Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 54 "Nigdy więcej tego nie rób"

Szambelan pędził przez haremowe korytarze. Nareszcie Anbare się obudziła. Poczuł ulgę, ogromny kamień spadł mu z serca. Jej szczęście było dla niego najważniejsze. Teraz zrozumiał jak bardzo ją kocha. Ostatnie godziny były dla niego potworną męczarnią.

Wiedział, że tak nie może być.

Tyle razy powtarzał sobie, że powinien z tym skończyć. Nie potrafił. W tej chwili liczyła się tylko ona. Wszedł do lecznicy. Tak bardzo się o nią martwił.

- Pani ! - wyszeptał, sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Brunetka popatrzyła na niego ze zdziwieniem.

- Zafir ? - powiedziała. Mężczyzna uśmiechnął się lekko.

- Pani, tak się cieszę, że się obudziłaś, nie wiem... - wyjąkał, patrząc na drzwi od komnaty. Poruszyły się. Do pomieszczenia weszła sułtanka Gulnihal.

Niebieskooki popatrzył na nią z przerażeniem. Pokłonił się.

Wciąż pamiętał ich rozmowę z przed roku. Uświadomiła mu, jak wiele on i Anbare mogą stracić przez to wszystko. Stanowczo zakazała mu się z nią widywać.

Gulnihal zmierzyła go wzrokiem. Posłała mu piorunujące spojrzenie.

- Co ty tu robisz ? - powiedziała gniewnie.

- Pani... - wyjąkał.

- Zejdż mi z oczu - warknęła ciemnowłosa. Zafir wyszedł. Gulnihal kręciła się niespokojnie po komnacie. Była wściekła.

- Ugh, jeszcze jego brakowało !

Bezczelny ! Co on tu do cholery

robił ? - zezłościła się Gulnihal.

- Matko, zbyt surowo go oceniasz - odparła Anbare.

Ciemnowłosa zaśmiała się.

- Zbyt surowo ? Kochana, przez niego możesz zmarnować... ba stracić życie ! - powiedziała.

- Niee... on nigdy nie zrobiłby nic wbrew sułtanowi, tak samo ja ! - powiedziała pewnie młoda sułtanka.

- Jeszcze go bronisz ? Może i masz rację, może nie zdradziłby sułtana... ale na Boga ! Ktoś może to wykorzystać, podsłuchać, albo poprostu się domyślać ! - dodała ciemnowłosa.

Brunetka zmarszczyła brwi. Wiedziała, że jej matka ma rację.

Sułtanka Gizem i Melek od razu wykorzystałyby to przeciwko niej.

Wiedziała, że mogą stracić życie.

- Przemyślę to matko - powiedziała An.

Gulnihal pokiwała głową. Usiadła obok córki, łapiąc ją za rękę. Popatrzyła na nią z troską.

- Kochasz go, prawda, dlatego ciągle go bronisz ? - zapytała Gulnihal.

- O czym ty mówisz !? - powiedziała zdumiona An.

- Zapomnij o Zafirze, błagam, nie rób głupstw, wybacz sułtanowi - odparła ciemnowłosa.

Anbare zaniemówiła.

- Nie ! Ja go nie kocham ! Ale to nie znaczy, że od tak wybaczę Bajezydowi, ponownie mnie zdradził, prawie przypłaciłam to życiem, ratując go przed tą wiedżmą, gdyby nie ja, już dawno leżałby martwy, ja miałam szczęście, ona chciała trafić go prosto w serce, nie przeżyłby, niech doceni w końcu to, jak wiele jestem gotowa dla niego poświęcić ! - zawołała młoda sułtanka.

Matka popatrzyła na nią z uznaniem. Jej córka miała rację, Bajezyd nigdy jej zbytnio nie doceniał.

- Po części masz rację, sułtan traktował cię naprawdę przedmiotowo, jednakże będziesz musiała mu wybaczyć, dla swoich dzieci, dla ich przyszłości, musisz zadbać o to, aby twój syn był jedynym następcą tronu, inaczej nigdy nie zaznasz spokoju - dodała Gulnihal.

Brunetka spóściła wzrok. Wiedziała, że musi doprowadzić się do porządku. Inaczej Bajezyd o niej zapomni. Znajdzie sobie kolejną, a ta stanie się matką kolejnego księcia. Nie mogła do tego dopuścić...

Kilka dni póżniej Anbare wstała z łóżka. Rana goiła się bez żadnych problemów. Młoda sułtanka powoli wracała do zdrowia. Od razu ruszyła w kierunku złotej drogi.

Jak zwykle stał tam Zafir bey. Sułtanka Gulnihal po raz kolejny dała mu jasno do zrozumienia, że ma trzymać się od jej córki z daleka. Starał się wypełnić jej prośbę.

- Pani... jeśli przyszłaś do sułtana... - wyjąkał.

- Nie... może odwiedzę go póżniej... przyszłam do ciebie - odparła.

Zafir wpatrywał się w nią ze zdziwieniem. Młoda sułtanka uśmiechnęła się lekko.

- Zabiłeś mojego największego wroga, jestem ci niezmiernie wdzięczna - powiedziała.

- Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa - wydusił.

- Jednakże ja również postanowiłam ci się odwdzięczyć - dodała radośnie.

- Firdus Hatun ! - zawołała.

Po chwili wyłoniła się szatynka. Za rękę trzymała małego chłopca. Byli coraz bliżej. Zafir wytrzeszczył oczy. Uśmiechnął się szeroko.

- Murad ! - zawołał. Chłopiec wpadł mu w objęcia. Oboje śmiali się wesoło.

- Murad, bracie ! - wyszeptał mężczyzna, ściskając go. Spojrzał na Anbare. Młoda sułtanka wzruszyła się, po jej twarzy spłynęła łza.

- Jestem ci taki wdzięczny, odnalazłaś mojego brata ! Jak to zrobiłaś ? - zawołał.

- Nie ważne, wątpię, abyś chciał to usłyszeć - odpowiedziała.

Niebieskooki zaczął się śmiać. Podszedł do niej. Zupełnie zapomniał o obietnicy złożonej sułtance Gulnihal.

- Jesteś naprawdę aniołem ! - wyszeptał. Bez namysłu objął ją mocno. Dziewczyna nie wiedziała co się stało, nie spodziewała się tego.

- Zafir, puść mnie - wyjąkała speszona brunetka.

- Tak ci dziękuję ! - dodał.

An uśmiechnęła się lekko. Nie wiedziała, że sprawi mu tyle radości.

- Zafir ! - powiedziała bardziej stanowczo, podnosząc ton.

Niebieskooki odskoczył jak oparzony. Dotarło do niego, że stoją na korytarzu przed sułtańską komnatą, a wszystkiemu przygląda się Firdus i Murad. Ugięły się pod nim nogi. Stał jak sparaliżowany.

- Wybacz... pani - wypalił, prędko spuszczając wzrok.

- Nigdy więcej tego nie rób ! - skarciła go, odchodząc.

Mężczyzna westchnął ciężko. Złapał za rękę swojego brata i wrócił do swojej komnaty.

Anbare pędziła przez korytarze. Była roztrzęsiona.

- Pani... zaczekaj ! - zawołała szatynka.

- Firdus, co ja teraz zrobię ? A jeśli ktoś nas widział ? - powiedziała zdenerwowana sułtanka.

- Powinnaś rozmówić się z nim, pani, dać mu do zrozumienia, że jesteś sułtanką ! - odparła stanowczo Firdus.

- Masz rację, jutro wszystko zakończę, tak nie może być ! - dodała, nerwowo otwierając drzwi do swojej komnaty.

Postanowiła raz na zawsze zakończyć ten problem.

***********

Sułtanka Gizem siedziała w swojej komnacie. Uśmiechała się złośliwie, delikatnie gładząc swe rude włosy.

- Promieniejesz pani - powiedziała jedna z jej najbardziej zaufanych służących.

- Szykuję się na kolejny triumf, Nimet - odparła sułtanka.

- O czym mówisz pani ? - zapytała blondynka.

- Powiedzmy, że Anbare wpadła we własne sidła, udało jej się przechwycić z moich rąk brata Zafira beya, byłam wściekła, a jednak dzięki temu, coś do mnie dotarło... - powiedziała rudowłosa.

Nimet uśmiechnęła się szyderczo.

- Co chcesz zrobić pani ? - zapytała.

- Nie warto zwlekać, niebawem zaczniemy działać, są dwie opcje, albo uknujemy przeciw niej spisek, oczywiście za pomocą Zafira, albo poprostu się jej pozbędziemy - powiedziała Gizem.

- Zrób co uważasz za słuszne, ty wiesz najlepiej, pani - dodała służąca.

- Wybieram tą pierwszą opcję, Zafir będzie służył nam, opowie nam o wszystkich planach Gulnihal, Anbare, Majsun i Ismihan, jeśli się nie podporządkuje, zginie i jego brat i ukochana sułtanka - powiedziała Gizem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Zozole 06.08.2016
    Rozdział świetny. Czekam na kolejne części;5
    Ps; to kiedy kolejny rozdział?? ;D
  • Afraid13 06.08.2016
    5. Kiedy następna część?
  • Afraid13 Zozole
    Możliwe, że dziś
  • Tina12 06.08.2016
    Rozdział jak zawsze świetny.
    5
  • Szalokapel 15.08.2016
    Ta Gizem nie ma wcale uczuć! Kurde, ciężko będzie Zafirowi... 5, idę dalej.
  • Taa, dla niej liczy się tylko władza, kiedyś powinie się na tych swoich intrygach.
  • Szalokapel 15.08.2016
    Faize Anbare Sultan, no i dobrze. Czekam na moment, gdy to ona ucierpi, lece czytac dalej.
  • Szalokapel. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania