Świat jest mały, część 1

Część pierwsza : Biegaczka

Rok 2014, końcówka maja.

Było słoneczne majowe popołudnie. Natalia w białej bluzce i czarnej plisowanej od połowy bioder spódnicy wbiegła po schodach na górę. Otwarła drzwi z klucza i z impetem wpadła do mieszkania.

- Mamo! Mamo, zdałam!

- To cudownie! Gratuluję! To mamy maturzystkę po maturze.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! A gdzie tata? Nie ma go w domu?

- Nie, ale zaraz wróci.

- A gdzie poszedł?

- Tu niedaleko, zaraz wróci.

- Gdzie niedaleko?

- Tu, do trzeciego bloku. Tak się dopytujesz.

- A ty coś kręcisz. Kogo tata tam zna?

- Wszystkich – odparła mama, wzruszając ramionami.

- Na dzień dobry. Nigdy do nikogo tam nie chodził.

- A wiesz, że sąsiedzi nazywają cię biegaczką? – spytała mama, zmieniając temat.

- Wiem. Ta sąsiadka co ma tego super pieska, to tak do mnie mówi. Ona właśnie mieszka w trzecim bloku. Dawno jej nie widziałam – zamyśliła się Natalia – chyba z miesiąc albo dłużej. Kiedyś, jak biegałam rano przed szkołą, to ona zawsze była na spacerze ze swoją suczką. Mamo! – krzyknęła przerażona. – Może jej zdechła ta suczka!

- Nie zdechła – uspokoiła ją obojętnie mama.

W jej głosie dało się jednak wyczuć pewną nutkę tajemniczości.

W tym momencie drzwi do mieszkania otwarły się i zabrzmiał głos taty.

- Zdążyłem?

- Nie zdążyłeś – odpowiedziała zawiedzionym głosem mama – już jest.

Natalia zmarszczyła brwi i zrobiła kwaśną minę, coś było dziwnego w zachowaniu rodziców.

- Ale zdała? – dopytywał tata, zmieniając w przedpokoju buty na pantofle.

- Zdała, zdała – roześmiała się mama.

Do pokoju wszedł tata. Na rękach trzymał małego, czarnego jak węgiel pekińczyka. Natalia aż pisnęła z radości.

- To dla mnie?

Zabrała pieska.

- Za zdaną maturę. Nie łatwo było przekonać mamę.

- Taki jak suczka naszej sąsiadki. Dopiero o niej mówiłam. Zastanawiałam się, czemu nie widuję jej z psem.

- Bo jej suczka miała młode i nie chodziła z nią dalej jak wkoło bloku. Były trzy szczeniaczki. Dwie jasne suczki jak mama i jeden czarny piesek po tacie, ale ty chciałaś pieska, więc zamówiliśmy czarnego.

- Nie wiem, czy nie wolałabym jasnego – myślała głośno Natalia.

- To musisz go wyprać w Persilu – roześmiał się tata.

- O! Jak fajnie brzmi. Dam mu na imię Persi.

***

Natalię, biegaczką nazywała nie tylko sąsiadka od pieska. Inni sąsiedzi też tak na nią mówili, ponieważ biegała wszędzie, gdzie chciała się udać. Rano przed szkołą dla zdrowia i urody, do szkoły, bo ciągle byłaby spóźniona, do koleżanek na plotki, do kuzynki Magdy po nową fryzurę, a teraz jeszcze doszedł Persi, z którym trzeba było kilkakrotnie w ciągu dnia wychodzić na spacer. Biegiem oczywiście, by nie nauczył się sikać w mieszkaniu.

Przez dzień spacery były częste i krótkie. Jednak spacer wieczorny, dla dobrego snu, był długi i męczący. Natalia wybrała odpowiednie do tego miejsce – pobliski park. Wolny od samochodów, natrętnych dzieci i z dużą ilością zieleni. Kiedy tylko przestępowali bramę parku, spuszczała Persiego ze smyczy i truchtem biegła przed siebie kolejno wszystkimi alejkami, a Persi za nią. W połowie spaceru robili sobie krótką przerwę w najwyższym punkcie parku. Na ławce w ślepej uliczce, gdzie nikt się nie zapędzał. Natalia uwielbiała patrzeć stamtąd na zachodzące słońce, opadające w dół i chowające się za kamieniczkami starej części miasta. Po czym zbiegali najkrótszą ścieżką. Wcale nie po to, by być szybciej w domu – bardziej ze strachu.

***

Tego dnia siedziała na owej ławce, podziwiając zachód słońca, kiedy na alejkę wbiegł szczeniak wyglądający zupełnie jak Persi, ale pięciokrotnie większy. Za nim na alejkę, którą Natalia traktowała jak własną, wszedł właściciel gigantycznego szczeniaka. Dwudziestokilkuletni młodzieniec w kraciastej koszuli i dżinsach. Nagle na środku dróżki, tuż przed ławką, spotkały się dwa szczeniaki. Stanęły naprzeciw siebie i stały w bezruchu. Natalię rozśmieszyła ta sytuacja.

- Cześć – zagadnął chłopak – to twój piesek?

- Cześć. Mój, ale chyba jest w szoku. Pewnie myśli, że stanął przed krzywym zwierciadłem, które go tak powiększa.

- Ha, ha – roześmiał się chłopak – twój to powinien być dumny, że tak urósł. Wiesz, w jakim szoku jest mój, że tak zmalał ha, ha.

- Popatrz one w ogóle się nie ruszają – śmiała się dziewczyna.

- Zrobię im zdjęcie – postanowił chłopak.

Wyciągnął telefon komórkowy i zrobił kilka zdjęć. Natalia też, za jego przykładem, zrobiła to samo.

- Niesamowite. One naprawdę wyglądają jak własne odbicie – stwierdził chłopak, oglądając zdjęcia w telefonie.

Spojrzał na siedzącą na ławce Natalię i znów się roześmiał.

- A wiesz, jak ty teraz wyglądasz?

- Jak? - zdziwiła się dziewczyna.

- Odbija się to zachodzące słońce w twoich oczach i wyglądasz jak na nieudanym zdjęciu z czerwonymi oczami.

- A ty co, fotograf? – obruszyła się Natalia.

Pieski po długiej chwili bezruchu zaczęły radośnie bawić się ze sobą.

- Nie. Tak tylko mi się skojarzyło. Mogę się przysiąść?

- Możesz - odparła obrażonym głosem.

- Nie złość się. Nie chciałem cię urazić. Piotrek jestem.

- Natalia.

- Nigdy nie pomyślałbym, że mały czarny pekińczyk wygląda jak miniatura nowofundlanda – zagadywał chłopak.

- A dlaczego mówią na te psy wodołazy? - spytała Natalia.

- Bo uwielbiają pływać. Właśnie dlatego go kupiłem. Jestem ratownikiem na basenie. Lubię to zajecie, ale nie chcę kolejnego lata spędzić pod dachem. Marzy mi się praca nad jakimś jeziorem lub zalewem i z moim psem.

- Będzie twoim partnerem? – dopytywała dziewczyna.

- Wiem, brzmi to banalnie i dziecinnie myślę jednak, że nie jest moim przeznaczeniem zaszufladkować się na całe życie nad wodą śmierdzącą chlorem. Wolę większą przestrzeń i zapach na przykład smażonej kiełbasy z ogniska nad jeziorem w letni wieczór.

- Twój pies też pewnie wolałby ten zapach – roześmiała się Natalia. – A jak się wabi?

- Frodo – odpowiedział krótko.

- Ty naprawdę jesteś dziecinny.

Rozmawiali długo, że zachód słońca, niewiele brakowało, a zamieniłby się we wschód. A rozmowa była tak miła i wciągająca, że Natalia zgodziła się przybiec tu ponownie, nie tylko po to by Persi dobrze spał w nocy.

***

- Popatrz, Persi, idzie twój kolega Frodo – zachęcała pieska do zabawy.

- Cześć, Natalia – zabrzmiał przyjazny głos Piotrka wchodzącego na alejkę.

Pieski wesoło zaczęły się bawić.

- Cześć. I co załatwiłeś? Jakieś postępy?

Piotrek usiadł na ławce obok Natalii i zrobił skrzywioną minę.

- Ciągle mam za mało czasu – zaczął opowiadać – na basenie sezon w pełni, że najlepiej byłoby gdybym pracował dwadzieścia cztery godziny. Wykonałem tysiąc telefonów do różnych ośrodków nad jeziorami i jest wiele miejsc, gdzie od czerwca przyjmą mnie z otwartymi rękami. Proponują nawet zakwaterowanie i tańsze wyżywienie – mówił Piotrek bez entuzjazmu.

- To wszystko po twojej myśli – skomentowała dziewczyna – czemu więc mówisz o tym z takim niesmakiem.

- Spotkałem się też z księgowym – uśmiechnął się – fajny gość. Łukasz. Chciałbym, żeby to on prowadził cała papierkową robotę, jak się zdecyduję.

- Taki byłeś napalony na własny biznes i wyjazd, a czym bliżej to mam wrażenie, że emocje ci opadają.

Natalia, mówiąc to, podgięła nogę pod pośladki i usadowiła się tak, by siedzieć, nie obok, ale na wprost chłopaka.

- Wiesz – powiedział – spotykamy się tu od tygodnia, a ty co dzień masz inną fryzurę – uśmiechnął się.

Natalia się roześmiała.

- Zauważyłeś. Myślisz, że to dla ciebie tak fikuśnie upinam włosy?

- Myślę, że pewnie to lubisz.

- Moja kuzynka Magda to lubi nie ja – znów się roześmiała – zapisała się nawet na wakacyjny kurs fryzjerski i trenuje na moich włosach tak zwane fryzury okazyjne. Jej mama też jest fryzjerką.

Dotknęła dłonią fryzury, zrobiła słodką minkę i spytała.

- A podoba ci się?

Piotrek roześmiał się.

- Podoba, podoba, ale zawsze mnie śmieszy Twoja elegancka fryzura do sportowego stroju. Nie chciałem cię peszyć i o tym mówić, bo wiem, jak potrafisz się obrazić. Jak o te czerwone oczy, ale teraz wszystko jasne.

Natalia szturchnęła Piotrka w ramię, śmiejąc się.

- Śmiałeś się ze mnie za moimi plecami i nic nie mówiłeś.

- Co ci miałem mówić, że wyglądasz jak złożona z dwóch niedopasowanych do siebie części – śmiał się chłopak – głowa na bal, a cała reszta …

- Gdzie? No gdzie? – szturchała go, śmiejąc się Natalia.

- Bluza, leginsy i adidasy – zaśmiewał się Piotrek – jak wół do karety.

Chwycił ręce Natalii, spoważniał i patrząc jej prosto w oczy, dodał:

- Lubię się tu z tobą spotykać. Frodo też lubi i co teraz mam pojechać prawie na drugi koniec kraju?

Natalia wyrwała ręce z jego dłoni. Speszyły ją te słowa, schyliła głowę. Chciała uniknąć wzroku chłopaka.

- Natka – zaczął po dłuższej chwili milczenia – chciałabyś, żebym wyjechał?

- Tata tak do mnie mówi.

- Jak?

- Natka – odpowiedziała krótko.

- A ja też mogę? – spytał i przysunął się bliżej Natalii, kładąc rękę za nią na oparciu ławki.

- Możesz – znów odpowiedziała krótko. Piotrek ośmielony tą odpowiedzią objął Natalię i przytulił do siebie. Chwilę siedzieli w milczeniu wpatrzeni w zachód słońca. Psy wesoło się bawiły.

- Nie, nie chcę żebyś wyjechał – wyszeptała po chwili. Po czym roześmiała się i dodała – ale będę ci mówić Pietruszka.

I tak Pietruszka z Natką zaczęli spotykać się jako para w ślepej uliczce, w nieuczęszczanej części parku, na ławce, którą teraz oboje traktowali jak własną.

***

- Halo – odebrała telefon Natalia.

Na alejkę wbiegł Frodo i bez momentu odpoczynku zaczął bawić się z Persim.

- Tak, jest. Właśnie przybiegł. Tak bawią się, a ty w połowie drogi. To cię wyprzedził – roześmiała się.

Czekając na Piotrka, przyglądała się zabawie psów.

- Już jestem – powiedział, całując dziewczynę na przywitanie.

Frodo przybiegł przed ławkę i klapnął o podłoże, wyciągając tylne łapy do tyłu.

- Popatrz jak się rozżabił – roześmiał się Piotrek, wskazując na pupila.

- Co zrobił? – spytała Natalia, patrząc na odpoczywającego psa – a, że tak leży z nogami do tyłu. Jak to nazwałeś?

Piotrek nieco się zmieszał.

- Rozżabił – powtórzył słowo – bo leży jak żaba.

Roześmiali się oboje.

- A jak spotkanie spytała zaciekawiona Natalia.

Piotrek rozpromieniał.

Dostałem tę pracę. Cieszę się, gdyby nie to, to znowu całe lato bym spędził na basenie, ale będziesz ze mną czasem jeździć. Obiecałaś.

- Pewnie, że będę. Super, że to tak blisko. Nie musisz się przeprowadzać – Cieszyła się Natalia.

Wtuliła się w Piotrka i kontynuowała:

- Rano, jak przyjedziemy, zabiorę psy i tam będę biegać, a potem będę sobie leżeć na słońcu. Dziewczyna ratownika – dodała rozmarzona.

Chłopak mocniej przytulił Natalię i zaczął całować w usta, trzymając dłonią jej twarz. Po czym całował szyję i dekolt, a palec wskazujący ręki, która trzymała twarz dziewczyny, powędrował w jej usta. Rozchylił bawełnianą bluzę i opuszczając niżej podkoszulek na cienkich ramiączkach, odsłonił pierś otuloną sportowym biustonoszem. Zsunął się z ławki i klęknął na ziemi pomiędzy udami dziewczyny. Wtulił się w jej wątłe ciało. Natalia objęła jedną ręką jego głowę i mocniej przytuliła do siebie, a drugą ujęła jego dłoń i całowała kolejno palce. On odchylił bawełniany biustonosz, obnażając pierś. Potem uniósł w górę podkoszulek i całował jej brzuch coraz to niżej, opuszczając leginsy.

Słońce zachodziło na czerwono, podkreślając jeszcze bardziej rumieniec na twarzy Natalii, która w tym momencie drgnęła niespokojnie.

- Nie chcę tego robić tutaj – powiedziała.

- A chcesz iść do mnie? – spytał, opuszczając podkoszulek na miejsce.

Rumieńce na jej twarzy poczerwieniały jeszcze bardziej. Szybkim ruchem poprawiła biustonosz i zapięła suwak bluzy. Piotrek na powrót usiadł na ławce i przytulił dziewczynę.

- Nie chcesz iść, to nie pójdziemy albo chodźmy, ale nie będziemy tego robić.

- Miałeś wcześniej pewno nie jedną dziewczynę, a ja nigdy wcześniej tego nie robiłam – mówiła zawstydzona.

- To nic złego, nie masz się czego wstydzić. To chyba lepiej, niż miałabyś mi powiedzieć coś zupełnie innego – uspakajał ją.

- Co na przykład? – spytała.

- Na studiach – zaczął – robiliśmy imprezy w akademiku i była tam taka Basia, którą chyba wszyscy mieli.

- Ty też? – spytała, wstając z ławki.

- No coś ty – rzucił szybko.

Natalia wyciągnęła rękę w jego stronę i powiedziała nieśmiało.

- Chodźmy do ciebie.

I tak Natalia dołożyła do swojej listy kolejne miejsce, do którego biegała – dom Piotrka.

***

Lato zapowiadało się udane. Cztery miesiące wakacji, wzajemna miłość, zalew, nad którym ratownikiem był ukochany i prognoza, która przewidywała cudowną pogodę. Jeden fakt sprawił jednak, że Natalia przestała biegać. Zaszła w ciąże.

- „ Lotała, lotała, aż se wylotała ‘’ – stwierdziła jedna z plotkujących pod blokiem sąsiadek.

Piotrek mimo to zabierał ukochaną nad zalew. Na tę okazję, na wspólnych zakupach kupili jednoczęściowy strój kąpielowy, kapelusz słomkowy i wielki przeciwsłoneczny parasol.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Prue 16.01.2015
    Początek nie przypadł mi do gustu, cięgle te biegi. Ale każdy ma swoje zainteresowania. Ale to zapoznanie chłopaka, rozmowa, było naturalnie i ciekawie. Przyjemnie. Podoba mi się. Czekam na kolejną część. Dałabym 3 ale tak na dobry początek 4. Pozdrawiam
  • NataliaO 16.01.2015
    a ja mam odmienne zdanie, bardzo dobrze napisane i przedstawione opowiadanie; czuję, że będzie ciekawie i fajnie :) 5:)
  • Sileth 16.01.2015
    Chyba nie moje klimaty, ale zobaczę jeszcze następne rozdziały ;) Jest bardzo naturalne, a to mi się akurat podoba.
  • KarolaKorman 17.01.2015
    Dziękuję za wszystkie komentarze. Jutro kolejna część pt. Poszukiwacz. Pozdrawiam.
  • Sileth 17.01.2015
    Fajnie :3
  • Amy 22.01.2015
    Spację stawiamy tylko PO, nie PRZED znakiem interpunkcyjnym. (myślniki się nie liczą) :)
    Mam mieszane uczucia. Początek nie bardzo mi się podobał, ale końcówka i tytuł zachęcają do dalszego czytania.
  • Akwus 26.01.2015
    Zmotywowałaś mnie komentarzem u mnie, bym tu zajrzał i przyznam, że jestem za tą motywację wdzięczny - po lekturze nasuwa mi się skojarzenie z narracją w filmie 500 dni miłości :) Daję 5 (jako że nie mogę jeszcze znaleźć czegoś do skrytykowania i czytam dalej).
  • KarolaKorman 26.01.2015
    Dziękuję i polecam
  • Świetne :*
  • KarolaKorman 08.02.2015
    Dziękuję :D
  • patyy 13.01.2016
    Widzę, że i ty na początku robiłaś ten sam błąd, co ja, mianowicie pisałaś zwroty do kogoś z wielkiej litery.
    Dziękuję, że mi to polęeciłaś, bo już mi się spodobało. Ty wiesz, co Patyy lubi. :)
    Zostawiam piąteczkę i lecę chłonąć dalej tę przepiękną lekturę. :)
  • KarolaKorman 13.01.2016
    Widzisz patyy, jakie postępy zrobiłam od tej pory hi, hi :D
  • Robert. M 01.05.2017
    Bardzo mi dobrze robi jak przeczytam sobie takie swojskie ( bez urazy)- w pozytywnym tego słowa znaczeniu- opowiadanie, w którym jest wszystko naturalne. Gdzie dziewczyna się cieszy, bo egzamin dojrzałości, ten, który zapewne sprawiał, że budziła się mniej wypoczęta, a wszystko aż do znudzenia, opierało się na tym jednym tygodniu, wreszcie przeszedł do lamusa. Gdzie nie czytam o problemach bardziej unaoczniających własna próżność, a o zachowaniu skłaniającym do aprobaty, wręcz do powielania, czyli o tężyźnie fizycznej, aktywności , kreatywności.
    Co prawda w komentarzu doczytałem się słów zażalenia, co do zbyt dużej zawartości opisu sposobu spędzania wolnego czasu, mianowicie biegania, to pozwolę sobie być w tym przypadku oponentem. Spędzanie czasu na basenie, spacer w parku, rekreacyjny bieg, to wszystko jest zaprzeczeniem dzisiejszego stylu, bez wysiłku, w zaciszu domowym, lokalu, kompie itp.:
    Szukanie wyzwań, stawianie sobie celu, jak w przypadku Piotrka, który nie zadowala się swym zajęciem, bo blisko, pewne i tak przez wiele lat. Pokazałaś, że młodość, to pójście za ciosem, gdzie wszystko zależy od zaangażowania, często dużego wysiłku, że zaszczepienie takiego sposobu jest gwarantem sukcesu, choć często napawa zwątpienie , a i upadki się zdarzają.
    Dialogi naturalne, nie ma w nich cwaniakowania,- ja to żem, jak tylko będę chciał-, co mnie odpowiada, pozwala uwierzyć w realność tej ławeczki w parku. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że łatwiej nam zauważyć piękno w czymś, co ma kilka drobnych uchybień, nie do końca jest idealne i tak samo dzieje się z oceną człowieka. Chyba łatwiej jest nam docenić pękniętego słonika, powyciąganą bluzę, czy osobę nieśmiałą, popełniającą gafy. Dlatego te nadąsania Natalii, niepewność Piotra, niesprecyzowana przyszłość, a już skonsumowana fizycznie, ba! Naznaczona potomkiem jest taka nasza, czytelnika. I nie doszukujemy się w tym raptowności, nie wyśmiewamy młodzieńczej niedojrzałości, bo czy my sami tacy nie jesteśmy, czy przez ostatnie kilka lat nie popełniłem błędów….Bo świat jest naprawdę mały, jeśli zacznie się patrzeć na każdego przez pryzmat swej ułomności.......Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 01.05.2017
    To opowiadanie jest kolejnym z moich ulubionych :) Cieszę się, że zacząłeś go czytać, bo na ile zdążyłam Cię poznać, bardzo trafnie oceniasz i analizujesz przebieg sytuacji, a jest to dla mnie pomocne. Każdy Twój komentarz analizuję i sama wyciągam wnioski, czy odpowiednio przekazałam to, co miałam w zamyśle i tym samym, czytelnik odpowiednio odebrał mój pomysł. To czytelnik daje najlepsze rady. Już nie raz dopisałam jakąś kwestię, której brakowało odbiorcy. Dziękuję za Twoją pomoc i pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania