Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 47 "Nie proszę o pomoc !"

Akcja porodowa była już bardzo zaawansowana. Melek krzyczała w niebogłosy. Medyczki biegały wokół niej. Dziewczyna swym krzykiem postawiła cały harem na nogi. Majsun wyszła na korytarz.

- Mój Boże, kto tak krzyczy ! - powiedziała do siebie, przekraczając próg komnaty.

Szła korytarzem. Znalazła się w sali głównej.

- Firial Kalfa, co się tam dzieje ! - zapytała zaspanym głosem zarządczynię haremu.

- Pani, Melek Hatun rodzi - odparła kobieta.

- Skoro tutaj przyszłam to już zostanę, przynajmniej dowiem się czy to książe, czy sułtanka - pomyślała. Usiadła na tapczaniku.

Popatrzyła na Çesur i podśmiewające się jeszcze dziewczęta. Nie szczędziły plotek i docinek na temat jasnowłosej. Poród trwał już kilka godzin.

Melek leżała, trzymając za rękę Maisę.

- Zawiadomiliście sułtana !? - zapytała rodząca ostatkiem sił, wchodzącą do komnaty Firial.

- No pewnie ! Już tu pędzi, prosto z Edirne ! - parsknęła z ironią kobieta.

- Nie mogę, on nie chce się urodzić - jęknęła.

- Może to ta klątwa ? - dodała Maisa.

- Niech ci język kołkiem stanie ! - wrzasnęła blondynka.

Sułtanka Gizem wyszła na korytarz.

- Mam nadzieję, że tej nocy przywitamy następcę tronu - pomyślała.

Wszyscy kręcili się niespokojnie.

Czekali na wiadomość.

Nagle usłyszeli płacz dziecka.

Weszli do komnaty. Melek popatrzyła na zebranych powłóczystym spojrzeniem. Oddychała z trudem. W objęciach trzymała niemowlę.

- Mamy następcę tronu ! - zawołała z podekscytowaniem, jedna ze służących.

- To dziewczynka - skarciła ją Melek.

- Ona jest cudowna ! - zawołała sułtanka Gizem, podchodząc do wnuczki.

- Przepiękna ! - zachwycała się Gulnihal. Mała sułtanka była podobna do matki. Patrzyła swymi dużymi, niebieskimi oczkami na swoją mamę. Melek nie była zadowolona. Nie dość, że prawie przypłaciła poród życiem, to jeszcze urodziła sułtankę. Zarumieniła się.

Tymczasem Anbare leżała na łożu, wtulona w Bajezyda. Oparła delikatnie głowę na jego torsie.

Sułtan gładził jej puszyste włosy.

- Moja ukochana - szepnął jej do ucha. Nagle rozległo się pukanie.

Bajezyd wsunął prędko ubranie, i udał się w kierunku drzwi. Pod drzwiami stał jeden z posłów.

- Co się dzieje ? - zapytał.

- Panie, tej nocy twoja faworyta Melek Hatun urodziła - powiedział mężczyzna.

- I co ? Mamy księcia !? - zapytała z przerażeniem Anbare.

- Melek hatun urodziła dziewczynkę, pani - odparł.

Brunetka uśmiechnęła się.

- Ubieraj się, Bajezyd, musimy jak najprędzej odwiedzić małą sułtankę - dodała promiennie.

Wyszła z komnaty.

- Firdus, przygotuj mi jedną z najlepszych sukni - powiedziała do swej służącej, stojącej na rogu.

Dziewczyna posłusznie przyniosła jej bordowo-białą, połyskującą suknię. Młoda sułtanka nie mogła się doczekać, aż obdarzy swą rywalkę triumfalnym spojrzeniem.

Została matką jedynego następcy tronu. Brunetka założyła najpiękniejszą, wysoką koronę. Czuła się najważniejszą sułtanką.

Pobyt w Edirne nie trwał długo, ale młoda sułtanka nie mogłaby usiedzieć w miejscu. Zwyciężyła z Boską pomocą. Gdyby Melek urodziła chłopca, stwarzał by on ogromne zagrożenie, dla Osmana, niej, i Bajezyda. Blondynka mogłaby zrobić naprawdę wszystko, aby jej syn zasiadł na tronie jako jedyny kandydat na władcę. Jednak tej nocy urodziła się piękna dziewczynka. Mądra sułtanka, druga córka padyszaha czterech stron świata. Po kilku godzinnej podróży, An i władca dotarli do pałacu. Młoda sułtanka dumnie kroczyła u boku sułtana. Weszli do komnaty, w której przebywała świeżo upieczona mama. Podniosła się lekko, dając Bajezydowi córkę.

- Ależ ona jest przepiękna - powiedział, kołysając dziecko w ramionach. Wstał szeptając jakieś słowa.

- Na imię ci Nilay, na imię ci Nilay, na imię ci Nilay - powiedział.

Dziewczynka patrzyła na niego z zachwytem. Sułtan pocałował maleńką w czółko.

Na twarzy Melek pojawił się lekki uśmiech. Jej córka otrzymała przepiękne imię. Władca usiadł obok niej.

- Jak się miewasz ? - zapytał.

- Jest wyczerpana, ale nic jej nie będzie, nie bawem wróci do zdrowia - odpowiedziała za dziewczynę, medyczka.

- Dbajcie o nią i o moją córkę - dodał, gładząc dziecko po główce.

Wszystkich rozczulił widok malutkiej sułtanki Nilay. Anbare wpatrywała się w nich tępo. Tak bardzo chciała cieszyć się swoim szczęściem, zwycięstwem, chciała posłać Melek triumfalne spojrzenie, ale nie potrafiła, tak naprawdę to zwyciężyła jej rywalka, wydała na świat piękną sułtankę. Anbare nie doświadczyła tego szczęścia. Zawsze chciała mieć córeczkę.

Przyrzekła sobie, że da jej na imię Anastazja. Uwielbiała to imię.

W jej oczach błysnęły łzy. Ona straciła swoją córeczkę, a Melek urodziła, to było zdecydowanie jej zwycięstwo.

- Jak wielkie masz szczęście, trzymając w objęciach, tak małą i cudowną istotkę, cząstkę ciebie - pomyślała. Po jej policzku spłynęła łza. Zaczęła szlochać.

- Przysięgam, że jeszcze wydam na świat, tak piękną istotę, moją córeczkę - dodała w myślach, ocierając łzy.

**********

Minęło kilka dni. Młoda sułtanka spacerowała po haremie.

Zauważyła zbliżającą się sułtankę Kamerşah.

- Anbare, i co ? Masz tych

świadków ? - zapytała cicho.

Brunetka kiwnęła głową.

- Są w starym pałacu, przyjechali nie dawno, może z tydzień temu - dodała.

Kamer uśmiechnęła się złowieszczo.

- Nigdy bym nie pomyślała, że zjednoczymy siły, jednak w tej sytuacji nie daruję tego Gizem ! - powiedziała wściekle.

- Niech sułtan dowie się co przeskrobała jego matka - dodała.

************

Tymczasem Çesur Hatun spacerowała po ogrodzie. Planowała kolejną ucieczkę. Przemieszczała się delikatnie pod płotem, okryta ciemnozielonym szalem. Dziewczyna bardzo się spieszyła. Przekupiła nawet jednego strażnika, aby wykopał jej dziurę pod płotem. Wsunęła się zręcznie w szczelinę. Wszystko szło dobrze do czasu. Zauważyła krzyczących strażników. Mężczyżni biegli w jej stronę. Dziewczyna zaklinowała się. Zaczęła się miotać i wiercić. Nagle poczuła silne pociągnięcie do tyłu.

- Puszczajcie ! - krzyczała płaczliwie wyrywając się. Zaczęła się z nimi szarpać i bić. Jeden ze strażników uderzył ją z całej siły w twarz. Dziewczyna przewróciła się. Z jej wargi zaczęła ciec krew. Nic jej nie powstrzymało. Dalej zaczęła silnie okładać i kopać strażników. W końcu mężczyżni złapali ją, silnie wykręcając jej ręce do tyłu. Dziewczyna krzyczała.

- Co się tu dzieje ! - usłyszeli nagle.

Wszyscy patrzyli na nadchodzącego człowieka. Był to sam sułtan Bajezyd.

- Puśćcie ją - dodał wściekle.

Strażnicy puścili ją, a dziewczyna padła na ziemię. Władca przykucnął obok niej.

- Nie bój się - wyszeptał. Popatrzył na nią. Była cała we krwi. Na jej twarzy widniały siniaki i liczne zadrapania. Çesur chciała uciekać, lecz była za bardzo poobijana. Usiłowała wstać i biec, jednak w skutku upadła. Poczuła, że ma skręconą kostkę. Jęknęła głośno. Bajezyd otarł chusteczką krew spływającą po jej policzku.

- Dasz radę iść ? - zapytał.

- Nie mogę - wydusiła.

Sułtan podszedł do niej, usiłując wziąść ją na ręce.

- Nie proszę o pomoc - odwarknęła dziewczyna.

- Potrzebujesz jej - odparł Bajezyd.

Dziewczyna spóściła wzrok. Władca podniósł ją.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Tina12 01.08.2016
    Oby Cesur nie była kolejną rywalką An. Czekam na cd.
    5
  • Zozole 01.08.2016
    Czekam z niecierpliwością na cd. Mam nadzieję, że Cesur zostanie jakąś służącą An lub jej matki. Byleby nie poszła do alkowy.
    Pozd
  • Zozole 01.08.2016
    Pozdrawiam! Czekam na kolejne części ; 5
  • Afraid13 01.08.2016
    Fajne 5 :)
  • Margerita 01.08.2016
    pięć
  • Szalokapel 15.08.2016
    Zostawiam 5, idę dalej.
  • Szybko ci idzie :)
  • Szalokapel 15.08.2016
    Faize Anbare Sultan, naprawdę? haha? Dobra idę o kolejnego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania