Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 35 "Zniszczę cię !"

( Pięć dni póżniej)

Zbliżał się wieczór. Do pomieszczeń wpadał piękny blask księżyca. Dziewczęta szykowały się do snu. W haremie panowała dość napięta atmosfera. Oczywiście Elif zrobiła swoje. Od razu rozpuściła plotkę. Dziewczęta były wściekłe, nie tylko intryga Gizem i Kamer była przyczyną ich złości. Sułtanka Gulnihal już od ponad tygodnia zwlekała z wypłatą, co jeszcze bardziej je podburzało.

- Nie no, ile można ! - denerwowała się Lamis Hatun, poprawiając poduszkę.

- Lamis, a słyszałaś ?, podobno sułtanka Gulnihal zdradziła sułtana Murada, jej córką jest Anbare - powiedziała niska blondynka o skośnych oczach, siedząca na posłaniu.

- Bezczelna ! - oburzyła się wenecjanka.

- Tak dłużej być nie może, sułtanka myśli, że pozostanie bezkarna, zapłaci za swoje grzechy ! - krzyknęła na cały harem blondynka, wstając.

- Zbyt długo milczałyśmy, sułtanka zapłaci za wszystko ! - zawturowały jej inne.

Natychmiast przystąpiły do dzieła.

Większość z nich chwyciła za ostre przedmioty i pochodnie. Zrobił się ogromny hałas i chaos. Kilka z nich trzymało w rękach metalowe naczynia, którymi uderzały o ściany.

Nic ich nie zatrzymało. Bez najmniejszego problemu odepchnęły strażników, którzy stali w tym pomieszczeniu.

Z wielkim hukiem opuściły salę główną i ruszyły w kierunku komnaty sułtanki.

Anbare otworzyła oczy. Obudziły ją ich krzyki. Usiadła na łóżku. Po pokoju krzątała się Fidan.

- Fidan, co się tam dzieje - zapytała przecierając zaspane oczy.

- Nie mam pojęcia, pani - odparła dziewczyna.

Obie wytężyły słuch.

- Zapłacisz za wszystko ! Zapłacisz sułtanko Gulnihal, zdradziłaś sułtana, zginiesz !- usłyszały.

- To wy zapłacicie ! - krzyczała Gulnihal.

Spojrzały na siebie. Brunetka prędko wstała, nałożyła szlafrok, po czym wybiegła z komnaty.

- Pani, to niebezpieczne, nie wychodż ! - krzyczała biegnąc za nią Fidan.

- Pilnuj Osmana, obudż Firdus Hatun, nie spuszczajcie go z oka, jeśli będzie trzeba, uciekajcie - powiedziała młoda sułtanka.

- Pani, a co z tobą ! - krzyczała przerażona dziewczyna.

- Mną się nie przejmuj, dam sobie radę - powiedziała stanowczo.

Szła szybko korytarzem. Nie wachała się, wiedziała, że jeśli atakują sułtankę Gulnihal, prędzej czy póżniej zrobiłyby to samo z nią.

Postanowiła interweniować.

Z każdym krokiem hałas nasilał się.

Czuć było woń palonego materiału.

Istotnie wszystkie firany w sali głównej paliły się. Korytarz wypełniał dym. Dziewczęta przedzierały się przez resztę strażników sułtanki, otaczały ją. Anbare niezauważona podbiegła do przerażonego Selima Agi, który stał ściśnięty w kącie.

- Selim, biegnij prędko do komnaty sułtana, powiedz mu co się tu dzieje, niech przysyła strażników - powiedziała prędko.

- Pani, co ty tu robisz, nie powinnaś

... - zająknął się.

- Biegnij Selim, a ja idę na pomoc sułtance - powiedziała.

Eunuch spojrzał na nią niepewnie, po czym wykonał polecenie. Biegł zadymionym korytarzem. Młoda sułtanka patrzyła jeszcze przez chwilę jak postać Selima znika za rogiem. Przedarła się przez tłum. Naprawdę igrała z ogniem.

Stanęła po środku. Obok sułtanki Gulnihal.

- Co tu się dzieje ! - krzyknęła donośnie.

- Sułtanka zdradziła, sułtanka zdradziła ! - wrzeszczały niewolnice.

- Kogo zdradziła ? - zdziwiła się.

- Sułtana Murada, ty jesteś jej córką już po was ! - denerwowały się podchodząc do niej bliżej.

- Chyba ktoś tu nie umie liczyć - powiedziała An, patrząc wrogo w ich stronę.

- Sułtanka przybyła do pałacu szesnaście lat temu - powiedziała.

- Ja mam natomiast dziewiętnaście, jak więc możliwa jest zdrada ? - powiedziała ze złością.

- Jak wogóle możecie zarzucać coś takiego sułtance ! - krzyknęła donośnie.

- Sułtanka za wszystko zapłaci ! - złościły się. Zbliżały się coraz bardziej do sułtanki. W końcu An zasłoniła ją własnym ciałem.

- Jeśli cokolwiek zrobicie sułtance, gorzko tego pożałujecie ! - krzyknęła. Sułtanka Gulnihal wyciągnęła sztylet.

Tymczasem Selim Aga dotarł już do komnaty sułtana. Biegł ile sił w nogach. Wpadł do pokoju jak burza.

- Selim, co się znowu dzieje, wiesz która jest godzina ? - powiedział z niezadowoleniem Bajezyd podnosząc się z łóżka.

- Panie, niewolnice się buntują, chcą zabić sułtankę Gulnihal i Anbare - odparł zdyszany aga.

- Co ty wygadujesz, dlaczego ? - odpowiedział zdumiony sułtan. Wybiegł z komnaty.

- Panie, sułtanka Anbare każe przysłać strażników - powiedział Selim, biegnąc za władcą.

- Naturalnie, obudż szambelana, on się tym zajmnie - odpowiedział Bajezyd. Pędził szybko przez korytarze. Każda chwila się liczyła. Każda minuta była ważna, chodziło tu przecież o życie jego ukochanej i przybranej matki. Martwił się o nie.

Wpadł do sali głównej. Jego ukochaną i Gulnihal otaczały wściekłe niewolnice, które niemalże przykładały im nóż do gardła.

Tłum trochę się rozstąpił, gdy pojawił się sułtan. Bajezyd przedzierał się przez dziewczęta.

- Anbare, matko nic wam nie jest ? - zapytał, gdy stał już blisko brunetki i jej matki.

- Jak dobrze, że już jesteś- powiedziała Gulnihal.

Anbare jednak nie odpowiedziała. Zauważyła, że jedna z dziewcząt... rzuciła w jej stronę nóż. Bajezyd w ostatniej chwili spojrzał w tamtą stronę. Gdy tylko to spostrzegł, bez wachania wskoczył przed nią. Padł potem na podłogę. W okół jego ciała utworzyła się kałuża krwi. Anbare otworzyła szeroko oczy. Zamarła, poczuła się tak, jakby sama dostała cios. Uklęknęła zanosząc się płaczem.

Złapała go za rękę.

- Anbare, moja najdroższa sułtanko, kocham cię - wyszeptał ostatkiem sił. Zamknął powieki. Anbare spojrzała wściekle w stronę przerażonych dziewcząt.

- Nie daruję wam tego ! - krzyknęła rozpaczliwie.

- Nie daruję, nie daruję ! - krzyczała.

Z komnat wyszły przestraszone Ismihan i Gevherhan.

Prędko podbiegły do Anbare i sułtana. Brunetka wstała energicznie. Po jej rękach spływała krew. Ruszyła w stronę komnaty sułtanki Gizem. Otworzyła drzwi, trzaskając nimi głośno.

- Zobacz do czego doprowadzają twoje intrygi ! - wrzasnęła donośnie.

Była wściekła.

Sułtanka wstała z łóżka.

- Jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób, co ty tu robisz ?, wynoś się - krzyknęła sułtanka.

Spojrzała na jej ręce. Wydała cichy odgłos przerażenia.

- To krew, krew twojego syna, nienawidzę cię, to przez te twoje intrygi, chciałaś zabić mnie i sułtankę Gulnihal, obróciło się to przeciwko tobie, nie daruję ci tego, osobiście zadbam o to abyś znowu wylądowała na wygnaniu, twoje dni w pałacu są policzone, wszystkie twoje niecne plany wyjdą na jaw, to będzie twój koniec, zniszczę cię, jesteś okrutna i okropna ! - krzyczała. Gizem zamarła. Liczyły się tylko dla niej te cztery pierwsze słowa.

- Jakto krew mojego syna ? - zapytała płaczliwie.

- To przez ciebie, Bajezyd został ranny - warknęła.

Rudowłosej zakręciło się w głowie.

Oparła się o ścianę. Prawie się przewróciła. Dotarło do niej, że przez nią jej syn może zginąć.

- Boże, miej go w opiece - wyszeptała ze łzami w oczach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Tina12 17.07.2016
    Oby sułtan przeżył. Mam nadzieje, że Gizem już sie opamięta.
    5
  • Tina12 17.07.2016
    Czekam na cd.
  • Szalokapel 17.07.2016
    Ale ta Gizem jest okropna. Oby Sułtan wyzdrowiał, pięknie się zachowal. Byly drobne błędy ortograficzne. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania