Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 87 "Nie żałuję"

Huma spacerowała w ogrodzie wraz ze swą służącą. Oddychała głęboko, chcąc nasycić się cudownym powietrzem.

Tego dnia pogoda była wyjątkowo piękna.

Słońce przyjemnie ogrzewało jej policzek.

Brunetka westchnęła głośno. Świat jest taki piękny. Niedługo znowu będzie lato. Myśl o kolejnej tak pięknej, różnobarwnej i gorącej porze roku sprawiła, że sułtanka uśmiechnęła się.

Podeszła do leżących na trawie dużych poduszek. Chwyciła jedną z nich i podśpiewując sobie z radością ruszyła w stronę wysokiego drzewa. Usiadła pod nim.

Rozłożyła się wygodnie i w momencie zaczęła pochłaniać kolejne stronnice wspaniałej opowieści.

Bardzo ją to wciągnęło. Ta książka należała do ulubionych powieści młodej sułtanki.

Huma uwielbiała czytać historie pełne przygód. Równie wiele radości sprawiało jej wymyślanie własnych, przepełnionych dzikością opowieści.

Przewróciła kolejną stronę, rozkoszując się kaskadą cudnych zdań, kiedy z ciemnej okładki wypadł pięknie ozdabiany list.

Brunetka zerwała się prędko, podnosząc przedmiot spod stóp stojącej obok Melis Hatun.

Zaśmiała się zadziornie, otwierając pięknie zapieczętowaną kartkę.

- Widzisz Melis, kolejny list od cichego wielbiciela - dodała z uśmiechem.

Wyrecytowała na głos kilka pięknie rymowanych zdań po czym według

"zwyczaju" zabrała się za komentowanie przeczytanego wiersza.

Podniosła wzrok, patrząc na zszokowaną Melis.

- Pięknie - dodała Huma.

Zaśmiała się cicho.

- Co cię śmieszy, pani? - zapytała Melis.

- Murad - odparła sułtanka.

- Dlaczego? - powiedziała służąca zdziwiona zachowaniem swej pani.

- Murad jest tak uroczo naiwny - prychnęła Huma - Pisze dla mnie takie oto cuda, i myśli, że ja również odwzajemniam jego uczucia. Dla mnie to tylko i wyłącznie zabawa. Uwielbiam patrzeć na to jak...

Dziewczyna usłyszała szelest. Odwróciła się. Zamarła.

Pod drzewem stał ubrany na brązowo wysoki mężczyzna.

Opierał rękę o gałąź drzewa.

Wbił w nią swe srogie, ale i pełne bólu spojrzenie. Brunetka poczuła dreszcz.

- Na co uwielbiasz patrzeć? - zapytał, posyłając jej zgryźliwy uśmiech.

- Murad - wydusiła brunetka.

- Odpowiedz! Chociaż z tym bądź ze mną szczera! - chuknął. Przybliżył się, patrząc jej w oczy. Oboje oddychali szybko.

- Nie myślałem, że jesteś taka.

Byłem pewien, że masz swoją godność.

Godność sułtanki. Godność, którą powinna wykazywać się córka władcy.

Myliłem się. Ośmieszyłaś mnie.

Teraz jesteś dla mnie nikim - wycedził z wściekłością.

Huma wbiła w niego swe nieugięte, pełne gniewu spojrzenie. Nie miała zamiaru ani mu się tłumaczyć, ani przepraszać. Była wręcz wściekła za to co powiedział jej Murad. Nic nie robiła sobie z jego oskarżeń. Wszystkie słowa Murada nie robiły na niej żadnego wrażenia. Wyprostowała się dumnie, patrząc jak mężczyzna odchodzi.

- Ty też jesteś, byłeś i będziesz dla mnie nikim! - wrzasnęła za nim.

Czarnowłosy odwrócił się. Posłał jej jeszcze jedno złowrogie spojrzenie, które po części wyrażało smutek i żal. Zacisnął silnie usta i zmarszczył brwi.

Zawrócił i po chwili zniknął w gęstwinie drzew. Był zły na siebie. Dlaczego pokochał kogoś takiego jak Huma?

Zakochał się w nieodpowiedzialnej, rozkapryszonej i nie czułej dziewczynie.

Czy ona jest z kamienia?

Nie zna uczuć?

Brunetka patrzyła z wściekłością na miejsce w którym zniknął Murad.

Ze złości podarła list. Z całej siły rzuciła nim o ziemię.

- Na co się gapisz? - ryknęła, posyłając swej służącej piorunujące spojrzenie. Oddychała ciężko. Miała wrażenie, że za chwilę wybuchnie. Czuła jak wrze w niej krew.

Zacisnęła silnie pięści. Melis popatrzyła na nią niepewnie.

- Pani, ja...

- Wynoś się! Nie chcę widzieć ani ciebie, ani Murada! Zejdź mi z oczu! - krzyknęła Huma.

Skośnooka pokłoniła się przed swą panią, po czym ruszyła w kierunku pałacu.

Gdy tylko służąca zniknęła brunetka padła na ziemię. Zacisnęła palce na zielonej trawie. Była wściekła a jednocześnie czuła, że targa nią jakieś dziwne uczucie.

Bardziej przeczucie, które zabrania jej powiedzieć cokolwiek złego o Muradzie, bo dobrze wie jak może się to skończyć.

Chwyciła silnie za książkę po czym rzuciła nią o wielkie, stare drzewo.

Złapała się za głowę, czując przeszywający ból. Zmarszczyła silnie brwi. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Wstała prędko, prostując się dumnie.

- Jestem córką sułtana Bajezyda. Jedynego władcy tych ziem.

Jestem najważniejszą sułtanką, Murad nie był mnie wart. Niczego nie żałuję! - przemówiła głośno.

Nowa myśl sprawiła, że brunetka poczuła ulgę. Ruszyła przed siebie, kompletnie zapominając o zaistniałej sytuacji...

******************

Faize siedziała w komnacie sułtana wraz z dziećmi. Razem z Bajezydem siedziała na podwyższanej sofie, która przypominała tron.

Na głowie miała ogromną koronę, którą dostała w prezencie w dniu ślubu.

Na jej palcu natomiast spoczywał piękny, czerwony pierścień.

Brunetka popatrzyła na błyszczącą, złotą ozdobę w którą wprawiono czerwony diament.

Uśmiechała się po kolei do wszystkich swych dzieci oraz męża.

Tego dnia w ogrodzie miała odbyć się uczta, na koniec wspaniałego wesela.

Do pałacu miały przyjechać wszystkie sułtanki, oraz wszyscy, którzy znaczyli coś dla sułtańskiej rodziny. Anbare cieszyła się, że zobaczy Gevherhan, Ismihan, Meleksimę, ale najbardziej obawiała się spotkania z Nuriye.

Wiedziała, że szatynka nie zjawiłaby się tutaj, gdyby nie interwencja kilku janczarów. Faize bała się tego, jak wielki może mieć wpływ na armię.

Widziała to w jaki sposób się za nią wstawili. Uczestniczył w tym nawet Tamir, mąż jej przybranej córki. Bardzo ją to martwiło.

- Faize - usłyszała pełen troski głos Bajezyda.

Posłała mu uśmiech.

- Coś się stało? - zapytał.

- Uważaj na ludzi, którzy są wokół ciebie.

Uważaj na zdrajców, oni mogą być wszędzie - dodała z powagą.

- Nie martw się, Faize. Mam przy sobie zaufanych ludzi.

A po za tym nikomu nie ufam.

Z wyjątkiem ciebie - odparł.

Anbare oparła się o niego, patrząc na bawiące się dzieci.

W komnacie siedział Musa, Mehmet, Mustafa oraz Sulejman.

Musa, Mehmet i Mustafa bawili się.

Natomiast Sulejman siedział sam, patrząc smutno przed siebie.

Brunetka popatrzyła na chłopca z zakłopotaniem. Widok zmartwionego dziecka sprawił, że zrobiło jej się smutno.

Było jej żal księcia. Jej dzieci mają matkę, natomiast oni od wczesnego dzieciństwa byli rozdzieleni z Nuriye.

Faize nienawidziła ich matki, jednak dzieci są przecież niewinne.

Sulejman przecież nic nie zrobił, dlaczego więc ma być karany?.

- Cieszę się, że Nuriye przyjeżdża, mam nadzieję, że Sulejman dzięki niej w końcu się rozchmurzy - powiedziała.

Bajezyd pocałował ją w czoło.

- Moja najszlachetniejsza sułtanko. Jestem pewien, że na tym świecie nie ma drugiego takiego anioła jak ty - dodał.

****************

Minęło kilka godzin. Wszyscy zebrali się w ogrodzie. Faize witała się z Gevher i Ismihan.

Czarnowłosa kobieta podeszła do Anbare. Ścisnęła ją mocno.

Brunetka również odwzajemniła ten gest. Wtuliła się w ramiona sułtanki.

Ismihan była dla niej jak matka. Kochała ją tak samo jak zmarłą Sułtankę Gulnihal.

- Promieniejesz, moja kochana . Miejmy nadzieję, że zawsze będziesz już taka radosna - dodała kobieta o kocich oczach.

An popatrzyła na nią. Ta kochana, piękna kobieta zmieniła się nie do poznania.

Między jej pięknymi, czarnymi włosami błyszczały pasma koloru platyny.

Piękną twarz sułtanki pokryło wiele zmarszczek. Mimo swych lat kobieta nadal zachwycała urodą. Za nią stała Gevher oraz jej córka, Meleksima.

Brunetka ścisnęła wysoką, rudowłosą sułtankę.

- Niech ci się wiedzie - dodała niebieskooka, gładząc Faize po ramionach.

- Pani - usłyszała Anbare.

Przed nią stała dość wysoka blondyka o wielkich szmaragdowych, błyszczacych oczach i przenikliwym spojrzeniu.

Wyglądała mniej więcej na trzynaście lat.

- Dzieci nam rosną, a my wciąż piękne i młode - zaśmiała się Gevher.

- To prawda - dodała Ismi - Anbare, jak ty to robisz, jesteś matką sześciorga dzieci, a prawie w ogóle się nie zmieniłaś.

- Przesadzasz, pani. Nie jestem już taka młodziutka jak kiedyś...

Czarnowłosa przekrzywiła głowę, przyglądając jej się.

- Ja w twoim wieku przeżyłam swe najpiękniejsze lata. Twoja przyszłość również zapowiada się pięknie, żyjesz jak w bajce. Jesteś najpotężniejszą sułtanką, jesteś żoną samego władcy, czego chcieć więcej? - dodała z rozmarzeniem Ismihan.

- Ambicje Faize są dużo większe.

Kto wie jak daleko jeszcze zajdzie? - usłyszały donośny głos. Wszystkie zwróciły oczy w kierunku nadchodzącej postaci. Kroczyła z dumą, wpatrując się w zebrane sułtanki. Na sobie miała piękną, bordową suknię.

- Nuriye... - przemówiła Ismihan cichym głosem.

- Pani - pokłoniła się szatynka.

- Co ty tu robisz? - wypaliła prędko czarnowłosa.

- Nic nie wiesz, pani? Sułtan mnie wezwał - odparła Nur.

- Nie ciesz się zbyt długo. To nie jest twoje święto. To święto matki następcy tronu - odpowiedziała Ismihan.

- Nie zapominaj, sułtanko Ismihan, póki mam Sulejmana i Almas mam ogromną władzę. Losy imperium są zależne od nich, i to ja ich poprowadzę - mówiła szatynka.

Zapanowała cisza. Kobiety mierzyły się piorunującymi spojrzeniami.

- Valide, wszędzie cię szukam - usłyszały nagle. Anbare odwróciła się. W jej stronę biegł Mehmet. Była tak przerażony, że prawie przewrócił się na zakręcie.

Stanął przed matką oddychając ciężko.

Faize prawie podskoczyła widząc jego twarz.

- Mehmet, co się stało? - zapytała ze strachem.

- Mamo, ja nie wiem jak to się stało, ale Osman...

- Co z Osmanem! - wrzasnęła brunetka.

- Medycy go zabrali. Podobno coś mu zaszkodziło. Stracił przytomność - jąkała się chłopiec.

- Dziecko, słyszysz co mówisz? Gdzie go zabrali! - zapytała

- Jest w swojej komnacie. Byliśmy tam razem z Musą i wtedy on stracił przytomność - tłumaczył czarnowłosy jedenastolatek.

Faize odsunęła się. Brakło jej tchu. Zachwiała się, lecz myśl, że Osmanowi może się coś stać doprowadzała ją do szału.

Bez namysłu ruszyła w stronę komnaty swego syna.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tina12 03.12.2016
    Nie tylko niech kolejne nieszczęśnie nie spotyka An.
    5
  • IWG 03.12.2016
    Zawsze zastanawiałem się jak można napisać 87 rozdziałów tej samej serii. Tacy ludzie jak Ty chyba mają jakiś dar anty-nudy. Zazdrościłem zawsze takich zdolności. :)
  • Hah, dziękuję. Cóż bujna wyobraźnia czasami płata figle i wychodzi takie 87 rodziałów ;)
  • IWG 03.12.2016
    Faize Anbare Sultan Mi zazwyczaj nudziło się po 10. Szacunek :)
  • Zozole 05.12.2016
    Ojoj O.o Mam nadzieje że to nic poważnego. .. Czekam i leci 5
  • katharina182 08.12.2016
    Współczuję Muradowi. Takie rozczarowanie przeżył.
    Tak skończyłaś że jestem znudzona przeczytam kolejną część. Super. oczywiście leci 5 ode mnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania