Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 84 "Jesteś gotowa?"

Nuriye siedziała w swojej komnacie. Przekręcała w palcach list od Timura*.

Wbiła wzrok w zawiniątko. Zrobiła to.

Wydała wyrok na swych wrogów.

Wiedziała, że teraz nie ma już odwrotu.

Rozmyślała o swoim planie i Bajezydzie.

Tak niedawno kochała go jeszcze. Dlaczego teraz chce zabić ojca swoich dzieci i swą wielką miłość?. Ścisnęła silnie list, gniotąc go.

- Zasłużyłeś sobie na to, Bajezyd.

Wygnałeś mnie do jakiejś ciemnej nory, upokorzyłeś mnie i rozdzieliłeś z dziećmi.

Zabiję cię - syknęła.

Zamknęła oczy. Podarła list.

- Napewno chcesz to zrobić, mamo - usłyszała. Szatynka podniosła wzrok.

Otworzyła ze zdziwienia usta. Jak to możliwe?. Skąd ona się tu wzięła?.

Przed nią stała jedenastoletnia dziewczynka o kręconych, rudawych włosach. Patrzyła na Nuriye z powagą. Po drobniutkiej twarzy zaczęły płynąć łzy.

- Nie wiedziałam, że jesteś taka - powiedziała dziewczynka, zaciskając powieki. Odwróciła się zwinnie, chcąc wyjść. Szatynka pobiegła za nią. Złapała ją od tyłu. Obróciła ją. Do jej oczu również zaczęły napływać łzy.

- Nie mam wyjścia, Almas - zawyła - Błagam cię, nie mów o tym nikomu. Zrozum, to dla waszego dobra, dla przyszłości Sulejmana!.

Dziewczynka mierzyła ją wzrokiem.

- Chcesz zabić mojego ojca! Jak mam to zrozumieć! Knujesz z Timurem! Chcesz podsycić ogień! A co jeśli on cię nie posłucha i wybuchnie prawdziwa wojna! - wrzeszczała Almas.

- Almas, uspokój się... - uspokajała ją Nuriye.

- Jak mam się uspokoić? Dobrze wiesz, że Timur nienawidzi sułtana, a on nienawidzi Timura. Jeśli mój ojciec się o tym dowie, zginiesz ty i Sulejman! - krzyczała dziewczynka, płacząc.

- Jak możesz być tak podła! Myślałam, że kochasz sułtana. Przez te wszystkie lata udawałaś to? Udawałaś tylko po to, aby mieć większą władzę? - zapytała.

- To on nie dał się kochać! Zniszczył mi życie. Już dawno pogrzebałam tą miłość. On pierwszy ją zabił. Znienawidziłam go. Gardził mną. Teraz jest dla mnie nikim, rozumiesz? Jest nikim! - mówiła wściekła szatynka.

Dziewczynka załkała cicho.

- Zdradziłaś dynastię. Ty dla mnie również jesteś nikim. Nie dziwię się mojemu ojcu. Ciebie nie da się kochać - powiedziała drżącym głosem.

Odwróciła się napięcie. Nuriye patrzyła ze smutkiem jak jej córka wychodzi. Osunęła się na podłogę i zaczęła głośno płakać.

Zakryła twarz rękoma. Gryzła się z własnymi myślami.

- Musisz to zrobić, Nuriye. Choćby Almas miała się od ciebie odwrócić, musisz - powtarzała przez łzy - To dla ich dobra. Dla Sulejmana.

Podniosła się prędko z podłogi.

Podeszła do podartych kawałków papieru. Bez namysłu wrzuciła je do kominka.

Szatynka przetarła oczy ręką, patrząc jak kawałek po kawałku pochłania je ogień.

*****************

Faize siedziała w swojej komnacie wraz dziećmi.

Na kolanach trzymała swe przybrane wnuczki - Gulnihal i Hatice. Pogładziła je po główkach.

- Moja kochana - zwróciła się do Rany - pięknie rosną.

W tym momencie Gulnihal złapała ją za kolię, którą miała na szyi.

Anbare zaśmiała się.

- Prawdziwa sułtanka. Wie co dobre - powiedziała, całując dziewczykę w czoło.

Popatrzyła na swych synów.

Dziesięcioletni Mehmet, ośmioletni Musa, sześcioletni Mustafa i maleńki Ahmet.

Najmłodszy z nich gaworzył wesoło, przyglądając się Mustafie. Mały, chłopczyk o kręconych włosach również z zaciekawieniem zaglądał do kołyski.

Anbare bardzo rozczulił ten widok.

Spojrzała na Humę. Dziewczyna siedziała, patrząc przed siebie. Wyglądała na smutną.

Faize zmartwił ten widok. Brunetka była bardzo blada. Z natury miała jasną karnację, lecz teraz wyglądała jak duch.

- Huma, dobrze się czujesz? - zapytała An.

Dziewczyna popatrzyła na nią nieprzytomnie.

Rana spojrzała na swą siostrę podejrzliwie.

Nie podobało jej się zachowanie Humy.

Całe to zamieszanie z porwaniem jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że Huma jest całkowicie bezmyślna.

Jasnowłosa była wściekła na nią. Posłała jej złowrogie spojrzenie.

- Słyszałam, że podobno Murad odnalazł tych porywaczy - powiedziała Rana.

Brunetka popatrzyła na nią ze zdziwieniem.

I dlaczego znowu on?. Czemu musi się we wszystko wtrącać?.

Faize spojrzała na Ranę z uśmiechem.

- Uff, dzięki Bogu. Nareszcie będę spać spokojnie - westchnęła.

- Radzę ci uważać, siostro.

Gdzieś jeszcze mogą się kryć porywacze, a wtedy będziesz musiała mieć własnego ochroniarza, zobacz jeden już jest chętny - zaśmiała się Rana.

Brunetka posłała jej zgryźliwy uśmiech, po czym skłoniła się przed matką, aby wyjść.

Jasnowłosa zaśmiała się cicho.

- Mam nadzieję, że Huma wyciągnie jakąś naukę z moich słów. Wiem, że nienawidzi być obserwowana. A to, że miałaby być całymi dniami śledzona przez Murada doprowadziłoby ją do szału. Huma jest jak dziki koń. Nikomu nie da się oswoić - powiedziała Rana z uśmiechem.

Faize pokiwała głową. Jej córka miała rację.

Nagle drzwi do komnaty otworzyły się.

Do pomieszczenia weszła Firdus.

Pokłoniła się przed swą panią.

- Firdus, o co chodzi? - zapytała spokojnie An, poprawiając sobie na rękach Hatice.

- Sułtan cię wzywa - poinformowała szatynka z uśmiechem.

- Co się stało? - spytała brunetka.

- To coś bardzo ważnego...

******************

Humeyrę wepchnięto do jakiejś ciemnej, dużej komnaty. Rudowłosa stała ze spuszczoną głową.

Co to wszystko ma znaczyć?. Jakim prawem ten mężczyzna kazał ją tu przyprowadzić?. Przecież ona nigdy go nie widziała. Nawet nie wie kim jest.

Przecież on też nigdy jej nie widział.

Podły kłamca. Nagle drzwi otworzyły się. Do komnaty wszedł jakiś wysoki człowiek.

- Uf, już poszli - westchnął, rzucając coś niedbale na kanapę. Była to książka.

Ognistowłosa postać zadrżała.

Mężczyzna podszedł do niej.

- Nie bój się, oni już poszli, nic ci nie grozi - powiedział, patrząc na nią.

Dziewczyna schyliła głowę.

Poczuła jego dotyk na swej twarzy. Uniósł jej głowę.

- No wiesz, wcześniej miałaś większą ochotę na rozmowy - dodał z nieco zawadiackim uśmiechem.

- Nie bój się mnie. Przecież nic ci nie zrobię - zapewnił - Ty myślałaś, że ja tak naprawdę?.

Humeyra podniosła wzrok. Popatrzyła na niego wściekle. Co on wyprawia?.

Czyżby postradał zmysły?.

- Czyli mówisz, że ty tak tylko dla żartów to zrobiłeś? - wybuchnęła.

- Uf, już myślałem, że coś ci się stało - odparł z ulgą.

Dziewczyna mierzyła go wzrokiem.

- Jak masz na imię? - zapytał.

- Jestem Humeyra, a ty kim jesteś? - odpowiedziała, starając się nie wypowiedzieć złośliwego komentarza.

- Jestem Osman, Şehzade Osman - powiedział. Rudowłosa wytrzeszczyła oczy. Gdzieś już słyszała to słowo.

- Książe! - zawołała, chcąc znowu paść mu do stóp. On jednak ją powstrzymał.

- Dzisiaj już chyba nakłaniałaś mi się za wszystkie czasy. Wystarczy - dodał.

Ognistowłosa spuściła wzrok.

- Nie no, znowu - powiedział przewracając oczami - Spójrz na mnie.

Dziewczyna popatrzyła na niego.

Spoglądała w jego czarne jak noc oczy.

Przyjemne, ciepłe, magnetyczne spojrzenie. Dawno nie widziała tak przyjaznych oczu. Od kąd trafiła do pałacu wszyscy obchodzili się z nią szorstko. Nowo poznana postać wydawała jej się wyjątkowa.

Od bardzo dawna nikt nie był dla niej tak uprzejmy. Przy nim odczuwała spokój.

******************

Anbare weszła do komnaty sułtana. Rozejrzała się wokół. Nigdzie nie mogła znaleźć Bajezyda. Nagle poczuła, że ktoś zakrył jej oczy. Zaśmiała się głośno.

- Nie strasz mnie - powiedziała.

- Nie no! Nie udało mi się! - zawołał radośnie.

- Wezwałeś mnie po to, aby mnie nastraszyć - zapytała z uśmiechem, ściągając jego dłonie ze swej twarzy.

- Nie podglądaj! - skarcił ją władca, jeszcze bardziej zakrywając jej oczy.

Faize zaśmiała się. Może i ma prawie czterdzieści lat, ale nadal zachowuje się jak dwudziestolatek. Nigdy nie wiadomo co wymyśli. Właśnie takiego go pokochała. Szalonego i beztroskiego.

Szli tak, a brunetkę z każdym krokiem coraz bardziej to bawiło.

- Gdzie ty mnie prowadzisz - zaśmiała się.

- Zobaczysz. Prowadzę cię prosto do bram raju - szepnął jej do ucha. Przeszli jeszcze kilka kroków, co wyglądało dość komicznie.

Bajezyd pomógł jej wkroczyć na stopień.

Brunetka cały czas się śmiała. Co on znowu wymyślił?. Bardzo ją to ciekawiło.

Poczuła ciepły powiew wiatru.

- Zamknij oczy - poprosił. An uśmiechnęła się, po czym zamknęła powieki. Czuła jak ktoś zakłada jej coś na głowę. Było to ciężkie, a zarazem puszyste i szeleszczące. Poczuła pocałunek na swej dłoni, a zaraz po tym, coś wsunięto na jej palec. Bajezyd chwycił ją za rękę.

- Jesteś gotowa, moja najukochańsza sułtanko? - zapytał.

- Oczywiście - odparła, ściskając mocniej jego rękę.

- Otwórz oczy - powiedział. Brunetka zrobiła to. To co ujrzała przerosło jej najśmielsze wyobrażenia. Nie spodziewała się takiego widoku...

****************

*Timur jest postacią historyczną, jedną z najważniejszych w opowiadaniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Tina12 20.11.2016
    I znowu moment napięcia.
    5 :)
  • Uwielbiam takie momenty XD
  • Tina12 20.11.2016
    Faize Anbare Sultan
    Wiem. Postaram się dziś wrzucić kolejną część mojej historii
  • Tina12 No to czekam na lekturę :)
  • Zozole 20.11.2016
    Uhuhu. Dziękuję że dodałaś. 5 !
  • ;) To ja dziękuję, że jesteście tak wytrwałe
  • katharina182 03.12.2016
    Nie mam żadnych uwag; ) jest ciągle interesujące i bardzo ładnie napisane. Nie może więc być inaczej- 5 ode mnie: )
  • Jest mi niezmiernie miło, że nadal czytasz moje opowiadania. Takie słowa działają na mnie motywująco. Obiecuję, że niebawem będzie jeszcze więcej akcjii ;)
    Ja jutro nadrobię Falcona :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania