Już Ci mówiłam, że bardzo mi się spodobał ten tekst. Trochę czuć pustostanowy nastrój.
Końcówka jest genialna.
''Trudno jest lubić ludzi w takich miejscach jak to. Oni są fajni pojedynczo, jak jedna, czysta kartka papieru, jak każda pojedyncza historia. Ale w ilości dwóch, trzech, i większej, i większej, rozrastającej się, monolitowej masy, danie nie należy do strawnych, ani smacznych tym bardziej – nie. Dożynkowy stragan, parkiet pod festyn i powiew mentalności, której najlepszy wiejski bimber nie przyćmi, gdy stoisz z boku, udając, że to tylko przez szybę oglądany kram.
Nie chce by kąt padania światła, odbił moją kalkę na takim tle.'' - bardzo trafne wg mnie, i ładnie dopina cały tekst.
' „Kiedyś” zawsze jest smutne.' - i to jakie ładne.
Cały tekst jest na wysokim poziomie, i przywodzi na mysl pustostany.
Witam :) Mialam dziś chęć na pisanie, a niewiele czasu, jednak chęć okazała się silniejsza, choć pisząc czułam, że to jeszcze nie jest to, ale tekst mozna sobie napisać i w warunkach pozwalajacych na 75 % skupienia, a co! ;) To raczej nie pustostan, a jakaś taka irytacja totalnym zadupiem, na którym mieszkam, disco-polowe społeczeństwo, wymarle miasto zaraz gdy tylko sklepy i zaklady pracy zamkną drzwierza itp. I jeszcze parę jakichś tam refleksji, że tak powiem - w szybkiej, zmiksowanej pigule.
Dzięki Nmp, pozdrawiam :)))
''irytacja totalnym zadupiem, na którym mieszkam, disco-polowe społeczeństwo, wymarle miasto zaraz gdy tylko sklepy i zaklady pracy zamkną'' - u mnie poza scisłym centrum jest tak samo za wyjątkiem weekendów, bo wtedy. to jakby zwierzątka wypuscili z klatki.
Ale w sumie nie przeszkadza mi, że ludzie mało łażą, bardziej chyba by mi wadziło, jakby rojniej łazili.
A u mnie w weekendy wlasnie sa wymarłe ulice, bo ludzie prowadzą życie: fabryka, browar/Barwy szczęścia ( w zaleznosci od plci ofkors), lulu, sobota to koszenie trawy i gryll ze szwagrem, a niedziela - rosół i eleganckie ubranko na pokaz przed rodzinką i sasiadem, i w kółko, robota, browar, Barwy szczęścia i wpieprzanie się w Twoje życie (o ile se ktoś pozwala) i w kółko i w kółko, mdle to wszystko, nijakie, ponure, przewidywalne, nudne, nie ma z kim porozmawiać, bo o czym mam rozmawiać jak Barw szczęścia nie ogladam i nie wiem kto tam z kim ooo i tak w kółko, więc wiesz co - masz rację, w sumie dobrze, ze nie łażą.
Taak, zrozumiałem wszystko. W końcu mogę przyznać, że coś mnie tego dnia zachwyciło. Zresztą mnie do szczęścia dużo nie trzeba, co nie zmienia faktu, że tekst z tych wysokich lotów :) 5
Ritha błagam tylko nie metafory. Ja w nich tonę, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Można se wpleść kilka dla smaku ale nie co drugie zdanie. Proza poetycka nie jest dla mnie. Może kiedyś :)
Nie chcę by kąt padania światła, odbił moją kalkę na takim tle.- I realizujesz to każdym Twoim tekstem! Ten sprzeciw, bunt przeciwko miałkości i bylejakości, zakłamaniu... Ale wiesz przecież, że obraz tworzy nie tło, a cała misterna reszta. To dzięki niej zauważamy, że tło istnieje, że może ma jakieś znaczenie, ale gdy patrzymy nie ma ono dla nas żadnego znaczenia. Dziękuję. ;)
Duszę się po prostu czasami, Karawan, na tej, psia krew, Galicji. Idealnym miejscem do zycia zdaje mi się albo totalna dzicz, gory, pustka, albo tetniace miasto, z ludźmi na jakimś kultralnym poziomie, a nie taki discopolowo-sebikowy plebs, ooo i tyle, a dodatkowo pracuje naprzeciwko Biedry i se czasem ze kawusią stoję w oknie i patrzam i się mordka ma z kawusią w szybci odbija, a oczęta mi fokusują to na mordke to na Biedrunkei mię natchnęlo, ooo ;)
Taa, bunt moj i mie samą czasem męczy. Chyba wole się w obojetnym wydaniu, gdy syćko po mnie spływa.
Dziękuję za resztę z piątaka ;D
Zakończony pięknie tok myślowy. I wolę tą leśną ściółkę, dlatego jestem szczęśliwa tu gdzie mieszkam, bo rano na parkingu spotykam zająca, a u syna w piaskownicy buszuje wiewiórka, bo myśli, że nikt nie widzi.
Znów świetnie napisany tekst, podoba mi się jak formułujesz swoje spojrzenie na świat. Dosłownie i z pewną siłą. Mocna babka pewnie jesteś:D
Pozdrawiam serdecznie!5
Pewno, że mocna, pisiont kilo żywej wagi, nacisk metalowych szczęk stosowny do poziomu focha w danej chwili ;)
Wiewiórcie <3
Grazie Justys, pozdrawiam ciepło :))
Ja powiem tyle, że to jest coś należącego do obrębu tego, czego oczekiwałem, klikając link celem przeczytania tekstu.
Ocena wiadomo.
ps. "Są fajni pojedynczo", kurwa mać, śmiała teza. ;]
pzdr
Hehehe, no cio? Ludzie so fajni pojedynczo, takem rzekla, tak jest.
Dziena. Tekst jak tekst, przepycham zawory we łbie cyklicznie, co by nie zapomnieć jak we klawiature naciskać ;)
Pozdro
Tech-aid (ale nie tylko) musi być:
„Szyba, przez która spoglądam...” – którą.
„Krok w tył, złapanie ostrości i widzę siebie. Kalkę twarzy na krążącym tle. Tle napędzonym poczuciem obowiązku. Nakręconym jak zabawki, przy których dzieciaki radośnie klaszczą w małe rączki.” – cały ten fragment, wydaje mi się, za mocno szatkują kropki. Podobną manierę ma Can – podmiot w pierwszym zdaniu, a potem, po kropkach, wszelkie możliwe dopełnienia, dopowiedzenia, itede, itepe, do tegoż podmiotu. Jest to oryginalne, ale (imho) łatwo jest zapomnieć, co tym podmiotem było. Zobacz, a gdydy tak:
Krok w tył, złapanie ostrości i widzę siebie [półpauza] kalkę twarzy na krążącym tle[;] tle napędzonym poczuciem obowiązku[,] nakręconym jak zabawki, przy których dzieciaki radośnie klaszczą w małe rączki.
Zobacz, jak to teraz płynie. Nie ma kaźni tysiąca cięć (kropek). Popłynęło, porwało. Od walenia stemplem są panie na poczcie, a kropka czasem jest jak stempel: zdanie, jeb, zdanie, jeb.
„Samiec i samica merdają ogonkami, a dwie psie jadaczki rodzaju żeńskiego chcą się pożreć przy każdym, przypadkowym spotkaniu.” – tak, a co to się dopiero dzieje w przypadku dwóch samców! ;)
„...perspektywa psa jest inna. Schylę się i sprawdzę.
Niemożliwym jest, potwierdzam. One to muszą... czuć.” – oż, Ty! ;)) To piękne było.
„One to wiedzą między sobą na pierwszy rzut ślepiem, na sam niuch. I kto jest głupi?” – ;))))
„Wracając do Matki Natury i społecznego formikarium, jak sudoku i hula hop, żadnych cech wspólnych, no chyba że obliczysz promień okręgu i sobie go wpiszesz w krzyżówkę” – tu już wyżyny ;)
„Z tej perspektywy rozróżniam wszystkie płci.” – raczej „płcie”.
Zakończenie, ostatnie zdanie, trochę trywialne, za bardzo dosłowne, bo cały tekst jest buntem, jest obserwacją niezwykle krytycznym, ale wnikliwym, dokładnym okiem; okiem, z którym nie sposób się nie zgodzić, mimo że – i to uważam za atut największy – nie serwujesz tu demagogii, nie toniesz w populiźmie, a w przypadku takiego pisania, łatwo jest w to wpaść. Ale wtedy bym nie skomentował. A tak – świetnie Ci to wyszło. Tylko to ostatnie zdanie... Ale to tylko „moje zdanie”.
Pozdrawiaki ;))
Wiesz co, oczywiście jestem bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie, ale tego kropkowania nie umiem się pozbyć. Czasem przesadzam z tym, wiem, ale są momenty, ze nie ma opcji, ma tyć szatkowanie. Wiem, ze ludzie się mogą meczyć czytajac, no trudno, ja często sie meczę u ludzi (nie, nie u Ciebie :D) czytajac poł strony opisu miejsca, albo dialogu o niczym.
Ale wiem, ze lepiej byłoby to połączyc w jedno zddaie. Ale kurde, nie wiem, nie obiecuję, obadam na spokojnie.
zakończenie bardzo możliwe, że trywialne, cały tekst jest taki ooo, według mnie. Bywały lepsze, bywały gorsze. Tekst jak tekst, końcówka jak końcówka ;))
Ritha, rozumiem, czasem kropki sa idealne. To mnie poniosło. Pod żadnym pozorem Cie do niczego nie chcę zmuszać, czy coś Ci na siłę sugerować, ze tak być musi, bo to JA, wielki, kurna, znawca, powiedziałem. Może z tymi kropkami tak to zabrzmiało. Ale to przez tekst, który działa na emocje. Czytasz i się nakręcasz, i masz tysiąc spostrzeżeń, i zapominasz... nie, nie, ja zapominam, że to nie moje i ma nie być po mojemu, ale emocje biorą górę.
Wszystko, co Ci nawypisywałem, to tylko sugestie, nie nakazy ;))
Adam T niee, nic nie zabrzmialo źle, wszystko git, mam mlyn w pracy i odpisuje w biegu (bo po pracy wcale nie bedzie lepiej), stad moze ja brzmie pretensjonalnie, a bron Boze nie ło to mi chodzi ;) Cenie sobie kazda sugestie, ale czasem mam schizy, ktore biora gore mad poprawnoscia. O, w ten sposob :))
Albo przecinki, np. tu:
"Nie ma, nikogo" - nie powinno byc, a ja dalam specjalnie, jakbys do kogos mowil i zrobil w tym miejscu oddech dla podkreslenua, ze nikogo, kompletnie nikogo, pusta ulica.
To tak na marginesie, a propo celowych zamierzen podyktowanych jakas tam wizją ;)
Rozumiem to, też lubię taką emocjonalność, nawet kiedy się kłóci z zasadami. W dialogach to jest bardzo ważne, zwłaszcza w takich, jak lubię, czyli niepoprawnych.
Dobrze się czytało. Ba, nawet bardzo dobrze. Rozważania nienowe, a zawsze aktualne. Bunt jednostki wobec mrówczego znormalizowania - ubrania mrówek, pracy mrówek, wygody mrówek, marzeń mrówek. Ble. Sama tak mam. Np. praca. Wstrętna, brzydka - wirtualna. Bez sensu, chyba że mówimy o sensie błędnego koła. Bo jak tu się zachwycić nad efektem pracy, polegającej na przerzucaniu papierów?
Tak tapeciarzem być! Zrobić, zmęczyć się (i złapać wkurwa że krzywo na przykład ). Widzieć sens i potrzebę tego co robię.
I też mi się marzy pustkowie las, cisza, chata i ojciec natura. Czasem jednak, coś przekornego we mnie, każe sobie to moje marzenie wyobrażać, wymyślać, iść latami dalej. I coś przekornego zmienia się w złośliwego gnoma, który ironicznie podsuwa mi obraz - mnie zmęczonej "prawdziwą" pracą, ciszą i brakiem ludzi i mrówczej wygody. Na szczęście, gnoma regularnie duszę i mogę sobie psioczyć bez przeszkód.
A wracając do tekstu - psie rozważania - złote. I te potomkowo - różowe też. I papierowy kurwa kebab. Amen.
O kurde, coraz większej ilości osób się podoba, no to cieszam się bardzo, bo generalnie po napisaniu tekstu zawsze mam jakies tam odczucia, czasem jestem zadowolona, czasem lekki strach wrzucać, a w przypadku akurat tego tekstu odczucie "po" to, hm, wzruszenie ramionami. Czytelnicy sa filtrem, a Ty chyba należysz do wymagajacych, tym bardziej jest mi miło :D
Papierowy, kurwa, kebab - to ta pulpa mięcha, ubitego na rożnie, nie kebab już w bułce, tylko te papiery jak to mięcho ubite (tak to widziałam, wolę roztłumaczyć :))
Praca, tonę w papierach od kilku dni - stad frustracja. Ludzie - w moim miescie wyłażą tylko do roboty, sklepu tudziez na denny festyn, zero jakiegoś życia, takiego, kurde, nie wiem. Innego, ciekawszego, stąd frustracja.
Ojciec natura <3
Dziękuję, pozdrawiam :)
Ritha - kebab tak sobie właśnie wyobraziłam... I szczerze mówiąc - to genialne jest. Chora wyobraźnia podpowiada mi - jak grzeczna mróweczka podchodzi do kebabu, odwraca się, wysuwając odwłok i dostaje swoją porcję pulpy. Odchodzi grzecznie do swojego mrówczego malutkiego biureczka... i następna, setna, tysięczna. Żują potem, plują i budują dobrobyt.
Fuj.
"wszak niestosownie jest pragnąć czegokolwiek poza rutyną. " - "Oczekiwać czegoś więcej, to jak prosić się o rozczarowanie"-w tym miejscu tekstu ten cytat mi się nasunął jako taka...automatyczna odpowiedź. Ot tak.
"Dorosły świat, cały na kluczyk. Bateryjki. Matrix." - to bardzo ładne. Może w sumie nie tyle co ładne, (bo przecież to wcale nie jest ładne, że tak jest. A jest:))a trafne.
"Ubita kartka przy kartce, kartka na kartce, aż powstanie jedna wielka ubita pulpa, papierowy, kurwa, kebab. " -- ooo, taak. Tak, tak, tak. Jakbyś tu była. Tzn, tak to jest z czytaniem Twoich refleksyjno-przemyśleniowych tekstów, łatwo się...wpasować. Bo to wszystko takie żywcem ściągnięte z codzienności. Takie naturalne.
"Nie chcę by kąt padania światła, odbił moją kalkę na takim tle." - piękne podsumowanie.
Bardzo dobry tekst. Pozdrówka, Ritha:)
Komentarze (34)
Końcówka jest genialna.
''Trudno jest lubić ludzi w takich miejscach jak to. Oni są fajni pojedynczo, jak jedna, czysta kartka papieru, jak każda pojedyncza historia. Ale w ilości dwóch, trzech, i większej, i większej, rozrastającej się, monolitowej masy, danie nie należy do strawnych, ani smacznych tym bardziej – nie. Dożynkowy stragan, parkiet pod festyn i powiew mentalności, której najlepszy wiejski bimber nie przyćmi, gdy stoisz z boku, udając, że to tylko przez szybę oglądany kram.
Nie chce by kąt padania światła, odbił moją kalkę na takim tle.'' - bardzo trafne wg mnie, i ładnie dopina cały tekst.
' „Kiedyś” zawsze jest smutne.' - i to jakie ładne.
Cały tekst jest na wysokim poziomie, i przywodzi na mysl pustostany.
Dzięki Nmp, pozdrawiam :)))
Ale w sumie nie przeszkadza mi, że ludzie mało łażą, bardziej chyba by mi wadziło, jakby rojniej łazili.
To tera chyba źle, zes zrozumiał. Znaczy za malo metaforycznie pocislam :(
Serie pisiaj :>
Taa, bunt moj i mie samą czasem męczy. Chyba wole się w obojetnym wydaniu, gdy syćko po mnie spływa.
Dziękuję za resztę z piątaka ;D
Znów świetnie napisany tekst, podoba mi się jak formułujesz swoje spojrzenie na świat. Dosłownie i z pewną siłą. Mocna babka pewnie jesteś:D
Pozdrawiam serdecznie!5
Wiewiórcie <3
Grazie Justys, pozdrawiam ciepło :))
Ocena wiadomo.
ps. "Są fajni pojedynczo", kurwa mać, śmiała teza. ;]
pzdr
Dziena. Tekst jak tekst, przepycham zawory we łbie cyklicznie, co by nie zapomnieć jak we klawiature naciskać ;)
Pozdro
„Szyba, przez która spoglądam...” – którą.
„Krok w tył, złapanie ostrości i widzę siebie. Kalkę twarzy na krążącym tle. Tle napędzonym poczuciem obowiązku. Nakręconym jak zabawki, przy których dzieciaki radośnie klaszczą w małe rączki.” – cały ten fragment, wydaje mi się, za mocno szatkują kropki. Podobną manierę ma Can – podmiot w pierwszym zdaniu, a potem, po kropkach, wszelkie możliwe dopełnienia, dopowiedzenia, itede, itepe, do tegoż podmiotu. Jest to oryginalne, ale (imho) łatwo jest zapomnieć, co tym podmiotem było. Zobacz, a gdydy tak:
Krok w tył, złapanie ostrości i widzę siebie [półpauza] kalkę twarzy na krążącym tle[;] tle napędzonym poczuciem obowiązku[,] nakręconym jak zabawki, przy których dzieciaki radośnie klaszczą w małe rączki.
Zobacz, jak to teraz płynie. Nie ma kaźni tysiąca cięć (kropek). Popłynęło, porwało. Od walenia stemplem są panie na poczcie, a kropka czasem jest jak stempel: zdanie, jeb, zdanie, jeb.
„Samiec i samica merdają ogonkami, a dwie psie jadaczki rodzaju żeńskiego chcą się pożreć przy każdym, przypadkowym spotkaniu.” – tak, a co to się dopiero dzieje w przypadku dwóch samców! ;)
„...perspektywa psa jest inna. Schylę się i sprawdzę.
Niemożliwym jest, potwierdzam. One to muszą... czuć.” – oż, Ty! ;)) To piękne było.
„One to wiedzą między sobą na pierwszy rzut ślepiem, na sam niuch. I kto jest głupi?” – ;))))
„Wracając do Matki Natury i społecznego formikarium, jak sudoku i hula hop, żadnych cech wspólnych, no chyba że obliczysz promień okręgu i sobie go wpiszesz w krzyżówkę” – tu już wyżyny ;)
„Z tej perspektywy rozróżniam wszystkie płci.” – raczej „płcie”.
Zakończenie, ostatnie zdanie, trochę trywialne, za bardzo dosłowne, bo cały tekst jest buntem, jest obserwacją niezwykle krytycznym, ale wnikliwym, dokładnym okiem; okiem, z którym nie sposób się nie zgodzić, mimo że – i to uważam za atut największy – nie serwujesz tu demagogii, nie toniesz w populiźmie, a w przypadku takiego pisania, łatwo jest w to wpaść. Ale wtedy bym nie skomentował. A tak – świetnie Ci to wyszło. Tylko to ostatnie zdanie... Ale to tylko „moje zdanie”.
Pozdrawiaki ;))
Ale wiem, ze lepiej byłoby to połączyc w jedno zddaie. Ale kurde, nie wiem, nie obiecuję, obadam na spokojnie.
zakończenie bardzo możliwe, że trywialne, cały tekst jest taki ooo, według mnie. Bywały lepsze, bywały gorsze. Tekst jak tekst, końcówka jak końcówka ;))
Dziękuję i tu, pozdrawiam :))
Wszystko, co Ci nawypisywałem, to tylko sugestie, nie nakazy ;))
"Nie ma, nikogo" - nie powinno byc, a ja dalam specjalnie, jakbys do kogos mowil i zrobil w tym miejscu oddech dla podkreslenua, ze nikogo, kompletnie nikogo, pusta ulica.
To tak na marginesie, a propo celowych zamierzen podyktowanych jakas tam wizją ;)
Tak tapeciarzem być! Zrobić, zmęczyć się (i złapać wkurwa że krzywo na przykład ). Widzieć sens i potrzebę tego co robię.
I też mi się marzy pustkowie las, cisza, chata i ojciec natura. Czasem jednak, coś przekornego we mnie, każe sobie to moje marzenie wyobrażać, wymyślać, iść latami dalej. I coś przekornego zmienia się w złośliwego gnoma, który ironicznie podsuwa mi obraz - mnie zmęczonej "prawdziwą" pracą, ciszą i brakiem ludzi i mrówczej wygody. Na szczęście, gnoma regularnie duszę i mogę sobie psioczyć bez przeszkód.
A wracając do tekstu - psie rozważania - złote. I te potomkowo - różowe też. I papierowy kurwa kebab. Amen.
Papierowy, kurwa, kebab - to ta pulpa mięcha, ubitego na rożnie, nie kebab już w bułce, tylko te papiery jak to mięcho ubite (tak to widziałam, wolę roztłumaczyć :))
Praca, tonę w papierach od kilku dni - stad frustracja. Ludzie - w moim miescie wyłażą tylko do roboty, sklepu tudziez na denny festyn, zero jakiegoś życia, takiego, kurde, nie wiem. Innego, ciekawszego, stąd frustracja.
Ojciec natura <3
Dziękuję, pozdrawiam :)
Fuj.
"Powiedz ludziom, że dziś nie muszą mieć celów" - to już mistrzostwo świata.
Kolejny bardzo ładny, refleksyjny tekst. Czuć dech Pustostanu w okolicy.
Fajnie, że wracasz do żywych :)
"Dorosły świat, cały na kluczyk. Bateryjki. Matrix." - to bardzo ładne. Może w sumie nie tyle co ładne, (bo przecież to wcale nie jest ładne, że tak jest. A jest:))a trafne.
"Ubita kartka przy kartce, kartka na kartce, aż powstanie jedna wielka ubita pulpa, papierowy, kurwa, kebab. " -- ooo, taak. Tak, tak, tak. Jakbyś tu była. Tzn, tak to jest z czytaniem Twoich refleksyjno-przemyśleniowych tekstów, łatwo się...wpasować. Bo to wszystko takie żywcem ściągnięte z codzienności. Takie naturalne.
"Nie chcę by kąt padania światła, odbił moją kalkę na takim tle." - piękne podsumowanie.
Bardzo dobry tekst. Pozdrówka, Ritha:)
"Oczekiwać czegoś więcej, to jak prosić się o rozczarowanie" - trafnie, dobrym mysleniem dysponujesz, zgrywa sie z moim
Jeszcze raz dziekuję, pozdrowienia przesyłam :* ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania