Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Syf - As w rękawie

Viggo Smorlen siedział w biurze i grał w pasjansa na komputerze. Oczekiwał na wieści z biura nasłuchu. Smak kawy nie odstępował go na krok, w międzyczasie przeglądał stronę internetową fundacji Eglera, która wspomagała młodych przedsiębiorców. Viggo uznawał dobroczynną działalność gangstera za pralnię brudnych pieniędzy. Obsesja na punkcie Novum Pax, nie była niczym innym jak motorem napędowym Viggo, nienawidził całego ugrupowania, klął się na imię swej matki, że kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy to zakończy pogoń za złem oraz ucieknie na emeryturę i uda się w podróż po Afryce, zamykając wcześniej mroczne charaktery w pudle, na dożywocie. Nostalgiczną rozgrywkę przerwał posterunkowy Gadamer, który wpadł dumny do biura i oznajmił, że ma cenne informacje.

- Przepraszam za najście. – rzucił rozgorączkowany Gadamer – Mamy podejrzanego o morderstwo pod mostem zachodnim, myślę, że to cenny trop.

- Mów dalej…

- Nazywa się Peter Nordhead, dwadzieścia cztery lata, bezrobotny, ma czyste papiery, pochodzenia szkockiego, mieszka blisko głównej alei, a dokładniej na ulicy Króla Dawida. Sprawdziliśmy jego social media, używa ksywki Peet, albo PT, bezmyślnie…

- Nie obchodzi mnie twoja opinia Gadamer! – Smorlen podniósł ton – Masz coś jeszcze oprócz gówno wartych danych osobowych?!

- Tak.

- Pana przyjaciel, Richard Frey, zrobił sekcję zwłok, znalazł na nich materiał genetyczny zgodny z profilem obywatela Nidore, profil ten należy do Petera Nordhead’a. Peterowi spadł włos z głowy, oprócz tego, zaznaczam, że to oczywistość, doszło DNA Federico Eglerio, znalezione tuż obok zwłok.

- Akurat ten skurwysyn mnie nie dziwi.

- Ale to nie wszystko panie komisarzu!

- Zaczynasz mi poprawiać humor Gadamer…

- To jest absolutny szok! Przed chwilą przyszła do nas córka Eglera, Violetta, chce zeznawać przeciwko ojcu, a także prosi o ochronę i tymczasowy azyl.

- Mądre z niej dziecko.

- Jakie są wytyczne? Czekam na rozkazy! - Gadamer oczekiwał konkretnych ruchów.

- Wyślij uzbrojonych tajniaków pod dom Nordhead’a, niech wezmą automaty i kamizelki, mają mi meldować o każdym ruchu podejrzanego, w odpowiednim momencie go zgarniemy. Oczywiście nie wspominaj o całej akcji ludziom z góry, nie wiadomo ile kretów siedzi w naszej zagrodzie.

- Rozumiem. Co z córką Eglera?

- Zaproś ją tutaj, chętnie z nią porozmawiam. Oczywiście nie zapomnij powiadomić zaufanych ludzi o czerwonym alarmie, jeżeli ona tutaj jest, to Egler na pewno jej szuka, nie wiadomo co ten łajdak może odwalić.

- Dobrze panie komisarzu, proszę mi to zostawić, wszystko dopnę na ostatni guzik.

- A jeszcze jedno Gadamer.

- Tak?

- Przynieś mi kawę i skocz po fajki żwawym krokiem. To będzie długie przesłuchanie…

- Zrozumiałem. – Gadamer zgodził się bez oporu, mimo, że często czuł się jak chłopiec na posyłki.

Do biura Viggo zawitała Violetta Eglerio, ubrana w szary zestaw dresowy, z kapturem na głowie i okularami przeciwsłonecznymi na nosie, cały czas na plecach nosiła plecak z forsą, który był dla niej niczym kamizelka ratunkowa dla tonącego, na bezkresie oceanu. Mimo grubej gotówki, którą posiadała, nie mogła wydostać się z wyspy. Główny port morski jak i terminal lotniczy całodobowo pilnują ludzie jej ojca. Nie znała człowieka, który mógłby wyciągnąć ją z bagna. Obawiała się, że zostanie schwytana i uwięziona na zawsze. Zdjęła okulary i rzuciła nieufnym spojrzeniem na Smorlena, ten z betonowym wyrazem twarzy skrobał się po brodzie.

- Proszę usiąść Pani Violetto, będę miał kilka konkretnych pytań, nie wypada by stała pani w drzwiach… - Smorlen wskazał krzesło naprzeciw swojego biurka.

- Nie wiem czy to było rozsądne przychodzić tutaj. Pan Smorlen jak mniemam…

- Tak Smorlen. Viggo Smorlen.

- Panie Smorlen, czy mogę panu zaufać? Ojciec zawsze niepochlebnie się o panu wyrażał, sądzę, że jesteście wrogami. Nieprawdaż? – Podpytała z lekkim zawstydzeniem, które powodowały przenikliwe i groźne oczy komisarza.

- Na tej wyspie nie można nikomu ufać, ale nie wydam pani ojcu. Proszę się nie martwić, a i jeszcze jedno, od tego momentu ja zadaję pytania, pani grzecznie siada na tym krześle i odpowiada, oczekuję szczerości. Chcę pani pomóc.

- Dobrze. – Mimo sporej niechęci Violetta zatrzasnęła za sobą drzwi i zasiadła naprzeciw komisarza.

- kawy albo herbaty?

- Woda wystarczy.

- Akurat mam jedną butelkę w torbie. – Smorlen wyciągnął wodę, odkręcił ją po czym twardo postawił przed Violettą, aż ta wylała się na blat.

- Jest pan jakiś nerwowy?

- Tak, mam nerwicę z powodu pani ojca, ale proszę nie zwracać na to uwagi. Przejdźmy teraz do rzeczy.

- Zamieniam się w słuch. – V oznajmiła silnie roztrzęsiona.

- Co ma pani w plecaku?

- Hmm, nic ważnego, ciuchy, kosmetyki, takie tam babskie szpeje. – Zadrżał jej głos…

- Mogę zobaczyć? Jestem podejrzliwym typem, nie chcę podsłuchów ani nielegalnej broni na tym posterunku.

- Czy to konieczne?

- Czyli coś pani ukrywa. Dobra koniec grzeczności miało być szczerze. Pokaż ten plecak już! – Viggo warknął nerwowo.

- Jak pan śmie. Wychodzę…

- Do dupy wyjdziesz, jesteś córką największego zbrodniarza w tym mieście, i ty myślisz że tak o, wyjdziesz sobie po tym jak sama się zgłosiłaś – Smorlen zaśmiał się ironicznie i złapał Violettę za rękę – A teraz za przeproszeniem, dawaj kurwa ten plecak.

- Proszę… - Violetta odparła rozrzewnionym głosem – Mam tam forsę ojca.

- No no, księżniczka się nie pierdoli, na moje oko jest tu z trzysta patyków. Skąd to masz?

- Z bankomatów, ukradłam karty ojcu i wypłaciłam ile się dało.

- Wiesz, że te pieniądze pochodzą z handlu prochami?

- Jestem tego świadoma.

- No, dlatego w imieniu policji Nidore, jestem zobligowany do zarekwirowania tych brudnych pieniędzy, a ciebie wtrącam do aresztu za posiadanie brudnych pieniędzy na siedemdziesiąt dwie godziny, tyle według naszego prawa będziesz czekać na rozprawę. Uwierz mi lub nie księżniczko, tam będziesz bezpieczna.

- Jesteś zwykłym kutasem Smorlen! – krzyknęła – miałeś mi pomóc, tak przynajmniej myślałam, a ty? A ty… - Violetta rozpłakała się jak małe dziecko.

- Dobra nie rycz mi tutaj, chciałem cię nastraszyć, ale forsę i tak muszę oddać do depozytu.

Niezręczną sytuację przerwał Gadamer, który zapukał do biura.

- Wejść! – zakomunikował Smorlen.

- Kawa i papierosy dla pana. – Gadamer spojrzał na Violettę, która ocierała łzy – Czy coś się stało?

- Nie twój interes posterunkowy, weź mi ten plecak z biurka i odnieś go do depozytu, nie ujawniaj zawartości i nikomu nie mów o tym co tu zaszło, a i przynieś jakiegoś drinka i chusteczki tej o to damie.

- Przyjąłem.

- My tu potrzebujemy krótkiej przerwy… - Stwierdził komisarz.

Smorlen w milczeniu przecierał czoło, oczekiwał przyjścia posterunkowego, w międzyczasie popijał kawę i przekładał karty w pasjansie, spoglądał też na dziewczynę, która załamana obgryzała paznokcie i pustym wzrokiem zapatrywała się w nieokreślony punkt na ścianie. Po dziesięciu minutach Gadamer wrócił…

- Mam szkocką z lodem, lodu za dużo nie ma, tyle co w szklance, ale za to jest cała butelka napitku. – Gadamer postawił butlę na biurko.

- Posterunkowy nie zapomniałeś o czymś?

- Fakt, ma pan rację, przepraszam. – posterunkowy wyciągnął chusteczki w kierunku V. – Proszę…

- Dziękuję jest pan uprzejmy, w przeciwieństwie do innych… - Zaznaczyła Violetta spoglądając przy tym wrogo na Smorlena.

- Ja. – Zająknął się – ja tylko wykonuję rozkazy. – Posterunkowy zarumienił się.

- Gadamer, idź się czymś zajmij konstruktywnym, wiesz o co mi chodzi? – Przerwał komisarz.

- Tak. Nie zamierzałem panu przeszkadzać. – Aloiz wyszedł pośpiesznym krokiem.

Viggo wyłączył komputer, zaczerpnął głęboki łyk kawy. Ze swojej popielatej torby stojącej obok fotela wyciągnął dyktafon. Uderzył nim o blat tak samo jak butelką wody. Violetta odruchowo podskoczyła na krześle na dźwięk donośnego stukotu i obudziła się z chwilowego zamyślenia.

- Od momentu gdy kliknę nagrywanie rozmowy, masz mi nie pierdolić bzdur, odpowiadasz tak albo nie, ewentualnie podajesz imiona. Twój dalszy los jest w moich rękach. Jesteś spłukana, nie masz dokąd iść, przy mnie twój stary póki co cię nie znajdzie, ale jak cię proszę ślicznotko, nie wal mi tu w chuja, mów prawdę i tylko prawdę. Jeżeli będziesz współpracować to ci pomogę, jeżeli nie, to najpierw wsadzę do celi a potem wyjebię na bruk. Rozumiesz?

- Tak. – Violetta z nerwów wypiła całą szklaneczkę szkockiej.

- Mam ci jeszcze polać przed nagraniem?

- Tak.

- Viggo Smorlen zaczynam nagranie z dnia 23.11.2049, przesłuchiwana proszę o podanie imienia i nazwiska.

- Violetta Eglerio.

- Czy przysięga pani na kodeks cywilny Wyspy Trzydzieści Cztery, zeznawać prawdę i tylko prawdę?

- Tak.

- Zadam teraz kilka pytań związanych ze sprawą Federico Eglerio. Czy Federico jest pani ojcem.

- Tak.

- Proszę podać imię Matki.

- Weronika.

- Czy Federico Eglerio jest szefem Novum Pax?

- Tak.

- Czy handluje on narkotykami na terenie całego miasta?

- Tak.

- Znęcał się on nad rodziną? Nie pomijając osób postronnych…

- Tak.

- Jest pani w stanie wrócić do rodzinnego domu?

- Nie.

- Czy kiedykolwiek na pani oczach Federico uśmiercił jakąś osobę?

- Nie.

- Pewne jest, że zlecał on zabójstwa wybranym osobom, potwierdzi to pani?

- Tak.

- Kojarzy pani osobę o imieniu i nazwisku Peter Nordhead?

- Nie.

- Czy Federico Eglerio daje łapówki politykom i służbom mundurowym, za tak zwaną nietykalność?

- Tak.

- Czy Federico Eglerio, pod pseudonimem Egler, pierze brudne pieniądze posługując się legalnymi instytucjami?

- Tak.

- W tym momencie nie mam więcej pytań, resztę zeznań spiszemy w formie raportu i przekażemy do instytucji pozarządowych oraz międzynarodowych, które nie są obciążone lokalną korupcją. Nagranie to miało w minimalny sposób ujawnić nielegalny proceder jaki zakrzewił się na Wyspie Trzydzieści Cztery. Proceder ten pochłania służby porządkowe, parlament a także zwykłych obywateli. Zakańczam nagranie z dnia 23.11.2049

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania