Poprzednie częściSzyby (dziennik Cataliny)

Szyby 5 (dziennik Cataliny)

Pani Morris mówiła mi wczoraj, że w piwnicy przy Loring Parku mieszkała jej koleżanka z czasów przed, która razem z mężem prowadziła piekarnię przy Blake School. Mieli jeden z tych dużych domów, gdzie mieszkali bogaci ludzie, niedaleko Bazyliki. Próbowała tam wrócić niedawno, powiedziała mi Pani Morris, gdy szłyśmy po jedzenie do Dysktryktu Farmerskiego. Trzy dni udawało jej się pozostać we własnym domu niezauważoną, a potem na dom spadła cienka szyba, Pani Morris mówiła, że prawdopodobnie ostrzegawcza. Że ma się pilnować albo co. Że jest obserwowana. Że oni wiedzą. Co wiedzą? O czym wiedzą? I dlaczego pani nie może mieszkać w swoim domu? Pani Morris mówi, że tam, gdzie ona mieszkała, teraz jest jedna z tych kup gruzu, które nazywamy Piramidami. Tam, gdzie ja mieszkałam, być może mogłabym wrócić… ale nie znam adresu. Pamiętam tylko, że w Victory, na północy. Pani Morris mówi, że to aż w Camden, na obrzeżach miasta, i że nie wiadomo, co tam teraz jest i czy w ogóle jest cokolwiek. Najdalej na północ zapuściłyśmy się do Hall Park, i to tylko dlatego, że Pani Morris miała tam u kogoś obiecane warzywa. Poszłyśmy wtedy jeszcze z Agathą. Musiałyśmy dźwigać plecaki pełne fasoli szparagowej aż do naszej piwnicy. Dwie mile w upale, ale dzięki temu nie klepałyśmy (głodu) biedy. Pomógł nam wtedy Pan Ahmed, mimo że na początku strasznie się go bałam. Ale po prostu zarzucił sobie na plecy najcięższą torbę i szedł z nami. Potem zamieszkali u nas w piwnicy, gdy ich budynek się zawalił po jednej z ostatnich Szyb. Szybiarze spuszczają chaotycznie, na oślep, Szyby w różnych grubościach, byle gdzie. Ze trzy albo cztery Szyby temu, na całą okolicę Humboldt Avenue spadł deszcz sześcianów jak kostki (rubika) Rubika, niszcząc całą zabudowę. Zginęło chyba ze sto osób, jak nie więcej. Wszystkie domy, dachy, cała ulica znikła. W dodatku spłonęła ulica obok, wszystkie domy przy Emerson Avenue. Z naszego mini-okienka było widać łunę. Pewnie całe Minneapolis ją widziało. Teraz jest tam pole pszenicy. Tak pośrodku dzielnicy domków, Szybiarzom zachciało się rolnictwa, śmieje się Pan Lot. Niedaleko takiego pola go znalazłyśmy, gdy jeszcze zdarzało nam się chodzić do Minnetonki, gdzie pomagałyśmy z Panią Morris w hodowli królików panu Hopkinsowi. Ale któregoś dnia zamiast jego domu i farmy leżała Szyba, no to zawróciłyśmy. I szłyśmy na przełaj między polami, i tam właśnie przy drodze leżał Pan Lot i nie wiedział, co się z nim stało. Pani Morris powiedziała, że dobrze mu z oczu patrzy i zamieszkał w kącie u nas w piwnicy. Zdaje się, że rozumie, co mówią Ahmedowie, ale może po prostu usiłuje zrozumieć i dlatego podsłuchuje zza beczki.

No i ta pani była w swoim domu przez trzy dni, po czym na dom spadła cienka szyba, zwykła, i pech chciał, że akurat pani leżała na leżaku na dworze i przecięło ją w pół. Pani Morris mówiła, że przyszła tam kilka dni później, bo niby tamta pani zostawiła list w swojej piwnicy. I poszła tam Pani Morris i ją znalazła, w dwóch kawałkach. Kojoty już się nią zajęły, powiedziała. Okropnie ją zmasakrowały. Lojaliści kazali Pani Morris wracać tam, skąd przyszła, pod groźbą zastrzelenia.

Domy stoją puste i ludziom nie wolno w nich mieszkać. Igły i Talerze co jakiś czas przelatują, lojaliści przejeżdżają łazikami. Na co im setki tysięcy pustych domów?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • jesień2018 24.03.2019
    Przeczytałam wszystkie części:) Bardzo dobrze piszesz. Jeśli mogę coś zasugerować: to już piąta część i na razie cały czas mamy tylko (przekonujący i ciekawy) opis tego, co się wydarzyło i jak teraz wygląda świat. Przydałoby się trochę dialogów, żeby dodać tekstowi oddechu, a przede wszystkim - czytelnik chciałby na coś czekać. Czy bohaterka ma jakieś marzenie? Czy ma plan? Czy czegoś pragnie? Może spróbuj pomyśleć pod tym kontem? Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania