Poprzednie części: Super by było... część 1
Super by było... część 2
Byłoby super gdyby wszystkie marzenia się spełniały. Nie te okrutne, sadystyczne, brutalne, złośliwe, wypowiadane przez dewiantów, psychopatów, gwałcicieli czy wścibską plotkarę. Te drobne, niewinne, które jak się spełnią sprawiają tyle radości, że dostajemy skrzydeł.
~*~
Całość w Zeszycie szóstym mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (13)
Nie będę oryginalny jak napiszę, że wewnętrzny świat kobiet jest bogatszy, dlatego może bardziej mi odpowiada literatura kobiet, zwłaszcza pamiętniki, choć zapewne każde opowiadanie uknute stricte z fantazji przemyca jakąś część osobistych spostrzeżeń, przemyśleń. Czytając tą część widzę różnice, to wszystko, co nas męski rod dzieli, tą granicę, gdzie my idziemy dalej, a Wy się zagłębiacie, analizujecie…Ale to tak na marginesie, przejdę do swojego wywodu na temat treści zawartej w tej części.
Zaskoczyło mnie to, że Lidka wymieniła wszelkie dobre chwile, momenty, jakie ją spotykały, postawiłbym dolary przeciwko orzechom, że będzie tyrada o swoim pechu, beznadziejnym usposobieniu, braku prezencji, zbyt małej erudycji, no zlinczuje się, zwłaszcza, gdy przeczytałem o znieczulaniu alkoholem ( w tym my i wy jesteśmy podobni)
A tu rybka, na stole syto, refleksje jak po udanym weselu, wspomnienia rodem z -„ Baśni tysiąca i jednej nocy”.
Co do koleżanki, to bez urazy, ale ona to na oddział paliatywny się nie nadaje, no chyba, że w charakterze zakończenia męki. Jestem przeciwko obłudzie, pocieszania na siłę, ale tak z przytupem przypominać o tym( w takiej sytuacji), że szczęście to w jednym momencie diametralnie może się przewartościować, to tylko może….przyjaciółka?
Coś w tym jest, że jednak w chwili, gdy tracimy grunt pod nogami, staje nam przed oczyma wszelakie dobro, ogrom tego, czego czasem nie umieliśmy docenić, co przyszło nam być może zbyt łatwo. W takim przełomowym dniu, gdy kryzys rozdaje karty, zaczynamy widzieć i rodzica, jego starania, zbieg okoliczności przy znalezieniu pracy itp.: Dopiero to, a nie wczorajsze dobre nam to uświadamia, gdzie goniliśmy, łapaliśmy okazje, ale ściągnięcie na siłę w dół, uzmysławia Lidce, jak dobrze jej było.
Trudno się nie zgodzić z fragmentem o cielesności, zbliżeniu, co stanowi dopełnienie związku, stanowi wartość samą w sobie. Nie potrafię wręcz sobie wyobrazić miłości platonicznej, gdzie ciało nie stanowi żadnego bodźca dla zmysłów, jest postrzegane, jako atrybut tylko i wyłącznie dla dobrego samopoczucia. Może i istnieją takie związki, są szczęśliwi, ale polemizowałbym, czy aby jest to idealne rozwiązanie, kompletne i nie chodzi tylko o to, że seks rozładowuje napięcie. Sama świadomość dotyku, poczucie bliskości, jedności, daje komfort psychiczny, dowartościowuje, jeśli jest to tak zaspokajane jak Lidka opisała, to nie dziwię się, że po chwili wyła w koc.
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy, życzę Ci aby były one pełne miłości , spokoju, radosnego przebywania w gronie najbliższych. Nastroiły do wspomnień, zapomnienia o tym, co było złe, a natchnęły do optymistycznych planów i Wiary w każdy kolejny dzień.
Pozdrawiam.
Przyznam szczerz, że musiałam przeczytać tę część, bo zupełnie nie pamiętałam, co w niej było i skąd Twoje refleksje. Powiem, że idealnie wyłapałeś to, co chciałam w niej przekazać. O koleżance, wspomnieniach i seksie. Na koniec to, co napisałeś na początku. Dokładnie tak właśnie jest :) Człowiek żyje marzeniami, pragnieniami o ich spełnieniu i to dodaje mu adrenaliny, to niemal tak, jak puścić totolotka i czekając zastanawiać się, co byłoby gdyby... ach :)
Jeszcze raz pięknie dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania