Super by było... część 1
Super byłoby mieć przyjaciela. Takiego od przedszkola lub chociaż od podstawówki czy gimnazjum, by można było komuś, kiedyś powiedzieć, znamy się i przyjaźnimy już tyle lat! Znać jego dziadków, rodziców, rodzeństwo, jego dom, przyzwyczajenia, wady i zalety. Mieć pewność, że jak ci coś pójdzie nie tak, to zawsze możesz na niego liczyć. Dla ciebie jego drzwi są zawsze otwarte. W dzień i w nocy. Odbiera od ciebie każdy telefon, a gdy nie może, oddzwania i ma sensowne wytłumaczenie, dlaczego wcześniej tego nie zrobił.
~*~
Na całość zapraszam do Zeszytu szóstego mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (15)
Jak przeczytałem o koledze, kimś takim od przedszkola, co i jego rodziców, a i dziadków znałem, co ich objadałem, a i denerwowałem, to mi się melancholia uruchomiła. Bo gdzieś po drodze naszego stąpania przez świat i kolejne lata, gubimy swoich znajomych, pobratymców, często przez wyższe priorytety, czy siłę wyższą, zmianę miejscowości. Stajemy się bardziej wymagający, potrzebujemy dowodów i jak sam zauważam, zbyt mało angażuje się w dawanie, więcej oczekuję, przeliczam, zaczynam bawić się w buchalterkę, rozdrabniam swoje uczucia na ilość, co niestety nie idzie w parze z jakością.
Jest tyle ludzi, tylu mijamy na ulicy, urzędach, każdy inaczej postrzega swoją przyszłość, ale jedno nas łączy, planowanie, budowanie przyszłości, idealizowanie. Jeśli to ma związek z partnerem, naszą miłością od 3 lat, to aż trudno odgonić się od tych myśli, jesteśmy po prostu pewni, kwestią czasu jest przypieczętowanie, bo ile można planować i wtedy….no właśnie.
Nie wyobrażam sobie takiego momentu, to chyba jedna z najgorszych chwil, odrzucenie, poczucie krzywdy, ból. W młodości dostało się kosza, było to czymś normalnym, a jednak roztrząsało się dlaczego, bo co, co ze mną nie tak itp.: Ale gdy się ma kogoś od 3 lat, to raczej po takiej wiadomości, to nic się nie słyszy, żadnego – jesteś wspaniała, masz wiele zalet, wielu o kimś takim marzy i sakramentalne zostańmy przyjaciółmi-. Podejrzewam, że Twoja bohaterka tego już nie słyszała, ona zapewne przestała widzieć, czuć, jakakolwiek świadomość była tak mało namacalna, że brakowało na nią bodźców, by ją spotęgować.
I wtedy potrzeba takiego kogoś, kto jest w mym życiu powiernikiem, jeśli nie od zawsze, to już na tyle długo by dzwonić bez obaw. Jeśli nie pomoże, to na pewno wysłucha, jeśli nie zrozumie, to postara się wczuć w mój ból, a to dla Lidki było w tym momencie najważniejsze. Szuka się wtedy azylu, próżni, gdzie nic nie ma prawa bytu, poza mym cierpieniem, to jest uprzywilejowane i tylko to. Więc ta rozbawiona grupa młodzieży na pewno musiała zaburzyć ten proces, nie ze względów egoistycznych, tylko wiem to z własnego doświadczenia, że szukałem w takich chwilach wyciszenia, żadnego ruchu, dźwięku, wibracji.
Jak to się mowiło – „ DOBRE BO POLSKIE”
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania