No ale starałem się jakby nie ingerować, tylko zostawić Twoją treść, ewentualnie amputacja tu i tam, jako taki mały laik. No bo gdybym dla siebie i sam, to bym przegadał, przeckliwił, nadpisał, nieobrał. Jakoś tak pewnie bym...
Bo ja tak, jeśli juz ja, i na szybko, to bym bardziej tak:
Już dłonie nie wystukają numeru twojego
usta nie zapytają, co u ciebie słychać
nie powiem godzinom i dniom nie rozkażę
nie tęsknijcie!
przecież na lustrze jeszcze
nie tak znowu dawno
niezaschnięte ślady
i nie tylko łez
Przytulam tatuaże i
zasypiam.
Obudź mnie byciem obok
Napiszę szczerze: dwa poprzednie wiersze podobały mi się o wiele bardziej. Zwłaszcza ostatni mnie urzekł :) Tu właściwie nie wiem, jakby trochę poziom mniej. Ale może i tak trzeba. Pozdrawiam.
PS Oceniam na czwóreczkę, ale w gęstwinie jedynek nie widać tego.
No, żem jest, ale nie wiem czy mam obecnie odpowiedni nastrój, natężenie pod analizowanie intymności. Na pewno kupisz mnie takim zapisem: "zanim ostatnia zniknie pod lodem" - przynajmniej w odniesieniu do wyobrażeń zimna, bo jestem na tym punkcie troszkę chory. Obadam, jak się dostoję. Nie będzie nietaktem, jeśli se tutaj pogrzebię?
Kto ma sie nie przytulać?
Kogo?
Do czego?
Nie rozumiuem zapisu: "Nie przytulaj do tatuaży". WIem, ze amputacja, sam lubię, ale tutaj czegoś albo brakuje, albo coś w konstrukcji. ALbo coś bym dodał, albo zabrał "do", ale w tym drugim wariancie co zyskamy? Zaiłą figurę, któą trudno pokryć? Hmmm.
Do drugiego nic nie mam, bo "rozpuszczą się", to troszkę dla mnie nośnik między momentami akcentu. Odcinek. Kawałek drogi. SIłą jest w pierwszym i tzrecim. Tak patrzą oczy laika ;)
Z trzeciego luźno można wyciosać dosadność. Słowo "deszcz". Dalej jest o lodzie i, że "na wiosnę", wiec wiadomym, że przed "będę czekała na wiosnę" przyjdzie zima. Amputacja deszczu - tylko w moim oczywiście odczuciu - zwielokrotni drogi interpretacyjne - bo jeśli ktoś poskłada lód i wiosnę, może uznać, że równie dobrze pada śnieg. Takie tam gdybanko na początek.
Tak, ale my się rozmijamy, bo:
Ja nie mam żadnego warsztatu. Jestem "odczuciowcem".
Jak sobie coś tam przerabiam na kanwie Twojego tekstu, to po dwóch minutach lewie co widać trzon. Na swe własne wody mnie zabiera.
Komentarze (19)
Nie, nie zadzwonię
i nie powiem godzinom, by tęsknić przestały,
przecież na lustrze jeszcze nie zaschły
ślady
Przytulam tatuaże i
zasypiam.
Obudź mnie
Już dłonie nie wystukają numeru twojego
usta nie zapytają, co u ciebie słychać
nie powiem godzinom i dniom nie rozkażę
nie tęsknijcie!
przecież na lustrze jeszcze
nie tak znowu dawno
niezaschnięte ślady
i nie tylko łez
Przytulam tatuaże i
zasypiam.
Obudź mnie byciem obok
PS Oceniam na czwóreczkę, ale w gęstwinie jedynek nie widać tego.
Pozdrawiam!
Jolka, Justysia u mnie nie musicie sie starać, lubie ostre komentarze. Do bani itd.
Jedynkowiczom - zyczę miłego dnia...
rozpuszczą się
przecież znowu pada deszcz"
Kto ma sie nie przytulać?
Kogo?
Do czego?
Nie rozumiuem zapisu: "Nie przytulaj do tatuaży". WIem, ze amputacja, sam lubię, ale tutaj czegoś albo brakuje, albo coś w konstrukcji. ALbo coś bym dodał, albo zabrał "do", ale w tym drugim wariancie co zyskamy? Zaiłą figurę, któą trudno pokryć? Hmmm.
Do drugiego nic nie mam, bo "rozpuszczą się", to troszkę dla mnie nośnik między momentami akcentu. Odcinek. Kawałek drogi. SIłą jest w pierwszym i tzrecim. Tak patrzą oczy laika ;)
Z trzeciego luźno można wyciosać dosadność. Słowo "deszcz". Dalej jest o lodzie i, że "na wiosnę", wiec wiadomym, że przed "będę czekała na wiosnę" przyjdzie zima. Amputacja deszczu - tylko w moim oczywiście odczuciu - zwielokrotni drogi interpretacyjne - bo jeśli ktoś poskłada lód i wiosnę, może uznać, że równie dobrze pada śnieg. Takie tam gdybanko na początek.
Ja nie mam żadnego warsztatu. Jestem "odczuciowcem".
Jak sobie coś tam przerabiam na kanwie Twojego tekstu, to po dwóch minutach lewie co widać trzon. Na swe własne wody mnie zabiera.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania