Szczoła 3, czyli nowi podejrzani
Komisarz i detektyw przeglądali dokumenty, zdjęcia, potajemne notatki, wojenne szyfry i stosy bibelotów zabranych z mieszkania postrzelonego w czasie policyjnego nalotu na jego dom.
- Moi ludzie zabezpieczyli nawet laptopa z mnóstwem informacji, które na pewno przyczynią się do rozwiązania zagadki – pochwalił się komisarz.
- I co odkryli? – zapytał detektyw.
- Na razie nic. Obiecali, że jak już skończą grać, wezmą się do roboty.
- Ja za to coś znalazłem.
- Nagie zdjęcia Paris Hilton z młodości?
- Nie, ale również zdjęcia. Przedstawiają biologicznych rodziców ofiary. Tak przynajmniej wynika z dołączonych akt.
Na fotografii trzymanej przez detektywa można było zobaczyć rodziców z dzieckiem na tle żółtego domu. Od razu można było dostrzec, że wykonano ją w najbiedniejszej dzielnicy slumsów, w tak zwanym Czarnym Brudnym Potoku. Nie byłoby w tym wszystkim niczego dziwnego, gdyby ojciec nie miał kobiecej twarzy.
- To on – powiedział detektyw. – Mężczyzna o twarzy kobiety, którego widział świadek w pobliżu miejsca zbrodni.
- Czyżby stał za tym wszystkim?
- Nie wiem, ale gdy go znajdziemy na pewno poznamy prawdę.
Komisarz pospiesznie użył wszystkich swoich wtyk, by zlokalizować miejsce pobytu biologicznych rodziców ofiary. Okazało się, że nadal mieszkali w Czarnym Brudnym Potoku.
Wkrótce potem detektyw i komisarz udali się do nędznej i niegościnnej dzielnicy, zamieszkanej przez najgorsze towarzystwo z możliwych, czyli łotrów, przestępców, zabójców, prostytutki i muzyków jazzowych. Podeszli do jednego z meneli, leżącego pod kawałkiem kartonu. W rzeczywistości był to zakamuflowany policjant. Komisarz nie mógł wyjść z podziwu jak on potrafił tak dobrze udawać karton.
- Wyśledziłem ich – powiedział gliniarz pod przykrywką. – Mieszkają w żółtym budynku razem z paroma psychopatami i organistą. Może być niebezpiecznie.
- Okej, moi ludzie są przeszkoleni w takich sprawach. Powiem im, żeby uważali na tego organistę.
Nalot policyjny na żółty dom w centrum slumsów zakończył się sukcesem. Pojmano faceta o twarzy kobiety i kobietę o twarzy kobiety i zabrano na przesłuchanie.
- Co macie na swoją obronę? – zapytał komisarz już w sali przesłuchań. Niestety kobieta od razu zemdlała i trzeba było ją wynieść na noszach. Pozostał tylko jej mąż. Nie wydawał się specjalnie przejęty całą sprawą.
- Dwie pałki i rewolwer – odparł.
- Jaki spryciarz. Mam prawo sądzić, że postrzeliłeś swojego syna o imieniu Chuy Pavelrensen.
- Kłamstwa i pomówienia. Wiem, kto to zrobił, ale nie powiem.
- Dlaczego?
- Bo źle mnie traktujecie.
- Michael, przynieś sofę, telewizor i drinka z palemką. Coś jeszcze?
- Nie, chyba wystarczy.
- Dość tej parodii! Żądam wyjaśnień! I to natychmiast, zanim jeszcze nie leci mi piana z pyska i trzymam nerwy na wodzy!
- No dobra. Tamtego dnia na moście byłem razem z synem. Udałem się tam, bo prosił mnie bym sfilmował jego szalony wyczyn. Chciał się pochwalić przed kolegami. A potem, gdy już miał skoczyć…
- No! Co było potem? Michael, ty gamoniu! Nie nieś tu tej sofy! Żartowałem.
- Telewizora też nie?
- Nie i przestań przeszkadzać mi w przesłuchaniu.
- Jeszcze przy okazji chciałbym poinformować, że w laptopie podejrzanego znaleźliśmy setki, a może nawet tysiące wiadomości od tak zwanego Taty Kibla, który namawiał ofiarę do wykonywania różnych dziwnych czynności, a ostatecznie także skoku z mostu. Prawdopodobnie ma on związek z naszą sprawą.
- Coś jeszcze?
- Kilka nagrań porno, ale…
- Później je obejrzę. Na razie chciałbym w spokoju przesłuchać podejrzanego.
Komisarz spojrzał groźnym wzrokiem na mężczyznę o kobiecej twarzy.
- Dobra, a teraz będę bardzo złym gliniarzem, takim z pejczem i w lateksowym stroju. Lepiej mów prawdę. Czy to ty jesteś Tatą Kiblem?
- Nie, Chuy mówił o jakimś tajemniczym koledze, który kiedyś namówił go do przebrania się w strój goryla. Myślałem jednak, że to normalne młodzieńcze zabawy. Jak powiedział mi o tym moście i skoku wiary, to zacząłem się zastanawiać, czy wszystko nie zmierza w złym kierunku.
- Ten Tata Kibel może być naszym poszukiwanym zabójcą.
- Nie, prawdziwym zabójcą jest… Chark… Chark…
- Co się dzieje?
- Na to wygląda, że zakrztusił się gumą do żucia. – stwierdził po chwili Michael. - Trzeba przetransportować go do szpitala.
- Kurczę, byliśmy blisko. Szukajcie tego Taty Kibla, a ja w międzyczasie obejrzę nagrania, o których wspominałeś. Czuję, że to klucz do rozwiązania zagadki.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania