Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 86 "Nowa droga"

Humeyra szła korytarzem. Miała nowy plan.

Chciała zmieść Neşlihan z powierzchni ziemi. Nie pozwoli, aby ta paskudna dziewucha odebrała jej jedyną wspierającą ją osobę. Zacisnęła silnie pięści, przyspieszając kroku.

Po drodze spotkała swą przyjaciółkę.

Była to Nadia, niegdyś jej sąsiadka.

Rudowłosa wiedziała, że owa dziewczyna jest jej oddana. Wiedziała też, że Nadia jest często posyłana do miasta wraz z Firial Kalfą na życzenia sułtanki Gizem.

Teraz wszystko układało jej się w logiczną całość. Uśmiechnęła się do dziewczyny o kasztanowych włosach.

- Nadia Hatun - powiedziała z wesołym wyrazem twarzy.

- Humeyra... rzadko cię widuję, a szkoda - odparła szatynka.

Ognistowłosa posłała jej serdeczny uśmiech.

- Nadia... Moja droga przyjaciółko, dobrze wiesz, że jestem gotowa zrobić dla ciebie wszystko. Zawsze możesz na mnie liczyć - dodała, w przyjacielskim geście dotykając jej ramienia.

- Bardzo mi miło. Ja też jestem gotowa zrobić dla ciebie wiele...

Ognistowłosa mierzyła ją spojrzeniem.

Na jej twarz wstąpił lekki uśmiech o nieco zgryźliwym wyrazie. Tylko na to czekała.

- Znakomicie. Właśnie będziesz miała do tego okazję - dodała, przysuwając się do niej.

- Masz to. Kup zioła od pewnej kobiety na targu, dobrze ją znasz. Kup to - powiedziała wskazując na trzymaną buteleczkę.

- Po co ci to? - zapytała Nadia.

- Nie ważne... - odparła nerwowo Humeyra.

- Wiesz, że to trucizna? Może nie aż tak mocna, aby zabić człowieka, ale napewno dość groźna - dodała szatynka, patrząc niepewnie na fioletowooką.

- Głupstwa gadasz! To tylko zwykłe zioło. Może trochę gorzkie, a w najlepszym przypadku spowoduje ból brzucha.

Moja matka znała się na ziołach i sprzedawała to pewnym paniom jako lek na przeczyszczenie. Ja będąc dzieckiem też sobie trochę tego podjadłam, ale widzisz, żyję. Zapewniam cię, że to bezpieczne - wypaliła prędko Humeyra.

Szatynka patrzyła na nią przez chwilę, po czym wzięła małą buteleczkę.

Rudowłosa uśmiechnęła się i podała jej kilka monet.

- Nie zawiedź mnie - szepnęła jej do ucha, odchodząc.

Nadia stała jeszcze przez chwilę, wpatrując się w odchodzącą przyjaciółkę. Nie była pewna czy chce to zrobić.

Dręczyła ją jedna myśl.

Komu Humeyra chce to podać?

Zacisnęła palce na flakoniku.

- Nie zawiodę cię! - zawołała za rudowłosą.

Humeyra odwróciła się, posyłając jej uśmiech. Wszystko szło zgodnie z jej planem. Teraz pozostawało już tylko dostać się do komnaty księcia...

*********************

 

Następnego dnia Murad według umowy czekał na Şirin w ogrodzie. Szedł spokojnie ogrodową ścieżką.

Był to tylko pozorny spokój, gdyż nie wiedział o co może chodzić Şirin.

Niepokoił go wiersz, który napisała sułtanka.

Po dłuższym przemyśleniu doszedł do wniosku, że Şirin albo chce go do czegoś wykorzystać, albo poprostu się zakochała.

Czuł się bardzo skrępowany w tej sytuacji.

Chodził raz w jedną stronę, raz w drugą starając się choć trochę uspokoić.

Działało to wręcz przeciwnie. Czuł się co raz bardziej zdenerwowany. Şirin spóźniała się, a sprawa wyglądała na coraz bardziej podejrzaną. A co jeśli chcą na niego napaść?.

Nagle poczuł, że ktoś złapał go od tyłu za rękę. Odwrócił się zwinnie, prawie wymierzając cios stojącej za nim osobie. Chwycił silnie trzymającą go rękę.

- Zwariowałeś? - usłyszał pełen pretensjii głos. Zaciskał silnie palce na kościstej dłoni.

Była dziwnie szczupła i delikatna w dotyku.

To jeszcze bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że nie jest to żaden złoczyńca. Tak naprawdę wolał aby owa osoba nim była. Prędzej poradziłby sobie z nim niż z sułtanką. Teraz sodziewał się najgorszego.

Popatrzył na stojącą przed nim osobę.

Była to Şirin. Mężczyzna odsunął się, oddychając szybko.

- Wybacz, pani - dodał.

Czarnowłosa przybliżyła się, patrząc mu w oczy.

- Nie ufasz mi? Myślisz, że chciałabym ci coś zrobić? - zapytała niewinnie.

- Ależ skąd... pani - wyjąkał.

Dziewczyna spuściła wzrok.

Murad zauważył, że wyraźnie ją zasmucił.

Popatrzył niepewnie na jej drobną twarz.

Blada jak śnieg i zupełnie niewinna.

Bardzo młoda i...

Zmarszczył brwi, czując że zbytnio rozczula się nad jej strapionym widokiem.

Otrząsnął się i mocno już zdenerwowany zaistniałą sytuacją odważył się zadać najważniejsze pytanie.

- Jeśli mogę wiedzieć...Dlaczego mnie tu wezwałaś pani? - powiedział niepewnie.

Zielonooka spuściła wzrok.

- Myślałam, że sam będziesz wiedział... - dodała, starając się brzmieć jak najciszej i najdelikatniej.

Czarnowłosy zamarł. W tej chwili nie wiedział co ma odpowiedzieć.

Miał wrażenie, że blada postać za chwilę się rozpłacze. Nie miał zielonego pojęcia jak ją uspokoić. Dostrzegł, że zielonooka chwieje się. Bez namysłu podbiegł do niej. Şirin kątem oka dostrzegła, że Murad zareagował na jej grę aktorską i stoi zaledwie kilka metrów od niej.

Przybliżyła się i rzuciła tak, aby mógł ją złapać.

Nie myliła się. Murad od razu zareagował. Wisiała kilka metrów nad ziemią, przytrzymywana przez jego silne ramiona.

Otworzyła oczy. Dostrzegła zakłopotaną twarz Murada. Chyba pierwszy raz ten wspaniały mężczyzna patrzył jej prosto w oczy. Şirin przybliżyła się tak, jakby chciała go pocałować.

On jednak oddalił się, w efekcie czego dziewczyna upadła prosto na ziemię.

Podniosła się prędko wbijając w niego wściekłe spojrzenie.

- Co jest ze mną nie tak, że ciągle mnie unikasz! - wrzasnęła głośno.

Nie przypominała już tej niewinnej dziewczyny, którą zdawała się być jeszcze kilka minut wcześniej.

Teraz wyglądała jak burza.

Blada, delikatna postać ukryła się gdzieś w jej wnętrzu.

Oddychała szybko.

- Jestem sułtanką. Przy mnie miałbyś wszystko czego zapragniesz - mówiła z wściekłością. Murad starał się nie patrzeć na nią.

- Hmm, ja chyba wiem dlaczego.

Cały czas jesteś w pętlach Humy.

No pewnie, to dużo lepsza partia niż ja! - parsknęła.

- Sułtanka Huma jest dla mnie bardzo ważna. Nie pozwolę, abyś choć przez chwilę twierdziła, że moje uczucia do niej są nieprawdziwe! - dodał zuchwale.

Şirin posłała mu piorunujące spojrzenie.

- Huma cię ignoruje. Bawi się tobą.

Kiedy jej się znudzisz zostawi cię.

Nic dla niej nie znaczysz. Ja z pewnością byłabym dla ciebie lepsza...

Ale skoro nie chcesz - dodała.

- Nie chcę! - potwierdził.

- W takim razie szykuj się na prawdziwą bitwę. Gorzko tego pożałujesz - syknęła.

Murad mierzył ją wściekłym spojrzeniem.

Nie wiedział, że całą sytuację obserwowała ta, którą cenił ponad wszystko...

******************

 

Humeyra siedziała w sali głównej.

Wyjęła spod swego posłania malutki flakonik.

Nadia dotrzymała obietnicy. Zjawiła się bardzo szybko. Rudowłosa obmyślała dokładnie swój plan.

Wiedziała już, że napewno chce to zrobić.

Przygotowała już wszystko. Zmieliła zioła i zalała je odpowiednim olejkiem.

Wachała się tylko nad jednym...

Czy Neşlihan jest tego warta?

Osman jest jej jedyną bliską osobą.

Ale czy lubi go aż tak?

Próbowała uporządkować wszystkie swoje myśli. Tak naprawdę nie miała już nic do stracenia. Nie ma już matki, ojca...

Nie ma już Kaliny. Nigdy nie zobaczy już pięknej Grecjii, ale może zobaczyć co innego. Może zaznać szczęścia i miłości. Może rozpocząć swoją nową drogę, tak jak powiedziała jej sułtanka.

Tam nie ma już powrotu. To co było nigdy już nie powróci. Pozostała tylko ruina w jej sercu, przypominająca o bólu.

Puste miejsce, z którego siłą wydarto jej wszystko co kochała.

Może to załatać tylko miłość i rodzinne ciepło. Pustą dziurę jest w stanie załatać pałac, władza i nowe przeciwności. Na ubocze może ją zepchnąć tylko nowe życie. Nowa droga.

Wstała prędko ze swego posłania.

Wyprostowała się dumnie. Czuła, że jest na to gotowa. Gotowa jak nigdy wcześniej. To najlepsza pora. Teraz była gotowa zostawić w oddali radość i smutek. Przyrzekła sobie, że dawne dni na zawsze znikną z jej życia, i przygotują miejse nowym. Wiedziała, że nowa droga będzie ją kosztowała wiele wyrzeczeń. Była świadoma tego, jak wiele przeciwności czeka ją w drodze do celu. Nie dbała jednak o to. Zgadzała się na wszystko co zgotuje jej los.

To była jej jedyna nadzieja.

Jedyny cel.

Popatrzyła przed siebie. W mgnieniu oka mijała wszystkie zdziwione jej zachowaniem niewolnice. W ich gronie była również Neşlihan. Została faworytą księcia. Teraz miała jeszcze większą władzę. Humeyra wiedziała jednak, że mimo wszystko jest dla księcia prawie nikim. Była pewna, że niebawem to ona będzie jeszcze wyżej od swej rywalki.

Wiedziała, że niebawem będzie najważniejszą.

Minęła bez słowa uszczęśliwioną jeszcze Neşlihan, po czym ruszyła w stronę komnaty księcia.

Wręcz biegła korytarzami. Po drodze obejrzała dokładnie swą suknię.

Doszła do wniosku, że wygląda wystarczająco dobrze.

Przyspieszyła, zaciskając dłonie na maleńkiej buteleczce.

To ona była jej nadzieją. Ona i Osman.

Była już blisko komnaty księcia.

Zdawałoby się, że bez problemu może do niej wejść. Poprawiła w pośpiechu swe lekko falowane włosy.

Nagle przed nią stanął krępy mężczyzna.

- Humeyra Hatun - zwrócił się do niej - dokąd to?

Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem.

- Przyszłam do księcia - oznajmiła starając się udawać jak najbardziej uprzejmą.

- Ach tak... dobrze wiesz, że możesz tu przychodzić tylko wtedy gdy książe cię wezwie, albo z kimś z haremu - dodał Selim, przyglądając się jej.

- Przecież ty tutaj jesteś - stwierdziła pospiesznie rudowłosa.

Mężczyzna zaśmiał się.

- Spryciula z ciebie - dodał z uśmiechem.

Ognistowłosa przyglądała mu się, robiąc przy tym słodką minę, przypominającą minę szczeniaczka.

- No nie patrz już tak na mnie! Za chwilę poinformuję księcia. Ale uważaj! Jeśli Sułtanka Neşlihan się o tym dowie to marny twój los - szepnął jej do ucha.

Humeyra zmarszczyła twarz jak królik.

Była wściekła. Jakim prawem tą paskudną dziewczynę nazwano sułtanką?

- Oj już nie złość się tak. Żartowałem.

Książe napewno ucieszy się na twój widok - dodał, chcąc ją pocieszyć.

Sprawiło to, że rudowłosa jeszcze bardziej była pewna swego.

Ze złością odgarnęła stojącego obok Selima. Z wielkim hukiem wpadła do komnaty księcia. Osman siedział przy małym stoliku pisząc coś.

- Humeyra? - powiedział nie ukrywając swego zdziwienia. Mimo to obdarzył ją uśmiechem.

- Sehzade - pokłoniła się dziewczyna.

- Książe, wybacz, ona... - zaczął się tłumaczyć aga.

- Nic się nie stało Selim. Możesz odejść - zwrócił się do niego brunet.

Krępy mężczyzna pokłonił się, posyłając rudowłosej dziewczynie spojrzenie, które wyrażało: Rozprawię się z tobą!

Fioletowooka posłała mu w zamian uśmiech.

Popatrzyła na księcia. Młody mężczyzna wstał, podchodząc do niej.

- Humeyra - powiedział z uśmiechem, patrząc na nią.

Ognistowłosa patrzyła w jego ciemne jak noc oczy. Od czasu do czasu mignął w nich delikatny blask, przypominający gwiazdy.

Brunet również zaczął spoglądać w jej fiołkowe oczy.

W pewnym momencie Humeyra przybliżyła się lekko.

- Podobała ci się ta książka? - zapytał.

Dziewczyna spuściła wzrok. Jej twarz oblał gorący rumieniec.

- Bardzo - wyszeptała.

- Co ci się w niej najbardziej podobało?

Co cię zachwyciło? - dodał.

- Miłość - odparła, ponownie spoglądając mu w oczy.

Osman również na nią patrzył. Dostrzegł w niej to czego nigdy nie widział.

Jest... bardzo piękna.

Humeyra patrzyła mu przez chwilę w oczy, po czym przybliżyła się do niego. Wszystko szło zgodnie z jej planem.

Osman dotknął delikatnie jej dłoni, przyciągając ją do siebie.

Dziewczyna poczuła się bezpiecznie.

Mimo to rytm jej serca przyspieszył.

Cały czas patrzyła mu w oczy.

Byli tak blisko.

Oczy blisko oczu, nos blisko nosa, usta blisko ust.

- Kocham cię, Osman - szepnęła cicho rudowłosa. Dotknęła nieśmiało jego twarzy. Nie była w stanie wykonać kolejnego kroku. Zawachała się.

Nagle poczuła pocałunek na swych ustach. Ścisnęła mocniej Osmana.

Mężczyzna również ją objął.

Podniósł ją, prowadząc w stronę łoża...

Minęło kilka godzin. Zapadła noc.

Humeyra obudziła się obok księcia.

Wykorzystała swą szansę.

Wkroczyła na nową drogę.

Teraz pozostawało już tylko pozbycie się Neşlihan. Dziewczyna wciągnęła na siebie suknię, po czym podeszła do stojących na stoliczku owoców.

Wylała na nie całą zawartość małego flakoniku.

- To będzie twój koniec, Neşlihan. Sułtanka Faize nie daruje ci tego...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Tina12 29.11.2016
    Widzę, że kolejna intryga w drodze.
    5
  • Quincunx 29.11.2016
    Czytadełko się czyta.
    Nawet ja to uczyniłem.
    "Otworzyła oczy. Dostrzegła zakłopotaną twarz Murada. Chyba pierwszy raz ten wspaniały mężczyzna patrzył jej prosto w oczy".
    "Cały czas patrzyła mu w oczy.
    Byli tak blisko.
    Oczy blisko oczu", "w jego ciemne jak noc oczy.", "w jej fiołkowe oczy" - te wszędobylskie oczęta mnie jednak osłabiły.
    Wcześniejszych nie czytałem. Postaram się jednak zajrzeć na te literki.
    Papidło.
  • Zozole 29.11.2016
    Mi się podobało. Jak zawsze. No cóż może i ja bym znalazła trochę czasu na opowiadanie. W każdym razie jest świetnie, akcja cały czas trwa, miło się czyta, nie zwracałam uwagi na błędy. 5 czekam na kolejne części :D :**
  • katharina182 07.12.2016
    Koleiny świetny rozdział. Ciekawe co będzie dalej. Co z planami Humeyra.
    No i to spotkanie Murada z Sirin. Pewnie Huma ich obserwowała i złe to całe zdarzenie zinterpretuje.
    Następny rozdział jutro; )
    Zostawiam zasłużoną 5. Życzę dużo weny do dalszego pisania bo za niedługo dotrę do końca :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania