Poprzednie częściSzpieg cz.1

Szpieg cz.6 ost.

Paul mocno przytulił Lisę, a ona wtulona w niego przez chwilę czuła całkowity spokój.

- Nie powinienem się w to mieszać. Teraz to wiem. Przepraszam – szepnął.

- Brakowało mi ciebie, ale nie wiem, czy powinniśmy być razem.

- A co z Felicją?

- Możesz ją odwiedzać, nie będę robiła żadnych problemów. Jedźmy do mnie, to ją poznasz.

Weszli do mieszkania.

- Malutka śpi. Jest już nakarmiona i przebrana – powiedziała opiekunka.

- Dobrze, dzięki.

- Leży w łóżeczku – uśmiechnęła się, wychodząc.

Paul cicho podszedł do łóżeczka. Pochylił się nad córką i pogłaskał ją po twarzyczce.

- Jest śliczna – wyszeptał – Jaki byłem głupi, że was zostawiłem.

- Może jeszcze będziesz miał szansę naprawić swój błąd.

- Dasz mi tę szansę?

- Muszę to przemyśleć.

Kolejnego ranka, zanim słońce zdążyło wychylić się nad linię horyzontu, Lisa usłyszała nad sobą jakieś szepty:

- Lisa, Lisa, obudź się.

- Paul? – zdziwiła się, otworzywszy oczy.

- Zbieraj się, musimy uciekać.

- Co? Gdzie? Dlaczego?

- Później ci wyjaśnię, chodź – stwierdził pospiesznie, biorąc córkę w ramiona.

Wybiegli z mieszkania do samochodu. Zanim udało im się ruszyć z miejsca, ktoś wymierzył broń w ich stronę.

- Wysiadać z auta! – zawołał.

- Nie rób nic głupiego, proszę – Paul zwrócił się do Lisy.

- Kim są ci ludzie?

- Potem ci wyjaśnię.

- Wysiadać! – powtórzył mężczyzna.

Obok pojazdu stało jeszcze trzech zamaskowanych przestępców, którzy nie spuszczali policjantów z celownika. Mężczyzna otworzył tylne drzwi pojazdu i wyciągnął z niego dziewczynkę.

- Zostaw ją! – zawołał Paul, próbując podejść do córki. Gdy tylko się ruszył, został uderzony w głowę i stracił przytomność. Lisa również została otumaniona jednym uderzeniem.

Paul ocknął się. Już nikogo nie było. Samochód stał otwarty, Felicja także zniknęła. Tylko jeszcze nieprzytomna policjantka leżała koło niego. Klęknął przed nią i delikatnie próbował ją obudzić:

- Lisa, słyszysz mnie? Otwórz oczy, Lisa.

- Paul? – szepnęła, powoli podnosząc się – Gdzie Felicja?

- Zabrali ją.

Na komendzie Lisa i Paul rozmawiali z szefową:

- Kim byli ci ludzie? – zaczęła Lisa.

- Są z gangu, w którym byłem. Musieli mnie śledzić – wyjaśnił Paul.

- To nie zamknęliście ich?

- No nie. Przeprowadziliśmy akcję, zamknęliśmy część gangu, ale szef mafii się nie pojawił.

- Słuchajcie – wtrąciła się Kruger – założymy wam podsłuchy na telefonach. Może zażądają okupu, a na razie odsuwam was od sprawy.

- Ale im nie chodzi o okup, tylko o mnie – stwierdził.

- Tym bardziej nie możecie brać w tym udziału.

- Tu chodzi o naszą córkę. Myśli pani, że będziemy spokojnie siedzieć w domu i cierpliwie czekać, aż się znajdzie? – sprzeciwiła się Lisa.

- Jesteś taka sama jak twój ojciec… uparta i zawzięta. Wiem, że i tak włączycie się do akcji, ale to będzie poza protokołem.

- Tak jest!

- Słuchajcie, narkotykowi cały czas obserwują bandę. Nad ranem widzieli ich z małym dzieckiem – kontynuowała Kruger.

- Felicja? – upewniła się Paul.

- Możliwe, ale pewności nie mamy.

W tym momencie Paul odebrał telefon.

- Halo? – słuchał uważnie – Chcą mnie za Felicję – stwierdził, rozłączając się – w porcie przy dostawie.

- Tylko bez głupich numerów.

- Wiem, tu chodzi o moją córkę.

Kolejnego dnia wieczorem, miało dojść do wymiany. Wydział narkotykowy, Kruger, Lisa i Paul byli w porcie dużo wcześniej. Gang przyjechał na miejsce. Lisa i Paul podeszli do nich.

- Jesteście sami? – zapytał jeden z mężczyzn .

- A widzisz tu kogoś jeszcze? – odparł Paul.

- Gdzie Felicja? – zawołała Lisa.

Wówczas z samochodu wysiadł postawny mężczyzna ubrany w garnitur – szef gangu. Na rękach trzymał dziewczynkę.

- Najpierw do mnie przyjdziesz – zwrócił się do policjanta - a potem dostaniecie bachora.

Komisarz powoli szedł w stronę szefa. Jeden z mężczyzn go obezwładnił i przeszukał.

- Masz mnie. Teraz oddaj nam córkę.

- A weźcie sobie tego obsrańca – zawołał, sadzając dziecko na ziemi.

Mężczyźni wepchnęli Paula do samochodu i ruszyli prosto na zablokowaną przez policjantów drogę. Rozpoczęła się strzelania. Lisa wzięła córkę na ręce i schowała się za kontenerem. Siedziały tak skulone, póki strzały nie ucichły. Nagle usłyszały wołanie.

- Lisa! Lisa, gdzie jesteście?!

- Paul, nic cię nie jest? - zapytała, podchodząc do niego.

- Nie, a co z… - przerwał w momencie, gdy ktoś oddał strzał w jego stronę. Upadł na ziemię.

- Lekarza! – krzyknęła wystraszona Lisa – Pospieszcie się! – prosiła, uciskając ranę na klatce piersiowej policjanta.

- Skarbie, kocham was, pamiętaj o tym. Przepraszam za wszystko – szepnął ostatkiem się.

Patrzyła na jego zamykające się oczy i na to, jak walczy o każdy oddech.

Kilka dni później Lisa siedziała przy szpitalnym łóżku Paula. Jedną ręką trzymała go za dłoń, a drugą kołysała wózek ze śpiącą Felicją. Paul lekko ścisnął jej dłoń i otworzył oczy.

- Cześć kochanie – szepnęła – Jak się czujesz?

- Dobrze, a z wami wszystko w porządku?

- Tak, Felicji nic nie zrobili.

- Ich szczęście. Jakbym ich dorwał…

- To nie miałby się kto nami zająć – skończyła za niego.

- Jak to „zająć wami”? – zdziwił się – Jeszcze niedawno nie chciałaś mnie widzieć.

- Owszem, ale… - zawahała się – gdy tak leżałeś ledwie żywy, zdałam sobie sprawę, że szalenie cię kocham i nie wyobrażam sobie, by ciebie przy nas nie było – uśmiechnęła się.

Pochyliła się nad nim i pocałowała go.

- To znaczy, że mogę wrócić? – zapytał ucieszony.

- Ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Koniec z tajniactwem i kłamstwami.

- Obiecuję - szepnął.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania