Syf - Hegemon

Egler, tak na prawdę Federico Eglerio, pochodzący z Mediolanu, w przeszłości był nic nie znaczącym szarakiem. Przez okres młodości pracował jako dostawca pizzy w rodzinnym mieście, potem podjął się asystowania w biurze księgowości. Bez większych sukcesów i chęci rozwoju, w pełnej depresji, udał się pewnego wieczoru do lokalnego klubu Vicci, gdzie miał zamiar przepuścić wszystkie ciężko zarobione pieniądze. Pierwsze kroki w gangsterskim fachu, podjął po spotkaniu Dona Pato Aurelia, szmuglera, który akurat bawił się w tym samym klubie co Egler. Jak się poznali? Otóż po wypiciu kilku głębszych przy barze, Federico postanowił udać się do pokoju hazardu, gdzie samo wejście do gry kosztowało spory majątek. Jako, że marny był z niego karciarz, stracił od razu całą gotówkę na rzecz Dona Pato i kilku podstawionych graczy. By wyrównać dług, musiał postawić swoje życie, i życie bliskich oraz honor, nie miał innego wyjścia, ponieważ groziła mu kulka w łeb. Pato wykorzystał jego bezradność, postanowił dać Eglerowi szansę na spłatę długów. Chodziło o przemyt. Zadaniem Eglera było przeszmuglowanie kokainy na Wyspę Trzydzieści Cztery. Bardzo ryzykowna misja, ponieważ swego czasu, na wyspie obowiązywała kara śmierci za przemyt i produkcję narkotyków. Nikt z wewnątrz Fedorum nie chciał wspomóc lukratywnego biznesu. Pato brakowało wpływów, miał tylko jeden kontakt, który chciał towar z rąk do rąk od zaufanego kuriera. Egler podjął się wyzwania. Został spakowany w ogromny kontener, z puszkowanymi sardynkami, gdzie panował chłód i niewygodna ciasnota. Dostał rację żywności, i butlę z tlenem oraz drogocenny towar. Wyruszył na pokładzie statku, z portu w Genui. Jego zadaniem była ucieczka z kontenera po dopłynięciu, i udanie się do Północnej Dzielnicy, Wyspy Trzydzieści Cztery. Po wydostaniu, musiał własnoręcznie dostarczyć paczkę tajemniczemu odbiorcy, pod podany adres. Klient miał przelać tego samego dnia pieniądze na szwajcarskie konto Pato, a Eglerowi dać kilka banknotów na lot powrotny.

Oczywiście pierwsza część planu się powiodła. Eglerowi udało się czmychnąć po rozładowaniu kontenerowca. Ochrona Fedorum Seaport biegła za nim przez chwilę, jednakże ten przepadł w uliczkach portowych. Przez całą podróż brał kokainę, którą Pato przeznaczył na sprzedaż. Zignorował też polecenie dostawy, w ciągu rejsu miał mnóstwo czasu, żeby podzielić resztę, czyli około kilograma, na pomniejsze części, gotowe na sprzedaż, pakował je w pięcioeurówki. Szczęśliwym trafem, dotarł pieszo do Południowej Dzielnicy, gdzie po narkotycznej wędrówce na oślep przez miasto, spotkał murzyna imieniem Albi. Albi nie był w świetnej sytuacji życiowej, ledwo starczało mu na utrzymanie mieszkania, z pracy na zmywaku. Dostrzegł on zniszczonego i szwendającego się Eglera koło bloków. Zaciekawiony Albi, spytał się go czy nie potrzebuje pomocy. Egler łamaną angielszczyzną dogadał się z Albim, zadokował u niego na jakiś czas w mieszkaniu. Tam w ramach zapłaty podarował Albiemiu połowę towaru, ryzykując przy tym życie, bo nie było pewne czy nie doniesie on policji, albo jakiemuś lokalnemu szajbusowi. Lecz ten ucieszył się jak małe dziecko z dużego prezentu. Albi wykorzystał swoje znajomości z dzielnicy. i wraz z Eglerem zaczął rozprowadzać towar po całym mieście. Narkotyki szybko się rozeszły, a młodzi handlarze zbili gigantyczną fortunę, ponieważ rynek narkotykowy w Fedorum praktycznie nie istniał. Bardziej dziani obywatele płacili krocie, często czterokrotnie, a nawet sześciokrotnie zawyżoną cenę za gram.

Pieniądze poczęły działać, Egler mimo swojej żywiołowości, wiedział jak je wykorzystać. Najpierw przekupił okręgowych polityków, a potem za pomocą małostkowej korupcji zawłaszczał sobie policję. Wszystko zaczynał od fundamentów, aż w końcu dach sprawiedliwości przepuścił jego pieniądze przez swoją dziurę. Nadszedł moment, kiedy to naprawdę stał się hegemonem. Mógł robić co mu się podoba. Początkowo od kilku milionów, kończąc na kilkunastu miliardach dolarów i produkcji tanich prochów. Egler chciał więcej, dlatego ściągnął na wyspę rezerwy złota. Każdy się go bał, oprócz Vigga Smorlena. Albi jako jedna z zabawek Eglera, nie znaczył nic dla niego, w końcu poświęcił całą swoją rodzinę z Mediolanu, żeby być okrutnym bogaczem.

Viggo Smorlen często spoglądał na dłonie Eglera. Doskonale wiedział, że to tygrys rozszarpujący swymi łapami słabsze ofiary. Egler najpierw chciał wysadzić auto Viggo, dziwnym trafem zapalnik nie zadziałał. Potem nasłał na komisarza ludzi z maczetami i karabinami, gdzie Smorlen niczym Rambo, zamienił oponentów w ser szwajcarski. Kolejna próba zamachu, zakończona tragedią dla Vigga, ponieważ stracił mieszkanie, na które pracował większość życia, miał spłonąć żywcem. Smorlen na wszelki wypadek zawsze zostawiał kontener ze starym materacem pod swoim oknem, dzięki temu przeżył. Ostatni był atak snajpera, opatrzność boża stała po stronie Smorlena, pocisk musnął go lekko w ucho i nie wyrządził mu żadnych szkód.

Egler poprzysiągł pozbyć się nieugiętego komisarza, w sposób legalny i czysty, nabrał szacunku do swojego wroga. Sam zaczął kampanię pomagania biednym, unowocześniał strefy gospodarcze, wykupywał największe spółki na wyspie, inwestował w szkoły, dawał pieniądze na odnowę posterunków policji. Wszyscy go kochali, w pewnym momencie stał się celebrytą, i nie musiał się nawet kryć z tym, że jest gangsterem i producentem narkotyków, taki europejski Pablo Escobar.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania