Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 59 "Nie jesteś moją matką !"

Anbare wraz z sułtanem bezpiecznie wróciła do pałacu.

Przez całą drogę nie zamienili ani jednego słowa. Oboje byli bardzo zszokowani ostatnimi wydarzeniami. Młoda sułtanka czuła, że to ponad jej siły. Jak teraz żyć ?. Gdzie tylko spojrzy, wszystko będzie jej przypominało Zafira. Niepotrafiła się z tym pogodzić. Postanowiła jednak, że będzie silna, że będzie walczyć z Gizem. W końcu to z jej winy zginął Zafir.

Zasiała już ziarno podejrzenia w sercu sułtana. Wiedziała, że Bajezyd tak poprostu nie zapomni o tym co mu powiedziała. Może nie usunie swej matki od razu z pałacu, ale napewno będzie prowadził w tym celu śledzctwo. Władca siedział w swojej komnacie zupełnie zdezorientowany. Przeżywał ogromny szok. Przez to porwanie dotarło do niego jak wiele stracił. Przede wszystkim stracił to co było w jego życiu najważniejsze, miłość i zaufanie Anbare. Starał się nie mieć jej za złe tego, co łączyło ją z jego przyjacielem. Nareszcie optrzytomniał, zrozumiał do czego tak naprawdę doprowadził. Przez swoją głupotę stracił ją, a ona pokochała innego. Oboje potrzebowali wiele, wiele czasu, aby wszystko na spokojnie przemyśleć i doprowadzić do ładu.

Bajezyd postanowił osobiście przesłuchać wszystkich, którzy służą jego matce. Wiedział, że Anbare nigdy nie rzucała by słów na wiatr.

**************

Anbare tymczasem udała się do hammamu. Była strasznie roztrzęsiona, nie mogła doprowadzić się do porządku.

Towarzyszyła jej Firdus.

An popatrzyła na nią smutnym wzrokiem. Spojrzała na swoje ręce. Okropna czerwona ciecz nie chciała się zmyć. Była jak przekleństwo, przypominające o śmierci.

Po twarzy An spłynęła łza.

- Dlaczego zawsze ja muszę mieć krew na rękach ! Zawsze niewinnych osób ! Zawsze tych, których

kocham ! - zawyła.

- Pani... gdybym mogła, zrobiłabym wszystko, aby Zafir przeżył, wiem, że to wszystko sprawka sułtanki Gizem - odparła szatynka.

Brunetka ścisnęła jej rękę.

- Więc zrób - powiedziała.

- Ależ pani... ja nie mam takich zdolności... - wyjąkała z przejęciem.

- Nie o tym mówię, mam do ciebie prośbę, nie wiem czy jesteś do tego zdolna, ale... - dodała, przyciągając do siebie zdziwioną dziewczynę.

- Poślij do diabła tą wiedżmę - szepnęła młoda sułtanka. Gniew zaślepił jej wszystko. Chciała za wszelką cenę pozbyć się Gizem. W pewnym momencie przestraszyła się własnych myśli. Odwróciła wzrok.

- Zrobię co w mojej mocy - odpowiedziała spokojnie służąca.

- No no no, co za desperacka rozpacz - usłyszała nagle. Do zaparowanego pomieszczenia weszła Melek. Przyglądała się zakrwawionym dłoniom brunetki.

- Czego chcesz ? - warknęła Anbare, wstając.

- Hmm, ta krew na rękach to też Zafira? - odsyknęła blondynka.

- Do czego zmierzasz ? - dodała An, podchodząc do niej. Jasnowłosa uśmiechnęła się lekko.

- Musiał cię bardzo cenić, skoro bez namysłu popędził za tobą, gdy zostałaś porwana, po za tym widzę, że z wzajemnością - dodała Melek.

Anbare posłała jej piorunujące spojrzenie. Powstrzymywała się, aby nie doszło do rękoczynu. Naprawdę mało brakowało.

- Licz się ze słowami, Melek - powiedziała przez zęby.

Jasnowłosa patrzyła na nią z uśmiechem.

- Uważaj, Anbare, bądż ostrożna, bo ktoś może to wykorzystać - odpowiedziała.

- Hmm, niech no zgadnę, ty chcesz to wykorzystać ! - powiedziała młoda sułtanka z uśmiechem.

Podeszła do jasnowłosej, dotykając jej ramienia.

- Od początku to planowałaś, co ?

A może ten napad to też twój pomysł ? - dodała ironicznie, patrząc jej w oczy.

- Jak byś mi czytała w myślach, ale zobacz, prawie by mi się udało, gdybyś zginęła, to ja jako dobra żona i sułtanka pocieszałabym sułtana, znowu by mnie pokochał, niestety nie udało mi się, ale zginął Zafir, twoja największa ochrona i siła - odparła perfidnie. Anbare była wściekła. Nie mogła dłużej słuchać jej zgryżliwych komentarzy.

- Sprzymierzyłaś się z Gizem, łajza i zdrajca, obie szykowałyście na mnie zasadzkę - syknęła Anbare, łapiąc ją za przed ramię. Melek ztrząsnęła silnie jej rękę.

- A czego się spodziewałaś ? Pałac zmienia, ostrzegam cię, jeśli wejdziesz mi w drogę, świat pozna twoje prawdziwe oblicze - dodała Melek. An zaśmiała się.

- Kto ci uwierzy ? A po za tym co ty możesz mieć za plany ? Nie jesteś nawet sułtanką. - prychnęła.

- Hmm, uważasz, że jesteś bezcenna i niezastąpiona i, że na wieki zostaniesz matką jedynego następcy tronu ? Nie raz się jeszcze przeliczysz, przez ten pałac przewinęło się wiele ludzi, kiedyś pojawi się taka, która przekreśli twoje plany i twoją miłość, dziewczyna, która zasieje w twojej głowie spustoszenie i nigdy nie będziesz już spokojna - dodała jasnowłosa, opuszczając łażnię.

Anbare stała, patrząc przed siebie.

Zmarszczyła brwi. Przypomniał jej się sen, dzięki któremu "wróciła" do świata żywych. Przeszył ją dreszcz. Podeszła do stojącego na środku stoliczka, na którym stały owoce.

- Niech cię licho, Melek ! - syknęła, wbijając nóż w jabłko. Poczuła gniew. Wiedziała, że jej rywalka zrobi wszystko, aby owa kobieta się pojawiła.

***********

- Powiedz, Nimet, czy to sułtanka Gizem postanowiła porwać Anbare ? - powiedział Bajezyd do służącej swej matki. Kobieta patrzyła na niego z przerażeniem.

- Mów, jak to było ! - powiedział stanowczo. Jasnowłosa stała ze spuszczoną głową. Drżała. Sułtan podszedł do niej, zaciskając palce na jej gardle. Przycisnął ją do ściany.

- Wiem, że jesteś jej najwierniejszą służącą, jeśli w jakiś inny sposób dowiem się, że to wy szykowałyście ten napad, zginiesz, rozumiesz ! - wrzasnął. Do oczu blondynki napłynęły łzy. Oddychała ciężko.

- Moja cierpliwość się kończy, Nimet, albo powiesz mi to teraz, albo... straże - zawołał Bajezyd.

Do komnaty weszli dwaj mężczyżni.

Władca skinął głową w ich stronę. Strażnicy podeszli do przerażonej Nimet. Kobieta padła na kolana.

- Panie miej litość ! - zawyła.

- Mów ! - odparł gniewnie Bajezyd. Jasnowłosa milczała.

- Dość tego, Amar, Orchan - zwrócił się do stojących obok strażników.

- Nieee ! Ja powiem, powiem, to sułtanka Gizem porwała sułtankę Anbare ! - krzyczała płaczliwie kobieta. Nie miała wyjścia, zdradziła swą panią. Sułtan podszedł do niej, posyłając jej srogie spojrzenie.

- A więc mów ! Jak to było, dlaczego moja matka zrobiła coś tak podłego ?! - dodał.

- Ona, ona szantarzowała Zafira beya, mówiła, że zabije ją i brata szambelana - wyjąkała.

Bajezyd spóścił wzrok.

- Moja własna matka, wykorzystuje sułtankę, matkę moich dzieci, oraz Zafira beya, który zginął przez jej intrygi ? Gorzej być nie mogło - prychnął ze złością.

- Tak dalej być nie może ! Wezwij ją do mnie, poniesie konsekwencje swoich czynów ! - syknął.

Blondynka skłoniła się pospiesznie wychodząc. Władca chodził niespokojnie po komnacie. Cały czas nie mógł uwierzyć w to, że jego matka o mały włos nie zabiła jego ukochanej. Tymczasem Nimet wpadła jak burza do komnaty Gizem.

- Pani, sułtan cię wzywa - wypaliła prędko, patrząc na nią ze strachem.

- Już idę - powiedziała promiennie rudowłosa. Z uśmiechem wyszła z komnaty. Blondynka złapała się za głowę, osuwając się na tapczanik.

- Już po mnie ! Sułtanka mi tego nie daruje ! - jęknęła. Gizem kroczyła dumnie haremowymi korytarzami. Wszyscy napotkani kłaniali się przed nią z szacunkiem. Miała znakomity humor. Przyglądała się wszystkim z wyższością. Czuła siłę, dumę i zwycięstwo. Weszła majestatycznym krokiem do komnaty sułtana. Podeszła do niego.

- Mój wspaniały synu - wyszeptała.

Bajezyd powstrzymał ją ręką.

- Jak mogłaś ? - syknął. Gizem patrzyła na niego zdezorientowana.

- Ale, Bajezyd... - wydusiła.

- To ty porwałaś Anbare ! Jak mogłaś zaatakować matkę swoich wnucząt ? Chciałaś ją zabić, szantarzowałaś Zafira, Jak możesz być tak podła ! - powiedział ze złością brunet.

- Bajezyd, synu, ja ci to wszystko wytłumaczę - jęknęła rudowłosa.

- Nie jesteś moją matką ! Tak nie zachowuje się matka, nie ma wytłumaczenia dla tego co zrobiłaś, musisz ponieść konsekwencje - odpowiedział sułtan. Gizem zamarła.

- Ktokolwiek ci to powiedział, to jakieś brednie - wyparła się rudowłosa.

- Uważasz, że Anbare i Nimet

kłamią ? Miej choć odrobinę honoru, i przyjmij zasłużoną karę ! - powiedział Bajezyd.

- Wyjedziesz stąd, odsyłam cię do starego pałacu, już wiem dlaczego zostałaś wygnana, swymi intrygami niszczysz wszystko ! - dodał.

- Anbare, której tak ufasz, zdradziła cię, a z kim ? Z twoim najlepszym przyjacielem, Zafirem, to ona powinna ponieść karę ! - sprzeciwiła się rudowłosa.

- Pakuj się, jeszcze dziś masz opuścić pałac, możesz odejść - odparł władca.

Gizem wyszła. Była wściekła. Jak burza pędziła przez korytarze. Wpadła do swojej komnaty, podbiegając do nieszczęsnej Nimet.

- Zdrajca ! - wrzasnęła. Chwyciła za nóż. Przyłożyła jej sztylet do gardła.

- Ty zdrajco ! Kto cię przekupił ? Anbare ? - krzyczała. Kobieta milczała. Rudowłosa uderzyła ją z całej siły w twarz, rozcinając jej policzek. Jasnowłosa upadła. Gizem podniosła ją, chwytając za ubranie.

Przyparła ją do ściany i zaczęła dusić.

- Sułtanko Gizem, nie męcz niewinnej niewolnicy - usłyszała. Odwróciła się. Za nią stała Anbare.

- Wielka szkoda, że wyjeżdżasz - dodała.

- To twoja sprawka ! - wrzasnęła Gizem.

- Niee, to konsekwencje twojej sprawki - odparła An.

- Nie nacieszysz się długo moją nieobecnością, niebawem powrócę, powrócę silniejsza niż kiedykolwiek, wtedy osobiście urwę ci głowę ! - wrzasnęła.

- Jedna z twoich intryg uznała już światło dzienne, teraz pora ujawnić kolejne, śmierć jest blisko - powiedziała Anbare.

- Sułtan nigdy nie skazałby na śmierć własnej matki, gniew kompletnie cię zaślepia - stwierdziła rudowłosa.

- Każdego czeka to co jest mu pisane, ty Gizem, również dostaniesz to na co zasłużyłaś, nie rób sobie nadzieji na litość i nie zdziw się, jeśli sułtan wyda na ciebie wyrok - odparła brunetka.

Gizem popatrzyła na nią srogo, po czym wyszła. Anbare stała, patrząc przed siebie. Jej największy wróg opuścił pałac, co nie znaczy, że zniknął...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Margerita 11.08.2016
    pięć
  • Zozole 11.08.2016
    Przeczytałam! Opowiadanie cuuuudne. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów! 5
  • Tina12 11.08.2016
    Suoer rozdział. Czekam na cd.
    5
  • Tina12 11.08.2016
    Ups super miało być
  • Na kolejną część zapraszam jutro :)
  • Zozole 13.08.2016
    Doooooooooooooooopiero? :( :( :( ;( ;(
  • Wybacz Zozi, nie mam zbyt wiele czasu :(
  • Szalokapel 14.10.2016
    Mocny rozdział, bardzo ciekawy. Postać Anbare jest fascynująca. Końcówka dobrze Ci wyszła. Gdzieniegdzie były błędy. Zostawię 5.
  • Wzięło mnie na wspominki i troszku serducho mi się kraje. Cholera to było tak niedawno, a jednocześnie wydaje mi się to tak odległe. Jak ja lubiłam to pisać. A ja wiem, że są błędy. Ale niech są, mogę chociaż spojrzeć czy chociaż trochę się nauczyłam. O tak moja Anbare <3 Ja ją, Zafira i jeszcze jednego "Paszę" to uwielbiam po dziś dzień. Dziękuję ci za komentarz z przed dziewięciu miesięcy, kochany Szalokaplu :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania