka spada. To znaczy, mam nadzieję, że czymś to przebijesz - ale dla mnie, nie przebiłeś tym.
I tak no, ładnie, zgrabnie, "Twojo", ale, używając zwrotu czasem używanego nie przeze mnie - jakoś przeszło obok.
I mam pytanie fundamentalne - na uj tam Panie te kropki?
I mam prośbę również - weź wrzuć coś nowego w rodzaju tego, gdzie łódź podwodna, mówienie po niemiecku. Bo się drugi dzień z rzędu przypierdalam do czegoś wyciśniętego z Twojego mózgu, a miałbym ochotę również i poochachować.
pzdr
Jeśli idzie o coś w stylu H.N. Hunley, nooo, coś na pewno uszyć spróbuję.
Dzienks.
No i tyle ;)
Dzięki że podzielasz :)
Dzięki, poro śmierci.
Pozdrox.
Ale jak, kiedyś wykształcę, to któregoś dnia przyjdę i zinterpretuje Twój wiersz tak dogłębnie, że się porzygasz.
A tak to wiem, że na pewno jest to coś dobrego. Być może tamci nade mną mają rację i nie jest to poziom, do którego przyzwyczaiłeś publikę, ale masz prawo do mniejszego brodzenia w szlagierowych frazesach. Wszyscy by Cię tutaj zamolestowali przecież.
A tak szczerze, to wiem, że nic nie wiem.
Idę uprawiać spanie.
Dziena ;)
"I patrzyła jak czas myśli spod serca wymiata." Piękne
Ode piątka za cudna basniowosc!
Pozdrawiam
I oto biegax
na pewno gdzieś tam pogrzebię. Wiem, że no, jakbym usnął na 80lat. Ale co ja poradzę, że czasem lubię czarno-biały świat?
Dzięki Justyska.
Bajox (dziena jeszcze raz)
Brak mi słów.
A tak w ogóle, to inaczej tekst wygląda na tel. inaczej na większym ekranie. (wiem, ale nowość).
W każdym razie, jak teraz patrzę, na tel. chyba ciekawiej.
Pozdrox.
Chyba, że Dlugaśne, bo się dłużyło.
„gdy wieczór już zwisał z ramienia” – to ładne
„I noc do czarnych kości obierała cienie” – i to
„Pustka była jak wojna. Obłędnie kapryśna” – i to, przyozdobienie jej ludzkimi cechami, to ma pewnie jakąś fachowa nazwę (taki zabieg), nie znam się, ale widzę ją jako coś (emocję/odczucie) i jako kobietę jednocześnie. W ogóle skojarzenie mam takie jak stopniowo zanikający dźwięk oddala się zostawiając zupełną pustkę (nawet bez dźwięku). Dużo można by w tym interpretacyjnie grzebać, jednak ryzykowne, bo można pójść złą drogą.
„Mieli te same oczy. Oczy wyczerpane” – piękne
„Że jedyne, co mogła, to do krwi – palcami.
Żłobić spod dna siebie własną pozostałość” – to (!!!)
„Czasem go kaleczyła. Czasem się nią goił” – to też
Zapewne można by to było jakoś zinterpretować, wyliczyć te rymy, rytmy, nie wiem co się tam jeszcze liczy, ale mnie interesują tylko układanki słów i tu znalazłam dużo ładnych.
Pinć klikłam :)
Jeśli idzie o wyimki Twoje, to również jeden z nich mnie się widzi. Całość została utkana na dwóch.
Generalnie miało iść w noir, ale nie miałem jakoś parcia na tło.
,Mieli te same oczy. Oczy wyczerpane.
Ziarniste, łez niegodne i ponoć czasami.
Kiedy znikał w gęstwinie, z twarzą usoloną.
Upychała swe ostatki w worki pod oczami."
Tutaj coś mi.logicznie zgrzyta, bo zobacz:
Ziarniste, łez niegodne i ponoć czasami.
Kiedy znikał w gęstwinie, z twarzą usoloną.
Upychała swe ostatki w worki pod oczami
To jest jedno zdanie. Więc czemu oddzielasz je kropkami na końcu wersów? Skoro już przyjąłeś konwencję, że konsekwentnie ciągniesz. W pierwszym wersie pojawiają się nawet dwie kropki, bo masz dwa zdania. Tutaj jest odwrotnie, jedno zdanie które ciągnie się przez kilka linijek:
Ziarniste, łez niegodne i ponoć czasami
kiedy znikał w gęstwinie, z twarzą usoloną,
upychała swe ostatki w worki pod oczami.
W następnej zwrotce podobnie. Ogólnie to byłoby spoko jako konwencja zaczynać wszystkie wersy z dużej litery bez wzgledu na to gdzie zdanie się kończy, tylko raz tego przestrzegasz, a raz nie. Zobacz:
Pustka była jak wojna. Obłędnie kapryśna."
Dwa zdania, dwie myśli.
To tak pod rozwagę.
Jak dla mnie, naprawdę zacny wiersz. To, że momentami zdarzą się rymy gramatyczne - to naprawdę nie jest w wierszu najgorsze. Najgorsza jest banalność imo, no i brak rytmu też sporo szkodzi.
Tutaj obie rzeczy w porządku.
Rymów też bym nie zmieniała, bo to Twoje, z serca. Może daloby się lepiej, ale czy to.o to chodzi, żeby za wszelką cenę być top topów?
Wywołał poruszenie, co u mnie nawet przy noirach bylo ciężkie. Ty wiesz, że pod względem emocjonalności nic nie przebije u mnie "Zimowych Zbiorów", ale ten wiersz zmierza w dobrym kierunku.
Lubię.
Pozdro. Miło, że w miarę usiadł.
Raczej o to, że jak już stawiasz kropki na końcu zdania, to nie wstawiaj ich w połowie. Nawet jeśli wers już się kończy. I wtedy reszta zdania małą literą, aż do kropki.
Trochę choruję, także wybacz "nieogarnięcie".
Dzięki za odwiedziny.
Będzie natrafienie na swą krew ulaną."
Mimo kropki po ostatecznym, masz tutaj,, Canu, przerzutnię międzywersową:)
Z wielką przyjemnością wróciłam. Piękny, emocjonalny liryk.
Ja piszę wszystko, choć nie wszystko jest ok.
Pozdrox
Gdybyś był starszy, czyli z mojego pokolenia, tobym posądził Cię o znajomość utworu Lewisa Carrolla „Żmirłacz” bo już pierwsza zwrotka Twojego tekstu nawiązuje do niego. Reszta jest słowną zabawą z leśmianowskim pogłosem. Gratulacje!
Dziękuje jeszcze raz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania