Poprzednie częściSzkarłatny Łowca-Rozdział 1

Szkarłatny Patrol (Tw 15)

Postać: Sąsiad recydywista

Zdarzenie: Rozkwaszony nos

Gatunek: Horror

 

Patrolowanie miasta nocą nie było zajęciem lubianym przez policjantów. Ćpuny, kolorowi i inne ścierwojady, ukryci w mroku, z dala od światła lamp ulicznych, wyczekiwali na odpowiednich głupców i naiwniaków. Wyjście z radiowozu oznaczało kulkę lub nóż w plecy, każdy wpierw atakował, a nie pytał.

— Trzydziestka czwórka, zgłoście się — zabrzmiał głos z wysłużonego radia.

— Zgłasza się trzydziestka czwórka — odpowiedział jeden z funkcjonariuszy niechętnie. Brakowało cholernej godziny, by zakończyć obchód. Czyżby jakiś murzyn ruszył swe owrzodziałe, czarne dupsko i próbował włamać się, albo co gorsza, strzelał do niewinnego białego?

— Mamy zgłoszenie na Trzynastą Dzielnicę, świadkowie mówią o głośnych krzykach i licznych strzałach. — Los nie oszczędzał Wiliama i Johna, prawie przy końcu służby dostać taki syf? Nie dość, że miejsce znajdowało się na samym końcu rewiru patrolu, to jeszcze był to teren sporny różnych gangów, od rudych Irlandczyków, po dzikie czarne małpy i ich żółtych kuzynów. Przeklinając swe szczęście i na czym świat stoi, starszy z policjantów wrzucił bieg i dodał gazu. Wyższy rangą zawsze siedział za kółkiem.

— Udajemy się na miejsce zgłoszenia. — Trzasnął radiem. — Widzisz młody, przez dobre kilka godzin, jak idioci jeździliśmy po okolicy, strasząc gówniarzy latarką, gdy ci próbowali opróżnić butelkę z tanim piwskiem, przetrzepaliśmy paru dilerów, spuściliśmy, niezły wpierdol murzynowi, można by stwierdzić, udany patrol. A gdzie tam. Zawsze się coś musi spierdolić i to przy końcu. Sprawdź Wiliamie, czy masz załadowany pistolet. Miałem kiedyś żółtodzioba, który próbował strzelać z pustego magazynka.

— Sierżancie, ile my już razem jeździmy? Ponad rok, dwa? — Zdjął policyjną czapkę i przygładził ciemną czuprynę. — Zawsze, gdy wracam po pracy, czyszczę broń, smaruję i sprawdzam, czy magazynek jest pełny. Wyrobiony nawyk.

— Zmieniłbyś tę armatę na coś poręczniejszego. S&W to jest zabawka, celna, lekka i mordercza. — Popukał kaburę, uśmiechając się. — Jedenastka jest nieporęczna w ciasnych uliczkach.

— Ta mała pukawka zabójcza? Sierżancie, z Coltem nie muszę się martwić, czy podejrzany wstanie. Robota załatwiona bez żadnych niedoróbek. — Lata mijają, a konflikt między zwolennikami jednej i drugiej broni krótkiej nie stygnie. Starsi wolą niezmienione konstrukcje, młodzi wręcz przeciwnie.

Po kilkudziesięciu minutach dojechali przed ogromny magazyn, księżyc świecił wyjątkowo jasno, oświetlając półotwarte, zakrwawione drzwi.

— Młody nie oddalaj się, coś czuję, że trafimy na niezłą jatkę, oby było po czasie. — Trzasnął drzwiami radiowozu i wyjął broń z kabury. Wiliam podążył za nim, trzymając palec blisko spustu. Wejście nie wyglądało obiecująco, wrota otwarte, ubrudzone krwią, a na betonowej posadzce szkarłatne ślady, jakby ktoś kogoś, lub coś ciągnął, prowadzące wprost do środka.

Niepewnym krokiem przekroczyli próg, chcąc mieć to już za sobą. Migające światło oświetlało różnorakie skrzynie, tworząc mały labirynt, idealne miejsce na zasadzkę. Krok za krokiem brnęli głębiej, słysząc przed sobą przygłuszone krzyki oraz echa wystrzałów.

— Co by się nie działo młody, nie próbuj strugać bohatera, jeśli tych śmieci będzie za dużo, wycofujemy się i wzywamy wsparcie. Zrozumiano? — John ani myślał ryzykować, mając tylko kilka lat do emerytury. Nie dostał odpowiedzi, tylko kiwnięcie głową. Logiczne, po co zdradzać napastnikom obecność policji?

Nagle Wiliam poczuł, jakby wdepnął w coś miękkiego i mokrego. Skierował latarkę na swoją stopę i niemal się porzygał. Wiele widział w czasie swej krótkiej pracy, ale coś takiego? Ciało przedstawiało fatalny stan, brzuch rozcięty z widocznymi wnętrznościami, a z gardła została miazga.

— Dobry Boże. — Sierżant kucnął przy zwłokach. — To jak nic robota Triady. Te małe żółtki uwielbiają latać z tasakami. Oby twój refleks był w dobrej formie, inaczej nie umrzesz lekką śmiercią. Ale dlaczego Chińczycy mają zatarg z czarnymi? Nie mam pojęcia.

Zostawili martwego i kontynuowali śledztwo, mieli ogromną nadzieję, że nie za nimi nie było jakiegoś fiuta z dwururką, inaczej trudno będzie ich zidentyfikować. Opuścili pomieszczenie, zmierzając w stronę placyku ciężarówek, odór krwi i woń prochu mieszały się ze sobą, to oznaczało jedno. Zbliżali się do właściwego miejsca. Minęli rampę rozładunkową, niemal zderzając się z przerażonym Azjatą w tradycyjnym warkoczu i niebieskim stroju. Prawie go zastrzelili, ale pokurcz tak szybko biegł, że celowanie graniczyło z cudem. Co takiego ujrzał, skoro nie wystrzelił z trzymanej w dłoniach broni? Nie było czasu, by przejmować się wariatem, zignorowali uciekiniera i wtargnęli na odsłonięty teren, natychmiast chowając się za pojazdem. Delikatnie wyjrzeli, pożałowali tego od razu.

W pięknym, księżycowym świetle, rozświetlającym mroki nocy, przedstawiał się makabryczny obraz. Na drugim planie mnóstwo, rozerwanych na strzępy trupów, leżących w morzu ciemnoczerwonej cieczy. Oderwane kończyny mieszały się z wnętrznościami, a bezużyteczna broń kryła swą obecność w martwych dłoniach, tylko dwie walizki odstawały od całości, leżąc nietknięte i czyste na masce jednej z ciężarówek. Jakim cudem pozostawały w doskonałym stanie? Na to nie było odpowiedzi. Jednak to sceneria na pierwszym planie przykuwała najwięcej uwagi, doprowadzając do szybszego bicia serca i załączenia trybu: Uciekaj, albo walcz.

Wysoka postać w długim płaszczu poprzebijała dłońmi dwóch murzynów, to właśnie ich krzyki rozchodziły się echem. I tu nie zabrakło posoki, skapującej z ran wprost na ziemię. Oprawca widoczny w pełnej krasie otworzył usta, ukazując błyszczące kły i nie spiesząc się, zatopił je w szyi jednej z ofiar. Gangster już nie miał siły krzyczeć, rozszerzył oczy z przerażenia i ogromnego bólu, po czym skonał.

— Nie lubię męskiej krwi, jest taka ciężkostrawna i mocna. — Kat wyrzucił martwe ciało, niszcząc przednią szybę, stojącego pojazdu. — Ale jestem taki głodny, że nie będę wybrzydzać. — Wykończył ostatnią z ofiar, oblizując się paskudnie.

Cała odwaga wyparowała z obu policjantów. Co to było za monstrum w ciele człowieka? Sierżant nie wytrzymał i zaczął strzelać. Krwiopijca zaczął przesuwać się lekko w tył, lecz prócz tego nic się nie stało.

— No wiesz co? — Oprawca spojrzał na swoje ubranie. — Krew jeszcze zmyję z płaszcza, ale z dziurami już nic nie zrobię.

Zabrzmiał suchy dźwięk, w bębenku nie pozostał żaden pocisk.

— Masz pecha kolego. — Z niesamowitą prędkością znalazł się przy sierżancie. Złapał go za gardło i podniósł do góry. — Nie cierpię krwi starców, więc cię po prostu zabiję.

Wiliam z trudem opanował drżenie ciała i zaczął celować, nie mógłby spojrzeć w twarz żonie Johnnego, gdy nic nie zrobił. Najpierw wystrzelił dwa pociski w rękę potwora. Ofiara spadła na ziemię, ból zmusił monstrum do puszczenia jej. Kolejne kule wpakował bestii w klatkę piersiową.

— Sprytnie chłopcze sprytnie, ale czekaj na swoją kolej. — Wampir silnym uderzeniem posłał chłopaka na ścianę magazynu. — Na czym skończyliśmy? A już wiem... — Jednym ruchem skręcił kark starszemu policjantowi. Nawet się przy tym nie spocił. — A teraz ty...

Wiliam czuł pulsujący ból w piersiach, na pewno miał połamane żebra. Udręczonym wzrokiem rozejrzał się za bronią, Colta zgubił gdzieś w czasie krótkiego lotu. Dostrzegł brudnego AK, ponoć potrafił on sprawnie działać, mając w sobie tonę śmiecia. Zdążył podnieść lufę na tyle, by strzelić serią w brzuch.

— To łaskocze... — Zaśmiał się wampir. — Koniec zabawy. — Wyrwał karabin z jego rąk i wbił swe kły w młodą szyję.

Policjant próbował oswobodzić ciało, ale bez skutku, mógł tylko krzyczeć z bólu. O dziwo krwiopijca nie wysuszył go do cna, na wpół żywego rzucił na pakę ciężarówki.

Następnie kawałkiem szkła rozciął żyłę i podsunął pod usta ofiary, napajając go swą krwią.

— Możesz się przydać mały, dodatkowa para oczu i kłów zawsze zwiększa siłę.

Nieszczęśnik poczuł obrzydliwy metaliczny posmak w ustach, był jednak zbyt słaby, by oponować. Wreszcie wampir zaprzestał i zmieniając się w nietoperza, uciekł.

Funkcjonariusz wstał i upadł na czworaka, opróżniając zawartość żołądka. Dźwięki zaczęły wyostrzać się, a światło poranka drażniło oczy. Co się do diabła z nim działo? Zaczął chwiejnie kierować kroki w stronę pojazdu, sam do końca nie wiedział, kiedy znalazł przy drzwiach. Otępiały usiadł za kierownicą.

— Trzydziestka czwórka zgłoś się, trzydziestka czwórka! — Radio irytująco wyło. Zignorował je i włączył silnik, nawet to brzmienie drażniło uszy. Rozbił tył wozu, wrzucając zamiast biegu, wsteczny, za trzecim razem udało się wjechać na ulicę. Zygzakiem mijał kolejne auta, chcąc, jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Podróż trwała i trwała, bał się zbliżających syren radiowozów, jak miał wytłumaczyć to, co widział? Rozbił wehikuł na przydrożnej lampie, niemal złomując w całości radiowóz. Wypadł ciężko z auta, z trudem kontaktując z rzeczywistością. W oddali dostrzegł człowieka z psem, ze strachem odkrył, że nie widzi dokładnego wyglądu, tylko pulsujące żyły i serce. Napadła go ogromna ochota, by wbić zęby w gładką szyję. „Nie, nie, nie. Muszę iść do mieszkania”, jego myśli wypełniła desperacja. Kuśtykając, przeszedł na drugą stronę i wtargnął do środka kamienicy, zakrwawiając klamkę i ściany. Wtoczył ciało po wysokich schodach, słysząc dookoła mrowie głosów i liczne bijące serca. W końcu dotarł do drzwi swego mieszkania.

— Sąsiad coś źle wygląda. — Spod „dwunastki” wychylił głowę mężczyzna. Za nim zalegały liczne części samochodowe, ile to już razy zwracał mu uwagę, by nie dobierał się do aut innych? Stary recydywista miał to we krwi. — Może coś pomóc?

— Nie, wszystko w porządku. — Z trudnością wysupłał metalowy pęk kluczy. Nie chciał odwracać głowy, obawiał się, co ujrzy.

— Na pewno? — Osobnik nie odpuszczał, na pewno szukał haka na niego. Dużo można zyskać, mając policjanta w garści. — Może jednak.

Usłyszał kroki za sobą, Wiliam miał dość, ze złością zgiął palce w pięść i uderzył intruza prosto w nos. Siła była tak duża, że sąsiad wpadł do mieszkania, a drzwi zamknęły się za nim. Policjant miał nadzieję, że ten pasożyt doznał większych uszkodzeń, niż rozkwaszenie nosa.

O czym on w ogóle myślał? Jak mógł się cieszyć z takiego obrotu spraw? Otworzył mieszkanie i zatrzasnął za sobą wejście. Zrzucił z siebie zakrwawiony mundur i nagi upadł na łóżko. Przykrył uszy poduszką i marzył, by to wszystko było tylko koszmarem. Ranek nie zwiastował nadziei.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Witamy pierwszy tekst tej edycji! :)
  • Tomasz Bordo 19.08.2019
    W temacie nie było nic o wampirze.
  • Aisak 19.08.2019
    Podoba mi się, bo jest o wampirze.
    Nie podoba mi się, bo jest rasistowskie.

    Ogólnie mam problem z tekstem.
    Jest napisany, jako typowe gangsterskie opowiadanie, a nie horror. Czy pojawienie się wampira cokolwiek oznacza?
    Może to Crime Story Horror...
    Może to wina maleńkiego telefonu?
    Przybędę i wczytam się.
  • krajew34 19.08.2019
    Rasistowskie, dlatego, że umieściłem akcje w fikcyjnym mieście, coś jak Ameryka, wtedy gdy istniała jeszcze wszechobecna dyskryminacja, stąd takie a nie inne zwroty. A czy gangsterka? Hm... Raczej nie, krótkie wprowadzenie do świata, interwencja i tona krwi. Gangsterzy są tu raczej marginalni, ot ofiary krwiopijcy, który zastał ich w czasie interesu.
  • krajew34 19.08.2019
    Dzięki za wpadnięcie, polecam dokładne wczytanie się, porzucisz wiele błędnych wniosków. Rasizm wszechobecny tylko z powodu świata, w którym akcja się dzieje. Jeśli poczytasz o USA czy to w czasie II wojny, czy później zauważysz, że inne rasy nie miały lekko, zabraniano małżeństw mieszanych, wstępu do restauracji i tak dalej, i tak dale. Właśnie stąd wziąłem pomysł.
  • Canulas 19.08.2019
    "— Trzydziestka czwórka, zgłoście się. — Zabrzmiał głos z wysłużonego radia.
    — Zgłasza się trzydziestka czwórka. — Odpowiedział jeden z funkcjonariuszy niechętnie." - milion razy było już wałkowane. Wtrącenia podialogowe odnoszące się do sposobu wypowiedzi bez kropek i z małej.
    zabrzmiał/odpowiedział.

    "Wyższy rangom zawsze siedział za kółkiem."- rangom?

    "— Młody nie oddalaj się, coś czuje, że trafimy na niezłą jatkę" - tu dialog, więć możesz fonetyzować, ale obstawiam, że brak ogonka jest niecelowy.

    "— No wiesz co? — Oprawca spojrzał na swoje ubranie. — Krew jeszcze zmyje z płaszcza, ale z dziurami już nic nie zrobię." - zmyję.

    "— Masz pecha kolego. — Z niesamowitą prędkością znalazł się przy sierżancie. Złapał go za gardło i podniósł do góry. — Nie cierpię krwi starców, więc cię po prostu zabije." - zabiję.

    "Ponownie opróżnił zawartość żołądka. " - tu Ci pokażę jak sie można przyczepić, kiedy złapie sie smaka na dysonans ludonarracyjny.
    Piszesz, że wcześniej opróżnił zawartość (czyli do końca). W międzyczasie nic nei jadł, więc jak mógł opróżnić drugi raz? To tak, jaby dwa razy wylać tę samą wodę.

    "Kuśtykając, przekroczył jezdnie i wtargnął do środka kamienicy," - ile tych jezdni przekroczył?

    "Policjant miał nadzieje, że ten pasożyt doznał większych uszkodzeń, niż rozkwaszenie nosa." - nadzieję.

    Sporo dupersztynców, ale sama scena odmalowana jak z rasowego filmu klasy C. Noc żywych trupów. Trupi loch. Maniakalni mordercy. Czy: Mój kochanek - demon. Klasyka vhs-ów, więc nostalgia jest. Jednak zbyt dużo niedociągnięć, więc 4
  • krajew34 19.08.2019
    Dzięki za wpadnięcie, a siedziałem ponad dwie godziny nad samą edycją i mimo to tego nie wyłapałem. Eh, no nic cieszę się, że mimo to coś się spodobało. Mama nadzieję, że coś tam klimatu z horroru jest i że nie wyszła gangsterska opowieść z przesadzonym rasizmem.
  • Canulas 19.08.2019
    krajew34 - horror jest powierzchowny. Inaczej. Są tu rekwizyty grozy zawarte, ale lęku ani obrzydzenia nie odczułem. Tyle że o takie rzeczy niezwykle trudno. Najpierw trzeba do bohatera żywić jakieś emocje. Najlepiej mu kibicować (choć nie zawsze). Zbudować takie coś w jednostzrale jest ciężko. Ja nie czułem przywiązanie do Twojego bohatera. Czytałem na lekkim automacie, by zobaczyć, co wyjdzie.
  • krajew34 19.08.2019
    Canulas tak właśnie czułem, że jeden rozdział to za mało, a kit z tym. Wyszło, jak wyszło. Może w przyszłości trafi się jakiś lepszy mniej skrajny gatunek od komedii i horroru. Ważne, że nie jest stuprocentowym gniotem.
  • Canulas 19.08.2019
    krajew34 - no nie, jest ćwiczebny. Ma momenty, ale w czwartek nie będę go pamiętał. To kolejny metr na twej pisarskiej drodze, więc na pewno nie jest bezwartościowy. Każde zdanie prowadzi do następnego. Niby truizm pokroju: Nie od razy Rzym... ale taka prawda. Pisać, czytać, edytować.
  • Agnieszka Gu 26.08.2019
    Hej,

    "Lata mijają, a konflikt między zwolennikami jednej i drugiej broni krótkiej nie stygnie. " - lecisz w opowiadaniu w czasie przeszły, a tu nagle wskoczyłeś w teraźniejszy...

    — Młody nie oddalaj się, coś czuje, że trafimy na niezłą jatkę, oby było po czasie." - tu nie rozumiem chyba. On chciałby, żeby było już po wszystkim?

    "Ciało przedstawiało fatalny stan,..." - jakoś brzmi mi to bardzo koślawo.

    "Policjant próbował oswobodzić ciało, ale bez skutku, mógł tylko krzyczeć z bólu." - to też dziwaczne brzmi. Może lepiej "... próbował się oswobodzi" czy coś.

    Czytałam kilka części jednego z Twoich innych opowiadań i bardzo mi się podobały. Ten tekst jednak, w porównaniu z tamtymi, jest bardzo słaby technicznie. Pomysł masz fajny na całą akcję, widać że przemyślałeś szczegóły ale wykonanie kuleje. Wiem, że potrafisz pisać dużo lepiej.
    Sorki za słabą ocenę ale wolę szczerze.
    Pozdrawiam
  • krajew34 27.08.2019
    No cóż skrajne gatunki, jak horror, czy komedia chyba mi nie pasują, tak samo, jak proza poetycka. Mogłem, gdzie indziej umiejscowić akcję, wtedy wiele rzeczy mniej, by kulało. A co oceny to nie przejmuję się, TW traktuje jako ćwiczenia, odskocznie od moich standardowych serii, gdzie mogę próbować innych konceptów. Wyciągnę wnioski, które przydadzą się na przyszłość. TW przeważnie gwarantuje szczerą ocene, wiec w spokoju mogę ćwiczyć i poprawiać, a skoro robię to dla warsztatu, nie dla żadnych wygranych, mniej presji, większy zysk. Dzięki za wpadnięcie i zawsze pisz szczerze, nie krępujj się.
  • Agnieszka Gu 27.08.2019
    krajew34 cieszy mnie twoje podejście :) Super :)
    Pozdrawiam
  • Ritha 29.08.2019
    „Patrolowanie miasta nocą, nie było zajęciem lubianym przez policjantów” – bez przecinka
    „— Mamy zgłoszenie na Trzynastą Dzielnice” – Dzielnicę*
    „to jeszcze był to teren spornych różnych gangów” – sporny* lub sporów*
    „— Młody nie oddalaj się, coś czuje, że trafimy na niezłą jatkę” – czuję*
    „Zostawili martwego i kontynuowali śledztwo, mieli ogromną nadzieję, że nie zostawili za plecami” – 2 x „zostawili”
    „I tu nie zabrakło posoki, skapującej z ran wprost na ziemie” – ziemię*
    „Dostrzegł brudnego AK, ponoć potrafił on, strzelać mając w sobie tonę śmiecia” – drugi przecinek powinien być ciut dalej, po „strzelać”
    „Dostrzegł brudnego AK, ponoć potrafił on, strzelać mając w sobie tonę śmiecia. Zdążył podnieść lufę na tyle, by strzelić serią w brzuch” – powtórzenie strzelać/strzelić
    „Rozbił wehikuł na przydrożnej lampie, po czym wypadł na chodnik. Wypadł ciężko z auta” – 2x „wypadł”
    „Wypadł ciężko z auta, z trudem kontaktując z rzeczywistością: - wydaje mi się (wydaje mi się!) że powinno być „kontaktując się”
    „nagi upadł na łóżko, Przykrył uszy” – kropka zamiast przecinka

    Krajevos, no dalej masz babole :D Ja nie wiem jak Ty to robisz, bo widzę, że czyszczone było, a babole dalej odrastają jak te chwasty. Weź to puszczaj w ortograf.pl albo co, na Boga!
    Co do fabuły – bardzo fajna, lubię gangstersko-przygodowe, rasizmu nie odczułam, kończy się tak, że ma się chęć na ciąg dalszy. 4+ ale jak znów będą babole, to dostaniesz 3!
    Pozdro
  • krajew34 29.08.2019
    Godzinę edytowania, puszczone przez ortograf i nadal błędy, no cóż takie moje fatum. :) Poprawię w wolnej chwili.
  • krajew34 29.08.2019
    Dzięki za wpadnięcie.
  • Ritha 29.08.2019
    Hmmm, no to nie wim. Walcz do skutku :)
  • krajew34 29.08.2019
    Ritha W końcu każdy ma swoją walkę z wiatrakami.
  • pkropka 31.08.2019
    "Sierżancie[,] z Coltem nie muszę się martwić, czy podejrzany wstanie. " - chwilę zastanawiałam się, czemu sierżant ma przydomek "z Coltem" ;)
    "Najpierw wystrzelił dwa pociski w rękę monstrum. Ofiara spadła na ziemię, ból zmusił monstrum do puszczenia jej." - 2xmonstrum
    "— To łaskoczę..." - łaskocze

    Podobała mi się otoczka, konsekwentnie ciągnąłeś światopogląd policjantów.
    Wampir... spoko. Taki sztampowy, ale niech będzie. Kojarzy mi się z końcowym bosem w grze, który pojawia się na chwilę gdzieś na początku, żeby dać łupnia i pokazać jak będzie ciężko. Niemniej bardziej gangstersko wyszło, niż horror. Albo jak wstęp do horroru ;)
  • krajew34 31.08.2019
    Dzięki za wpadnięcie, no cóż mogłem inaczej podejść do tekstu, jak teraz patrze. Może narracja z pierwszej osoby wywoływała by więcej emocji. Kurcze jakoś nie odbieram tego tekstu, jako gangsterskiego, nie sądziłem, że tak to czytelnik odbierze. Co do błędów, zaraz poprawię. Dzięki za wpadniecie, ciesze się, że coś się spodobało. :) Fajne skojarzenie z bossem, na to bym nie wpadł, ale rzeczywiście taki początek, gdzie główny bohater dostaje łupnia na samym początku od ostatecznego przeciwnika, zabieg zupełnie niezamierzony.
  • pkropka 31.08.2019
    Jak dla mnie narracja była dobra. Nie ma co na siłę trzymać się gatunku ;)
    Co do emocji - dla mnie po prostu horror siedzi w drobnych rzeczach, które budują nastrój. Tutaj mi ich zabrakło, może też przez tempo opowiadania. W sumie, gdyby był to film, to byłby horrorem. Takim, który obejrzałabym na Halloween i nie żałowała. (z reguły oglądam wtedy nisko ocenione horrory i zazwyczaj okazuje się, że są świetne)
    Niezamierzone rzeczy czasem wychodzą bardzo dobrze. :D
  • krajew34 31.08.2019
    pkropka skonstruować komedię, czy horror to jest naprawdę sztuka i to ciężka. Kwestia gustu, w końcu każdy się czego innego boi i każdego, co innego rozśmiesza. Jestem tego świadomy, szczególnie, że horrorów nie czytam i nie oglądam. (Wyjątek youtube, gdzie oglądam, jak Kaftann gra w horrory. Bądź co bądź gry o tej tematyce mają bardzo fajną fabułę.) Ważne, że przeczytanie nie było stratą czasu, gatunek, gatunkiem, ale dobrze, by utwór nie był stuprocentowym nudziarstwem.
  • pkropka 31.08.2019
    Zgadzam się w stu procentach. I z pisaniem horrorów/komedii i z tym, żeby przeczytanie nie było stratą czasu :)
  • JamCi 01.09.2019
    Tak dawno to już było, ze zapomniałam. Czytam jeszcze raz, zara wracam.
  • JamCi 01.09.2019
    Nawet się przy tym nie spocił hahaha :-) to było dobre plus końcówka. Zestawienie trochę makabryczne, ale mało, trochę komiczne. Bardzo fajnie, ze bez dosłowności na koniec. :-)
  • krajew34 01.09.2019
    Dzięki za wpadniecie. No cóż pewne gatunki nie są dla mnie. :)
  • JamCi 01.09.2019
    krajew34 ale mi sie to zestawienie podobało, miałą być groteska? Elementy są. A ze wampiry takie trochu z przypiłowanymi kłami? to co? Mi sie podobało najbardziej to zestawienie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale uświadomiłeś mi przekonanie ze wampiry się nie pocą :-)
  • krajew34 01.09.2019
    JamCi celowałem w horror, ale jak czytelnik coś dla siebie weźmie, to mnie cieszy. :) Ale lekka groteska też się pojawiła, ale niezamierzona.
  • JamCi 01.09.2019
    krajew34 a dla mnie ona najfajniej wyszła :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania