Tajemnice ruczaju

Kiedy razu pewnego płynąłem niby ta Calineczka z bajki w łupinie orzecha, mogłem oglądać świat w skali mikro. A oglądając go, nie potrafiłem wyzbyć się wszechogarniającego mnie uczucia podziwu.

– Jak to jest możliwe – głowiłem się – że potok jest jednym i tym samym bytem na całej swej długości, i to nawet na tych swoich odcinkach, których nie znam albo w danej chwili nie widzę?

Uświadomiłem sobie wtedy, czym on właściwie jest i jak wiele sensów i aspektów kryje. No bo przecież taki potok to nic innego jak: głębokość, źródło, woda albo lód. Potok to ciecz o jednakowym smaku i w przybliżeniu takiej samej wszędzie temperaturze, potok to oczyszczanie się wody i jej nagrzewanie, to stały spadek wysokości, to dno wraz z przeszkodami, tarasami, kaskadami, wysepkami, potok to jedna z gałęzi wraz z dopływami, która sama też jest dopływem, potok to prędkość, to lepkość i gęstość, to dźwięk, szum, szmer, chlupot, plusk, potok to brzeg, potok to dolina, to krzywa, to rzutowanie realnego obiektu fizycznego na mapę, potok to błękit i błysk, tafla, która lśni i się marszczy, potok to chłód oraz świeżość, to oczyszczenie, chrzest i obmycie się, potok to zapach, wilgoć i mgła, która go spowija, to rośliny: mchy, glony, szuwary, sitowia, potok to zwierzęta w matecznikach przyrody skryte, to widelnice, jętki, chruściki, meszkowate oraz ślimaki, potok to zachody słońca nad strumykiem, to zadumy natchnionego poety, uniesienia zakochanych radosne, potok to wieczny szloch, to płacz nieba, hydrosfera, odwieczna cyrkulacja, opad i parowanie cząsteczek wody, to żywioł, który niszczy i tworzy, potok to powódź lub susza, początek albo koniec, to kres, życie i śmierć, młodość i starość, potok to dzieciństwo i powrót do źródeł, potok to rytm i ruch… i muzyka, potok to mój dobry sąsiad, to nazwa, imię, jakie otrzymuje od ludzi, to miejsca i historie, to sen, który mi się ostatnio przyśnił o tym, jak żeglowałem w dół strumyka, o tym, jak wszystko mogłem podziwiać z żabiej, a więc w pewnym sensie cudownie boskiej perspektywy.

Ale to nie był sen, o nie. Nagły zryw wichru mi to podpowiedział. Nagły plusk uświadomił mnie i otrzeźwił, ocucił. I poczułem, że płynę niczym ta Calineczka na liliach wodnych oraz w orzechowych łupinach. I rozmyślam, choć czasu na myślenie doprawdy nie ma. I podziwiam, choć czasu na podziwianie nie ma, bo oto walczę i walcząc tonę, choć wnet powstaję i nadal płynę.

Niemałe wrażenie wywarła na mnie przeprawa pod mostem góreckim, położonym nieopodal podstawówki, gdzie nurt stał się dziki i nieokiełznany, słowem: zgubny. Mogłem przepaść, ale na szczęście zaraz połączyłem się z głównym biegiem Brennicy i nieco uspokoiłem, stałem się kroplą, cząstką wody, wodną błogą impresją. Ale nie przepadłem jednak wcale. Wzorem chemicznym H2O się stałem.

Tego dnia umarłem. Skremowali mnie, a prochy rozsypali. Narodziłem się i przemieniłem, przeistoczyłem się. Zacząłem żyć, choć „żyć” to jednak niedobre słowo jest, niepełne takie. A znany mi skądinąd strumyk przy ulicy Szpotawickiej w Górkach Wielkich stał się nagle dziwnym, prastarym, beskidzkim ruczajem, pełnym tajemnic i barwnych detali, wartych sfotografowania, opisania, zapamiętania. Choć cały się w kupie nie ostałem, to jednak trochę się ostałem, trochę jakby przeżyłem. Chrzest swój przeżyłem. Swoje własne z rzeką i morzem zaślubiny. I teraz jest dobrze, świetnie bardzo. I tak być powinno, że wszystko płynie. A niechaj płynie! Panta rhei!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Justyska 21.04.2019
    No tak, niech płynie, bo zycie wbrew pozorom nie robi sobie przerw. Fajny potok mysli, ale chyba to juz wrzucales?
    Pozdrawiam swiatecznie!
  • maciekzolnowski 21.04.2019
    Wrzucałem, prawda, ale za to totalnie zmieniłem końcówkę. Dziękuję bardzo za ocenę i komentarz. I pozdrawiam również świątecznie i serdecznie! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania