Poprzednie częściTajemnicza Dziewczyna,Prolog

Tajemnicza Dziewczyna,5

Po omacku ruszyłam za nim w ciemny las, lecz, o dziwo! Wszystko dobrze widziałam. Nagle po mojej prawej stronie usłyszałam szum liści. Spojrzałam się w tamta stronę i ujrzałam Daniela. Ujrzałam jego oczy i się przelękłam. W jego zielonych oczach błyszczały refleksy miodu. Przyspieszyłam i odruchowo przeskoczyłam przewalony pień. Skręciłam w lewo i zatrzymałam się. Przede mną rozpościerał się widok ciemnej polany skąpanej w blasku księżyca. Okrągła tarcza patrzyłam na mnie złowrogo. Ni stąd, ni zowąd upadłam na kolana i poczułam ogromy ból. Ktoś złapał mnie za ramię. Coś szeptano mi do ucha, lecz tego nie słyszałam. Pociemniało mi przed oczami. Widziałam troskę w oczach chłopaka. Nie wiem ile to trwało, lecz kiedy ustało leżałam i patrzyłam się w niebo. Zerknęłam na Daniela, siedział obok mnie i przypatrywał mi się. Wstał i podał mi rękę, z chęcią ją przyjęłam. Byłam jeszcze otumaniona, więc wpadła na niego. Przytrzymał mnie i ruszył w las. Pomalutku doszłam do jednego pnia i usiadłam. Chłopak poszedł za moim przykladem.

- Wszystko dobrze?

- Tak. Nie. Nie wiem. - Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Mieszały mi się słowa.

- Spokojnie tak się zawsze dzieje. - Daniel patrzył wprost na mnie swoimi normalnymi, zielonymi oczami. - Wiesz nie spodziewałem się, że to tak wygląda. Każda przemiana jest inna.- Nie wiedziałam co on do mnie mówił. Czułam się wyczerpana i skołowana. Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę domu. Chłopak cały czas coś gadał, jednakże wogóle go nie słuchałam. Nagle poczułam dzwiną słodką woń. Zaczęłam kierować się w jej stronę. W końcu zaczęłam biec z prędkością światła. Nawet mój kompan nie był w stanie mnie dogonić. Aromat zbliżał się i nie myśląc zdałam się na instynkt. W trakcie sekundy skoczyłam, a w ustach wyrosły mi kilka centymetrowe kły. Moim "aromatem" okazała się sporej wielkości łania, która teraz leżała bez ruchu na trawie, a ja rozkoszowałam się jej smakiem. Po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłam odsunęłam się na drugi brzeg lasu. Nie minęło parę minut, a z gąszczy wypadł Daniel. Najpierw spojrzał na zdobycz, która miała rozerwane gardło, a potem na mnie. Zaczął do mnie podchodzić.

-Stój! Nie chcę, żeby coś ci się stało. - Machnęłam ręką.

- Nic mi nie będzie. - Nie przestawał się do mnie zbliżać, kiedy był już wystarczająco blisko przykucnął przede mną.

- Przepraszam cię, że tak to się wszystko potoczyło. - Spuścił wzrok, poczym go podniósł.

- Co się ze mną dzieje?! - To było pytanie na które musiałam znać odpowiedź bez względu na wszystko. Towarzysz na chwilę zwlekał z wyjaśnieniem.

- Teraz jesteś już kimś innym i musisz nad tym panować. Teraz jesteś wilczycą.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 16.08.2015
    ciekawe czy nad tym zapanuje, nauczy się jak i co; fajna historia; 4:)
  • Amelia 24.09.2015
    Moja panno,widzę,że opuściła Cię wena ewentualnie trapi Cię brak czasu (dotyczy to obu opowiadań).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania