Poprzednie częściŚwiat jest mały, część 1

Świat jest mały, część 3b

Wykład tego dnia mówił o dopasowaniu uczesania do ubioru.

- Kiedy przychodzi do nas klientka - opowiadał – przeprowadzamy z nią krótki wywiad. Pytamy, co by ją interesowało. W czym czułaby się najlepiej. Co nosi na co dzień, jeżeli ma to być fryzura codzienna, a nie na jeden konkretny wieczór. Nie chcemy narazić klientki na śmieszność niedopasowaną fryzurą.

Magda roześmiała się pod nosem. Tomek szybko to wychwycił i zapytał o powód. Magda z wrodzoną subtelnością opowiedziała swoją historię.

- Jeszcze zanim zaczęłam przychodzić na ten kurs – mówiła - próbowałam różne okolicznościowe fryzury na włosach mojej kuzynki. Ona później zakładała sportowe ubranie i wychodziła na codzienny jogging. Wyglądała naprawdę śmiesznie.

Wszystkie panie śmiały się do rozpuku, wyobrażając sobie zaistniałą sytuację.

- Więc wy teraz opiszcie kogo i w co ubranego czeszecie i dopasujcie do tej osoby fryzurę. Zaznaczcie w swoim opisie, czy postać jest szczupła, czy nie – kontynuował Tomek – wysoka czy niska. Czy na przykład balowa suknia odsłania ramiona i tym podobne.

Dziewczyny zabrały się do wykonywania zadania. Zabrzmiał odgłos suszarki, rozniósł się zapach pianki do układania włosów. Tomek kolejno podchodził do kursantek. O cos je pytał, doradzał. Przyszła kolej na Magdę.

- A jak wygląda Twoja klientka ? – spytał, spoglądając Magdzie prosto w oczy, nie szczędząc uśmiechu.

- Moja klientka jest szczupłą blondynką średniego wzrostu. Jest obecnie w ciąży i jest ubrana w ciążową sukienkę zdobioną lamówkami z koronki.

- To gustowna sukienka dla takiego stanu – zgodził się Tomek – i jak planujesz ją uczesać ?

- Z uwagi, że mamy lato upnę jej włosy do góry. Myślę o czymś prostym, ale jednocześnie eleganckim – mówiła Magda – może zrobię jej z włosów kokardę. Będzie pasować do koronek.

- Dobry pomysł – pochwalił – a fryzjerstwo jest twoją pasją czy traktujesz ten kurs jako zdobycie dodatkowych umiejętności ?

- Lubię to – zaczęła – lubię patrzeć na efekt. Przychodzi na przykład dziewczyna z byle jaką fryzurą, a wychodzi jak gwiazda filmowa.

I dodała po chwili.

- Moja mama jest fryzjerką.

- To może po niej odziedziczyłaś ten dar? – spytał Tomek.

Magda roześmiała się.

- Mam nadzieję, że nie!

- Dlaczego ? – zdziwił się.

- Mama pracuje w zakładzie, gdzie przychodzą same starsze panie. Ciągle opowiada, ile trwałych zakręciła lub ile klientek obcięła, a obcina wszystkie, jak sama mówi, na dwa palce – śmiała się Magda.

- Na co? – dopytywał zainteresowany Tomek.

- Chwyta włosy i na wysokość dwóch palców od głowy robi ciach, potem szczotka i fryzura gotowa.

Panie stojące nieopodal i przysłuchujące się rozmowie znów wybuchły śmiechem.

- To ty zostań przy swoim, nie popadaj w rutynę – roześmiał się Tomek i odszedł.

Odchodził i myślał. Chciałem nawiązać dobry kontakt, a naraziłem ją na ośmieszenie moimi pytaniami. Ją i jej mamę. Świetny początek. Idealny by teraz zaproponować jej spotkanie. Najlepiej w towarzystwie mamy i porozmawiamy o fryzjerstwie.

Cały wieczór myślał o nieudanej rozmowie z Dalią. Ganił się i rozgrzeszał. A o co miałem zapytać? O pogodę?

Nie mógł wybaczyć sobie, jego zdaniem, tak niefortunnego początku. Wniosek był tylko jeden. Ten początek był końcem, myślał. Teraz została mi tylko kasztanowa Magda.

Magda jednak odebrała rozmowę z Tomkiem zupełnie inaczej. Po raz pierwszy zainteresował się jej osobą. Rozmawiała z nim i nawet żartowała. Chwalił ją. Uśmiechał się do niej. To był wielki krok na przód. Napisała kolejny liścik.

Następnego dnia Tomek w wolnej chwili liścik przeczytał.

,,Witam ponownie!

Dzisiejszy wykład o fryzurach jako części garderoby mnie zainspirował. Wiem, że Ty kochasz włosy, więc w nie się ubrałam.

Leżałam naga na łóżku otulona tylko moimi włosami. Podzieliłam je z tyłu na pół i przełożyłam do przodu, zasłaniając biust. Wiatr wpadający przez uchylone okno pieścił delikatnie moje ciało. Marzyłam, że to Ty je pieścisz, że odsłaniasz blond kosmyki, by ujrzeć moje piersi i całujesz tam, gdzie jeszcze nikt mnie nie całował. Wtedy twoje włosy otulają moje nagie uda. Jestem już cała ubrana we włosy. Mam bluzeczkę i spódniczkę. Kocham Cię za tę inspirację.

Magda''

Tomek, czytając to, przyznał, że inspiracja może i byłaby piękna, ale „blond kosmyki’’, myślał, to nie kasztanowa Magda pisze liściki. To starsza pani Magda. Cóż za wulgarne sugerowanie takich rzeczy. Był oburzony i zniesmaczony. Spojrzał na panią Magdę. Na jej żółte włosy i było mu niedobrze. Nikt jej tam wcześniej nie całował, a pewnie ma dwoje dzieci, myślał z obrzydzeniem.

Chciał jak najprędzej wrócić do domu i spojrzeć na swoją piękność z plakatu. Po powrocie wyciągnął liścik i umieścił go z innymi w szarej kopercie z napisem Listy od Magdy. Do dziś ta koperta odgrywała w jego życiu jakieś znaczenie. Jakieś. W obojętnym sensie. Ani dobre, ani złe. Nie był nawet zawiedziony, że nadawcą liścików nie jest kasztanowa Magda. Nawet się ucieszył. Minęła połowa kursu, a on nie odnalazł w niej nic interesującego. To teraz już nie musi szukać, ale świadomość, że czekał na list od starszej pani, dobiła go.

Trzydzieści sześć kursantek, a kobieta która mi się nie podoba, wypisuje do mnie listy. Psychopatka jakaś, myślał i pragnął, by kurs się już skończył.

***

I nadszedł ten dzień. Magda na tę okazję do granatowych płóciennych spodni założyła płócienną błękitną bluzkę z kołnierzykiem zapinaną na guziki. Słonecznymi okularami jak opaską uniosła włosy do góry. Nie zdążyła, jak planowała, uczesać włosów jakoś wyjątkowo. Bała się, że nie zdąży podrzucić kolejnego, a zarazem ostatniego listu. Tego kulminacyjnego, który może sprawić, jak sądziła, że listy dały upragniony efekt. Tomek spotka się z nią na prywatnym gruncie.

Tomek tego dnia był spokojny i wyciszony. Pierwszy uśmiech, jakim obdarował kursantki, pojawił się przy pożegnaniu.

- Nasz kurs dobiegł końca – mówił z uśmiechem – dziękuję za wspólnie spędzony czas i mam nadzieję, że nie był to czas stracony. Wszystkim paniom życzę powodzenia i przyjemności z wykonywania sztuki fryzjerskiej. W sekretariacie czekają na was certyfikaty ukończenia kursu. Ja się z paniami żegnam. Do widzenia.

Spojrzał jakby z tęsknotą w stronę Magdy, zabrał torbę i opuścił salę.

W domu przeczytał ostatni list. Od jakiegoś czasu czytał je bez entuzjazmu, raczej z ciekawości, co jeszcze wymyśli nadawca.

,,Kochany Tomku !

To mój ostatni list, bo jutro ostatni dzień kursu. Kończę go z żalem, ale również z nadzieją. Może, teraz kiedy nie będę Twoją uczennicą, będziemy mogli się spotkać. Nie chcę byś czuł się skrępowany, więc proponuję pobliski park. Jest tam spokojnie i raczej nie spotyka się znajomych. Jutro godzina 14:00. Będę czekać z utęsknieniem. Myślę, że to jest to. Miłość, której powinniśmy dać szansę.

Kochająca Magdalena''

Tomek spojrzał na plakat i napis na nim widniejący.

- A ja myślę, że nie – powiedział głośno – i cieszę się, że nie muszę nawet przechodzić jutro obok tego parku, a co dopiero do niego iść.

***

Magda już przed czternastą przyszła do parku. Ubrana w zwiewną lekką sukienkę z rozpuszczonymi włosami usiadła na jednej z najbliższych wejścia ławek. Sierpniowe słońce mocno grzało. Ptaki śpiewały, a spacerujący ludzie mijali ją obojętnie. Czekając, wciąż zmieniała pozycję. To siedziała prosto oparta, to bokiem patrząc w stronę wejścia, to zakładała nogę na nogę. Układała wtedy sukienkę raz tak, by kolana były widoczne, to znów je zasłaniała. W głowie miała tysiące myśli. Co mu powiem? Co zrobię jeśli stwierdzi, że on nic do mnie nie czuję? A może ma dziewczynę? Może nie przeczytał wczorajszego listu? Czy w ogóle przyjdzie? Kiedy go znowu spotkam? I gdzie ? Gdzie mieszka? Pytania same się mnożyły. Spojrzała na zegarek. Wskazywał piętnastą dziesięć. Już nie przyjdzie, pomyślała. Wolno wstała z ławki i pełna żalu wróciła do domu.

Myśl o pustce jaka ją teraz wypełnia była przygnębiająca. Dwa ostatnie miesiące była pełna energii i chęci do życia. Codzienny kurs, a na nim Tomek, był dla niej inspiracją, by rano wstać, by ubrać coś, w czym czuła się piękna, by pokazać, na co ją stać w kunszcie fryzjerskim. Każdy dzień był nadzieją. Teraz wszystko prysło. Minęło bezpowrotnie. Wróciła szara codzienność. Nie chciała sobie wyobrazić, że Tomek był tylko wakacyjną miłością, którą się miło wspomina po latach. Chciała coś więcej. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jakiś inny chłopak mógłby go zastąpić. Bardzo tęskniła. Dni mijały, a tęsknota zamiast maleć była coraz większa.

Tomek tymczasem cieszył się, że uwolnił się z od natrętnych liścików i spoglądając na plakat wspominał Dalię. Dziewczynę jak z marzeń, którą miał w zasięgu ręki i nic nie zrobił, by ją zatrzymać.

***

Było późne wrześniowe popołudnie. Magda wracała od swojej kuzynki, gdzie, chyba już setny raz, wylewała swoje żale niespełnionej miłości.

- Już go nigdy nie spotkam – mówiła – minął miesiąc, a ja nigdy go nie widziałam. Przed kursem też nigdy go nie spotkałam. Pamiętałabym.

Szła chodnikiem, mijając przechodniów. Eleganckiego starszego pana, kobietę z zakupami, grupę młodzieży, panią z dziecięcym wózkiem. Na wystawach kusiły garsonki, bluzeczki, spódniczki. Obok drogą mijały ją samochody. Było jej wszystko obojętne. Chciała oglądać tylko jeden widok. Przystojnego, długowłosego Tomka.

- Witam panią.

Usłyszała głos i poczuła, że ktoś łapie ją za rękę.

- Tomek! – wykrzyknęła z nieukrywanym entuzjazmem.

- Dziwny zbieg okoliczności – zaczął, dorównując jej kroku. – Zaczytałem się w autobusie i kiedy się zorientowałem, że przegapiłem przystanek, wysiadłem w pospiechu. Jak autobus odjechał, byłem zły sam na siebie. Mogłem objechać całe miasto i wysiąść gdzie chciałem. A tu proszę, widzę ciebie. Idziesz sobie zamyślona.

- Tylko nie pytaj, o czym myślałam – rzuciła szybko Magda.

- Nie śmiałbym – roześmiał się. – Gdzieś mieszkasz tu niedaleko?

- Niedaleko - odparła tajemniczo.

- Może mógłbym cię odprowadzić? Albo może masz ochotę na spacer lub wino lub na wszystko co zaproponowałem?

Magda spojrzała na Tomka niedowierzająco.

- Wino, potem spacer, a później odprowadzisz mnie do domu? – spytała zdziwiona.

- Czemu nie. Wieczór jest piękny. Nigdzie się nie śpieszę. Nikt na mnie nie czeka – zachęcał ją - chyba że ty…

- Nie, nie – przerwała mu Magda – ja też mam czas. Zadzwonię tylko do rodziców.

Wieczór był naprawdę piękny. Kolejno poszli na wino, później długo spacerowali, rozmawiając przy tym o wszystkim omijając temat kursu. O rodzinie, znajomych, szkole, marzeniach, o śpiewających ptakach i gwiazdach na niebie, które w tę noc świeciły jakże obficie. Po czym odprowadził ją opodal domu. Przystanęli.

- Tutaj mieszkam – powiedziała, robiąc słodką minkę.

- To przyszedł czas rozstania – skwitował. – Było mi bardzo miło.

- Mnie również – Dygnęła.

- Może chciałabyś powtórzyć taki wieczór? – spytał, patrząc jej prosto w oczy.

- Czemu nie – zgodziła się.

- Może jutro lub ty wybierz dzień.

- Może być jutro. Tylko gdzie?

- Pojadę tym samym autobusem i wysiądę na tym samym przystanku jutro o osiemnastej lub, o której tobie pasuje?

- Może być osiemnasta. Będę czekać – uśmiechnęła się.

- Więc do jutra - powiedział, odchodząc.

- Do jutra.

Uszedł kilka kroków i odwrócił się, wołając:

- Masz piękne imię! Zapomniałem ci o tym powiedzieć!

Magda zrobiła zdziwioną minę i spytała:

- Co jest pięknego w imieniu Magdalena?

W Tomka jakby piorun uderzył. To słowo zabrzmiało jak głos wielkiego dzwonu, a jednocześnie subtelnie. W jednej sekundzie szara koperta z napisem Listy od Magdy nabrała innego znaczenia. Pięknego, wzruszającego, pożądanego.

- Wszystko! – zawołał.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • NataliaO 20.01.2015
    podoba mi się bardzo postać Tomka :) 4:)
  • Hi Hidalf 20.01.2015
    Jeeej! Tu jest już zdecydowanie mniej błędów :) Mam nadzieję, że będzie kolejna część c:
  • KarolaKorman 20.01.2015
    Kolejna część pt. Dyskutanci już pojutrze. Dziękuję za komentarze :)
  • Prue 21.01.2015
    Bardzo wciągające opowiadanie, uzależniające rzekłabym. Ode mnie 4 / Nie mogę się doczekać kolejnej części.
  • Akwus 26.01.2015
    No i zaczynam, mieć dylemat, jeszcze chwila i sam przed sobą będę musiał się przyznać, że wciągają mnie romansidła :(
    Uznajmy, że to po prostu dobra obyczajowa lektura :)
  • KarolaKorman 26.01.2015
    Pisałam o życiu, nie o miłości :)
  • patyy 13.01.2016
    O ja o ja o ja!! W końcu się zczaił, że to ona pisała, no idiota jeden, nie lubię go :D
  • KarolaKorman 13.01.2016
    Ha, ha :D
  • Robert. M 07.05.2017
    ,
    Na początku może taka prośba, nie chciałem tego poruszać, lekceważyłem to, próbowałem udawać jak małe dziecko, zakryć oczy i mnie nie widać. Chodzi o to, że deprecjonujesz własną pracę, że to be, bo błędy, raczej początkowe pisanie itd.: Ja wiem, że skromność, to piękna zaleta, ale jak wiesz, wiele osób zaczyna czytać opowiadanie od komentarzy, a skoro autorka macha dłonią, to mogą odpuścić sobie tekst, więc wychodzi na to, że strzelasz sobie sama w stopę, a przecież, co tydzień dochodzą nowe osoby z tekstami, a ilu czytających to nikt nie wie.…Przepraszam, za takie ładowanie się ze swoimi…hm, hm,.. teoriami, obiecuję, że to ten jeden raz i oczywiście więcej się nie będę wtrącał.
    W „ Lalce” Wokulski, opowiada taka historię 2 mężczyzn, którzy mieszkali na dwóch krańcach Rosji i przez to wiele lat się nie widzieli. Bez uprzedzenia, w tym samym momencie, zdecydowali się na niespodziewana wizytę. Mimo, że w połowie drogi nocowali w tym samym mieście, hotelu, to nie spotkali się, nie wiedzieli o swym zameldowaniu i tak się rozminęli. Wokulski podsumował to słowami, że zacytuję: -„ Los czasami potrafi zadrwić z nas”
    Czytając Twoje opowiadanie miałem wrażenie, że kierujesz nas w tym kierunku, by pokazać, że dwoje ludzi, którzy chcą posmakować radości przebywania ze sobą, dania siebie w czystym uczuciu, zostanie wyśmiane przez los. Co prawda aż do finału może się jeszcze wiele wydarzyć, ale już my czytelnicy wiemy, że dałaś im szansę, a reszta zależy już od nich. Chociaż ten incydent( mam taka nadzieję) z Wiktorem, nie daje mi spokoju, nie wiem, co kombinujesz, czy to już było i jak śpiewa Rynkowski, - „i nie wróci więcej”, czy dopiero nastąpi i… Trochę lubisz się pobawić emocjami, to nie zaspokajając naszej wiedzy o tym spotkaniu w lokalu, to ustawiając w ławeczce kursantek 2 Madzię, by podciągnąć fabułę, zaciekawić, zagmatwać, a jak zacieramy ręce, że będzie na karteczce imię, to sobie roszadę z liter wymyśliłaś,- eee, tak się nie bawimy. W pewnym momencie dałaś nam nadzieję, że sobie chłopczyna poradzi i zorientuje się, no coś go tchnie, bo pod koniec kursu Madzia z –„ wrodzoną subtelnością” opisała jak leży i jakie ma nawiewy wiaterku, gdzie ją smyra i jakie ma wizje i jaki ma… kolor włosów. Nic z tych rzeczy, czepił się tej blondyny, spokojnej babiny, dopowiedział sobie teorie o 2 dzieci i że całować jakąś staruchę i to tam w to…..ni chu, chu, on nie chce. No i masz! Jak my czytelnicy mamy mu zasugerować?
    Jeszcze, co mnie zaciekawiło, to analiza rozmowy, tak bardzo różnie odebrana. Ona wydobyła z tego same superlatywy i chyba tak jest, że kobiety doceniają sam fakt intencji, podejścia, chęci. Nie oczekują fajerwerków, a tego by nimi się zainteresować, szczerze wysłuchać tego, co dla nich ważne, choćby to było o prozie życia. A my to jednak uciekamy chyba od tego, tak jak to czytam, to muszę się z tym zgodzić, stety? Niestety? I dlatego może tak ciężko czasem o porozumienie, mimo iż niby wszystko się aż za dobrze układa, czegoś brakuje. Tak widzę, że ktoś tu zna życie.
    Rozeszli się, a biedna Madzia dręczy kuzynkę, jaki to pech, a tyle zdziałała, tak wyszła naprzeciw przeznaczeniu, nie tak sobie wyobrażała, ale, co poradzisz, w tym cały ambarans….
    Ale jak to zawsze mówią, jak komuś pisane, to żeby uciekał, unikał, a to przyjdzie i dopiero zacznie żyć. Los im sprzyjał, gdzieś tam w jednej chwili ich zetknął i aż żałowałem, że to nie film, bo warto by było zobaczyć, jaką miał minę po usłyszeniu jej prawdziwego imienia. Jak doszło do niego, kto pisał, te liściki, co miał w zasięgu ręki i o mało nie stracił. Chyba biedaczyna, nie wiedział jak doszedł do domu, kalejdoskop zdarzeń, wszystko mu wirowało, pewnie jak ochłonął to nie mógł uwierzyć.
    A właśnie, trzymał te karteczki jak precjoza, poskładane w kopercie, takiej specjalnej, fiu, fiu, romantyk z niego, takich to na lekarstwo. Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 08.05.2017
    Dostałam ochrzan i dobrze, przyjmuję wytłumaczenie dlaczego to zrobiłeś i sądzę, że to przyjacielska przysługa, a taką doceniam, dziękuję :)
    Pomimo ochrzanu zostawiłeś jak zawsze sporo cennych rad, brakuje mi już słów na komplementy, ale powiem tylko jedno - doceniam :)
    Serdecznie pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania