Tajemnica I
Dochodziła godzina 9, wstałam z łóżka i leniwie podeszłam do okna by zasłonić żaluzje, jak zawsze z rana. Słońce rażące w oczy od świtu to nie taka przyjemna rzecz. Ubrałam się i zasiadłam do odrabiania pracy domowej. Dziś była sobota, więc miałam mnóstwo wolnego czasu, który mogłam zużytkować według własnego upodobania. Po skończeniu swojej dotychczasowej czynności zajadałam się czekoladowymi płatkami z mlekiem, oglądając serial. Gdy się skończył, udałam, że jem obiad dla niepoznaki i wyszłam. Spotkałam się z moim chłopakiem za barem, zapaliliśmy fajkę. Wszystko przez niego, że zaczęłam palić, ale nie obwiniam go za to głośno... Tylko w mojej głowie. Wolę nie myśleć jakimi obelgami by się to skończyło:
-Coś ci jest?-spytał.
-Nie, wszystko dobrze, tylko trochę mnie brzuch boli..-skłamałam.
-To może pójdziemy do domu i wyjdziemy jak ci będzie lepiej?
-Spoko, dzięki- powiedziałam całując go w policzek.
Po rozejściu się, złapałam za telefon i zadzwoniłam do koleżanki. Chętniej bym wyszła z moją najlepszą przyjaciółką Nicole, ale niestety jest dzisiaj u dziadków i wcześnie tu nie wróci. Ja i Sarah poszłyśmy do lasku. Miałam tu kilka ulubionych miejsc. To był duży las i mało ludzi znało moje kryjówki, ponieważ mało kto miał odwagę zapuszczać się tak daleko jak ja i Nicole. Wszystkie drogi znałyśmy na pamięć bez zająknięcia. Wybrałam z Sarah bardzo przyjemne miejsce, wielka polana, dużo drzew wokół niej i krzewów, ładnie ścięta trawa i najlepsza jej część, wielkie... gigantyczne drzewo, które eksponowało swoje naturalne wdzięki na środku tej oto wspaniałej polany.
Siedziałyśmy w cieniu wspaniałego drzewa z chłodnymi puszkami picia. Położyłyśmy się na trawie, pokazywałyśmy na chmury i mówiłyśmy z czym nam się kojarzą. Dowiedziałam się o kartkówkach na następny tydzień jak i o fajnej domówce, która ma odbyć się za równy tydzień u Maxa, mojego dobrego kolegi i chłopaka Sarah. Ja i Nicole jesteśmy zaproszone, będziemy się na pewno dobrze bawić. Przez pewien czas rozmawiałyśmy o pewnej jędzy, Charlie. Pusta blondynka o "seksownym" ciałku, z twarzy niestety gorsza:
-Pływałyśmy na basenie... i miała malinkę, na piersi - opowiadała mi Sarah.
-Nie gadaj głupot - śmiałam się do rozpuku.
-Mówię na serio - mówiła Sarah.
-Wierzę ci - powiedziałam i kontynuowałam - A ty wiesz, że kupiła tą samą bluzkę i taki sam czarny matowy lakier i chodzi zadowolona po szkole zbierając komplementy?
-Z twarzy i tak wygląda jak szczur jeszcze te krzywe zęby-powiedziała - Nie przejmuj się tymi tanimi pustakami.
-Masz racje - odpowiedziałam.
Leżałyśmy długą chwilę w ciszy, ciesząc się spokojem i lekkim chłodnym podmuchem wiatru muskającego nas w twarze. Spędzamy tak czas z Nicole praktycznie przez cały czas, czasem biorąc kilka osób by prowadzić jeszcze przyjemniejsze dyskusje i umawiać się na dyskoteki. Mimo rówieśników, ja i Nicole nie sięgnęłyśmy ani razu po narkotyk. Zawsze byłyśmy i będziemy w tej sprawie sceptyczne. Piwo lub drinka tylko mi się zdarzało wypić, chociaż i tak nie zawsze. Też nie chodziłyśmy skąpo ubrane i na każdą dyskotekę. Trzymamy się zdrowych zasad, spędzamy czas razem, spacerujemy, robimy pikniki, czasem jeździmy na plaże rowerami. Gdy tak rozmyślałam o Nicole, Sarah i ja usłyszałyśmy dziwny szelest zza krzaków oddalonych 10 m od nas. Wstałyśmy i zaczęłyśmy uciekać w stronę wyjścia z lasu. Dochodziła godzina 18, więc wypadało by już wracać. Biegłyśmy ile sił, jedna noga druga noga. Wpadłyśmy w panikę, pot spływał nam po czole. Nie mogłyśmy krzyczeć, wychodziły z naszego gardła tylko piskliwe odgłosy przerażenia. Biegłyśmy raniąc się o kolce ze wszystkich stron, wpadając co chwile w pokrzywy. W lewo, teraz prosto, w prawo biegłyśmy przeskakując belki, teraz znowu w lewo... A może w prawo? Zgubiłyśmy się, nie wiedziałyśmy dokąd biec. Poczułyśmy rękę na naszych ramionach, odwróciłyśmy się. Ujrzałam pierw tylko blondyna, który rzucił moją koleżanką na 30 metrów . Był wysoki i strasznie blady, przypominał patyk, a siłą kilkunastu kulturystów, znikąd go nie kojarzyłam. Krzaki zamortyzowały jej upadek. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że ktoś nadal stoi i trzyma mnie za ramię, przełknęłam ślinę, ręce zrobiły się zimne. Stojąc w bezruchu odwróciłam głowę za siebie...
Komentarze (6)
W kilku miejscach brakuje spacji przy znaku interpunkcyjnym, a w innych zjadłaś przecinki.
Ale spokojnie! Zaraz to ogarniemy.
Zacznę od tego co się wielokrotnie powtórzyło. Po myślniku rozpoczynającym dialog stawiamy spację.
Nie:
"
-Nie gadaj głupot - śmiałam się do rozpuku.
-Mówię na serio - mówiła Sarah.
"
Tylko:
- Nie gadaj głupot - śmiałam się do rozpuku.
- Mówię na serio - mówiła Sarah.
Uf! Już trochę za nami, teraz już może być tylko lepiej :D
Jeśli pauza nie rozpoczyna dialogu (albo zdania) stawiamy spacje przed nią i po niej.
Nie:
-Coś ci jest?-spytał.
Tylko:
- Coś ci jest? - spytał.
To takie drobne podpowiedzi stylistyczne. Trzeba się czepiać, bo im więcej czepialskich tym warsztat lepszy :D
Widzę potencjał, ale pracujemy!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania