Sześć Księstw, Rozdział VI Władza wymaga ofiar

Rozdział VI

Władza wymaga ofiar

 

Anno Domini 1220, wiosna, Gdańsk, Księstwo Pomorskiego

 

Zatoka Gdańska o zmroku onieśmielała każdego kto na nią spoglądał z murów grodu. Tej nocy Świętopełk wraz ze swoim szwagrem Władysławem Odonicem przyglądali się na bezkresne, spowite ciemnościami wody Bałtyku. Szum spokojnego morza uspokajał każdego. Rozgwieżdżone niebo blaskiem ustępowało tylko sierpowi księżyca, leniwie wznoszącego się nad horyzontem. Rozświetlone, śpiące miasto a wokół niego diabelskie ciemności i cisza przerywana pohukiwaniem sowy.

– Spójrz – odezwał się Świętopełk – tego w ziemi świętej nie widziałeś, Władysławie.

– Owszem, lecz jak mawia Szarif – Odonic spojrzał w górę – kto nie ujrzał nieba nad pustynią, ten nie widział nigdy gwiazd.

– Ty widziałeś?

– Tak, tam są same błyskotki. Lecz nic nie zastąpi niebios nad naszym domem. Jest niepowtarzalne.

– Gdzie jest Szarif?

– Szykuje konie, tak jak prosiłeś.

– A najważniejsza rzecz została uwarzona?

– Tak, wywar jest gotowy.

– Znakomicie, niebawem powinna wrócić Witosława. Przygotowałeś lniany sznur?

– Tak, wszystko mamy dopięte niczym zbroja na rycerzu – twardo oznajmił Władysław.

– Musimy bacznie wypatrywać mojej siostry. Odwołałem straż spod bramy i rozkazałem pozostawić otwartą tej nocy.

– Szarif już powinien czekać na nas pod murami.

– To chodźmy, szkoda czasu. Witosława na pewno wjedzie bramą południową – zapewnił władca – za mną, weź pochodnie.

Świętopełk wraz z Władysławem pospiesznie zeszli z murów. Stanęli w bramie spoglądając na wijącą się w ciemności drogę.

– Cisza, nikogo nie ma – stwierdził Odonic.

– Jest twój przyjaciel – powiedział Świętopełk odwracając się w stronę miasta – masz wszystko? – zapytał.

– Tak, konie są przygotowane, przywiązałem je tu za rogiem. Proszę, te dwa kufle są dla was – Szarif wręczył drewniane naczynia – zaś ten trzeci jest dla twej siostry, panie. Tylko, na Allaha, nie pomylcie się.

– Daj mi go – rozkazał Świętopełk – czekamy, uważnie obserwujcie drogę.

– Szarifie, schowaj się przy gospodzie, jak pomacham pochodnią to przyprowadzisz konie – dodał Władysław.

– Oczywiście, pędzę – odparł muzułmanin, po czym zniknął w alei pomiędzy domostwami.

– Zimną noc mamy, nieprawdaż, swak?

– Cicho, nadjeżdża. Trzymajmy się planu, Władysławie.

Z ciemności wyłoniła się ubrana w ciepłe futra kobieta ujeżdżająca konia. Zatrzymawszy się między mężczyznami, rumak wypuścił wilgotnym nosem ciepłe powietrze. Świętopełk chwycił za ogłowie.

– Jak ci minęła podróż, siostrzyczko?

– Jak widać bezpiecznie. Na ziemiach Henryka Brodatego miałam liczną obstawę. W Księstwie Wielkopolskim było trochę gorzej, ale pozostawiona garstka zbrojnych towarzyszyła mi aż do Wisły – odpowiedziała Witosława zeskakując z konia.

– Jesteś naprawdę odważna – z zachwytem stwierdził Świętopełk wręczając siostrze kufel piwa. – Napij się proszę, dobrze ci to zrobi. Kazałem służbie przygotować ciepłą kąpiel w balii.

– Może później, teraz mam ci coś ważnego do powiedzenia.

– Zamieniam się w słuch, siostrzyczko.

– Henryk Brodaty nie będzie pomagał Władysławowi Laskonogiemu. Mamy pole do popisu. Możemy przystąpić do wojny.

– Znakomicie – z radością w głosie stwierdził Świętopełk – wiedziałem, że uda ci się przekonać Henryka.

– A co, swak, z Konradem i Leszkiem? Oni tez mogą wspomóc mego stryja w walce przeciwko naszym siłom.

– Czytałeś przecież list od księcia zwierzchniego. Wszyscy szykują się do wojny z poganami – oznajmił Świętopełk głaszcząc konia po policzku – dobra nasza. Zaczniemy mobilizować wojsko, każdy będzie uważał, że wspomożemy wyprawę.

– Dokładnie, przecież daliśmy słowo Leszkowi – ironicznie dodała Witosława śmiejąc się.

– A my w tym czasie uderzmy na twojego stryja i wydrzemy mu przygraniczne grody – podsumował Świętopełk uśmiechając się do Odonica.

– Niczym się zorientują i zawrócą rycerstwo będzie już po sprawie – rzekł Władysław popijając piwo.

– Nie pijesz, siostro? Za zwycięstwo!

– Nie, jestem zmęczona, marzę o ciepłej kąpieli i wygodnym łożu – odmówiła Witosława po czym przetarła zmęczone oczy.

– Szurzy, zajmij się koniem mojej siostry – rozkazał Świętopełk puszczając oko do Władysława.

– Oczywiście.

Odonic stanął za Witosławą, chwycił oburącz lejce oplatając je wokół pięści. Rzemienie zaskrzeczały, koń lekko się zaniepokoił.

– Spokój – powiedział ciepłym głosem Świętopełk – no już cichutko, Bursztynku. Siostrzyczko?

– Tak, bracie?

– Jesteś mądrą i przebiegłą rozmówczynią – Świętopełk prawiąc komplementy spoglądał w płomienie trzymanej pochodni.

– Dziękuję, z rodzeństwa chyba my jesteśmy najzdolniejsi – z uśmiecham odwdzięczyła się Witosława.

– Tak, jest nas dwoje. Ale tron jest tylko jeden. Nie jesteś już mi potrzebna.

– Co?

Władysław szybkim ruchem oplótł lejce wokół szyi Witosławy przyciskając ją do siebie. Kobieta nie mogą złapać tchu, nie mogła mówić, wydawała z gardła tylko charczące, niezrozumiałe dźwięki. Błękitne oczy stały się wielkie niczym strach, który sparaliżował całe ciało powodując niezdolność do walki. Blada twarz zaczerwieniała by za chwilę stać się fioletową z braku powietrza. Bursztyn zaczął wierzgać i rżeć wniebogłosy próbując nie przyczyniać się do śmierci swej pani.

– Psia mać! Odonicu! Zaraz pobudzisz wszystkich! Zrób coś!

– Nie mogę! Zabiję ją! – wydukał Władysław przez zaciśnięte zęby walcząc z coraz to słabszą Witosławą i jej silnym koniem.

Świętopełk niewiele myśląc uderzył pochodnią siostrę w prawą skroń. Witosława padła osuwając się po Bursztynie. Koń wzbił tors w powietrze stając na tylnych kopytach i zaczął rżeć do księżyca.

– Cisza! Ty diabelska szkapo! – wykrzyczał Świętopełk – szybko, machaj pochodnią po Szarifa.

– Nie zabiliśmy jej? – zapytał Odonic jednocześnie nawołując muzułmanina.

– Skąd mam wiedzieć! Twój przyjaciel podobno zna się na ciele ludzkim! Gdzie on jest?

– Już pędzi, uspokój się!

– Zwiąż ją i zaknebluj. Pamiętaj żeby zasłonić oczy. Ja muszę odpocząć.

Świętopełk zachwiał się na nogach po czym oparł o bramę. Odonic szybko skrępował Witosławę.

– Już po wszystkim? – zapytał Szarif przybywszy na koniu z dwoma wolnymi rumakami.

– Tak, robota wykonana – odparł Władysław – sprawdź czy ona żyje.

– A cóż tu się stało? Przecież miało pójść delikatnie.

– A niech cię dunder świśnie! Sprawdź czy ona żyje! – wykrzyczał ze łzami w oczach Świętopełk – nie zniosę myśli że zabiłem siostrę! Boże!

Szarif zdjął z zasinionych ust sukno, odsłonił piersi kobiety i położył na nich rękę.

– Ty przeklęty dzikusie! – ze złością krzyknął Świętopełk – łapy precz od mej siostry!

Odonic szybko chwycił szwagra za ramiona i potrząsnął.

– Do diabła! Uspokój się!

– Żyje – odparł Szarif ubierając Witosławę.

– Znakomicie. Swak – zwrócił się Władysław do księcia – siadaj na swego rumaka. Szarifie pomóż mi przełożyć ją przez grzbiet konia i ruszamy.

Świętopełk ze zrezygnowaniem dosiadł wierzchowca. Spojrzał jak kompani wciągają jego siostrę na Bursztyn. Otarł rękawicą łzy i skierował wzrok ku księżycowi.

,,Władza wymaga ofiar’’ - tłumaczył sobie w myślach, wyzbywając się człowieczeństwa.

– Wszystko gotowe, ruszajmy – powiedział Odonic dosiadając konia – Świętopełku, wszystko w porządku? – dopytał spoglądając na swaka pogrążonego w transie.

– Tak, jedźmy za Wisłę, na tereny pogan.

Jak powiedział, tak uczynili. Ruszyli traktem w kierunku spowitego ciemnością lasu oddalając się od ostatnich przebłysków świateł Gdańska. Na miejscu porwania pozostał tylko kufel Witosławy i cisza przerywana pohukiwaniem sowy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Bajkopisarz 21.02.2020
    „chyba my jesteśmy najzdolniejsi”
    Nie ma błędu, ale aż się prosi o taką małą stylizację: chyba my najzdolniejsze. Żart ?
    „mogą złapać tchu, nie mogła mówić”
    Mogą-mogła = powtórka
    „zapytał Szarif przybywszy na koniu z dwoma wolnymi rumakami.”
    Wychodzi na to, że koń miał dwa wolne rumaki.
    „siostrę na Bursztyn.”
    Na Bursztyna

    Bardzo dobra historia. Zupełnie zaskakujący wątek, cóż też chodzi po głowie Świętopełka, że tak niecnie obchodzi się z siostrą. Oczywiście, w walce o władzę koligacje rodzinne schodzą na dalszy plan, a narzędziem może być każdy, ale tutaj udało Ci się zrobić efekt zaskoczenia. Tym bardziej, że Witosława nie umiera. Jestem bardzo ciekaw, co dalej.
  • Erwonus 22.02.2020
    Dziękuję za twój, jak zwykle cenny komentarz. To nie jest pochlebstwo, to prawda. Słowo klucz, Witosława nie umiera. Ciekawe co Erwonus nakręci.
  • AtamanRozhovorny 22.02.2020
    Niezła akcja z Witosławą ;D spodobało mi się opko. Nie wiem, czy rozdział krótszy, czy mi się tak dobrze czytało :D
  • Erwonus 22.02.2020
    Krótszy a i ciekawy, mało opisów, ciągła akcja. Widzę, że całkowicie porzuciłeś Wattpad i zakorzeniłeśsie tu. Mam rację?
  • AtamanRozhovorny 22.02.2020
    Erwonus można powiedzieć, że się tu zakorzeniłem, ale niezupełnie porzuciłem Watt ;)
  • bogumil1 22.02.2020
    Anno Domini 1220, wiosna, Gdańsk, Księstwo Pomorskiego - Pomorskie
  • Erwonus 22.02.2020
    Dziękuję za wychwycenie błędu. A jak wrażenia, Panie?
  • bogumil1 22.02.2020
    Erwonus no właśnie, sorki, skoncentrowałem się na błędzie, bo na początku, i nie napisałem więcej.

    Tekst jak zwykle spoko, dobry, może że nie za długi, za to trzyma w napięciu. Zastanawiam się co Świętopełk zrobi z Witosławą. Aż mnie korci, żeby poszukać. Ciekawość mnie zżera.

    Czekam na kolejną część.
  • Erwonus 22.02.2020
    Dziękuję za opinię. Szukaj, lecz odpowiedzi nie znajdziesz.
  • Erwonus 27.02.2020
    Witam, jutro piątek i powinna pojawić się kolejna część powieści pt. Sześć Księstw.

    Niestety odzew czytelników jest znikomy, zainteresowanie spada. Obowiązków przybywa a czasu jest co raz mniej. W związku z tym rozdział pt. Sabat pojawi się może za tydzień.

    Dziękuję za wsparcie wiernych czytelniczek i czytelników. Bez Was nie powstało by tak wiele części. Pozdrawiam.
  • Ozar 13.06.2020
    Ciekawy odcinek. Siostra została mówiąc tak potocznie spacyfikowana. Czyli siostra zrobiła co miała zrobić i już jest nie potrzebna. Smutne trochę ale prawdziwe. Ale takie wysługiwanie się rodzeństwem w tamtych czasach było całkiem normalne. Czytam dalej a tu 5 za ciekawy tekst.
  • Erwonus 15.06.2020
    Dzięki, panie. Zgadzam się z twoim komentarzem na temat rodzeństwa. Mam nadzieję, że kolejne odcinki cię wciągną niczym chodzenie po bagnach.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania