Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 53 "Uratowałaś mi życie"

Zafir jak burza wpadł do komnaty Anbare.

- Zafir bey ? - zawołała ze zdziwieniem Firdus.

Czarnowłosy wręczył jej Humę.

- Co się dzieje ? Czemu przyniosłeś sułtankę ? - zapytała.

- O nic nie pytaj, zajmnij się nią - zawołał, będąc już pod drzwiami. Nie było czasu na wyjaśnienia. Każda chwila się liczyła.

Szatynka wpatrywała się w niego oszołomiona.

Tymczasem brunetka pędziła jak oszalała, ogrodowymi ścieżkami. Była dosłownie jak tykająca bomba.

- Zabiję ją ! Zabiję - powtarzała gniewnie. Przeszła jeszcze kilka metrów, po czym odwróciła się, spoglądając za siebie. Pod jednym z drzew, stała Çesur i sułtan. Młoda sułtanka była wściekła. Najchętniej udusiła by ją od razu. Chciała z całej siły wbić palce w szyję tej żmiji. Zbliżała się do nich. Bajezyd odwrócił się tyłem do dziewczyny. Zrywał jedną z róż. Przypomniało jej się jak robił dla niej to samo. Po jej twarzy spłynęła łza.

Nagle ku jej zdziwieniu, czarnowłosa zaczęła szukać czegoś nerwowo. Odkryła delikatnie nogę. Do kończyny było coś przywiązane.

- Co ona wyprawia ?... mój Boże to sztylet ! - pomyślała An.

Zaczęła biec ile sił w nogach. Znalazła się obok nich.

- Bajezyd ! - krzyknęła przerażliwie.

Sułtan odwrócił się. Ze strachem spojrzał na stojącą przed nim Çesur. Dziewczyna wymierzyła w jego stronę cios. Anbare bez zastanowienia wbiegła przed niego. Czarnowłosa wbiła jej sztylet prosto w mostek.

Wydała odgłos przerażenia. Zakrwawiona sułtanka padła w ramiona Bajezyda.

- Mój Boże ! Anbare ! - zawołał przyciągając ją do siebie.

Çesur zaczęła uciekać. Pędziła najszybciej jak tylko umiała. Nie takie były jej plany. Wiedziała, że teraz sułtan bez wachania wyda na nią wyrok. Jedynym wyjściem była ucieczka. Rozglądała się wokół, szukając jakiegoś wyjścia.

- Sułtanko Anbare ! - usłyszała nagle. Cofnęła się. Była przerażona. Z zarośli wyłonił się Zafir.

Spojrzał na dziewczynę, trzymającą zakrwawiony nóż.

- Hatun ! Co zrobiłaś sułtance ?! - wrzasnął. Dziewczyna zaczęła uciekać w popłochu.

Zafir był wściekły, zaczął ją gonić.

Nie darowałby jej tego. Nie daruje tej, która skrzywdziła Anbare. Dziewczyna skręciła w stronę płotu. W tym amoku, zdołała nawet się na niego wspiąć. Już chciała wyskoczyć, lecz niebieskooki złapał ją za skrawek sukni. Z całej siły pociągnął ją w swoją stronę, tak, że zacisnęła się ona na jej szyji. Çesur padła na ziemię, krztusząc się. Mężczyzna podniósł ją silnie i przyparł do muru.

- Kto kazał ci to zrobić ? - zapytał, dusząc ją.

- Odpowiadaj ! - krzyknął donośnie.

Dziewczyna napluła mu na twarz.

- Ty diable ! - warknął. Przyłożył jej do gardła sztylet. Zrobił na jej szyji delikatną ranę. Coraz bardziej ją pogłębiał. Dziewczyna wyła z bólu.

- Powiesz mi dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał.

- Czy nadal mam to robić ? - powiedział, wbijając jej czubek sztyletu w ranę. Dziewczyna jęknęła głośno.

- Nigdy ! - wrzasnęła. Zafir był wściekły. Bez namysłu, jednym ruchem ręki podciął jej gardło. Rzucił ją na ziemię.

- Nigdy więcej nie wyrządzisz krzywdy sułtance Anbare ! - dodał, patrząc z pogardą na martwą faworytę sułtana. Pobiegł w stronę klęczącego przy Anbare Bajezyda. Władca zdjął z siebie koszulę. Wydarł z niej kawałek, obwiązując ranę brunetki.

- Panie - pokłonił się Zafir, patrząc ze smutkiem na zakrwawioną An. Czuł się tak, jakby serce miało mu za chwilę pęknąć. Sułtan wziął ją na ręce.

- Zafir ! Biegnij prędko po Ahmeda agę ! - zawołał, wbiegając do pałacu. Dziewczyna zaczęła kaszleć.

Po policzkach sułtana spływały łzy. Dosłownie przez palce ciekła mu krew Anbare. Był zrozpaczony. Brunetka z trudem oddychała. Ostatkiem sił patrzyła na władcę. Człowieka, którego tak bardzo pokochała. Obraz robił się coraz bardziej zamazany. Poczuła ogromny ból. Zemdlała.

- Anbare, błagam nie odchodż, nie zostawiaj mnie samego ! - zawył.

Zaczął drżeć.

- Nie pozwolę na to ! - powiedział do siebie. Pędził w stronę lecznicy. Ahmed już szykował potrzebne opatrunki i lekarstwa. Zafir tymczasem kręcił się niespokojnie po swej komnacie. Łzy spływały po jego twarzy. Podszedł do stoliczka na którym stał dzban z wodą. Nalał kilka kropli do stojącego obok małego naczynia. Wziął w ręce kubeczek. Cały się trząsł, rozlewając przy tym płyn.

- Nie usiedzę tu ani chwili dłużej ! - pomyślał. Otarł łzy. Wyszedł z komnaty. Wręcz pędził w stronę lecznicy. Z pomieszczenia wyszedł sułtan.

- Panie - pokłonił się niebieskooki.

- Dziękuję ci za to co zrobiłeś - odparł władca.

- Zabiłeś tą zdrajczynię, zrobię dla ciebie wszystko - dodał. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko.

- Wystarczy mi tylko to, że sułtanka będzie szczęśliwa i bezpieczna, nie zasmucaj jej więcej - pomyślał. Przez ten rok to ona była sensem jego istnienia. Walczył ze sobą, jednak nie potrafił o niej zapomnieć. Kochał ją. Po raz pierwszy kochał kogoś naprawdę. Próbował pozbyć się swoich uczuć. Na marne, one jeszcze bardziej odżywały.

Patrzył wyczekująco w stronę władcy. Zebrał się w końcu na odwagę.

- Co z sułtanką ? - zapytał.

- Jest w ciężkim stanie, rana jest bardzo głęboka, jednak Ahmed robi co może - odparł sułtan. Był w zbyt wielkim szoku, aby podejrzewać o cokolwiek swego przyjaciela.

- Jesteś najwierniejszym człowiekiem, jakiego spotkałem w swoim życiu, chronisz mnie i sułtankę Anbare, jestem ci wdzięczny - powiedział. Zafir zamknął oczy. Jego serce "krwawiło". Starał się ukryć łzy.

Zapadła noc. Sułtan udał się do swojej komnaty. Wszyscy medycy, również zasnęli. Zafir wszedł do lecznicy. Usiadł na małym krzesełku, obok leżącej na łóżku Anbare. Przyglądał jej się.

- Zaprawdę musisz być aniołem, kobietą o szlachetnym sercu, uratowałaś Bajezydowi życie, mimo, iż traktował cię okrutnie, Aniele, jest mi przykro, że nie poznałem cię wcześniej - wyszeptał.

Patrzył na nią z zachwytem. Była taka piękna. Jej długie, brązowe włosy ułożyły się bezwładnie na poduszce. W pewnym momencie wyciągnął ostrożnie rękę.

Pogładził ją delikatnie po twarzy. Sam nie wiedział co się z nim dzieje. Przyrzekał sobie, że nigdy w życiu nie zrobi nic takiego, co mogłoby sprowadzić podejrzenie na tą cudną istotę. Bał się o nią. Bał się, że ją straci. Cofnął z trwogą dłoń.

Wyszedł z komnaty. Westchnął ciężko. Do jego oczu ponownie napłynęły łzy. Nie potrafił zapomnieć.

- Jeśli chcesz, aby ona żyła, musisz to zrobić, musisz ! - pomyślał.

Zaczął szlochać. Musiał się wyrzec swych uczuć. Zakończyć tą bezsensowną miłość. Cierpiał i walczył ze sobą. Przeżywał prawdziwą rozterkę.

Ruszył w kierunku swojej komnaty. Usiadł na łóżku, rozmyślając.

Następnego dnia Anbare zaczęła odzyskiwać przytomność. Była bardzo obolała, jednakże okazało się, że sytuacja nie jest tak poważna, jak sądzono.

Młoda sułtanka miała naprawdę wiele szczęścia. Z samego rana do lecznicy wpadł Bajezyd. Gdy tylko usłyszał o tym, że jego ukochana się obudziła, od razu popędził zobaczyć jak się miewa. Podszedł do jej łóżka. Usiadł przy niej, spuszczając wzrok. Wiedział, że z pewnością nie będzie chciała z nim rozmawiać. To przecież po części jego wina, że została ranna.

Miał ogromne wyrzuty sumienia.

- Bajezyd - usłyszał cichy głos.

Spojrzał na brunetkę. Złapał ją za rękę.

- Anbare, to wszystko przeze mnie, miałaś rację, jestem idiotą, przeze mnie tu jesteś, przeze mnie cierpisz,

Wiem, że nie mogę błagać o to abyś mi wybaczyła... ale uratowałaś mi życie ! To ja powinienem leżeć tutaj pokaleczony, ale mi należało by się - wyszeptał ze łzami w oczach. An uśmiechnęła się, zamykając oczy.

Władca przytulił ją mocno. Brunetka również objęła go delikatnie. Tak naprawdę nie chciała tego. Nie wybaczyła mu jeszcze, jednakże byli na dobrej drodze, aby "odbudować" swe relacje.

Tymczasem Zafir zasypiał na siedząco. Całą noc poświęcił na rozmyślaniu. Do komnaty wpadł lekki powiew wiatru, który go zbudził. Rozległo się pukanie.

Mężczyzna wstał, podchodząc do drzwi. Otworzył je.

- O co chodzi ? - zapytał.

Pod drzwiami stała jedna ze służących. Niebieskooki przypomniał sobie, że rozkazał jej, aby informowała go o tym co się dzieje z Anbare.

- Co z sułtanką ? - zapytał.

- Obudziła się - wyszeptała z uśmiechem. Zafir uśmiechnął się szeroko. Popędził w stronę lecznicy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Informuję, że dziś kolejny rozdział się nie pojawi, wyjeżdżam i nie będzie mnie przez kilka godzin.
    Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytających.
  • Tina12 05.08.2016
    Rozdział piękny. 5. An jak zawsze chroni rodziny jak lwica.
    Życze udanego wyjazdu.
  • Teska 05.08.2016
    Rozdział jak zawsze fajny. Udanego wyjazdu :)
  • Zozole 05.08.2016
    Kolejny rozdział! Tylko czekać do jutra ; (
    Może jakoś przeżyje. Udanego wyjazdu i miłych atrakcji :D
  • Zozole 05.08.2016
    O boziu napisałam w odpowiedziach A nie w głównym kom. Trudno. Zapomniałam dodać;5
  • Zozole. Haha ! Faize powróciła !
  • Afraid13 05.08.2016
    Szkoda mi Zafira. 5
  • Tak, Zafir naprawdę kocha Anbare, jeszcze wszystkich zaskoczy.
  • Szalokapel 15.08.2016
    Kochany jest ten Zafir, szkoda, że Anbare trafiła na takiego idiotę... Mam nadzieję, że wyzdrowieje. 5, Idę dalej.
  • Może i kochany, ale stwarza naprawdę wielkie niebezpieczeństwo.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania