Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 52 "Trzymaj się od niego z daleka"

Młoda sułtanka szła spokojnie korytarzem, trzymając za rękę Osmana. Chłopiec bardzo chciał się zobaczyć z tatą. Anbare, szła przyglądając się wszystkiemu. Nawet białe, wciąż te same, nic nie zmienione ściany, wiele jej przypominały. Wszystko było takie samo jak wtedy gdy szła tędy po raz pierwszy, jak i w tych chwilach, które były najtrudniejsze w jej życiu. Ten pałac był jej domem, rajem, a zarazem piekłem. Ostatnie wydarzenia, również bardzo nią wstrząsnęły. Domyślała się, że za zabójstwem Kamer stoi Gizem. Chciała jakoś to udowodnić, wyjawić całą prawdę sułtanowi, jednak brakowało jej argumentów.

Spacerowała korytarzem, gdy nagle książe wyrwał jej się i zaczął uciekać.

- Teraz wiem przez co przechodzi Firdus - powiedziała do siebie z uśmiechem.

- Osman, czekaj ! - zawołała.

Chłopiec biegł prędko, w stronę komnaty sułtana. Tak bardzo chciał zobaczyć się z ojcem. Brunetka nie mogła za nim nadążyć. Dziecko było już przy komnacie władcy. Nagle z małego pomieszczenia obok wyszedł Zafir. Popatrzył na biegnącego chłopca. Książe zatrzymał się przy nim. Czarnowłosy przykucnął, lecz zauważył zbliżającą się Anbare.

Dziewczyna złapała synka za rękę.

- To twój syn ? - zapytał młodzieniec z uśmiechem.

- Tak, to Osman - odparła An.

- Cudowny, naprawdę wspaniały książe - pochwalił czarnowłosy.

Brunetka uśmiechnęła się. Zapanowała chwila ciszy.

- Bardzo przypomina mi mojego brata... - wyjąkał.

- A więc masz brata, napewno jest równie wspaniały jak Osman - odparła sułtanka.

Młody mężczyzna, stojący przed nią zamknął oczy. Po jego policzku spłynęła łza.

- Robiłem wszystko, aby go uratować - powiedział.

- Co się z nim stało ? - zapytała poruszona An.

- Został porwany, nawet nie wiem co się z nim stało, czy wogóle żyje - wyjąkał. Młoda sułtanka popatrzyła na niego ze smutkiem.

Jak wiele musiał w życiu przejść. Współczuła mu. Jest taki uczuciowy, rodzinny, mimo, iż jest żołnierzem. Jest inny niż wszyscy.

- Nie martw się, jestem pewna, że kiedyś się odnajdzie - dodała, gładząc go po ramieniu.

- Dziękuję - odpowiedział.

Wpatrywał się w nią oczarowany. Czyżby miał przed sobą anioła ?.

Tak piękna i wrażliwa istota z pewnością nie jest człowiekiem.Nigdy w życiu niespotkał tak niezwykłej kobiety. Nie pomyślałby nawet, że sułtanka może być tak wrażliwa na ludzkie cierpienie. Wiedział, że pałac zmienia. Ciągła walka o przetrwanie potrafi przemieniać i niszczyć wnętrze, nawet dobrego człowieka. Nawet najuczciwsi ludzie, za sprawą tej okropnej atmosfery stawali się okrutni. Nowo poznana sułtanka wydawała mu się taka niezwykła...

Dodała mu trochę otuchy.

- Jesteś naprawdę wspaniała, tyle przeszłaś, a jednak nadal posiadasz uczucia - powiedział.

Młoda sułtanka zmarszczyła brwi.

- O czym ty mówisz ? - zapytała.

- Nasz władca zadał ci tyle cierpienia, nie rozumiem jak można wyrządzić taką krzywdę... tak przepięknej kobiecie - dodał, ledwo łapiąc oddech.

Anbare zaniemówiła. Zafir wiedział o niej tak dużo.

- Ja na jego miejscu biegałbym codziennie do meczetu i dziękował za to, że Bóg zesłał mi kogoś tak pięknego i mądrego - dodał.

Speszył się.

- Przepraszam, za dużo powiedziałem, niepowinienem... - przeprosił. An stała, wpatrując się tępo w podłogę. Zafir miał rację. Bajezyd nigdy zbytnio nie doceniał tego co ma. Ranił ją najboleśniej jak tylko można zranić kochającą sułtankę. Nie doceniał jej, wielokrotnie zdradzał, mając jej zdanie za nic. Zmarnował to, że mu wybaczyła. Zniszczył to co udało się "odbudować".

- Nic się nie stało, sułtan jest w swojej komnacie ? - wypaliła prędko.

- Tak... - odparł Zafir.

W tej chwili z pomieszczenia obok wyszedł Bajezyd.

- Zafir, Anbare ? - powiedział ze zdziwieniem. Brunetka prawie podskoczyła. Wpatrywała się z przerażeniem w sułtana.

- A jeśli on wszystko słyszał ? - pomyślała. Doszło do niej, że Zafir naprawdę za dużo powiedział. Mogło to mieć niezbyt dobre skutki.

- Przyprowadziłam Osmana, tak bardzo chciał się z tobą zobaczyć... - wyjąkała.

- Osman ! Mój kochany ! - zawołał sułtan do podbiegającego chłopca.

Wziął synka na ręce. Młoda sułtanka zarumieniła się. Czułaby ogromny wstyd, gdyby okazało się, że sułtan słyszał ich rozmowę. Nagle zza rogu wyłoniła się sułtanka Gulnihal.

- A tu jesteś Anbare ! Wszędzie cię szukam - powiedziała, a jej wzrok padł na Zafira.

- Kim jesteś ? - zapytała impulsywnie.

- To Zafir bey, mój najwierniejszy sługa i przyjaciel - odpowiedział za niego władca.

- Ach, tak, w takim razie miło mi cię poznać - zwróciła się do czarnowłosego.

- Mi również, pani - odparł.

Gulnihal przyglądała mu się.

Nie podobał jej się.

W sumie wydawał jej się dobry i rozumny, jednakże coś mu w nim nie pasowało. Doszła do wniosku, że tym czymś był sposób w jaki patrzył na Anbare. Wzięła swą córkę pod rękę. Zaprowadziła ją do swojej komnaty.

- Matko co ty robisz !? - zapytała zdenerwowana An. Sułtanka popatrzyła na nią ze złością.

- Trzymaj się od niego z daleka ! - powiedziała. Brunetka patrzyła na nią zdezorientowana.

- O co ci chodzi, matko ? - zapytała młoda sułtanka.

- Nie udawaj ! Dobrze widziałam w jaki sposób na ciebie patrzy...

To nie jest spojrzenie sługi, trzymaj się od niego z daleka, i uważaj, ściany mają uszy ! - powiedziała ciemnowłosa.

- Jeśli będzie choć cień podejrzenia, zginiesz ty, twój syn, to maleństwo i Zafir ! - powiedziała przez zęby.

- Za tem nie chcę, aby ktokolwiek wykorzystał to przeciwko tobie ! - dodała Gulnihal. An zamarła. Bała się tak okropnego scenariusza. Uważała jednak, że sułtanka niepotrzebnie się martwi. Sama doceniała Zafira i wiedziała, że niezrobiłby nic wbrew woli sułtana.

- Twoje obawy są niesłuszne - zwróciła się do swej matki.

Gulnihal westchnęła ciężko.

- Rób co mówię, jeśli ten cały Zafir wejdzie ci w drogę, osobiście porahuję mu kości - odparła pewnie.

- Muszę sobie urządzić z nim małą pogawędkę, przemyśl to, co ci powiedziałam - dodała.

Brunetka rozsiadła się na tapczaniku.

Westchnęła, zamykając oczy. Cała się trzęsła.

- Anbare ! Co ty wyprawiasz ? Doprowadż się do porządku za nim będzie za póżno ! - skarciła samą siebie.

*(Rok póżniej)*

Noc nadeszła, czas już spać

Lulaj, więc lulaj maleńka ma

Gwieżdzista noc przyszła już

Więc oczka swe dziecino zmróż

Ostatni promień słońca, żegna nas

Spać już czas

A wiatru szept, zabiera sen, maleńkiej mej dziecinie

A wiatru szept zabiera sen maleńkiej mej dziecinie

Przestraszył ją ten wiatru śpiew

I teraz cicho płacze

Usteczka drżą, a łezki lśnią

Bo boi się ciemności

Usteczka drżą, a łezki lśnią

Bo boi się ciemności

A więc już śpij dziecino, niczego się nie bój

Ja jestem tutaj, z tobą, a ty się do mnie przytul - zaśpiewała Anbare.

Na rękach kołysała niemowlę, maleńką sułtankę. Pocałowała ją w czółko.

- Moja córeczko - wyszeptała, tuląc dziecko. Dziewczynka zasypiała. Spojrzała jeszcze na swą mamę, pięknymi, niebieskimi oczkami.

An uśmiechnęła się do niej.

- Nie wierzę, że spotkało mnie takie szczęście ! - zwróciła się do stojącej obok Firdus ze łzami w oczach. Od zawsze pragnęła mieć tak śliczną i delikatną córkę. Tak bardzo chciała patrzeć jak rośnie i robi się coraz mądrzejsza i śliczna.

Zawsze chciała dać jej na imię Anastazja, jednak uznano, że musi przyjąć inne imię. Nazwano ją Huma, czyli ptak napełniający ludzi szczęściem. Rzeczywiście, mała sułtanka wypełniła życie brunetki ogromną radością.

- Kiedy dorośnie, będzie równie piękna, jak ty pani - odparła szatynka.

- Już teraz jest śliczna, spójrz, jakie ma ładne włoski ! - powiedziała An, gładząc ją po brązowych kosmykach.

Uśmiechnęła się jeszcze raz. Huma wtulała się w mamę, zasypiając.

- Moja wspaniała sułtanka - powiedziała Anbare, a z jej oczu zaczęły spływać łzy wzruszenia. Nareszcie miała przy sobie swą upragnioną córkę.

Kilka dni póżniej, nareszcie wstała z łóżka. Wciąż była jeszcze słaba po wyczerpującym porodzie. Chciała odwiedzić sułtana, porozmawiać z nim. Przybył zwycięsko do pałacu,niecałe dwa tygodnie wcześniej.Przez te wszystkie miesiące zamienili ze sobą tylko kilka słów. Powodem tego była oczywiście wojna, oraz to, że An nie potrafiła wybaczyć sułtanowi zdrady. Jeszcze przed tym wszystkim, Bajezyd nalegał, błagał, przepraszał, jednak Anbare pozostawała obojętna. Tego dnia poczuła jednak jakiś impuls. Zmierzała w kierunku komnaty sułtana. Najbardziej bała się, że spotka Zafira. Mężczyzna na dobre przeprowadził się do komnaty szambelana. W końcu ponownie awansował, zajmując stanowisko szambelana. Ali bey został jednym z wezyrów, oraz mężem sułtanki Ismihan. Para była bardzo szczęśliwa. Przenieśli się do własnego pałacu. Teraz Zafir przejął jego obowiązki. Młodej sułtance nie podobała się ta nagła zmiana. Nie chciała więcej go widzieć. Sułtanka Gulnihal miała rację, za bardzo jej zagrażał. Brunetka starała się jednak o tym nie myśleć.

Szła pewnie, do komnaty sułtana.

- Czas to wszystko przełamać ! - pomyślała. Na jej nie szczęście pod drzwiami stał szambelan.

- Pani ! - zawołał.

- Jak się miewasz ? Mam nadzieję, że doszłaś już do siebie ? - powiedział z zainteresowaniem.

- Daruj sobie... Przyszłam odwiedzić sułtana - odparła.

- Mogę ? - zapytał, patrząc na zawiniątko.

An zmarszczyła brwi.

- Czemu on się wtrąca ? - pomyślała. Odkryła delikatnie, materiał, którym była okryta jej córka, aby było widać jej twarz.

Zafir wydał cichy odgłos zachwytu.

- Przepiękna ! - zawołał.

- Naprawdę jest do ciebie, bardzo, ale to bardzo podobna - wyszeptał, patrząc na drobną twarzyczkę dziecka.

- Jest sułtan ? - zapytała An, zdenerwowana jego zachowaniem.

- Nie ma go, pani - wyjąkał szambelan.

- A więc gdzie jest ? - zapytała podejrzliwie Anbare.

- W ogrodzie - odparł.

- W ogrodzie ? Sam ? - powiedziała młoda sułtanka ze zdziwieniem.

- Pani, nie chcę cię zasmucać, ale podobno ktoś mu towarzyszy... - jęknął, gdy brunetka już miała odejść. An zmarszczyła twarz jak królik.

- Kto ? - zapytała, chociaż dobrze znała odpowiedż.

- Çesur Hatun - powiedział z trudem. Młoda sułtanka wzięła głęboki oddech. Chciała odejść, lecz po przejściu kilku kroków zatrzymała się tak, jakby sobie o czymś przypomniała.

Podeszła do Zafira.

- Zanieś ją do mojej komnaty, osobiście zajmę się tą żmiją - zwróciła się do niego, wręczając mu dziecko. Mężczyzna wytrzeszczył oczy.

- Pani, stój ! - zawołał, biegnąc za nią. Złapał ją za rękę.

- Błagam, nie rób głupstw, jesteś jeszcze wyczerpana - zawołał.

- Zejdż mi z drogi ! - warknęła.

Przerażony mężczyzna patrzył jak brunetka odchodzi.

- Co ja narobiłem? Muszę jakoś to uratować ! - pomyślał. Wybiegł za Anbare.

***************

Dziś chyba najdłuższy rozdział :D

Nareszcie mi się udało !

Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam, Faize.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Zozole 04.08.2016
    Czekam niecierpliwie. Kiedy kolejny?????????? 5
  • Zozi spokojnie, z pewnością niebawem się pojawi.
  • Faize Anbare Sultan wiem troszkę
    interesujący koniec, jakby niedokończony, jednak spokojnie, wszystko się wyjaśni...
  • Zozole 04.08.2016
    A czy dziś rozdział kolejny się pojawi????
  • Tina12 04.08.2016
    Faize Anbare Sultan
    Dołączam się do putania. Kiedy cd?
  • Tina12 & Zozole
    Zaczęłam pisać, być może jutro, jeśli zdążę to dzisiaj.
  • Zozole 04.08.2016
    Oby dziś. Życzę miłego pisania ;D
  • Zozole. Dziękuję :D
  • Zozole 05.08.2016
    No i gdzie ten rozdział :'P
  • Tina12 04.08.2016
    Jednak córeczka. Mam nadzieje, że An wygra z Cesur. A Zefir mam nadzieję, że się opamięta.
    5 czekam na cd.
  • Margerita 04.08.2016
    pięć przyszła wojowniczka czesc 7dodałam
  • Zozole 04.08.2016
    I czekam, I czekam i czekam nadaaaal. Xddd
  • Zozole 05.08.2016
    I się nie doczekam :( ;D
  • Zozole. Wybacz Zozi myślałam, że się wyrobię, jednak nadal mam do napisania kilka wersów. Obiecuję, że pojawi się dzisiaj.
  • Afraid13 05.08.2016
    Świetne
  • Afraid13 05.08.2016
    Zapomniałam dodać, że ocena to 5
  • Szalokapel 15.08.2016
    Łoo, mocny i ciekawy rozdzial. Dobrze, że Anbare nie wybaczyła sułtanowi. Mam nadzieję, że nie wplącze się w romans. 5 Idę dalej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania