Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 62 "Zawsze będę przy tobie"

Z dnia na dzień pogoda coraz bardziej się pogarszała. Dni stawały się coraz krótsze, a noce dłuższe.

Pewnego z tych zimnych poranków, Anbare jak zwykle obudziła się w swej komnacie. Deszcz coraz mocniej dudnił o szyby. Młoda sułtanka podeszła do okna. Tej nocy po raz pierwszy wyspała się. Zioła przygotowane przez Arefę Hatun przyniosły ukojenie. Koszmary zniknęły, a ona znów odczuwała spokój. Przyglądała się spadającym kroplom wody. W całym pomieszczeniu unosiła się woń deszczu. Mocny powiew wiatru odsłonił firankę. Brunetce zdawało się, że ktoś chodzi po komnacie.

- Marina ? Fidan ? - powiedziała młoda sułtanka.

- Anbare - usłyszała nagle.

Spojrzała za siebie, po czym odskoczyła z przerażeniem.

- Ty? - powiedziała. Zdawało jej się, że przed nią stoi Zafir.

- Tak, to ja - usłyszała.

- Jak to możliwe?. Przecież ty nie żyjesz ! - wyjąkała młoda sułtanka bardzo zdziwiona zaistniałą sytuacją.

- Cieleśnie jestem martwy, ale moja dusza żyje - odparł z uśmiechem.

- Nie mogłem odejść bez pożegnania, chciałem cię jeszcze raz zobaczyć - powiedział.

Po twarzy dziewczyny spłynęła łza.

- Żałuję, że niespotkałam cię wcześniej, to przeze mnie zginąłeś, przez to, że jestem sułtanką, gdybym nią nie była... - dodała An.

- Nie obwiniaj się, nie żałuję, jeśli byłoby trzeba zrobiłbym to ponownie, byłem gotów zginąć dla ciebie, musiałem się z tym liczyć, tak też się stało, ale ja nigdy cię nie opuszczę, moja śmierć niczego nie zmieni, zawsze będę przy tobie - powiedział. Anbare zamknęła oczy, w których zebrało się mnóstwo łez. Dotknęła delikatnie jego twarzy, otwierając powieki. Zafir zniknął. Był to dla niej ogromny szok, cios w samo serce. Osunęła się delikatnie na podłogę, zanosząc się płaczem.

W jej głowie kłębiły się tysiące dziwnych myśli. Spoglądała na mały stoliczek, na którym leżał nóż. Podeszła do niego, sięgając po narzędzie. Cofnęła się gwałtownie. Zaczęła chodzić niespokojnie po komnacie. Była na skraju załamania nerwowego. Przez to co słyszała i widziała, jeszcze bardziej odczuła brak Zafira. Leżący na brązowym blacie sztylet zdawał się coraz bardziej kuszący. Zapominając o wszystkim, znowu chciała targnąć się na swoje życie. Chwyciła silnie nóż. Westchnęła ciężko, przykładając narzędzie do skóry.

- Pani ! - usłyszała nagle.

Podniosła wzrok. Nie zdążyła zrobić tego co zamierzała. Podbiegła do niej Marina, zabierając jej przedmiot z rąk.

- Pani, co się stało? Znowu... - wyjąkała.

- Co chciałaś mi przekazać, w końcu to coś ważnego, skoro wchodzisz do mojej komnaty bez pukania - powiedziała An, mierząc ją złowrogim spojrzeniem.

- Wspaniała wiadomość ! Sułtanka Ismihan spodziewa się dziecka ! - zawołała dziewczyna. Anbare zamknęła oczy, wzdychając ciężko.

Nic się dla niej nie liczyło.

- Pani, czy powiedziałam coś nieprawidłowego ? - szepnęła cicho dziewczyna.

- Zostaw mnie samą - wydusiła brunetka, zanosząc się płaczem.

- Pani... - wyszeptała szatynka.

- Wyjdż, Marina - odparła brunetka. Dziewczyna wyszła posłusznie zostawiając młodą sułtankę. Anbare spoglądała przed siebie rozmyślając. Za każdym razem, kiedy już miała odejść z tego świata, coś ją powstrzymywało.

Był to dla niej wielki znak, który mówił jej, że musi żyć. Zbyt wielką ma misję, aby tak poprostu odejść.

***********

Marina szła pomału ogrodowymi ścieżkami. Rozmyślała o tym, co kazała jej zrobić Gizem. Doszła do wniosku, że jej współpraca z rudowłosą jest bezsensowna. Ryzykowała wiele, nie mając nic w zamian. Nie wiedziała czy dalej wykonywać to, co powierzyła jej sułtanka, czy zaprzestać misji.

Szła zamyślona. Nawet niezauważyła, że przed nią stoi człowiek. Podniosła wzrok. Jej oczom ukazał się stojący tyłem, wysoki mężczyzna. Dziewczyna rozpoznała go. Był to sułtan.

- Panie - wypaliła prędko. Bajezyd obrócił się.

- Kim jesteś ? - zapytał, dotykając swej głowy. Od kilku dni również miał kłopoty ze snem.

- To ja, Marina Hatun - wyjąkała dziewczyna.

- Anbare tu jest ? - zapytał władca, patrząc przed siebie.

- Nie, ale martwię się o sułtankę, dziś rano widziałam ją, trzymającą w ręku nóż - odparła dziewczyna.

Bajezyd zerwał się, i już chciał pędzić w stronę komnaty swej ukochanej, jednakże zauważył, że ktoś się zbliża. Była to właśnie Anbare. Badawczo przyglądała się im.

- Marina, wracaj do pałacu - zwróciła się dość ostrym tonem do szatynki. Kiedy dziewczyna wyszła, Anbare posłała mu pełne wściekłości spojrzenie.

- Co znowu robiłeś z tą małą w ogrodzie ! - zezłościła się. Bajezyd popatrzył na nią z lekkim zdziwieniem. Po chwili dotarło do niego, o co tak naprawdę jej chodzi. Uśmiechnął się lekko.

- Anbare, o co ty mnie posądzasz, ona nie ma nawet czternastu lat, to tylko dziewczynka - powiedział gładząc ją po ramionach.

- Çesur też była dziewczynką ? - odparła pełna wściekłości An.

- Nie mam nic wspólnego z tą małą, jestem jej wdzięczny, w końcu uratowała naszego syna, ale nic po za tym, to tylko zwykła służąca, a o tej zdrajczyni nawet mi niewspominaj ! - powiedział,akcentując ze złością ostatnie słowa.

An uspokoiła się trochę, nie wierzyła mu jednak do końca.

A jeśli mówi prawdę ?. Może w końcu zmądrzał ?. Może zaczął myśleć racjonalnie i zrozumiał co jest w życiu najważniejsze ?. Może nareszcie poczuł jak ważna dla niego jest rodzina ?.

- Właśnie takiego cię kochałam, błagam, już nigdy mnie nie krzywdż - pomyślała.

*********

Kilka godzin póżniej sułtanka Ismihan zjawiła się wraz z mężem w pałacu Topkapi. Była przeszczęśliwa. Kochała bardzo swojego pierwszego męża, ale niedoczekali się potomstwa. Teraz poraz pierwszy spodziewała się dziecka. Sułtanka Gulnihal przywitała ją z radością.

- Moja kochana - powiedziała ściskając ją mocno.

- Tyle lat czekałaś na to, nareszcie będziesz mogła trzymać w objęciach swoje maleństwo - powiedziała ciemnowłosa. Ismihan uśmiechnęła się szeroko. Liczyła już sobie trzydzieści osiem lat, ale wciąż czuła się tak, jakby miała dwadzieścia. Od zawsze była silna i pełna energii. Tego dnia czuła się taka szczęśliwa.

- Winszuję, pani - powiedziała promiennie An.

- Anbare ! - zawołała czarnowłosa, wręcz rzucając jej się na szyję.

- Jak się czujesz ?. Tak dawno nie widziałam Osmana i Humy, jak się mają ? - zapytała.

- Mam się dobrze, dzieci również i Osman i Huma rosną jak na drożdżach - odparła Anbare z uśmiechem.

- Wspaniale, naprawdę wspaniale - cieszyła się zielonooka.

Miała ochotę wszystkich uściskać.

- Majsun ! - zawołała, ściskając zamyśloną szatynkę.

Dziewczyna również odruchowo ją objęła.

- Co z tobą? - powiedziała ze zdziwieniem czarnowłosa.

- Wybacz, pani, winszuję, muszę już iść, mam coś ważnego do załatwienia, za pozwoleniem - wypaliła prędko, odchodząc.

Anbare odprowadziła swą siostrę wzrokiem. Nie poznawała jej. Majsun nigdy się tak nie zachowywała. Cóż ważnego może mieć do załatwienia ?. Młoda sułtanka zmarszczyła brwi. Postanowiła za nią pójść...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Zozole 16.08.2016
    Super rozdział. Tak długo na niego czekałam. 5 i czekam na dalsze losy An
  • Tina12 16.08.2016
    Czekałam i sie doczekałam. Czekam na cd. 5
  • Jak myślicie, jak bardzo mroczny może okazać się sekret Majsun?.
  • Tina12 16.08.2016
    Faize Anbare Sultan
    Może spotyka się z jakimś bejem czy paszą.
  • Zozole 16.08.2016
    Myślę tak jak Tina. Albo ma jakieś sprawki na boku ;)
  • Szalokapel 12.02.2017
    Bardzo ciekawy rozdział.
    Pamiętaj, że czasowniki z "nie" prawie zawsze piszemy oddzielnie (wyjątek to np. nienawidzić)
    Po znakach zapytania czy wykrzyknikach nie stawiamy kropki.
    Gdy popracujesz nad błędami będzie naprawdę miodzio. Ciekawe co wykombinujesz w dalszych częściach!
    Pozdrawiam, moja Faize. :* 5
  • O kurde byki na bykach!
    Oglądnę sobie tą część, i poprawię co nieco.
    Aż wstyd trochę :/
    Myślę, że po '80 jest już troszkę lepiej, haha.
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania