Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 95 "Ostatnia noc"

Komnata wydawała się coraz ciemniejsza. Wokół unosiła się gęsta mgła a po ścianach krążyły jakieś cienie.

W końcu rozległ się głośny krzyk.

Wrzask był tak przeraźliwy, że w jednym momencie włos się jeżył na głowie, a gardło zaciskało się boleśnie.

Czarnowłosy chłopak cofnął się z przerażeniem, lecz w jednej chwili oprzytomniał.

Znał ten głos aż zbyt dobrze.

Zmarszczył brwi, ruszając w stronę z której dobiegały krzyki.

Najpierw powoli, jednak z każdym krokiem jego desperacja narastała.

Nie mógł zlokalizować z której strony tak naprawdę dobiega ten głos.

Rozejrzał się. O nie... to nie żadna komnata.

To ogromny, długi, jakby niekończący się korytarz. Zatrzymał się, oddychając głośno.

- Huma! - zawołał. Skręcił w drugi, mniejszy korytarz, po czym zaraz się cofnął.

Tym razem usłyszał płacz. Płacz maleńkiego dziecka. Czuł jak jego serce przyspiesza niebezpiecznie, nie pozwalając mu na choćby jeden oddech.

Zacisnął usta, zawracając.

Rozglądał się ze zdenerwowaniem, a miejsce to wydawało mu się labiryntem.

Labiryntem z którego nie ma wyjścia.

Błądził wzrokiem po ścianach, szukając drzwi.

Zamarł, słysząc jeszcze głośniejszy krzyk.

- Huma! - powtórzył jeszcze głośniej - Huma, gdzie jesteś?

Przyspieszył, ruszając na oślep przed siebie.

Nagle stanął w miejscu, patrząc na swoje stopy. Otworzył ze zdziwienia usta, a jego serce prawie się zatrzymało.

Stąpał po krwi. Po marmurowej podłodze płynął długi strumień krwi.

Podszedł bliżej, zauważając otwarte na oścież drzwi. To właśnie z tamtego miejsca dobiegały krzyki.

Stanął w drzwiach i zamarł.

Wokół było pełno przykrytych ciał.

Wszędzie pływała krew. Czuł tą okropną ciecz na swych stopach.

Otworzył swe drżące usta. Ten widok przerażał go.

Ruszył prosto w głąb pomieszczenia.

Rozglądał się z przerażeniem po komnacie, a w jego oczach zbierały się łzy.

Oddychał z trudem. Uniósł wzrok, widząc białe łóżko, na którym również widniały plamy krwi.

Czuł, że braknie mu tchu. Na łożu leżała jego żona.

Podbiegł do niej prędko, ujmując jej blade dłonie.

- Huma, Huma, błagam otwórz oczy! - zawołał rozpaczliwie - Huma - powtarzał, gładząc ją po twarzy. Zaniemówił, widząc jej pocięte ręce i zranione okolice szyi. Huma wyglądała strasznie. W pewnym momencie miał wrażenie, że jest martwa.

Odsunął się na chwilę, aby nabrać tchu, po czym zaczął ją cucić.

Dziewczyna otworzyła z trudem swe zasinione oczy, a na jej twarz wstąpił uśmiech.

- Murad, wróciłeś - szepnęła, odchylając głowę, aby nabrać powietrza - Bądź przy mojej matce. To mi wystarczy. Ja będę przy naszych dzieciach. One dadzą mi ukojenie.

Ale ty musisz walczyć - mówiła gładząc go po twarzy.

- Huma, o czym ty mówisz? Jak będziesz przy naszych dzieciach? - pytał.

Silny wiatr wpadł do komnaty, odkrywając białe płótno.

Murad odwrócił głowę. Czuł jak jego serce zaciska się boleśnie, całe ciało drży, a on traci nad nim kontrolę.

Po jego twarzy spłynęła łza. Wstał na chwilę z łóżka, podchodząc do dwóch małych zawiniątek. Odkrył ich twarze, po czym odskoczył.

- Mój Boże - szepnął, a jego głos zaczął drżeć. Odsuwał się coraz bardziej i bardziej, a jego rozpacz narastała. Miał ochotę krzyczeć.

Usłyszał głośny kaszel brunetki.

Podbiegł do niej, chwytając jej rękę.

- Murad - szepnęła słabo, zamykając oczy.

Wzięła jeszcze jeden oddech, a jej głowa opadła.

Młody mężczyzna przytulił jej dłoń, zanosząc się płaczem.

- Huma, Huma - powtarzał, płacząc - Błagam nie odchodź! Błagam, nie odchodź! - wrzasnął głośno.

Otworzył oczy i podniósł się prędko.

Jego oczom ukazała się ta sama komnata, w której zasnął. Obok niego spała Huma.

Wstał prędko, po czym odgarnął włosy dziewczyny. Westchnął z ulgą, widząc tą samą piękną, zdrową twarz.

Podszedł do okna, opierając na nim obie pięści. Blask księżyca oświetlał jego sylwetkę. Patrzył przed siebie, cały czas nie mogąc się otrząsnąć. Nigdy w życiu nie miał tak okropnego koszmaru. Zacisnął powieki, drżąc.

- Murad, co się dzieje? - usłyszał zaspany głos swojej żony.

Mężczyzna zacisnął powieki jeszcze mocniej.

- Nie wiem, Huma - szepnął, przełykając nerwowo ślinę.

Dziewczyna stanęła naprzeciwko niego, zręcznie przeciskając się pod jego rękami.

- Murad - szepnęła, gładząc go po twarzy.

Mężczyzna spojrzał jej w oczy.

- Chodź tu do mnie - powiedział, dotykając jej ramion - Obiecuję ci, że co by się nie działo, nigdy nie pozwolę na krzywdę twoją i naszych dzieci. Nie pozwolę - mówił, ściskając ją.

Pocałował delikatnie jej czoło. Przytulił policzek do pięknych, kasztanowych włosów.

Wiedział, że to ich ostatnia noc.

***************

Tymczasem Faize siedziała na tarasie, wraz z sułtanem.

Przyniosła swe stare skrzypce, lecz tego wieczora nie była w stanie zagrać niczego. Bajezyd pogładził ją delikatnie po włosach, po czym chwycił jej dłoń.

Oboje zamknęli oczy, splatając swe palce, i rozkoszując się blaskiem księżyca oraz majowym powietrzem prawie zasnęli.

Brunetka jednak w żaden sposób nie mogła zmrużyć oka.

Nie potrafiła spać tej nocy. Miała złe przeczucia, które nasilały się z każdą chwilą.

- Bajezyd... jesteś pewien, że chcesz to zrobić? - zapytała, chociaż wiedziała, że władca jest w tej kwestii nieugięty.

Zmarszczył brwi, patrząc na nią ze zdenerwowaniem.

- Może i rozgromiliśmy wojsko Timura, lecz Timur nie może pozostać bezkarny.

Napadł bezczelnie na nasze państwo, i pozabijał moich ludzi. Wypowiedział wojnę i słono za to zapłaci! Zmiotę go z powierzchni ziemi! - mówił wściekle. Anbare westchnęła ciężko, wtulając się w niego.

Mężczyzna pogładził ją po policzku.

Uniósł jej głowę, spoglądając w piękne, brązowe oczy.

- Wiem, że martwisz się o mnie, Faize - mówił, obejmując ją ramieniem - Jesteś moim wsparciem. Kocham cię ponad życie. Tyle razy powracałem tu zwycięsko, dla ciebie.

Tym razem też tak będzie, moja najukochańsza sułtanko - ucałował ją w czoło.

An objęła go w pasie. Przytuliła policzek do jego serca. Kochała ten dźwięk ponad wszystko. Była gotowa oddać życie, aby tylko nie przestało bić.

Mężczyzna uśmiechnął się.

Spoglądał na swą żonę.

- Może zagrałabyś jeszcze raz tą piękną piosenkę. Tak jak tej najwspanialszej nocy? - dodał.

Kobieta zaśmiała się, po czym stanęła w tym samym miejscu, w którym stała ponad dwadzieścia lat wcześniej.

Zaczęła grać, a wszystkie jej obawy odpłynęły w dal.

Słowa Bajezyda uspokoiły ją. Czuła się szczęśliwa, mając przy sobie swego męża i dzieci. Grała tak cudownie, jak wiele lat wcześniej. Na nowo podbiła serce padyszacha.

Bajezyd wpatrywał się w jej piękną postać. Oboje byli oczarowani.

Oczarowani, tak jak wtedy, gdy zobaczyli się po raz pierwszy. Delektowali się muzyką, ale przede wszystkim sobą.

To było ich wspólne szczęście.

Ostatnia noc...

***************

Następnego dnia wszyscy zebrali się w komnacie sułtanki Faize.

Na czas wyprawy do pałacu przybyła sułtanka Ismihan, Gevherhan, Majsun, Humeyra i Huma.

Anbare popatrzyła ze smutkiem na Gevher. Młoda kobieta chwiała się.

Na jej twarzy widniały oznaki niewyspania. Faize współczuła jej.

Straciła swą córkę. Swoje jedyne dziecko. Faize objęła ręką swoich młodszych synów i aż ścisnęło jej się serce. Nie przeżyłaby straty choćby jednego z nich. Ucałowała w czoło półtorarocznego Ahmeda, oraz siedmioletniego Mustafę. Spojrzała z dumą na swoich dwóch starszych synów.

Piętnastoletni Mehmed i trzynastoletni Musa rozmawiali ze swą siostrą.

Po chwili brunetka spojrzała na Humeyrę.

Dziewczyna patrzyła przed siebie, trzymając na rękach księcia Cihangira.

Uśmiechała się co chwilę do malca, gładząc jego rude włoski.

Nagle drzwi otworzyły się i rozległ się donośny głos:

- Destur! Sułtan Bajezyd Han Hazletleri!

Wszyscy ukłonili się z szacunkiem.

Do komnaty majestatycznym krokiem wszedł sułtan.

Podszedł do swej żony. Faize posłała mu uśmiech.

- Niech Bóg prowadzi cię w drodze do zwycięstwa - powiedziała, unosząc dumnie głowę.

Bajezyd ucałował ją w czoło.

- Cały ten pałac na czas wyprawy powierzam tobie i księciu Mehmedowi.

Z Bożą pomocą zniszczymy naszych wrogów. Sprawiedliwości stanie się zadość! - powiedział.

Podszedł do swych młodszych synów i ucałował każdego z nich. Następnie pożegnał się ze swoimi córkami.

W końcu zatrzymał wzrok na swojej siostrze.

Nachylił się, całując roztrzęsioną Gevher w czoło.

- Przyrzekam ci siostrzyczko, że Timur zapłaci za wszystkie twoje krzywdy - dodał, ściskając ją. Kobieta posłała mu nieprzytomne spojrzenie, również go obejmując. Władca nie mógł patrzeć na jej cierpienie. Przyrzekł sobie, że osobiście wbije sztylet w serce zdrajcy.

Podchodził po kolei do wszystkich sułtanek, po czym wyszedł z komnaty.

Faize zmarszczyła brwi. Wodziła wzrokiem po komnacie. Brakowało jej kogoś...

- Huma, gdzie podział się wasz brat i siostra? - zapytała.

- O kim mówisz, matko? - odparła Huma.

- Chodzi mi o Sulejmana i Almas - wycedziła.

- Sulejman jedzie wraz z sułtanem, tak jak Osman - wytłumaczyła brunetka.

An westchnęła głośno i zacisnęła zęby.

- Jak to możliwe, przecież nie objął jeszcze władzy nad prowincją! - dodała wściekle - Według zasad powinien zostać w stolicy!

- Rozumiem, cię Valide, jednak żaden dowódca nie sprawował się tak dobrze jak książe. Wojsko uwielbia go i pójdzie za nim wszędzie...

Anbare przerwała jej ręką.

- Milcz, Huma, milcz.

Nie ufam mu, a to wystarczający powód.

Dlaczego żadna z was nie poinformowała mnie o tym wcześniej!

Nie życzę sobie, aby to on po części dowodził wojskiem! Nie...

Zamarła, gdyż zauważyła kroczącą w jej stronę sułtankę Almas.

- Sułtanko Faize - powiedziała, kłaniając się.

Brunetka zmarszczyła brwi, podchodząc do niej.

- To wy zawładnęłyście janczarami, prawda? Ty i twoja matka!

To dzięki wam książe Sulejman...

Dziewczyna przybliżyła się, spoglądając jej w oczy.

- Książe Sulejman to wybraniec ludu.

Nie zapominaj o tym - dodała.

Zawróciła, spoglądając na wszystkich z uśmiechem. Faize czuła jak drżą jej ręce.

Wiedziała, że za słowami Almas coś się kryje...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Tina12 16.01.2017
    Szkoda mi Gaveheran. A co do Alamas to mam nadzieję, że noga się jej podwinie.
    5
  • Zozole 16.01.2017
    Mam nadzieję, że wojna szybko minie i powrócimy do intryg xDCzekam i daje 5. Skubana Tina mnie wyprzedzilła z komentarzem :D
  • Tina12 16.01.2017
    Haha. Kto pierwszy ten lepszy :)
  • katharina182 17.01.2017
    Robi się coraz ciekawiej. Zostawiam zasłużone 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania