Hej, przeczytałam, ale trochę się pogubiłam. Z jednej strony - podoba mi się, jak płynie narracja, te zdania osobno brzmią tak ładnie i sugestywnie. Jednak... wolałabym, żeby tekst był bardziej przejrzysty: już w pierwszym akapicie nie wiem kto to "ona", kto "mała", kto "przyszła żona" - jakoś to chaotyczne dla mnie.
I tak trochę przez cały tekst, styl mi się bardzo podoba, a zarazem czuję się jakaś taka zaplątana...
Urzekły mnie fragmenty:
Więcej było bólu niż gniewu w udowadnianiu Annie, a może im obojgu, że nie wypadła z roli, że wciąż jest na scenie.
Głębokie dźwięki wiolonczeli niosły euforię nieistnienia, a gdy gasła, brała pigułkę i usiłowała zasnąć.
Nie do końca mu wierzyła, bo z niej już dawno spadło to wielkie słowo. Kiedyś, na szczęście i nieszczęście, zamieniła się z nim miejscami.
Bała się siebie i jego. Chciała już tylko wygrać zwyczajne życie.
Aha, i nie można ubierać płaszcza, można siebie ubierać w płaszcz, albo płaszcz zakładać.
Pozdrowienia:)
Anonim03.06.2019
Mam podobne odczucia jak Jesień2018. Też się pogubiłem.
Jednak w całości da się wyczuć dołujący klimat. Takie nie do końca wypowiedziane "doły". Przygnębiające to...
Ogólnie na tak za klimat. I jeśli miałbym coś powiedzieć na temat chaotyczności, to jedynie, że depresja jest chaotyczna. I może taki był cel?...
Jesieni, Antoni - dziękuję za podzielenie się odbiorem. Widać trzeba mi było więcej 'drogowskazów' w tekście postawić. Naprawdę, absolutnie nie było moim zamiarem Czytelnika do quasi labiryntu zaprosić.
No nic, stało się, wypada przeprosić.
Pozdrawiam:)
______________
Jesieni - czujne oko wyłowiło koszmarek, ślicznie dziękuję, już poprawione.
Przeczytałam i poruszyło mnie na swój sposób. Dlaczego Mała robi za służącą w domu przyszłych nowożeńców? Nie wiem, ciężko zastanowić mi się tak dogłębnie o tej porze nad tym wszystkim, wypadłam z rytmu, ale cholernie współczuję dziewczynie. I to niesamowicie dobrze świadczy o wartości tego tekstu, bo odczuwam prawdziwą empatię w stosunku co do jednej z bohaterek. Natomiast "Anek" chyba każdy z nas wiele poznał w swoim życiu, dlatego nie trudno i nie sympatyzować z nią.
Tekst, jak dla mnie, napisany bardzo dobrze. Wpasowałaś się w sam środek, bez nakładów przedobrzonych określeń, a i pustota również nie występuje.
Możesz mi opowiedzieć co miałaś na myśli przez ten tekst jeśli masz ochotę, bo bardzo ciekawi mnie jego sens.
Daję 5.
Pozdrowienia.
Nimf, dzięki.
1. Taki dobrowolny układ.
2. Obraz relacji, nietypowej, kaszaniarsko sprawdzającej - taki sens.
Ślicznie dziękuję za wczytanie się i opinię.
Dobrze, że wróciłaś!
Wrotunio→Trudno mi rzec, co miałaś dokładnie na myśli, ale czytało się ciekawie, bo po temu napisane. Taki trochę klimat, jakby sceny rozgrywały się na dnie szklanki, gdzie ściany gładkie i jak tu znaleźć wyjście. Niby wokół widać wszystko... no ale...
Chyba znowu dziwaczny komet... raczej:) Pozdrawiam*****
Wcale nie dziwaczny, a bardzo w tej metaforze przezroczystej szklanki oddający szamotanie się.
Dzięki, Dedusiu. Jesteś niesamowity w czytaniu moich tworków.
Uściski.
Ładnie napisane, przejmujące smutkiem. Relacja faktycznie trochę dziwna, ale i takie się zdarzają. Mogła u nich sprzątać, bo nie miała pracy, potrzebowała pieniędzy i chciał jej pomóc. Ale przez to trudniej zapomnieć. Szczególnie, jeżeli była osoba znosi wszystko z taką gracją i klasą.
Szkoda tylko przyszłej żony, wydaje się, że nic nie zawiniła, mimo że mogła być trochę niedelikatna. Ciężko być ta trzecią w relacji, a na to wygląda, że znała go krócej/gorzej.
Przykre jest to, że takie sytuacje się zdarzają. I kochająca strona cierpi, wspierając to drugie, co koniec końców wypiera wszystkie uczucia. Tę ciepłe, ale i te gorące.
Bardzo dużo z tekstu wyciągnęłaś, Pkropko. Oswoiłaś w interpretacji. Jestem pod wrażeniem i ślicznie dziękuję. Za Twoje refleksje też szacun, skłaniły do przemyśleń.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja pierdolex.
Autentyzm bije po oczach. Uczciwości dopełnia fakt, że tekst jest o ludziach zwyczajnych. Z całym inwentarzem dobrodziejstw, marzeń, ale i całą ludzką małością. Autentyzm. Żadne tam heroiczni Mary, Jane czy Johnowie Sue, ale zwyczajni ludzie, podglądani w swych magicznie zwyczajnych żywotach. Świetnie ukazałaś to, jak coś trywialnego z pozycji obserwatora, dla osoby odczuwającej (przeżywającej, doświadczającej) może być całym światem.
Postacie wielobarwne, utkane z marzeń, uwikłane w podszyte "lekkim Sztokcholmem" układy.
Znów mam wrażenie, że tekst jest ze wspólnego uniwersum. Ze to i tamto zmienione, ale rdzeń ten sam.
Bezimienni, wartościowi bohaterowie nie są mi obojętni. Odarcie z oczekiwań i nie szukanie garnca, a cieszenie się z małej grudki złota na końcu tęczy również wypada wspaniałe.
Urzekający tekst.
Canu, nie ukrywam, że czekałam, choć jestem i tak po uszy zadłużona u Ciebie. Procent rośnie za wszystkie Twoje recenzje. Ta jest po prostu niesamowita. Jak wiele poprzednich.
Słuszne masz wrażenie z wspólnym uniwersum. Bardzo dziękuję interpretację i za tyle dobrych słów.
Pozdrawiam.
:) Kiedyś miałam biznesowy pomysł na portal, niezwiązany z reklamami. Wiadomo, bezpłatne domeny są cienkie, tak więc trzeba będąc właścicielem wypasionego płacić coroczny haracz. Pomyślałam o opcji wnoszenia drobnej opłaty adminowi za publikację swojego tekstu, sądzę że szybko uzbierałaby się potrzebna kwota i jak przypuszczam, patrząc na prężnie rozwijające się Opowi, jeszcze byłby spory zapas do wykorzystania, znaczy zainwestowania. I tu widzę Ciebie oraz kilka innych userów:) Admin najlepszym komentatorom (w sensie jakości, ale i częstotliwosci) wypłacałby comiesięczną 'pensję'.
Sądzę, że poziom portalu by zwyżkował.
Gdyby duchowy interes kwitł, po jakimś czasie autorom za teksty najwyżej ocenione w recenzjach (nie cyferkach!) byłaby również wypłacana pewna kwota.
Pozdro:)
Wrotycz, też poniekąd racja. Dobre dla osób szukających dodatkowych korzyści czy potrzebujących mieć wszystko poukładane pod zegar. Brzmi sensownie, ale obserwując pochodne zjawisko w donejtowaniu, steamach i podobnych, uważam, że nie warto się szarpać. Ludzkość jest nazbyt roszczeniowa. Da ktoś donejta 3zl i myśli, że ma Cię na własność. Być może przy bardziej sjrypulatnym zanalizowaniu ten biznes plan miałby i sens, ale jakoś tak... jestem sceptyczny
Wrotycz, ale nasz właściciel, hoho, jak to brzmi, jest bardziej takim dżinem z butelki. I to takim zdeka ułomnym. Prawie nie wylatuje i nie spełnia życzeń
Canulas, fakt, tępy cień patostreamów się mógłby zaznaczyć.
Cóż, więc koniecznie potrzebny admin/admini z odpowiednim kręgosłupem do tej idei.
Chyba wiem, kto jest adminem, wbrew pozorom się pojawia:)
A że nie spełnia życzeń i w ogóle się nie pokazuje jako dobry dżin - uwierz - ma to szalenie pozytywne konotacje dla portalu, szczególnie jego demokratyczności, która aktywizuje. Mnie ten system, mimo pewnych niedogodności - podoba się. Pragmatyzm dobrze pomyślany.
Wrotycz, również zawsze preferowałem swobodę i przekladałem niedomiar zasad nad ich mnogością, ale (rzadko, bo rzadko) są sytuacje, kiedy trzeba umieć przypierdzielić piąchą w stół. Balans.
Canulas, wystarczy że zrobią to użytkownicy. Nie jesteśmy w piaskownicy ani w szkółce. Jeździł po mnie pan Rubio, i sporadycznie Nachszon, ale wytrzymałam, inni, w tym Ty, daliście moc.
Mnie tam, Srogi Tatko, niepotrzebny, miliardy lat ewolucji uodporniają. Czy nie?
Wrotycz, nie sposób się nie zgodzić. Gdybym miał do wyboru anarchię czy juerat, wybrałbym anarchię, ale i zadowoliłbym się także wyjściem pośrednim. I nie chodzi o kwestie kija i marchewki, ale o kontakt pod kontem rozwoju. Czasem ktoś wpadnie na zajebiste pomysł (bywało tak nie raz) i dupa, bo 90% bez odzewu.
Canulas, no tak... o tym nie pomyślałam, ale w sumie bardzo mi się podoba oddolna inicjatywa Literkowa, czy TW... niesamowicie fajne, że się samemu chce, bez oglądania się na czynnik zarządzający.
Wracam. Bardzo smutny, emocjonalny tekst. Pokazujący trudne relacje między trzema osobami, swoisty trójkąt, wzajemnego ranienia się i oczekiwania na spełnienie pragnień o miłości, które koniec końców zostaje obdarte z nadziei. Pozostaje czysta świadomość i ból i niespełnienie, i mimo tego, wszystkie osoby dalej odbijają się od siebie w tym układzie i trwają. Chyba to Twój trzeci tekst w takiej odsłonie, gdzie świetnie ukazujesz jakie uczucia targają w takim trójkącie. Taka ciekawość się zrodziła, by pogłębić rys psychologiczny owego pana łączącego ten trójkąt. Co takiego ów bohater ma że przyciąga obie Panie i mimo bólu żadna nie chce odpuścić. Pozdrawiam
Komentarze (35)
I tak trochę przez cały tekst, styl mi się bardzo podoba, a zarazem czuję się jakaś taka zaplątana...
Urzekły mnie fragmenty:
Więcej było bólu niż gniewu w udowadnianiu Annie, a może im obojgu, że nie wypadła z roli, że wciąż jest na scenie.
Głębokie dźwięki wiolonczeli niosły euforię nieistnienia, a gdy gasła, brała pigułkę i usiłowała zasnąć.
Nie do końca mu wierzyła, bo z niej już dawno spadło to wielkie słowo. Kiedyś, na szczęście i nieszczęście, zamieniła się z nim miejscami.
Bała się siebie i jego. Chciała już tylko wygrać zwyczajne życie.
Aha, i nie można ubierać płaszcza, można siebie ubierać w płaszcz, albo płaszcz zakładać.
Pozdrowienia:)
Jednak w całości da się wyczuć dołujący klimat. Takie nie do końca wypowiedziane "doły". Przygnębiające to...
Ogólnie na tak za klimat. I jeśli miałbym coś powiedzieć na temat chaotyczności, to jedynie, że depresja jest chaotyczna. I może taki był cel?...
Pozdrawiam.
No nic, stało się, wypada przeprosić.
Pozdrawiam:)
______________
Jesieni - czujne oko wyłowiło koszmarek, ślicznie dziękuję, już poprawione.
Tekst, jak dla mnie, napisany bardzo dobrze. Wpasowałaś się w sam środek, bez nakładów przedobrzonych określeń, a i pustota również nie występuje.
Możesz mi opowiedzieć co miałaś na myśli przez ten tekst jeśli masz ochotę, bo bardzo ciekawi mnie jego sens.
Daję 5.
Pozdrowienia.
1. Taki dobrowolny układ.
2. Obraz relacji, nietypowej, kaszaniarsko sprawdzającej - taki sens.
Ślicznie dziękuję za wczytanie się i opinię.
Dobrze, że wróciłaś!
Chyba znowu dziwaczny komet... raczej:) Pozdrawiam*****
Dzięki, Dedusiu. Jesteś niesamowity w czytaniu moich tworków.
Uściski.
Pozdrawiam:)
Szkoda tylko przyszłej żony, wydaje się, że nic nie zawiniła, mimo że mogła być trochę niedelikatna. Ciężko być ta trzecią w relacji, a na to wygląda, że znała go krócej/gorzej.
Przykre jest to, że takie sytuacje się zdarzają. I kochająca strona cierpi, wspierając to drugie, co koniec końców wypiera wszystkie uczucia. Tę ciepłe, ale i te gorące.
Pozdrawiam serdecznie.
Autentyzm bije po oczach. Uczciwości dopełnia fakt, że tekst jest o ludziach zwyczajnych. Z całym inwentarzem dobrodziejstw, marzeń, ale i całą ludzką małością. Autentyzm. Żadne tam heroiczni Mary, Jane czy Johnowie Sue, ale zwyczajni ludzie, podglądani w swych magicznie zwyczajnych żywotach. Świetnie ukazałaś to, jak coś trywialnego z pozycji obserwatora, dla osoby odczuwającej (przeżywającej, doświadczającej) może być całym światem.
Postacie wielobarwne, utkane z marzeń, uwikłane w podszyte "lekkim Sztokcholmem" układy.
Znów mam wrażenie, że tekst jest ze wspólnego uniwersum. Ze to i tamto zmienione, ale rdzeń ten sam.
Bezimienni, wartościowi bohaterowie nie są mi obojętni. Odarcie z oczekiwań i nie szukanie garnca, a cieszenie się z małej grudki złota na końcu tęczy również wypada wspaniałe.
Urzekający tekst.
Słuszne masz wrażenie z wspólnym uniwersum. Bardzo dziękuję interpretację i za tyle dobrych słów.
Pozdrawiam.
Sądzę, że poziom portalu by zwyżkował.
Gdyby duchowy interes kwitł, po jakimś czasie autorom za teksty najwyżej ocenione w recenzjach (nie cyferkach!) byłaby również wypłacana pewna kwota.
Pozdro:)
Okey mrzonki:)
Cóż, więc koniecznie potrzebny admin/admini z odpowiednim kręgosłupem do tej idei.
Chyba wiem, kto jest adminem, wbrew pozorom się pojawia:)
A że nie spełnia życzeń i w ogóle się nie pokazuje jako dobry dżin - uwierz - ma to szalenie pozytywne konotacje dla portalu, szczególnie jego demokratyczności, która aktywizuje. Mnie ten system, mimo pewnych niedogodności - podoba się. Pragmatyzm dobrze pomyślany.
Mnie tam, Srogi Tatko, niepotrzebny, miliardy lat ewolucji uodporniają. Czy nie?
Dzięki za rozmowę.
Dzięki, i pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania