Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 71 "Gorzkie łzy"

Był dość zimny, deszczowy poranek. Sułtan Bajezyd siedział na tarasie, rozmyślając. Nawet nieprzypuszczałby, że jego życie może się tak radykalnie zmienić, przez te kilka miesięcy. Nigdy nie był aż tak bezradny. Czuł, że jego ukochana oddala się od niego. Walczył z tym jak tylko potrafił. Ona jednak unikała go. Wiedziała, że już nigdy nie będzie jak dawniej.

Pozwoliła mu odejść. Nie chciała, aby cierpiał u jej boku. Kochała go nad życie, była w stanie zrobić dla niego wszystko. Dla niego usunęła się na dalszy plan. Bajezyd nie potrafił z niej zrezygnować. To ona była jego największym wsparciem i miłością. Cierpiał, widząc jak się oddala. Anbare jednak była w stanie zaakceptować wszystko. Kiedyś gdy ją zdradzał potrafiłaby nawet zabić swą rywalkę. Teraz wiedziała, że nie ma już tak wielkiego autorytetu i wpływu na niewolnice.

Zrozumiała, że w tej sytuacji nie ma innego wyjścia, niż zaakceptowanie tego. Sułtan westchnął ciężko, widząc stojącą w jego komnacie postać. Doskonale ją rozpoznał. Nie był zadowolony z jej obecności. Była to Nuriye.

- Panie - powiedziała szatynka, kłaniając się. Bajezyd podszedł do niej. Wziął na ręce swego syna. Pogładził go delikatnie po ciemnych włoskach.

- Gdzie Almas? - zapytał, odwracając wzrok.

- Zasnęła, ostatnio ma problemy ze snem, wczoraj nieprzespała całej nocy - wyszeptała dziewczyna. Bajezyd pokiwał głową. Przyglądał się trzymanemu na rękach chłopcu.

Tak bardzo przypominał mu ojca.

Z każdym dniem wydawało mu się, że Sulejman staje się coraz bardziej podobny do swego dziadka.

Popatrzył ze smutkiem na swego synka. Poczuł nagle czyjś dotyk na swych plecach. Nuriye objęła go delikatnie, wtulając się w jego plecy. - Tak bardzo mi ciebie brakuje, nie kochasz mnie? - powiedziała drżącym głosem. Bajezyd zamknął oczy, zdejmując z siebie jej dłonie.

- Zostaw mnie samego z synem, wyjdż stąd - powiedział spokojnie, lecz stanowczo. Szatynka popatrzyła na niego pytająco.

- Zrobiłam coś złego? - wydusiła.

Sułtan odwrócił wzrok, zaciskając delikatnie pięści.

- Wyjdż stąd - powtórzył. Zielonooka wykonała ukłon, udając się w stronę drzwi. Czuła, jak do oczu napływają jej łzy.

- Jeszcze jedno, kiedy następnym razem będę chciał zobaczyć swoje dzieci niech przyprowadzi je Selim aga, albo Firial - dodał. Dziewczyna zamarła. Po jej policzku spłynęła łza. Niespodziewała się czegoś takiego. Chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz jej gardło było zbyt ściśnięte na powiedzenie choć jednego słowa. Nigdy nie czuła się tak upokorzona.

Wyszła z komnaty. Szła powoli korytarzem. Czuła jak wrze w niej krew. Uderzyła z całej siły w marmurową ścianę.

- To wszystko twoja wina, Anbare - wrzasnęła. Ledwo trzymała się na nogach. Oparła się o ścianę. Oddychała ciężko.

Przymróżyła delikatnie oczy i zmarszczyła silnie brwi.

- Zapłacisz mi za wszystko, zrównam z ziemią ciebie, ten pałac, wszystkich moich wrogów, a co najważniejsze twoje dzieci, nie daruję nikomu, zniszczę cię, zapłacisz mi za wszystko! - zasyczała gniewnie. Zerwała się prędko, ruszając w stronę swej komnaty. Była wściekła. Planowała jak najszybciej pozbyć się swej rywalki. Nienawidziła jej. Postanowiła zadać ostateczny, najsilniejszy cios prosto w największą siłę młodej sułtanki...

************

Anbare siedziała wraz z innymi sułtankami w komnacie Gizem. Obserwowała wszystkie zebrane tam kobiety. Rozmawiała właśnie ze swoimi córkami i siostrą. Sułtanka Majsun również wyszła za mąż. Sułtan wydał ją za Hasana paszę. Dla sióstr - Gevherhan i Majsun był to najszczęśliwszy rok w ich życiu. Obie odnalazły szczęście.

Gevher była natomiast żoną wielkiego wezyra Ahmeda paszy.

Brunetka uśmiechnęła się w jej stronę. Kobieta nie zwróciła jednak na nią uwagi. Patrzyła przed siebie, jakby z przerażeniem. Młoda sułtanka również spojrzała w tamtą stronę. Wręcz osłupiała na widok stojącej przed nią dziewczyny. Zmarszczyła ze wściekłości brwi, widząc ogromną koronę Nuriye.

- Ty wiedżmo - wysyczała przez zęby. Szatynka wkroczyła dumnie do komnaty sułtanki matki. Miała na sobie czerwono-złotą, przepiękną, rozkloszowaną suknię i ogromną koronę. Sułtanka Gizem jeszcze bardziej osłupiała, widząc uśmiechającą się do szatynki Gevherhan.

- Witaj, kochana - powiedziała niebieskooka, ściskając ją. Nuriye odwzajemniła uścisk, posyłając wszystkim triumfalne spojrzenie.

Młoda sułtanka czuła coraz większy gniew. Wręcz kipiała ze złości. Najchętniej podeszłaby do niej i wszystko jej wygarnęła. Oddychała szybko. Poczuła nagle uścisk na swej dłoni.

- Nie rób nic niewłaściwego, zachowaj spokój, mamo - usłyszała dobrze jej znany głos. Zamknęła oczy i westchnęła ciężko, ściskając dłoń swej przybranej córki. Rana zawsze była w stanie doprowadzić ją do porządku. Spokój, godność i pewność siebie czternastolatki były wręcz godne podziwu.

Popatrzyła w stronę witających się sułtanek. Gizem przyciągnęła delikatnie w swoją stronę Gevher.

- Gevherhan, moja kochana córko, może zechciałabyś usiąść po mojej prawej stronie, obok sułtanki Anbare - dodała z uśmiechem.

Kobieta odwzajemniła ten gest.

- Wolę jednak zostać tutaj, obok Nuriye - odparła. Rudowłosa zacisnęła usta. Zniesmaczona ponownie usiadła na swoim miejscu. W tej sytuacji nie była w stanie zbyt wiele zrobić. Przyglądała się koronie Nuriye. Jej bezczelność doprowadzała ją do szału.

- Wyglądasz wspaniale, nie mogłaś dokonać lepszego wyboru, a ta korona jest wprost przepiękna - dodała Gevher, gładząc szatynkę po puszystych lokach.

Brunetka ze złości aż zacisnęła pięści. Gizem przewróciła oczami.

Czy one naprawdę chcą, abym dostała zawału, pomyślała An, posyłając wściekłe spojrzenie Nuriye. Dziewczyna uśmiechnęła się w jej stronę perfidnie.

- Sułtanko Anbare, miło cię widzieć - powiedziała.

- Z wzajemnością - szepnęła brunetka.

- Hmm, to podobno bardzo rzadki widok, przeważnie nie opuszczasz komnaty - warknęła szatynka.

Anbare posłała jej piorunujące spojrzenie. Gdy sułtanki o mały włos nieskoczyłyby sobie do gardeł do komnaty weszła Melek, wraz z córką. Pokłoniła się przed sułtanką Gizem. Rudowłosa uśmiechnęła się promiennie.

- Witaj, Melek - przywitała ją radośnie. Jasnowłosa uśmiechnęła się, po czym zajęła miejsce obok Nuriye. W tym momencie Anbare poczuła narastającą złość.

Kolejna wiedżma, świetnie się zebrały, poprostu sabat, tylko po jaką cholerę wciągają w to wszystko Gevherhan, pomyślała Anbare. Zielonooka i Melek zaczęły wesoło gawędzić. Rozmowę przerwała im sułtanka Gevherhan.

- Nuriye, jak się czujesz? Dobrze ci w nowej komnacie? - zapytała.

- Na nic się nie skarżę, pani mieszkam tam od wielu miesięcy, jednak nie ukrywam, że nie mieścimy się tam wszyscy, szczególnie służące, które mi przydzieliłaś nie mają zbyt wiele miejsca - wyszeptała cicho szatynka. Anbare słysząc te słowa prawie podskoczyła.

Nuriye zauważyła jej zdenerwowanie. Postanowiła jeszcze bardziej jej dopiec. Westchnęła głośno.

- Właśnie z tymi służącymi jest największy problem, wszystkie są bardzo rozkojarzone i nieprzykładają się do obowiązków, zaniedbują dzieci... - szepnęła z przejęciem.

- Ależ kochana co to za problem, gdy urodził się książe Osman, moja matka przydzieliła Anbare dwie służące, w tym Firdus Hatun... uważam, że twoje dzieci również powinny mieć taką opiekunkę - odparła Gevher. An i Gizem wręcz wytrzeszczyły oczy słysząc te słowa. Młoda sułtanka zaczęła się nerwowo kołysać. Była wściekła. Miała pewność, że chcą odebrać jej Firdus.

- Nie wiem jednak czy pomieścilibyśmy się tam wszyscy - kontynuowała Nuriye.

- Moja droga, co to za problem?. Matko, uważam, że to najwyższa pora, aby Nuriye przeniosła się do większej komnaty - dodała niebieskooka, posyłając spojrzenie sułtance Gizem.

- Jeśli moim wnukom byłoby lepiej, oczywiście zgadzam się - dodała rudowłosa.

- W takim razie już dziś rozpoczniemy przygotowania twojej nowej komnaty, Nuriye - powiedziała Gevher, gładząc szatynkę po ramieniu.

- Naprawdę, nie chcę robić kłopotu, nie chcę się narzucać - szepnęła Nur.

- Ależ kochana, przecież o nic mnie nie prosiłaś - odpowiedziała Gevher. Anbare zerwała się jak szalona. No nie! A co przed chwilą zrobiła? Usilnie cię ubłagała o przeniesienie do innej komnaty, pomyślała, trzęsąc się. Wręcz kipiała ze złości.

- Za pozwoleniem - wycedziła przez zęby, posyłając błagalne spojrzenie sułtance Gizem. Rudowłosa skinęła ręką, oznajmiając, że może odejść.

Chwilę potem uszczęśliwiona Nuriye również opuściła komnatę.

Uśmiechnęła się szyderczo w stronę swej służącej.

- Nie pojmuję dlaczego sułtanka Gevherhan robi dla mnie wszystko, załatwiła mi nawet nową komnatę, jest taka słaba, pozwala robić ze sobą naprawdę wszystko, wierząc, że jestem jej najwierniejszą przyjaciółką, żałosne - śmiała się.

Wszystko szło zgodnie z jej myślą.

- Szykuj co trzeba, jutro wszystko się zakończy, cała siła Anbare legnie w gruzach, masz to zakończyć, Fidan, jesteś najbliżej tej wiedżmy, nie zawiedż mnie - dodała.

Szatynka ucałowała skrawek jej sukni.

- Będę ci wierna do końca, pani, będę przy tobie do ostatniego oddechu, zawszę będę chronić ciebie i księcia Sulejmana - dodała.

Zielonooka poklepała ją po ramieniu.

- W to nie wątpię, to zadanie jest jednak najważniejsze, masz się pozbyć naszego największego wroga - powiedziała Nuriye, prawie krzycząc.

- Niezawiodę cię - dodała szatynka, biorąc do ręki nóż.

- Jutro będziemy świętować, nastanie dla nas dzień i światło, żadne z moich dzieci nie będzie już drżało o życie. Jutro popłynie wiele łez. To będą gorzkie łzy Anbare....

 

*************

Przepraszam za ewentualne błędy i za to, że jest bardzo krótko. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. To, że udało mi się napisać ten rozdział to prawdziwy cud. Nie będzie mnie zapewne przez najbliższy tydzień. Być może dodam coś w czasie weekendu. Pozdrawiam, Faize.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Zozole 08.09.2016
    Będą chciały zabić synka An?! Oby coś przeszkodziło w tym. Mam nadzieję, że na An spłynie cud i będzie miała jeszcze dzieci.
  • Zozole 08.09.2016
    A i oczywiście 5
  • Tina12 08.09.2016
    Ja również licze na cud. Może jakaś wiedzma jej pomoże. Oby An uratowała synka.
    5
  • Tina12 08.09.2016
    Ja również licze na cud. Może jakaś wiedzma jej pomoże. Oby An uratowała synka.
    5
  • Tina12 08.09.2016
    Ja również licze na cud. Może jakaś wiedzma jej pomoże. Oby An uratowała synka.
    5
  • Tina12 08.09.2016
    Sory dwa razy sie wkleiło.
  • Tina12 trzy razy XD
  • Tina12 08.09.2016
    Faize Anbare Sultan
    O matko i córko! Miałam gesta. XD
  • Zozole 08.09.2016
    Haha. Dobre
  • Teska 13.09.2016
    Nie!!
    Jak TO MOŻLIWE???!
    Fidan też??

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania