Szanowny Panie Boże
Tak bardzo Cię proszę,
Pozbaw mnie wreszcie
Nadziei - bezwzględnej morderczyni
Błagam spraw,
aby dała mi w końcu spokój.
Każ jej raz na zawsze mnie zostawić
I nie pozwól nigdy wracać.
Ona mnie powoli zabija!
Nie widzisz niczego?!
Mam umrzeć przed nią?
Tego właśnie chcesz!
Będziesz dalej obojętnie patrzył, jak zżera mnie każdego dnia?
Nie rób mi tego, Boże…
Nie chcę nic czuć
na nic czekać
ani w nic wierzyć
Nie chcę oszukiwać się i zwodzić
Pozwól mi trwać bez niej…
Wiesz, że jeśli mi teraz nie pomożesz
Ona wygra.
Tak wygra , bo wybiorę śmierć.
Wyciągnij mnie z tej otchłani
Uwolnij istnienie z jej władzy,
Która bezlitośnie niszczy mnie i dusi...
Komentarze (16)
Mogę sobie wyobrazić, że nadzieja może być niepożądana dla podmiotu lirycznego, jeśli za każdym razem pełznie na niczym. Wtedy, gdy pojawia się znowu, wytrąca z równowagi, zmusza do wysiłku. PL chciałby już jej nie czuć. Wyzbyć się z resztek i poddać.
Bardzo smutne.
Jeśli jeden wers
tworzy z wersem
zdanie, to
niech nie pojawia się
duża litera w jego środku.
Zachowasz wtedy
sens.
I nie mówić "Będzie dobrze", to to prosta droga do strzału w skroń...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania