Poprzednie części: Super by było... część 1
Super by było... część 7, ostatnia
Byłoby super, gdyby człowiek potrafił przewidzieć pewne sytuacje. Nie mówię wszystkie, bo straciło by sens zaskoczenie czy niespodzianka, a przecież lubimy niespodzianki. Zwłaszcza te miłe.
~*~
Całość w Zeszycie szóstym mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (9)
Napiszę tak: szczerze mówiąc domyśliłam się, że Annę z Szymonem coś łączy... Ale to nie jest żaden minus, bo podobała mi się całość (no zwłaszcza część pierwsza, której tak się uczepiłam ;D ).
Szkoda, że nie ma wyższych ocen, bo za to byłabym w stanie dać i 10 ;)
No, fiu, fiu, Lidzię, to zaakceptowali we wszech miar, przyjęta do rodziny bez zbędnych obiekcji, namaszczono prawie na ulubienicę rodziny. Są takie osoby, że wystarczy z nimi pobyć kilka chwil, a czuje się do nich coś nieokreślonego, stają się nam bliskie, przyciagaja do siebie, sprawiają, że często wyzbywamy się zachamowań i wręcz paplamy z nimi jak ze sytarym znajomym. Widać ta dziewczyna to ma, co sprawia, że panie jej, co do joty opowiedziały o …przyszłym? Narzeczonym. Współczuję Mariuszowi, ta sobota, to musiała być..hm..wyjątkowa, gdy, co raz słyszał o swych wpadkach, dziecinnych zagrywkach, a panna nadrabiał miną.
Był trójkącik? Czy mieli na tyle honoru ( ha, ha, pusty śmiech) by zacząć po tym oficjalnym zakończeniu. Nie na darmo się mówi – „ Boże chroń mnie od przyjaciół, z wrogiem sam sobie poradzę”. Jak tak prześledzić ich relacje ( z Anią) to były przesłanki by nie uznawać jej za bratnią duszę, ale ja to bystrością nie grzeszę, więc stwierdziłem, że ujęła się honorem. A Ani taka kłótnia była na rączkę, w te takty jej graj, strzelila focha, a za drzwiami ze smiechu to się ściany podpierała.
Na krzywdzie ludzkiej się własnego szczęścia nie zbuduje, więc zapewne te ulotne relacje z Szymonem nie potwają długo. A patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego, to będąc na miejscu Lidki, zastanawiałbym się, czy to jest jej krzywda. Bo jak tak dalej będą przebiegały spotkania z Mariuszem, a zwłaszcza będzie trwała taka sielanka z jego mamą, że o cioci nie wspomnę, to daj Boże taką komitywę wszystkim.
P.S. A wino to powinna im zostawić z najlepszymi życzeniami na nowej drodze życia, byle o 3 metry w bok od jej trasy, a co!....... Pozdrawiam.
Wszystko prowadziło do tego, by Lidka dowiedziała się prawdy. Po drodze było kilka wskazówek, ale chciałam wykorzystać element zaskoczenia. Teraz widzę, że wyszło ciut nieudolnie, ale już w takiej formie poszło w eter i niech tak zostanie :)
To fakt, czasem ktoś przypadnie nam do gustu po krótkiej rozmowie o niczym. Emanuje z niego coś, z czym dobrze się czujemy. I na koniec jeszcze jedno. Też lubię niespodzianki, a Twoje wizyty właśnie takie są. Dlatego chciałabym podziękować :) Pozdrawiam serdecznie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania