Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 81"Nauka na błędach"

Humeyra stała, wpatrując się w kobietę z którą rozmawiała wcześniej.

Cała się trzęsła. Przed chwilą była jeszcze Kaliną, a teraz jest już Humeyrą.

Dotarło do niej jak bardzo zmieniło się jej życie. Nic nie było już takie samo.

Znalazła się w pałacu i musi stawić temu czoła. Ale co to za pałac?. Dlaczego ją tu przywieziono. Nagle z rozmyślań wyrwało ją kilka osób, które przeszły obok niej.

Było to kilka niewolnic. Na ich czele kroczyła dumnie czarnowłosa dziewczyna.

Uśmiechnęła się pogardliwie w stronę Humeyry i jej towarzyszek.

- Macie odnosić się do mnie z szacunkiem!

Jestem najważniejszą z was wszystkich.

Jestem przyszłą sułtanką, pozbędę się każdego kto wejdzie mi w drogę.

Nie jestem już Nasalin lecz Neşlihan! - powiedziała dumnie dziewczyna o zielonych oczach.

- Zanieś to tam - dodała, podając rudowłosej jakiś pakunek.

Dziewczyna wbiła w czarnowłosą wściekłe spojrzenie.

- Jesteś taka sama jak my wszystkie.

Dlaczego mam za tobą biegać i spełniać wszystkie twoje zachcianki? - prychnęła fioletowooka, upuszczając zawiniątko z którego wysypało się mnóstwo kosztowności.

- Jeszcze tego pożałujesz, kiedy stanę się sułtanką zmiotę cię z powierzchni ziemi - warknęła dziewczyna, przybliżając się do rudowłosej. Ruszyła w stronę komnaty faworyt. Humeyra zacisnęła pięści. Była pewna, że jej tego nie daruje...

************************

- Żartujesz sobie! - wrzasnęła Anbare, patrząc srogo na Firuze - tyle lat mieliśmy spokój, a tu co? Mówisz mi, że Gizem sprowadziła z Grecji dziewczynę, niby prezent dla mojego syna!.

- Pani, może sułtanka nie ma złych intencji - odparła dziewczyna z nadzieją. Faize czuła jak ogarnia ją gniew. Zacisnęła pięści. Ze złości zaczęła nerwowo ściskać fioletowy pierścień, który spoczywał na jej palcu.

- Gizem i dobre intencje? Jestem pewna, że chce sprowadzić Osmana na złą drogę.

Chce go otruć, albo coś...

Albo myśli, że jest zagrożeniem dla jej władzy i Bajezyda, albo... - urwała i zakryła usta. Oddychała szybko. Dotknęła swojej piersi. Zabrakło jej tchu. Straszna wizja układała się w jej głowie. Teraz wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.

- Firuze, masz mieć oczy i uszy otwarte.

Słyszałaś te plotki? - zapytała.

- O jakich plotkach mówisz, pani? - odparła rudowłosa.

- Jestem pewna, że doskonale wiesz, każdy o tym mówi. W kraju jest bardzo napięta atmosfera. Coś w końcu pęknie.

Timur czycha u granic. Bajezyd nie ufa swej matce. Buntuje się jej. Chociaż jest bardzo wścibska, on i tak odsuwa ją jak najdalej od spraw państwowych. Gizem nie ma żadnego wpływu na politykę. Sułtan zaczął jej przeszkadzać. Dodatkowo Bajezyd nie traktuje poważnie swego wroga. Timur jednak jest przebiegły, kto wie? Może już spiskuje z Gizem i tylko czekają na potknięcia Bajezyda! Może chcą usunąć mojego syna i dać Sulejmanowi drogę do władzy. Mam nadzieję, że nie chcą zbuntować Osmana przeciw Bajezydowi... - mówiła An z przerażeniem. Odwróciła wzrok.

- Pani, nie sądzę, aby sułtanka chciała zabić sułtana, jest w końcu jego matką - dodała Firuze.

- Nie udawaj, że jesteś aż tak naiwna! Gizem to nie matka, ani nie człowiek. Morduje każdego kto stanie jej na drodze. To demon. Walczę z nią od lat, ale teraz zadała ostateczny cios. Szykuj wszystko co trzeba.

Gizem nie wyjdzie już z tego żywa. Rzuciła się na Bajezyda i Osmana, to jej koniec, nie pozwolę aby tknęła któregokolwiek z nich. Zbyt długo byłam łaskawa, teraz odpowie za wszystko.

**********************

Huma i Şirin szły ogrodowymi ścieżkami. Mimo, że matka zabroniła Humie wychodzić na targ i spotykać się z Şirin ona znowu to zlekceważyła.

Tym razem była jeszcze bardziej pewna siebie niż wcześniej. Chciała zrobić to i po raz kolejny pokazać swej matce, że niepotrzebnie "więzi" ją w pałacu. Przecież, ona Huma jest już wystarczająco odpowiedzialna, dorosła

i ostrożna. Co takiego może jej się stać, podczas zwykłej przechadzki po targu?.

Wślizgnęła się zwinnie pod niewielki, kosmaty krzak. Za jej przykładem Şirin również zrobiła to samo. Po chwili obie były już po drugiej stronie płotu.

Tam jak zwykle czekał na nie dobrze opłacony, haremowy strażnik, który za każdym razem pilnował ich "tajemnego przejścia". Przyprowadził dwa brązowe konie. Huma zręcznie wsiadła na jednego z nich. Pogłaskała jego ciemną, bujną grzywę. Wtuliła w niego swą twarz, cały czas gładząc go.

- Mój kochany, dobrze wiesz gdzie masz nas zawieść - uśmiechnęła się.

Şirin również wsiadła na konia.

- Huma, a może pojechałybyśmy do lasu? Tak dawno tam nie byłyśmy.

Pamiętasz tą łąkę? - zapytała czarnowłosa.

Słowa te wywołały uśmiech na twarzy brunetki. Przypomniały jej się piękne pola i lasy, które widziały będąc w tych okolicach. Uradowana dziewczyna spojrzała na swą przyjaciółkę.

- A więc zmieniamy kurs. Teraz jedziemy tam! - zakrzyknęła wesoło, a mądre zwierze zawróciło. Obie ruszyły w dobrze znanym im kierunku. Wiele razy bywały tam latem. Zimą było to praktycznie niemożliwe, ale teraz był to idealny moment, aby znowu odwiedzić to wspaniałe miejsce.

Obie dziewczyny bardzo tęskniły za tymi pięknymi chwilami, spędzonymi na bezkresnej łące, nad pięknym jeziorem i w bujnym, pachnącym, zielonym lesie.

Było to ich wspólne ulubione miejsce.

Przyspieszyły jeszcze bardziej z daleka widząc tą cudną zieleń. Jeszcze dosłownie kilka metrów a już będą na miejscu. Znów będą mogły skosztować tego pięknego powietrza. Znów odpłyną, patrząc w morski błękit nieba.

Nareszcie. Huma zeskoczyła z konia. Po chwili zrobiła to też Şirin.

Brunetka uśmiechnęła się szeroko, widząc dobrze znaną jej roślinę.

Było to ogromne drzewo, pod którego cieniem spędzały całe dnie. Słońce świeciło mocno, zwiastując szybkie nadejście lata. Huma rozłożyła się wygodnie, gładząc bujną trawę.

- Zobacz, Şirin, nic się nie zmieniło.

Jest dokładnie tak samo jak rok temu - zaśmiała się.

Czarnowłosa również usiadła obok niej, wpatrując się w piękną taflę połyskującego jeziora.

- Mogłabym tu siedzieć całymi dniami i podziwiać te widoki. Tutaj jest najpiękniej na świecie! - zachwyciła się Huma. Rozejrzała się. Siedziały na pagórku, pełnym rozmaitych roślin.

Wokół rozkwitło mnóstwo różnobarwnych kwiatów.

Idealne miejsce na odpoczynek. Brunetka czuła się odprężona i spokojna. Założyła ręce za głowę i oparła się o pień drzewa.

- Mogłabym cały czas tak patrzeć przed siebie. Ten widok jest tak piękny! - zachwyciła się ponownie.

- Tak jak ty - usłyszała po chwili.

- Şirin, co ty do mnie mówisz? - zaśmiała się brunetka.

- Coś ci się pomyliło, to nie ja - odparła zielonooka.

- Jak to? Przecież ktoś musiał to powiedzieć! - dodała młoda sułtanka już całkiem zaniepokojona. Obie wstały gwałtownie. Rozejrzały się.

Zza wielkiego drzewa wyszedł wysoki, zakapturzony mężczyzna.

- Ja to powiedziałem. Jeszcze nigdy nie widziałem tak ślicznej kobiety jak ty. Mówię poważnie - powiedział, uśmiechając się złośliwie. Jego uśmiech sprawił, że sułtanki cofnęły się do tyłu. Bały się go.

- Kim jesteś! Jak śmiesz! - wrzasnęła Huma, chwytając dłoń swej przyjaciółki.

- Twoim przyszłym mężem - zaśmiał się brodaty mężczyzna.

Dziewczyny zamarły. Odwróciły się zwinnie, chcąc uciec.

Nie zdążyły przebiec nawet kilku metrów, a na ich drodze stanęło dwóch wysokich mężczyzn. Chwycili je silnie.

- Głupcy! Chcecie umrzeć? Nie macie pojęcia kim jestem! Jestem waszą zgubą! Łajdacy! Zabiję was! - wrzeszczała wściekła brunetka, szarpiąc się z nimi. Oni ścisnęli ją jeszcze bardziej. Brunetka wpatrywała się w nadchodzącą osobę.

- Ciii - powiedział mężczyzna, przykładając palec do jej ust - dobrze wiem kim jesteś. Wielka nieposłuszna sułtanka Huma! - zawołał śmiejąc się.

Zabierzcie je. Mój pan będzie bardzo zadowolony.

******************

- Firdus! Czy ty napewno dobrze się czujesz? Co chcesz mi przez to powiedzieć? Mój Boże! Co z Humą! - zawołała An, patrząc ze strachem w stronę swej służącej. Miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Najpierw Neşlihan, a teraz Huma...

Nagle drzwi od komnaty otworzyły się. Do pomieszczenia weszła ostatnia kobieta, którą Faize chciała w tej chwili widzieć.

- O proszę! W samą porę! Witaj Majsun! - przywitała ją brunetka ze zgryźliwym uśmiechem.

- Witaj Faize - zwróciła się do niej szatynka, dość niepewnym tonem.

- Myślę, że już dobrze wiesz co odstawiła twoja córeczka - dodała An. Czuła, że za chwilę wybuchnie. Była jak tykająca bomba.

- Nie moja córka, lecz twoja. Myślisz, że Şirin wymyśla to wszystko?. To dobre dziecko. To twoja Huma jest istnym demonem w ludzkiej skórze! - krzyczała Majsun.

- Şirin wdała się w ciebie. Spójrz do czego doprowadziłaś! - odwarknęła An. Zapadła cisza. Siostry patrzyły na siebie.

- Nie Faize, zobacz do czego my doprowadziłyśmy. Nienawidzimy siebie, a nasze córki robią co chcą. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, przez co problem staje się jeszcze większy - stwierdziła szatynka.

Brunetka przełknęła ślinę.

- Nic nie zdoła naprawić przeszłości...

Tak samo jest i znami. Kto kogo nienawidzi? Ty nie masz za co mnie nienawidzić! Zabiłaś cząstkę mnie.

Chociaż minęło szesnaście lat, ten ból żyje we mnie i pogłębia się z każdym dniem. Piecze mocniej niż wszystkie inne rany. Ten cios zadała mi własna siostra i zabiła moją miłość do niej - mówiła An łamiącym się głosem. Nie była w stanie pochamować łez. Otarła je ze złością. To było dla niej zbyt wiele. Popatrzyła Majsun w oczy.

- Siostro - zawyła szatynka.

- Wezwij straże, trzeba jak najszybciej pędzić na ratunek naszym córkom - odparła brunetka, unosząc dumnie głowę. Łzy zniknęły z jej oczu.

- W tym wypadku musimy sobie nawzajem pomóc, ale nigdy więcej nie zrobię tego ponownie, pamiętaj o tym, Majsun - dodała Faize, patrząc na nią wściekle. Szatynka wyszła, posyłając jeszcze jedno smutne spojrzenie swej siostrze. Faize stała, patrząc przed siebie.

- Pamiętaj, Faize, zwyciężysz, a wtedy nikt nie będzie w stanie zniszczyć tego co masz - powiedziała pewnie.

***********************

Huma patrzyła na mężczyzn, którzy wesoło gawędzili, siedząc przy ognisku.

Minęło już kilka godzin. Dziewczyna była wycieńczona. Ledwo oddychała. Była głodna i spragniona. Do tego nigdzie nie mogła znaleźć Şirin. Bała się tych mężczyzn. Łzy zaczęły płynąć z jej oczu.

Dlaczego nie posłuchała swej matki?.

Nie siedziałaby tu teraz, zaniepokojona myślą, że owi mężczyźni mogą zrobić jej krzywdę. Zacisnęła powieki. Zaczęła głośno płakać. Tęskniła za rodzicami i za rodzeństwem. Co jeśli zabiorą ją gdzieś i nigdy tu nie wróci?.

Co z tego, że jest sułtanką, skoro w każdej chwili mogą ją zabić, lub sprzedać do jakiegoś innego kraju.

Co wtedy?.

- Tato - wyjąkała przez łzy, niczym małe dziecko. Zwróciła tym uwagę jednego z mężczyzn.

- Co takiego mówisz ślicznotko? - zapytał, odsłaniając jej usta.

Dziewczyna wbiła w niego swe zapłakane, aczkolwiek pełne gniewu oczy.

- Jesteś taka śliczna, mam nadzieję, że gdy będzie już po wszystkim, nasz władca odda cię mi - zaśmiał się.

- Po moim trupie - usłyszał nagle.

Odwrócił się. Za nim stał wysoki mężczyzna. Huma patrzyła na niego. Było zbyt ciemno, więc nie zdołała go rozpoznać. Wiedziała jednak, że to jej ostatnia deska ratunku.

Zanim oprawca cokolwiek powiedział, wylądował na ziemi, za sprawą uderzenia, które zadał mu tajemniczy mężczyzna.

Nagle dziewczyna poczuła szarpnięcie.

- Puszczaj mnie ty kundlu! - wrzasnęła, kopiąc go z całej siły, porywacza, który ją złapał.

Mężczyzna uderzył ją w głowę. Brunetka poczuła, że odpływa.

- Ty draniu! - usłyszał po chwili.

Oprawca patrzył w stronę młodego mężczyzny.

- Wiem, że chcesz mnie zabić, ale zobacz, trzymam ją, nie zdołasz nic zrobić. Jeśli zrobisz jakikolwiek ruch ona umrze - dodał.

Tajemniczy mężczyzna cofnął się.

Rzucił na ziemię miecz, który trzymał w ręce. Podniósł do góry dłonie.

- A teraz, synu, pozwól, że przejdę - zwrócił się do niego, niosąc na rękach Humę.

Nim zdążył zareagować usłyszał świst. W ostatniej chwili ubrany na czarno mężczyzna zdążył złapać ciemnowłosą sułtankę. Upadł na kolana, dotykając jej twarzy. Nie interesowało go nawet to, kto zabił oprawcę.

Najważniejsze było jej życie...

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • milusia 12.11.2016
    Daję 5.
  • Tina12 12.11.2016
    Chyba wiem kto ją uratował XD
    5
  • Haha, można się domyślić XD
  • Tina12 12.11.2016
    Faize Anbare Sultan
    Ciekawe czy zostanie zięciem dynastii
  • Tina12 Trochę zamieszania i kłopotu z nim będzie... ale eh, okaże się niebawem. :)
  • Zozole 13.11.2016
    Ojej o.o No i będzie parka ♡ Piąteczka
  • katharina182 29.11.2016
    Chyba się domyślam kim jest ten tajemniczy mężczyzna co ją ratuje. Ale zobaczmy...
    Koleiny super rozdział. Dużo się dzieje, co jest dla mnie na plus.
    Oczywiście piąteczka; )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania