Świat Przyszły
Mimo upalnego lata plaża w Sopocie świeciła pustkami.Jedynie zakochana para przechadzała się przy brzegu trzymając się za ręce.Na samym końcu mola stał mężczyzna z małym chłopcem.Patrzyli w dal.Bezmiar wody imponował.
Mężczyzna wziął głęboki wdech i poczuł przeszywający smutek.Powietrze nie był takie samo jak przed laty.
Teraz było przesiąknięte spaliną i tłuszczem z barów.
- Tato, tato co to?
Spytał chłopiec wskazując palcem.W wodzie coś pływało.Dryfowało w ich stronę.Dopiero kilka metrów przed nimi mężczyzna dostrzegł co to.Torebka po chipsach.
Chłopiec spojrzał na ojca z niewiedzą po czym spytał :
- Tato czy można wyrzucać śmieci do wody?.
- Nie można synu - odpowidział mężczyzna wzdychając przeciągle.
- To czemu ludzie wyrzucają? - spytał chłopiec robiąc zdziwioną minę.
- Bo tacy są ludzie.
*
Niedaleka Przyszłość - chyba że ludzie to zmienią.
Wielka szklana kopuła przykrywała miasto.Dookoła była pustynia.Słońce miało metaliczną barwę.Świeciło coraz mocniej.
Młody chłopak stał przy szklanej kopule i patrzył w dal.W świat który kiedyś był piękny.On oczywiście nigdy tego nie widział.Słyszał tylko opowieści dziadka.
- Marcin.Chodzi już do domu - krzyknął głos z daleka.
- Już idę mamo.
Spojrzał jeszcze raz na wyjałowioną ziemie, po czym odwrócił się i skierował w stronę domu.
Gdy był już przed wielkimi żelaznymi drzwiami otworzył je i wszedł do środka.Przy kuchni stała jego matka.Na widok syna uśmiechnęła się i skinieniem przywołała go do siebie.Szorstką ręką pogłaskała go po głowie.
- Zawołaj dziadka - poprosiła łagodnym głosem.
Chłopak wszedł drewnianymi zawijanymi schodami na górę.Podszedł do jednych z drzwi.Innych od wszystkich bo drewnianych.Zapukał w nie po czym wszedł do środka.
Powitał go pogodny uśmiech siwego mężczyzny.
Dziadek siedział na bujanym fotelu.Pomarszczone ręce trzęsły się coraz bardziej.
Pokój był mały.Na ścianach wisisiały plakaty.Na jednym z nich znajdował się Dąb z rozłożystymi gałęziami z których wyrastały zielonkawe listki.Drzewo imponowało wielkością.Na samym dole plakatu widniał wielki napis : NIE NISZCZ NATURY.
Drugi plakat był mniej zrozumiały dla Michała.Były na nim cztery koszę.Pierwszy niebieski z napisem PAPIER,następny zielony z napisem SZKŁO,kolejny żółty z napisem PLASTIK i ostatni czerwony z napisem METAL.
- W te koszę powinniśmy segregować śmieci.Nie robiliśmy tego jednak.Wielu rzeczy nie robiliśmy - rzekł starzec widząc zaciekawienie Michała plakatem.
- Czemu ludzie tego nie robili? - spytał chłopak.
- Bo ludzie mają to do siebie że są głupi.Skupili się na technologii.Zaczęli wymyślać coraz to nowsze gadżety, lecz zapomnieli o najważniejszym.Zapomnieli o naturze.
- Chodzicie już - usłyszeli głos.
Obaj uśmiechneli się.
- Wnusiu pomożesz mi wstać?.
Chłopak chwycił dziadka za ręke i pomógł mu się podnieść.Gdy schodzili na dół trzymał starca by ten się nie wywalił.
Usiedli przy stole.
- Tato.Może przenieś się do pokoju na dół.Byłoby ci łatwiej - zaproponowała kobieta niosąc garnek.
- Za stare ja drzewo żeby mnie przesadzać.
- Tato.Przecież to tylko inny pokój.
- Wy młodzi tego nie zrozumiecie.
Kobieta odpuściła sobie namawiania ojca.Wiedziała że i tak nic nie wskóra.Położyła więc garnek na stół i usiadła na krześle.
- Podziękujmy Bogu za ten posiłek - poprosił starzec.
- Tato przecież tego nigdy nie robiliśmy.
- Proszę - starzec zrobił śmieszną minę.
Michał i jego matka zaczęli się śmiach.
- No dobra - zgodziła się kobieta.
- Panie Boże dziękujemy Ci za te dary - starzec wypowidział modlitwę po czy uczynił znak krzyża.
Michał i jego matka powtórzyli po nim.
Kobieta wzięła garnek i nałożyła sobie żelazną łyżką na takowy tależ żółtej papki.Następnie podała garnek synowi.Chłopak postąpił tak samo.
Dziadek nakładając sobie jedzenie rzekł wzdychając :
- Zjadł był kartofla.
Uśmiechnął się na wspomnienia.
- Co to takiego? - spytał zaciekawiony Michał.
- Kulisty owoc.Rósł w ziemi.Obierało się go i gotowało.Był pyszny.Był żółtawy.Taki piękny i smaczny.Oj bardzo smaczny.
Po zjedzeniu obiadu dziadek wrócił na górę, mama do kuchni a Michał poszedł na dwór.
Słońce nadal nie przestawało piec.Panował niemiłosierny skwar.
Chłopak poszedł z powrotem w miejsce w którym stał przed obiadem.Zapominając się położył ręce na szkle.Odruchowo zabrał je porażony ciepłem.Szkło było jak rozgrzany piec.
Michał marzył by zobaczyć jakieś zwierzę.Wilka lub choćby bociana o których tak często lubił słuchać od dziadka.
Gdy był mały siadał na jego kolanach i z wypiekami na ustach słuchał jakie to był piękne bociany.I orły.Obrońcy Polskich granic.
Michał stał bardzo długo wpatrując się w świat za kopułą.Świat bez drzew, roślin, zwierząt.Świat w którym były tylko śmieci leżące na wyjałowionej ziemi.Świat który byłby inny gdyby nie głupota ludzi.Ludzi którzy nie szanowali tego świata.
*
Przeszłość
W pokoju stał wielki telewizor.Był włączony.
Na ekranie znajdował się średniego wieku mężczyzna ubrany w garnitur.Miał okulary z okrągłymi oprawkami.
- Ludzie opanujmy się!.Dbajmy o naturę.Segregujmy śmieci, nie wycinajmy drzew.Proszę was.W innym razie nasza cywilizacja wyginie - grzmiał z ogromnego ekranu telewizora mały człowieczek.
Pokój był pusty.Nikt go nie słuchał.
*
Przyszłość
Michał wrócił do domu o zmierzchu.Poszedł do pokoju dziadka.Zatrzymał się jednak słysząc dziwny dźwięk.Wszedł po chwili i ujrzał dziwny dla niego sprzęt stojący na stole.Wydobywały się z niego dźwięki.
"Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i miła..."
Z urządzenia wydobywały się słowa.Chłopak słuchał ich z wielkim zdziwieniem.To jest piękne pomyślał.
Dziadek siedzący na fotelu bujanym rzekł :
- Pięknie to napisał Tuwim "Mimozami jesień się zaczyna".Nie ma już mimoz.Nie ma już jesieni.
"Od twoich listów pachniało w sieni"
- I ten głos Niemena.
Dziadek wstał i podszedł do gramofonu.Prawą ręką zaczął kręcić korba.Czarna płyta poruszała się dookoła.Dla takich właśnie chwil chce się żyć.
*
Następnego dnia Michał wyszedł z domu bardzo wcześnie.Postanowił przejść się.Nie było jeszcze tak gorąco jak w południe.Szedł brzegiem kopuły.Na dworze nie było nikogo.Wszyscy jeszcze spali w swoich domach otuleni ciepłymi kocami.
Idąc tak zastanawiał się jak to jest żyć w świecie w którym jest roślinność.Gdzie ptaki śpiewają swoje pieśni, a kwiaty pachną na polanie.Gdzie na każdym kroku nie widać stert śmieci.Gdzie powietrze wytwarzane jest przez drzewa a nie jak teraz maszyny.
Szedł tak dłuższą chwilę gdy ujrzał coś dziwnego.Szybkim krokiem wrócił do domu i poszedł do pokoju dziadka.Obudził śpiącego starca i z podnieceniem na twarzy zaprowadził go w miejsce w którym z ziemi wyrastało coś.Wziął krzesło z domu.Wiedział bowiem, że starzec nie ustoi długo na własnych nogach.Dziadek widząc to co chciał pokazać mu wnuczek złożył ręce do modlitwy.Po jego pomarszczonych policzkach spływały krople łez.Usiadł na krześlę.
- To nie możliwe - rzekł szczęśliwy.
- Dziadku co to jest? - spytał nadal podniecony Michał.
- To stokrotka.Pan Bóg dał nam jeszcze jedną szanse - rzekł a łzy popłyneły z jeszcze większym naporem.
- Co z nią zrobić?
- Gdy byłem małym chłopcem ojciec zabrał mnie do Sopotu.Staliśmy na molo.Patrzyłem na bezmiar wody i czułem coś co nie było dane tobie.Życze ci i twojemu pokoleniu by mógł jeszcze to poczuć.Tylko od was zależy co z nią zrobicie.Od was zależy dalszy los świata.Moje pokolenie nie wykorzystało swojej szansy.Tylko od was zależy co zrobicie z szansą daną wam przez Pana Boga.
- Dziadku, jeszcze staniemy razem na polanie pełnej kwiatów - rzekł z uśmiechem chłopak.
- Mi niestety nie będzie dane tego zobaczyć - powiedział starzec.
Były to jego ostatnie słowa.Jego dusza poszła do lepszego świata.Odszedł z uśmiechem na twarzy i pewnością że młodzi nie zmarnują swojej szansy danej przez Pana Boga.Szansy, którą zmarnował on.
W pracy wykorzystano wiersz "Wspomnienie" Juliana Tuwima.
Czesław Niemen zaśpiewał ten wiersz do muzyki Marka Sarta.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania