Szpieg - Prolog
Padał deszcz. Biegłem małą, ciasną uliczką. Słyszałem krzyki, szczekanie psów, odgłosy podkutych butów walących o bruk.
Niespodziewanie zza węgła na końcu uliczki wyszedł mężczyzna w długim brązowym płaszczu z czapką oficera na głowie.
Zatrzymałem się. Mężczyzna wyciągnął coś z pod płaszcza. Wyprostował rękę w moim kierunku, zobaczyłem błysk. Tak błyszczy tylko jedna rzecz. Odwróciłem się i pobiegłem w drugą stronę, chociaż wiedziałem, że to mnie nie uratuje. Uliczkę wypełnił huk i cierpka woń prochu. Upadłem czując ciepło i ból w udzie. Zakręciło mi się w głowie, ale nie zemdlałem. Mężczyzna, który mnie postrzelił stał teraz obok mnie, oparty o ścianę jakiegoś budynku. Rosła pode mną czerwona kałużą. Chwilę potem przybiegli żołnierze z psami. Zemdlałem...
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania