Szczęście

Kasztanowłosa Lorraine podbiegła do brzegu. Oczy jej się śmiały, a włosy tańczyły na wietrze. Przysunęła do siebie glinianą skałkę i usiadła na niej, zatracając się w marzeniach o wszystkim i o niczym.

Późny zachód słońca barwił niebo ostrymi odcieniami tajemniczej czerwieni. Szkarłatne obłoki płynęły leniwie wraz z delikatnym zachodnim wietrzykiem. Drzewa kołysały się dostojnie, jakby układając się do snu. Nieco dalej, na pobliskiej polance kwitły dziesiątki rodzajów kwiatów, pięknych i zdających się prosić, aby zwrócić na nie chwilę uwagi. Ostatnie, jaskrawe i tajemnicze słoneczne promienie wolno znikały za horyzontem. Morze szumiało cicho i subtelnie, pozostawiając na brzegu kawałki złocistych bursztynów i różnokolorowe muszle o rozmaitych kształtach. Lorraine podniosła jedną z muszli i ukryła ją między kartkami swego sekretnego pamiętnika ozdobionego płatkami róż. To miało być pamiątką tych fantastycznych dni, które spędziła nad morzem – dni, w których każdy kolejny wschód i zachód słońca był jeszcze piękniejszy od poprzedniego. I dni, w których mogła robić i mówić, co tylko się jej żywnie podobało, śmiać się z przyjaciółmi i spędzać popołudnia na radosnych rozmyślaniach.

- Dopiero teraz przekonałam się na swojej skórze, czym naprawdę jest szczęście. – rzekła sama do siebie przyciszonym głosem. – Pobyt tutaj przywrócił do życia ten skrawek mojego serca, który przez wiele lat tkwił martwy. Rozbudził we mnie nowe perspektywy na przyszłość. Zawsze będę wspominać to miejsce jako rewolucję, która zmieniła moje spojrzenie na świat wokół. Czas spędzony tutaj jest jakby krokiem w nowe życie, zupełnie nie podobne do poprzedniego. Nie chcę uwierzyć, że znowu wracam do rzeczywistości. – mówiła coraz ciszej, aż zniżyła ton do niedosłyszalnego szeptu. Wyraz jej twarzy sprawiał wrażenie, jakby chciała dodać coś jeszcze, lecz za sobą usłyszała czyjeś kroki i momentalnie umilkła.

- Idziemy? – Wesoło zapytała ją dziewczyna o ciemnych oczach i włosach przybliżonych barwą do księżyca. – Nikt nie będzie na nas czekał! – ostrzegła ze śmiechem i swoją szczupłą dłonią ujęła bladą rękę Lorraine.

Lorraine ostatni raz spojrzała na niebo odbijające się szkarłatną smugą w tafli morza. Powzięła tym samym gorące postanowienie, że wraz z tym dniem diametralnie zmieni całe swoje życie i zacznie cieszyć się każdą chwilą. Jej oczy ponownie stały się smutne, lecz zabłysnęła w nich nigdy dotąd nie dostrzegalna iskra nadziei.

- Oczywiście, że idziemy. – odparła i po chwili już szła tanecznym krokiem tuż obok swej przyjaciółki.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania