Szczęście prawiczka

Przez chwilę widziałem jedynie ciemność, a następnie oślepiające światło lampy. Siedziałem przywiązany do drewnianego krzesła grubym sznurem. Po lewej i prawej stronie stały kolejne dwa. Były brudne i umazana czerwonym płynem podobnym do krwi. Trudno to było zweryfikować.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było dosyć duże z szerokim oknem na jednej z brudnych i podziurawionych ścian. Przez liczne otwory do wewnątrz dostawało się lodowate powietrze. Gdy próbowałem poluzować sznur usłyszałem czyjeś głosy, jakby rozmowę pomiędzy dwoma facetami. Głosy stawały się coraz wyraźniejsze. Zbliżali się. Nie wiedziałem co zamierzają. Przygotowywałem się na najgorsze.

Wtedy za oknem ujrzałem dziwne zwierzę. Miało białe, grube futro i duże wręcz krwiste gałki oczne. Przyglądało się mi przez chwilę, oblizując ostre zęby i przesuwając łapą o szybę. Nie ruszałem się w nadziei, że odejdzie. Wtedy klamka masywnych drewnianych drzwi poruszyła się i do środka weszli dwaj mężczyźni.

- Trzeci się obudził — powiedział jeden z nich.

Obaj nie wyglądali przyjaźnie. Ubrani byli jak kłusownicy. Nie mieli jednak przy sobie żadnej broni.

- Czego ode mnie chcecie? - spytałem.

- Jak będziesz grzeczny, to może nic nie będziemy chcieli.

- Po co mnie związaliście?

- Żebyś nie uciekł to chyba oczywiste.

- I tak bym nie uciekł. Na zewnątrz łazi jakiś biały stwór z przekrwionymi ślepiami. Nie mam zamiaru podawać się mu na tacy.

Po tych słowach obaj mężczyźni zbledli.

- Co ty powiedziałeś? - spytał drugi.

- Że tam chodzi jakiś stwór.

- Jeśli on mówi prawdę, to trzeba uciekać i to już. On już na pewno nas wyczuł.

Mężczyźni wpadli w panikę. Szybko wybiegli z pokoju, zostawiając mnie na pastwę losu. Nagle usłyszałem przeraźliwe krzyki a po nich potworny ryk. Wiedziałem, że stwór ich dopadł. Szamotałem się ile sił, aby się uwolnić, ale bez skutku. Wtedy do pokoju weszła ta bestia. Jej śnieżnobiałe futro ozdobione było krwawymi pasami. W łapach trzymała głowy mężczyzn. Co chwila wgryzała się w jedną z nich, głośno przy tym rycząc. Zbladłem. Pot lał się ze mnie strumieniami. Nagle ni stąd, ni zowąd stwór przemówił ludzkim głosem.

- Jesteś prawiczkiem? - spytała ochrypłym głosem.

- Tak jestem — odpowiedziałem niespokojnie.

- No to masz szczęście — odpowiedziała, uwalniając mnie. - A teraz spieprzaj, bo słyszałem jakąś parę w przyczepie campingowej niedaleko stąd, a muszę zbierać zapasy na zimę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Różowa pantera 06.11.2017
    Słabe, nudne o wogóle do dupy!!!
  • marok 06.11.2017
    Jak twoje życie
  • marok 06.11.2017
    Chciałbym abyś uzasadnił swoją wypowiedź
  • marok 06.11.2017
    Chciałbym abyś uzasadnił swoją wypowiedź
  • refluks 06.11.2017
    marok
  • refluks 06.11.2017
    refluks Pardą, coś nie wyszło.
    Panie marok, mnie się wydaje, że Różowa pantera ma pretensje do opisu, że nudny i tam w ogóle.
    I że nie zwrócił/a uwagi że to kategoria sen.
    A jakie autor ma sny, to już nie wina autora.
    Mnie się ten sen nie podobał.
    Pewnie dlatego, że ja mam lepsze.
  • Pan Buczybór 06.11.2017
    heh, albo to wieczór albo po prostu nie złapałem puenty. Może jutro jak umysł będzie jaśniejszy...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania