Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 31 " Trzymaj się z daleka"

Sułtan wszedł do komnaty Anbare.

Dziewczyna była bardzo blada. Z natury miała nie zbyt jasną cerę, wtedy wyglądała jak duch. Jej oczy były zamknięte, mamrotała coś sennie.

Bajezyd usiadł obok niej. Dotknął delikatnie jej ręki. Przyglądał się jej ze smutkiem. Miał poczucie winy.

- Nasime, moja najcenniejsza córeczko - wyszeptała.

Mężczyzna popatrzył na nią. Anbare cały czas miała zamknięte oczy, na jej twarzy widniał uśmiech. Nie mógł już tego wytrzymać. Zaczął szlochać.

Brunetka po chwili otworzyła oczy.

- Bajezyd, gdzie nasza córeczka ? - zapytała z dezorientacją, rozglądając się po pokoju.

Po policzkach sułtana spływały łzy, cały potok łez.

- Ona jest taka śliczna, i ... taka malutka - mówiła z uśmiechem.

- Anbare - powiedział, ocierając łzy.

- Ona jest taka piękna, taka mała i niewinna, Bajezyd nie widziałeś jej ? - powiedziała. Jeszcze przed chwilką trzymała na rękach swą córeczkę, gdzie ona teraz jest ? .

Po jej twarzy zaczęły spływać łzy.

- Nazywa się Nasime, bo jest taka niewinna - wyszeptała drżącym głosem. Oprzytomniała. Przypomniał jej się ten cały koszmar.

Zaczęła mocno płakać, odsunęła się od Bajezyda. Odwróciła się tyłem.

- Tak czysta i niewinna - wyszeptała.

Sułtan przysunął się do niej, pogładził ją po włosach.

- Zostaw mnie, nie dotykaj, już wystarczająco dużo przez ciebie wycierpiałam - zawyła.

- Anbare - powiedział.

- Daj mi spokój, wyjdż, zostaw mnie samą - krzyknęła.

- An... - powiedział.

Wtedy ona odwróciła się, spojrzała na niego ze łzami w oczach.

- Proszę cię, Bajezyd, chociaż tyle dla mnie zrób - powiedziała smutno.

Wyszedł ze zrezygnowaniem.

Na jego twarzy widniały jeszcze resztki łez.

- Nie chce mnie widzieć, nie dziwię się, i ona i Gevher mają racją, jestem kompletnym idiotą, co ja zrobiłem, nie zasługuję na to aby mi wybaczyła.

*************

Sułtanka Gulnihal postanowiła zabrać swą córkę do ogrodu.

Jej stan był naprawdę fatalny. Bardzo wychudła i zadręczała się, nie chciała nikogo widzieć, jadła tylko z przymusu i niechętnie.

Nie wychodziła z komnaty od miesiąca. Sułtanka uznała, że świerze powietrze dobrze jej zrobi.

Anbare ledwo szła, trzymała się matki i Majsun.

Jej widok w haremie zrobił wielkie poruszenie. Większość dziewcząt współczuło jej.

Sułtanka Gulnihal poszła dopilnować przygotowań do obiadu w ogrodzie.

Anbare została z Majsun. Usiadły na

tapczaniku.

Brunetka rozglądała się po wielkim pomieszczeniu. Przyglądała się niewolnicom. Zauważyła swą dawną przyjaciółkę.

Siedziała na przeciwko niej.

Dziewczyna czytała książkę, lecz po chwili podniosła wzrok, spojrzała nieśmiało w stronę młodej sułtanki i jej towarzyszki.

Otworzyła usta ze zdziwienia.

Podeszła do nich.

-Jeszcze ciebie tu brakowało - pomyślała ze złością An.

- Saro, to ty ? - zawołała z uśmiechem.

- Nie Sara, tylko sułtanka Anbare - odpowiedziała.

- Jesteś sułtanką ? - zapytała z ekscytacją.

- Tak, jestem sułtanką, matką księcia Osmana, następcy tronu - powiedziała Anbare. Chciała jak najbardziej dopiec swej rozmówczyni.

Melek speszyła się. Przecież to sułtanka Anbare, to o niej było tak głośno. Niebieskooka doszła do wniosku, że już nigdy nie będzie mogła spojrzeć swej przyjaciółce w oczy z czystym sumieniem.

- Sar... Anbare... Sułtanko Anbare, błagam cię, wybacz mi ! - powiedziała dziewczyna.

- Jesteś podłą żmiją, przez ciebie straciłam dziecko, a ja miałam cię za przyjaciółkę, jak mogłabym ci wybaczyć, nigdy ...- krzyknęła.

- Chciałam po dobroci, ale skoro tak, będziesz moim największym wrogiem, zniszczę cię ! - wrzasnęła blondynka, przerywając jej.

Anbare zaśmiała się.

- Chyba śnisz - powiedziała.

- Nie długo zostanę sułtanką, najsilniejszą sułtanką, matką wszystkich dzieci padyszacha, sułtan się od ciebie odsunął unika cię , tak jak Nurbahar ! - krzyczała.

Brunetka była wściekła.

- Alicja ! - krzyknęła.

- Nie jestem Alicją, lecz Melek. To koniec twoich rządów, twój Osman będzie drżał o życie, kiedy na tronie zasiądzie mój syn - powiedziała.

- Masz jakiegoś syna, o którym nie wiemy ? - zapytała ironicznie.

- Ten, który niebawem się urodzi ! - powiedziała przez zęby.

- Pogódż się z faktem, że już nigdy nie pójdziesz do alkowy, sułtan o tobie zapomniał - powiedziała brunetka triumfalnie.

- O tobie bardziej, pamiętasz, kiedy ostatni raz cię wzywał ?, jestem jego faworytą, nazwał mnie swoją ukochaną, spróbuj tylko stanąć mi na drodze, a twój syn przypłaci to życiem - warknęła.

Anbare patrzyła na nią wściekle.

Nie wytrzymała tego. Wstała i podeszła do niej. Posłała jej piorunujące spojrzenie i przyparła ją do ściany. Zacisnęła palce na jej gardle.

- Chyba zapominasz z kim zadarłaś, jestem sułtanką, jak śmiesz grozić mi i księciu, wysil ten swój ptasi móżdżek, powiedz mi jaka jest za to kara ? - krzyknęła mocniej ściskając jej szyję. Podniosła jej głowę, po czym silnie uderzyła nią o ścianę.

Zaczęła ją dusić.

- Anbare, nie rób tego ! - krzyknęła przerażona Majsun.

Młoda sułtanka jednak jeszcze bardziej przydusiła ją do ściany.

Melek była przestraszona, nie mogła złapać oddechu.

- Trzymaj się z daleka ode mnie i mojego syna, jeśli spróbujesz coś mu zrobić, gorzko tego pożałujesz, osobiście o to zadbam, jesteś zbyt młoda i głupia, aby wiedzieć do czego jest zdolna kochająca kobieta ! - krzyknęła Anbare rzucając Melek na podłogę.

Dziewczyna zaczęła kaszleć.

Miała zapłakane oczy.

- Zabierzcie ją stąd - powiedziała z pogardą patrząc na nią .

Do blondynki podbiegły dwie dziewczyny, które obserwowały całą sytuację.

Nie poznawały Anbare, nigdy się tak nie zachowywała, były w szoku.

Prędko podniosły ledwo żywą Melek.

Brunetka patrzyła w drugą stronę, sama siebie nie poznawała.

Skąd wzięło się w niej tak nagle tyle siły i gniewu ?, prawie udusiła Melek.

To przecież nie w jej stylu, zawsze była pomocna, dobra i delikatna. Co się z nią stało ?.

- Anbare, dobrze się czujesz ? - zapytała Majsun.

- Tak - odparła bez zastanowienia.

- Czy ty chciałaś ją udusić ? - zapytała dziewczyna o kasztanowych włosach

Brunetka jednak nie odpowiadała.

Znowu poczuła się słabo. W jednej chwili zniknęła ta determinacja i siła. Osunęła się na tapczanik. Do sali weszła sułtanka Gulnihal. Patrzyła ze zdziwieniem na córkę.

- Mój Boże, Anbare, coś ty jej zrobiła ? - zapytała z przerażeniem. Widziała jak dwie niewolnice niosły Melek.

- Groziła mi, zrobiłam to, co powinnam zrobić dawno, nikt nie ma prawa grozić mojemu dziecku -odpowiedziała stanowczo, akcentując ostatnie słowa.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Szalokapel 11.07.2016
    nie zbyt - niezbyt
    - Nie chce - nie chcę
    na przeciwko - naprzeciwko
    - Nie długo - niedługo

    Super tekst. Bardzo dobrze się czytało. Wątek z duszeniem podobał mi się.5
  • Dziękuję
  • Tina12 11.07.2016
    Faize Anbare Sultan
    A no i zapraszam do doczytania końca Kryształu.
  • Tina12 11.07.2016
    Super. Szkoda mi An. Cierpi strasznie, a ta Alicja jeszcze jej grozi.
    5
  • Na następną część zapraszam dopiero w czwartek
  • Tina12 11.07.2016
    Czyli zapowiada się nie cierpliwe czekanie. Ale autorów sie nie pogania.
  • Dziękuje za anonimowe 3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania