Światłości bądź mi orężem - część 3

W tej samej chwili pokój, w którym był, został oświetlony jaskrawą poświatą. Jego ciało poszybowało w górę, a pierścień, napędzony jakąś dziwną siłą, płynnie wsunął na palec serdeczny Marcusa. Nie wiadomo skąd pojawiła się zbroja. Niebieska poświata ubrała ją na zdezorientowanego chłopca. Po chwili stał już na podłodze, z szeroko otwartą buzią. W ręce trzymał duży, ostry miecz, który ewidentnie służył do zabijania.

Coś zaszemrało w kuchni. Spadł wazon. Marcus odruchowo przytulił miecz do serca i powolnym krokiem skierował do źródła zamieszania. Coś mignęło mu przed twarzą. Wycelował miecz. Zamachnął, ale trafił w nicość. Drżącą ręką poszukiwał włącznika od światła. W chwili, gdy zapalił tak bardzo upragnione światło, przed oczami Marcusa pojawiły się dwa przedziwne stwory.

Zaczął krzyczeć. Próbował uciec, ale stał przyparty do ściany. Jeden ze stworów miał trzy pary oczu, cztery ręce i był malutki. Drugi zaś był wielgachny, zielony, a z pyska jechało mu niesamowicie. Obaj mieli skórę niczym głaz. Twardą.

- Kim… Kim wy jesteście? – wydusił po chwili, gdy szok zamienił w niepewny spokój.

- Ah myślałem, że nigdy nie spytasz i będziesz tylko krzyczał. Aaaa, aaaa… To jakiś ziemski sposób przywitania? – spytał czteroręki potworek.

- Nie, raczej nie. Przeważnie ludzie krzyczą, gdy się boją – odpowiedział niepewnie Marcus.

- To by mogło wiele tłumaczyć. – powiedział do siebie, a po chwili kontynuował – Jestem Piszczek, a to mój przyjaciel Garr. Mamy pomóc Ci wejść w nową sytuację. Nie codziennie pierścień wybiera człowieka. Właściwie to nigdy.

- Pierścień wybrał człowieka? Czym wy jesteście?

- Jesteśmy trollami. – odpowiedział powolnie Garr, po raz pierwszy coś mówiąc tego wieczora.

- Tak, a ty jesteś Łowcą Trolli?

- Jestem Łowcą Trolli i mówią mi to dwa trolle? – spytał zdziwiony Marcus, patrząc z zaskoczeniem na swoich gości.

- Tak, to może być dziwne. Otóż pod miastem, w którym sobie codziennie żyjesz, mieszkasz i masz wiele ziemskich obowiązków, istnieje miasto trolli. Mieszkamy tam i ukrywamy przed ludzkością, aż po dzisiejszy dzień. Łowca Trolli zawsze strzeże nasze miasto przed złym i bezwzględnym Disem. Jest to jeden z pierwszych trolli; zbuntowany stworzył własną armię zła. Jest uwięziony w nicości, ale jego syn próbuje odbudować most ściętych głów, dzięki któremu będzie wstanie uwolnić z niewoli ojca. A wtedy świat, który znasz i kochasz zniknie, a dzień zamieni się w wieczną noc. A przynajmniej teoretycznie, bo wieczna noc to mit, w który wierzy Dis. – powiedział na jednym tchu.

- I co ja mam zrobić?

- Walczyć – odpowiedział, znów powolnie, Garr.

- Tak. Walczyć z synem Disa – Anuwarem. Trzeba go zgładzić, by nie miał możliwości odbudować mostu. – dopowiedział pośpiesznie Piszczek.

- A poprzedni Łowca Trolli? Czemu on tego nie załatwi? Zrezygnował ze swojej posady?

- Jak by to powiedzieć. Z tej posady nie można zrezygnować. Gdy pierścień wybiera kolejnego następcę, to znak, że poprzedni został zgładzony. – odpowiedział na co Marcusowi opadła szczęka.

Nagle pierścień zadrżał, a malusieńkie wskazóweczki wróciły na swoje poprzednie miejsce. Wówczas cała zbroja, wraz z mieczem, zniknęły. Chłopak nalał sobie wody, usiadał do stołu i wypił do dna.

Wszystko co dzisiaj usłyszał było dziwne. To za dużo jak na jeden dzień. Był zmęczony, a te wszystkie trolle i ich miasto istniejące pod ziemią. Był zbyt wyczerpany, aby to wszystko ułożyć sobie w głowie.

Nawet nie spostrzegł kiedy usnął, w ręce wciąż trzymając szklankę z wodą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 07.01.2020
    Joanno Gebler→No więc tak:)→Tekst robi-się-bardzo ciekawy. A zatem z przyjemnością przeczytam następne części.
    Ale nie chce tak hurtem, skoro cały czas jest.
    Tylko trochę... no dobra. Nic nie mówię:))→5
  • Joanna Gebler 07.01.2020
    Dekaos Dondi ależ mów ;) Każde wskazówki, wytknięcie błędu - to wszystko jest dla mnie na wagę złota. Miło mi, że wpadłeś, dziękuję :)
  • Dekaos Dondi 07.01.2020
    No... tego... o→się:)→ok.25. Ale wiesz, to moje odczucie. Innym może nie wadzić wcale:)
    Zresztą treść ważniejsza. Ale da się bez się. W mym tekście o dzieciątku, udało mi-się-jeno jedno chyba.
  • Joanna Gebler 07.01.2020
    Ok, rozumiem. Wiesz, jak pierwszy raz zwróciłeś mi na to uwagę, to zaczęłam zwracać na to uwagę i staram się tego unikać, ale jest ciężko. Rzeczywiście czasem zbyt dużo tego "się". Pomyślę jak mogłabym to zmienić i wtedy edytuje opowiadania tutaj :) Dzięki wielkie. Miłego wieczoru

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania